17 sierpnia 2023

Destrukcyjne dla polskiej oświaty byłe ministrzyce jedynkami KO

 



Wprawdzie portal ONET podał informację, że: "Donald Tusk na ostatniej prostej postanowił zamieszać na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Nie pozwolił na start do Sejmu kilku znanym politykom partii, a niektórzy pewniacy do "jedynek" musieli obejść się smakiem", ale nie jest to zgodne z prawdą. Tak zwanymi "jedynkami" mianował obie ministrzyce edukacji - Krystynę Szumilas i Joannę Kluzik-Rostkowską, które doprowadziły do głębokiego kryzysu w polityce oświatowej, na czym skorzystało Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej w 2015 roku.  

To zdumiewające, że obie panie posłanki tak kurczowo zabiegają o dostanie się do Sejmu kolejnej kadencji, a nawet nie raczyły rozliczyć się przed opinią publiczną ze swojej destrukcyjnej polityki oświatowej. Czyżby sądziły, że Polacy nie pamiętają ich decyzji, które doprowadziły do zniszczenia etosu autonomii szkół i nauczycieli oraz demokratyzacji ustroju szkolnego? Kandydują do Sejmu tak, jakby ich aktywność polityczna nie była zaprzeczeniem roli edukacji w rozwoju i konsolidacji polskiej demokracji.


(źróło:1609614_722513221135461_549411131212032585_n (1).jpg) 

To, że obecna polityka oświatowa jest najgorszą w dziejach III Rzeczpospolitej, nie wymaga już dodatkowych uzasadnień. Świadczą o tym nie tylko liczne badania naukowe, raporty oświatowe, sprawozdania NIK i dane GUS, ale także publikacje naukowego środowiska pedagogicznego. Popieranie w wyborach tych pań posłanek, które niczym nie różnią się od ministrów edukacji i nauki, natomiast reprezentują opozycyjne środowisko polityczne, jest niczym innym jak potwierdzeniem, że w oświacie i nauce nic lub niewiele się zmieni, gdyż kosztem obu kluczowych dziedzin sfery życia publicznego do Sejmu wejdą te osoby, które są najmniej wiarygodne i nie zostały rozliczone we włąsnym środowisku politycznym za swoje błędne decyzje.

Wystarczy zajrzeć do wpisów w moim blogu z okresu 18.11.2011 - 16.11. 2015, żeby przypomnieć sobie o katastrofalnej dla polskiej edukacji i młodych pokoleń polityki obu pań w resorcie edukacji narodowej.  


16 sierpnia 2023

Pedagogika w nowym uniwersytecie

 



Minister edukacji i nauki podpisał zgodę na przekształcenie z dniem 1 października 2023 roku niepublicznej Akademii IGNATIANUM w Krakowie na Uniwersytet IGNATIANUM. Rozwój tej uczelni jest imponujący, dynamiczny, poszerzający z każdym rokiem oferty kształcenia studentów o nowe kierunki. Prowadzone badania naukowe służą edukacji młodych pokoleń i kadr akdemickich. Jest to jedna z dwustu jezuickich szkół wyższych na świecie, której początki sięgają końca XIX wieku. 

Transformacja ustroju Polski sprawiła, że władze państwowe uznały tę jednostkę w 1989 roku jako spełniającą warunki uczelni wyższej, W 1999 roku została ona przekształcona w Wyższą Szkołę Filozoficzno-Pedagogiczną „Ignatianum” a od 1 października 2011 roku stała się Akademią. Po dwunastu latach znakomitego rozwoju naukowo-badawczego, dydaktycznego i infrastrukturalnego będzie uniwersytetem.  

Pedagogika jest w Ignatianum jedną z kluczowych dyscyplin naukowych. Obecnie prowadzony jest tu eksperymentalny program kształcenia nauczycieli przedszkoli i edukacji wczesnoszkolnej, zaś wydawane przez środowisko pedagogów tej subdyscypliny czasopismo 

1.     Edukacja Elementarna w Teorii i Praktyce

uzyskało na mocy podpisanej przez ministra P. Czarnka nowelizacji wykazu czasopism naukowych 100 punktów. Nie jest to jedyny  periodyk, bowiem ukazują się w tej Uczelni jeszcze: 

1.     Horyzonty Polityki

1.     Horyzonty Wychowania

1.     Multidisciplinary Journal of School Education

1.     Studia Paedagogica Ignatiana

 

Od 1 października 2019 roku w Ignatianum prowadzona jest szkoła doktorska, zaś uczelnia ma prawo do nadawania stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego w sześciu dyscyplinach: 1) filozofia, 2) nauki o kulturze i religii, 3) nauki o polityce i administracji oraz 4) pedagogika, 5) psychologia i 6) nauki o rodzinie.  

