24 kwietnia 2021

Me too dla naukowców reprezentujących konserwatywną ideologię polityczną

 


Środki na granty w Narodowym Centrum Nauki są radykalnie cięte przez ministra P. Czarnka o jedną trzecią. Tak oto z planowanych 140 mln. w konkursie OPUS zostały one zredukowane - jak informuje jednego z adiunktów urzędniczka MEiN w sprawie szans ubiegania się o finansowanie w ramach tego konkursu - do 100 mln. zł.  

Teraz rozumiem, dlaczego minister Przemysław Czarnek ogłosił konieczność wsparcia naukowców, którzy są apologetami ideologii konserwatywnej. Zaczyna się powrót ortodoksyjnego zarządzania szkolnictwem wyższym i nauką. Nie ma to z nimi nic wspólnego, gdyż rolą nauki jest odkrywanie prawdy, a nie głoszenie jej w wymiarze partyjnych, ideologicznie-czy  światopoglądowoskrętnych kontekstach lub aspektach. 

W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" szef naszego resortu stwierdził: Musimy wyswobodzić konserwatystów na uczelniach. Nie wiedziałem, że są w gronie np. mojego wydziału naukowcy, którzy z racji swoich postaw prawicowych czują się zniewoleni, ograniczani, pozbawiani praw do realizowania powinności naukowo-badawczych. 

To straszne, że do tej pory byli tak uciskani, że trzeba było poruszyć aż nowego ministra, by wyzwolił ich z pęt zniewolenia przez ... no właśnie, przez kogo? Aha, przez jakieś lewackie sitwy! To dopiero. Czy rzeczywiście ich Minister wyzwoli, bo sami są jak małe dzieci i nie posiadają własnego głosu, kompetencji, a może i dorobku naukowego? 

Wszystko przez studentów i pracowników Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, bo gdyby nie wydarzenie, do którego doprowadzili polityczno-medialną kampanią, nikomu by nie przyszło na myśl, by minister miał kogokolwiek wyzwalać ze względu na jego światopogląd.    

Minister P. Czarnek tak to argumentował

Natomiast przekonania, że małżeństwo to kobieta i mężczyzna, że ojciec to ojciec, a matka to matka, to są przekonania, które mogą być głoszone na uczelniach i nie wolno za nie nikogo pociągać do odpowiedzialności. To co stało się na Uniwersytecie Śląskim w sprawie pani prof. Ewy Budzyńskiej, gdzie wysłałem swojego przedstawiciela na ostatnią rozprawę, to był 9-godzinny pokaz czegoś, czego nie było nawet w PRL. Ta ustawa sprawę załatwi, bo spowoduje zakaz ograniczenia głoszenia swoich przekonań. Spowoduje też, że rektor będzie miał obowiązek udostępniać infrastrukturę na różne konferencje, nie tylko lewicowe". 

Czekam zatem na opublikowanie listy ciemiężonych konserwatywnych koleżanek i kolegów, żeby zbadać, w jakim stopniu, przez kogo i z jakich powodów są oni zniewalani. Trzeba zbadać tę patologię naukową, a nie nadawać jej tylko publicystyczny charakter. Nawet mam pomysł na grant na ten temat w ramach konkursu OPUS w NCN, tylko czy zmieszczę się w puli 100 mln. złotych?    

Jak się nie powiedzie, to ogłoszę akcję na Fb: 

#MUREMZA ZNIEWOLONYMIKONSERWATYSTAMIWUNIWERSYTETACH