26 października 2015

Kto z kogo zakpił, a kogo doceniono?


W ubiegłym tygodniu miało miejsce pierwsze posiedzenie Rady Dialogu Społecznego , do której składu rząd delegował ministrę edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską z Platformy Obywatelskiej. Nie publikowałem komentarza do tego wydarzenia, gdyż trwała akurat cisza wyborcza.

Trzeba przyznać, że nie można było zaproponować z tej ekipy bardziej cynicznej postaci politycznej. Być może jest to potwierdzeniem tego, jak premier rządu traktuje społeczeństwo i Prezydenta III RP. Może też być tak, że ów przydział wynika z rozdzielnika miejsc w RDS? Tego nie wie nikt. Tworzy się u nas gremia, rady, zespoły, które jedynie dopełniają cv ich członków, natomiast nie mają żadnego wpływu na funkcjonowanie instytucji publicznych, do których zaliczają się także przedszkola i szkoły.

Po co członkiem RDS zostaje osoba, dla której dialog jest jedynie propagandowym sloganem? Czyż nie spotka się przy tym samym stole obrad Rady z prezesem ZNP Sławomirem Broniarzem, z którym dialogu nie prowadzi? Dobrze wiemy,jak wyglądał pozorowany dialog tej pani z nauczycielami czy z rodzicami. Flagi ZNP wiszą na budynkach szkolnych. Ciekawy symbol na czas wyborów.

Być może powyższa nominacja jest sygnałem, że ten właśnie resort został po raz kolejny wystawiony na pośmiewisko polityczne? Nie przypuszczam, by ta pani powróciła do swojego gabinetu po utworzeniu nowego rządu. Nie deliberuję na temat tego, kto ten rząd będzie tworzył, bo jesteśmy jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem. Nie ma to jednak znaczenia, gdyż resort edukacji od 1993 r. traktowany jest jako okazja dla politycznych ignorantów do spłacania własnych kredytów i zatroszczenia się o wszystko inne, tylko nie o edukację.

Ministra J. Kluzik-Rostkowska zapewne musiała śmiać się w duchu z tej nominacji, bo i ubrała się na uroczystość jak na randkę w ciemno. Rzeczywiście, była widoczna z daleka w zielonej spódniczce. Pewnie pozazdrościła SLD-owskiemu przedsiębiorcy - Włodzimierzowi Czarzastemu, który wyróżnia się w medialnych debatach nie tylko żółtymi, czerwonymi czy zielonymi sweterkami. Ma jeszcze coś do powiedzenia.

W tym samym czasie media poinformowały, że ministra edukacji czyści kasę w "swoim" resorcie. To już typowa strategia ludzi tej formacji, którzy nie potrafią pogodzić się z końcem kadencji. J. Kluzik-Rostkowska przysłowiowym "rzutem na taśmę" przyznała rekordową - w stosunku do rozdawnictwa innych ministrów - liczbę nagród i premii. W końcu płaci nie z własnej kieszeni, tylko podatników. Każda premia, medal i odznaczenie mogły być na wagę "złota". W innych resortach też zapewne szykowane są ekstra premie, kiedy już będzie wiadomo, czy jest jeszcze szansa na ich przyznanie.

Komu i do czego przyjdzie wrócić, a kogo będzie pociągać się do odpowiedzialności za fatalne w skutkach decyzje lub zaniechanie decyzji, które powinny zapaść? Już w powyborczym tygodniu rozpocznie się kolejna faza sporów, przepychanek, dramatów i satysfakcji, oskarżeń i pochwał. Do powołania rządu nie będziemy mieli spokoju, ale też i nadziei na zmianę. Po co bowiem cokolwiek zmieniać, skoro jest tak wspaniale?

Pierwsze sondaże IPSOS wskazują na to, że prawie połowa wyborców PO z 2011 r. nie zagłosowała na tę partię. Zapewne dla trzech pań ministrów edukacji narodowej z PO wystarczyło głosów poparcia, by ponownie znalazły się w Sejmie. Tegoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne będą zapewne podstawą kilku doktoratów, a może i habilitacji.

Tymczasem w resortach: edukacji narodowej oraz nauki i szkolnictwa wyższego ruszają w ruch "niszczarki". Jeszcze jest trochę czasu do ukrycia tego i owego, załatwienia "swoim" posad i podwyżek, a może i naprawienia spraw, w których nie chciało się ministrom podjąć stanowczej decyzji. Być może dowiemy się trochę prawdy o tym, jak szastano milionami z budżetu MEN i IBE na bezproduktywne projekty.

Pedagodzy będą teraz mieli o czym pisać - w końcu czeka polską oświatę kolejna reforma ustrojowa wraz z wieloma niespodziankami. O szkolnictwie wyższym nie muszę nawet wspominać, bo tu wprawdzie wielkiego przewrotu nie będzie, ale... , kto wie, w jakim kierunku pójdą prace nad konieczną nowelizacją ustaw o szkolnictwie wyższym oraz o stopniach i tytułach naukowych. Rozkwitnie nam turystyka habilitacyjna na Słowację. O gwiazdach socjometrycznych tego ruchu będzie zatem okazja pisać aż do klęski nauk humanistycznych i społecznych, ekonomicznych, medycznych i technicznych. Przed nami zatem ciekawe i dynamiczne 4 lata, zgodnie z oczekiwaniami narodu.

Z wielką radością informuję, że pani dr Urszula Markowska Manista z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie znalazła się w gronie 15 finalistów i otrzymała Nagrodę Naukową POLITYKI 2015. To kolejny, wspaniały sukces naszej Koleżanki-pedagog, który potwierdza efekty zmian w kształceniu polskich pedagogów i ich znakomitych kompetencji naukowo-badawczych. Wprawdzie Kapituła Nagrody nie wpisała Jej na listę 5 laureatów, gdyż w naukach społecznych zwycięstwo przypadło panu dr. hab, prof. SGH Marcinowi Kolasie, który jest profesorem nadzwyczajnym w Katedrze Ekonomii Ilościowej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, ale i tak warto przekazać gratulacje naszej pedagog na adres: umarkowska@aps.edu.pl