Po WSB - DSW we Wrocławiu jest to kolejny, niepubliczny uniwersytet, w którym pedagodzy odgrywają istotną rolę w procesie kształcenia, prowadzenia badań naukowych i publikowania ich wyników we własnej oficynie.  

15 sierpnia 2023

Pierwsze polityczne "koty za płoty"

 

Powrót do oświatowej rzeczywistości po krótkim wypoczynku nie jest łatwy, gdyż łączy się z toksyczną atmosferą trwającej w kraju kampanii wyborczej. Za dwa miesiące obywatele III RP będą mogli udać się do lokali wyborczych, by oddać głos na popieraną przez siebie formację polityczną. Zajrzałem do sieci, by zobaczyć, jakie miejsce w programach wyborczych czołowych partii politycznych zajmuje edukacja. 

Szkoła III RP nadal jest organizowana i prowadzona na wzór biurokratycznych instytucji państwowych przełomu XIX i XX w., by realizować w niej cele zgodnie z zasadą administracyjnej racjonalności, a więc przy stosowaniu tych samych środków, w tym samym czasie i względnie tych samych warunkach określanych przez centralistyczną władzę. Chodzi o to, by do maksimum wykluczyć z ich funkcjonowania przypadek (los), nauczycielską niezależność, twórczość i uczniowską autonomię, co – jak się wydaje – jest możliwe dzięki temu, że postępowanie jednostek w szkołach nie jest warunkowane ich indywidualnymi potrzebami, ale uzależnia się od subiektywnych doznań władzy. 

Tak rozumianej racjonalności poddano nie tylko czas trwania szkoły, metody kształcenia, jej wyposażenie w pomoce dydaktyczne, ale i ocenianie zachowania uczniów czy postaw nauczycieli. Okres PRL-owskiego państwa totalitarnego sprzyjał nadużywaniu władzy na każdym szczeblu zarządzania szkołami, w tym niestety także toksycznym postawom części nauczycieli wobec uczniów, a nawet ich rodziców. W państwie transformacji ku demokracji w szkolnictwie niewiele zmieniło się na lepsze. Co nas zatem czeka po wyborach 2023? 

Na portalu Platformy Obywatelskiej "Propozycje Programowe PO 2023" nawet nie pojawiło się to pojęcie. Wyeksponowano natomiast kwestie: zwiększenia kwoty wolnej od podatku; zapewnienia w każdej gminie żłobka; program mieszkaniowy 0 proc.; program dla przedsiębiorców; plan dla Śląska; program "własny prąd" i 1500 zł "babciowego. No cóż. Nie ma w tych propozycjach ani edukacji, ani nauki, ani kultury. Jeśli taka ma być nasza przyszłość, to widzę ją w czarnych kolorach. 

Być może nastąpi powtórka z obietnic, jakie padały w kampanii wyborczej w 2015 roku, a więc dokończenie procesu decentralizacji ustroju szkolnego (w tym likwidacja kuratoriów oświaty; powołanie Komisji Edukacji Narodowej), odideologizowanie programów kształcenia, wzmocnienie pozaszkolnej roli organizacji pozarządowych i zwiększenie płac nauczycielskich (nie wiadomo jednak, na jakim poziomie).    

Zaglądam do strefy obietnic Prawa i Sprawiedliwości, która to formacja zamierza w przewidywanej przez siebie trzeciej kadencji zmienić ustawę Karta Nauczyciela i kontynuować dotychczasową politykę światopoglądowej indoktrynacji. Ma być obowiązkowa religia lub etyka. Ponoć formacja ta ma też zatroszczyć się o wzrost wynagrodzeń nauczycieli, które osiągnęły za jej rządów najniższy poziom w stosunku do średniej krajowej w ciągu minionych trzydziestu czterech lat transformacji. 

Wzmocniony zostanie partyjny nadzór nad szkołami, by zmniejszyć zakres ich autonomii oraz eksperymentalnych "wybryków" nauczycieli. Ma to uniemożliwić rozwój oddolnych innowacji pedagogicznych. Te będą możliwe jedynie wówczas, kiedy będą zgodne z programem partii sprawującej władzę.

W propozycjach programowych koalicji Polska 2050 i PSL pojawia się antidotum na dotychczasową politykę Zjednoczonej Prawicy. Liderzy tych partii akcentują potrzebę zwiększenia autonomii szkół i nauczycieli, podwyższenie w budżecie państwa środków finansowych na oświatę oraz poprawę statusu zawodowego nauczycieli. Podobnie jak większość partii politycznych ubiegających się o władzę akcentują też potrzebę wprowadzenia nowych technologii do edukacji szkolnej. 

Program wyborczy Konfederacji ma charakter indoktrynacyjno-libertariański, bowiem z jednej strony akcentuje indoktrynację młodych pokoleń w duchu ideologii konserwatywnej, z drugiej zaś strony optuje na rzecz głębokiej liberalizacji edukacji szkolnej - prawo do autorskich programów kształcenia, bon edukacyjny i zintensyfikowanie rywalizacji międzyszkolnej i nauczycielskiej (zróżnicowanie płac w zależności od osiągnięć szkolnych uczniów). 

Lewica idzie na całego eksponując w swoim programie znaczenie edukacji konieczność zwiększenia wydatków na nią do 6 proc. PKB. Tym samym i płace nauczycieli miałyby być na poziomie co najmniej średniego wynagrodzenia w gospodarce krajowej. Zwracam uwagę, że budżet polskiej armii jest na poziomie 2 proc. PKB, a więc trzykrotnie wyższe środki na edukację powinny zaspokoić nie tylko godne warunki pracy nauczycieli, ale także zapewnić uczniom bezpłatne podręczniki i inne środki dydaktyczne. 

Program tej formacji ma równie indoktrynacyjny charakter jak w przypadku partii prawicowych tyle tylko, że jest ich inwersją. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się likwidację w szkołach lekcji religii, przywrócenie  edukacji seksualnej, uwolnienie kontroli ze strony nadzoru pedagogicznego, przeciwdziałanie wszelkim formom dyskryminacji, poszerzenie planów kształcenia o cyberbezpieczeństwo, edukację obywatelską, klimatyczną, prawną i o kwestie związane z profilaktyką uzależnień. 

Biorąc pod uwagę różnice programowe zabiegających o władzę partii politycznych postanowiłem zilustrować ich miejsce na mapie współrzędnych, gdzie na osi odciętych (x) są programy formacji orientujące politykę oświatową na racjonalność, mądrość, kompetencje lub umacnianie postaw światopoglądowych, zaś na osi rzędnych (y) lokują się programy partii zorientowane albo na zmianę, głęboką reformę, albo na zachowawczość istniejącego stanu rzeczy z jedynie ich adaptacyjną modyfikacją.   



 
  

 

         




    


 

11 sierpnia 2023

Zmarł profesor pedagogiki dialogu - Marian Śnieżyński

 


Przerwałem (w blogu) urlop wypoczynkowy, by podzielić się smutną wiadomością o śmierci w dniu 10 sierpnia br. em. profesora Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, a w ostatnich latach aktywnego wciąż naukowca w Akademii IGNATIANUM oraz Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie - prof. dr hab. Mariana Śnieżyńskiego (1939-2023). Należał do wiodących w teoriach kształcenia i wychowania dialogowego pedagogów akademickich, którego wykłady cieszyły się ogromną popularnością. 

Skoro pisał o teoretycznych podstawach dydaktyki dialogu, to wbrew wielu innym uczonym, był zarazem jej wiernym i charakterologicznie spójnym, konsekwentnym przedstawicielem. To, o czym mówił, do czego zachęcał, uzewnętrzniał w swoich postawach wobec innych. Niemalże każde spotkanie z Profesorem miało inkontrologiczny charakter, gdyż był nadzwyczaj empatyczny, otwarty i niezwykle pogodny, a przy tym bardzo skromny.

Należał do grona twórczych uczonych. Wydał 19 monografii naukowych, autorskich i pod redakcją oraz opublikował ponad trzysta pomniejszych artykułów w czasopismach i pracach zbiorowych. Do najważniejszych książek M. Śnieżyńskiego, które przeczytałem z ogromną przyjemnością i sięgam do nich w zależności od problematyki prowadzonych badań, zaliczyłbym przede wszystkim: 

* "Roztropność nauczycielska" (Kraków, 2020); 


* "Wiedza rodziców o wychowaniu swoich dzieci" (Kraków, 2019); 



* "Dialog w rodzinie. Studium teoretyczno-empiryczne" (2012); 

 


* "Sztuka dialogu. Teoretyczne założenia a szkolna i akademicka rzeczywistość" (Kraków, 2005); 



* "Dialog Edukacyjny" (Kraków, 2001); 


* "Przezwiska nauczycieli" (Kraków, 2001). 


Podejrzewam, że ta ostatnia z wymienionych pozycji wzbudzi szczególne zainteresowanie, gdyż rzadko bada się postrzeganie nauczycieli przez uczniów. Profesor większość swoich rozpraw naukowych poprzedzał badaniami empirycznymi w danym środowisku socjalizacyjnym czy szkolnym. Każda z tych rozpraw zachowuje swoją aktualność dzięki nie tylko zawartej w niej diagnozie procesu kształcenia, wychowania czy socjalizacji, ale także interpretacji naukowej i wnioskom dla potrzeb praktyki pedagogicznej.  

Odnotowuję w tym miejscu znaczące dokonania zmarłego Profesora na rzecz kształcenia kadr akademickich i zarządzania w szkolnictwie wyższym. Profesor był bowiem prorektorem ds. dydaktycznych (1990-1993), prodziekanem Wydziału Humanistycznego (1981-1984) oraz kierownikiem Katedry Dydaktyki Ogólnej w swojej macierzystej Uczelni w latach 1970-2009. Wypromował 19 doktorów nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika oraz kilkuset magistrów pedagogiki. 

Niezależnie od zaangażowania na rzecz własnej uczelni, był też członkiem Komisji Ekspertów Ministra Edukacji Narodowej a także członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów powoływała prof. M. Śnieżyńskiego do roli recenzenta w postępowaniach na tytuł profesora. Sam bowiem uzyskał naukowy tytuł w 1992 roku.  

Zapamiętam Profesora Mariana Śnieżyńskiego jako znakomicie łączącego wiedzę naukową, metodologię badań edukacyjnych z refleksją i zaleceniami dla praktyki edukacyjnej. Pod koniec lat 80. XX wieku miałem okazję uczestniczenia w zespole wykładowców na zorganizowanej przez Profesora zajęciach w ramach oddziału Uniwersytetu Ludowego. Naukową aktywność łączył On bowiem z pasją malarską, co już wówczas wzbudzało mój zachwyt i ogromny szacunek dla Jego osobowości, niezwykłej wrażliwości społecznej i kulturowej. 

Był przekonany, że trzeba kształcić nauczycieli dialogu, gdyż egzystencja ludzka opiera się na relacjach. Te zaś, jeśli są nieautentyczne, pozorowane, nie przyczynią się do wychowania młodych pokoleń. Jak pisał w jednej ze swoich rozpraw: 

Nie  pomogą ani najlepsze zmiany strukturalno-organizacyjne, ani wyśmienite plany nauczania czy podręczniki, najnowocześniejsze pracownie z całą otoczką systemów multimedialnych, jeżeli lekcje prowadzić będzie nauczyciel z przypadku, nauczyciel nieudacznik, nauczyciel, który wpisuje się w powiedzenie: "Komu bogi były wrogiem, zrobiły go pedagogiem". 

To nauczyciel, jego predyspozycje osobowościowe, jego miłość do drugiego człowieka, wyobraźnia, twórcze poszukiwania merytoryczno-metodyczne, kontaktowność, jego walory etyczno-moralne w głównej mierze będą decydować o tym, jaka będzie szkoła XXI wieku ("Dialog edukacyjny", s. 3; podkreśl.moje).

Zmarły był sokratejczykiem, kontynuatorem filozofii dialogu ks. prof. Józefa Tischnera,  marząc o społeczeństwie demokratycznym, w którym szanowana będzie wielość punktów widzenia i możliwość doświadczania wolności poprzez wzajemne wybory. [W] każdym dialogu jest obecny moment wolności, ale nie czystej wolności, lecz funkcjonującej (ja wybieram i ja jestem wybierany). (...) dialog nie jest kwestią pragmatycznej taktyki czy konieczności określonej przez społeczeństwo pluralistyczne. Dzięki niemu człowiek staje się samym sobą, staje się po prostu osobą ("Sztuka dialogu", s. 8). 

Jakże symboliczne jest przesłanie Uczonego do nas wszystkich, a szczególnie do pedagogów, byśmy także w okresie wyborczych sporów potrafili zadbać o dialog (...) w którym jednostka wyraża i w pewnym sensie odkrywa swą niepowtarzalność w samym procesie jednoczenia się z innymi ludźmi. Krótko mówiąc, każde działanie nie będące dialogiem uniemożliwia samo człowieczeństwo; człowiek skazuje się na istnienie nie-ludzkie (tamże) 

Żegnam Profesora Mariana Śnieżyńskiego kierując zarazem do Jego Bliskich wyrazy współczucia. Pozostawił nam piękne i mądre dzieła, idee oraz autorski model dydaktyki dialogu. Zapewne Jego idee będą rozwijane przez kolejne pokolenia pedagogów, nauczycieli, ale i być może praktykowane przez refleksyjnych rodziców. 

Pogrzeb Profesora odbędzie się w dniu 16 sierpnia br. o godz. 13.00 na Cmentarzu Salwatorskim. Niech spoczywa w pokoju. 




*** 

(źródło fotografii: http://biografik.up.krakow.pl/?p=1804) 

15 lipca 2023

Czas na urlop

 


Słusznie nauczyciele oburzają się w mediach społecznościowych na informacje i towarzyszące im memy, z których wynika, że mają oni aż dwa miesiące wakacji. Podobnie podtrzymuje się mit o nawet trzymiesięcznych wakacjach nauczycieli akademickich. Ma to wywołać oburzenie tej części społeczeństwa, która korzysta z urlopu wypoczynkowego a jego czas trwania jest uzależniony od stażu pracy oraz rodzaju zawartej umowy z pracodawcą.  

Nauczyciele nie mają dwumiesięcznych wakacji. Przysługuje im taki sam urlop wypoczynkowy, z jakiego korzystają pracownicy sfery publicznej. Nie ma zatem czego im zazdrościć, bo czas trwania takiego urlopu jest wyraźnie określony w prawie oświatowym. 

Dz.U.2023.984  

Art.  64.  [Wymiar urlopu wypoczynkowego]

1. 
Nauczycielowi zatrudnionemu w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie szkolne, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i w czasie ich trwania.
2. 
Nauczyciel, o którym mowa w ust. 1, może być zobowiązany przez dyrektora do wykonywania w czasie tych ferii następujących czynności:
1)
przeprowadzania egzaminów;
2)
prac związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego;
3)
opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym w określonej formie.
2a. 
Dyrektorowi i wicedyrektorowi szkoły oraz nauczycielowi pełniącemu inne stanowisko kierownicze w szkole, a także nauczycielowi, który przez okres co najmniej 10 miesięcy pełni obowiązki kierownicze w zastępstwie nauczyciela, któremu powierzono stanowisko kierownicze, przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze 35 dni roboczych w czasie ustalonym w planie urlopów.
3. 
Nauczycielom zatrudnionym w szkołach, w których nie są przewidziane ferie szkolne, przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze 35 dni roboczych w czasie ustalonym w planie urlopów.
3a. 
Nauczycielowi, który w ramach jednego stosunku pracy realizuje obowiązki nauczyciela szkoły, o której mowa w ust. 1, oraz szkoły, o której mowa w ust. 3, przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego określonego dla nauczyciela szkoły, w której nauczyciel realizuje większą liczbę godzin zajęć, a w przypadku realizowania w tych szkołach równej liczby godzin zajęć nauczycielowi przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego określonego dla nauczyciela szkoły, o której mowa w ust. 1.
4. 
W ramach ustalonego w ust. 1 wymiaru urlopu wypoczynkowego nauczyciel ma prawo do nieprzerwanego co najmniej czterotygodniowego urlopu wypoczynkowego.
5. 
Nauczyciel zatrudniony przez cały okres trwania zajęć w danym roku szkolnym w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie szkolne, ma prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze i na zasadach określonych w ust. 
1. Nauczyciel zatrudniony przez okres krótszy niż 10 miesięcy w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie szkolne, ma prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze proporcjonalnym do określonego w umowie okresu prowadzenia zajęć.
5a. 
Nauczyciel zatrudniony w szkole, w której nie są przewidziane ferie szkolne, w przypadku nawiązania lub ustania stosunku pracy w trakcie roku kalendarzowego, ma prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze proporcjonalnym do okresu przepracowanego, zgodnie z odrębnymi przepisami.
5b. 
Przepis ust. 5a stosuje się odpowiednio do dyrektora i wicedyrektora szkoły oraz nauczyciela zajmującego inne stanowisko kierownicze w szkole, a także nauczyciela, który przez okres co najmniej 10 miesięcy pełni obowiązki kierownicze w zastępstwie nauczyciela, któremu powierzono stanowisko kierownicze.

Czynności, o których mowa w pkt 1-3, nie mogą łącznie zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni.

Analogiczną sytuację mają nauczyciele akademiccy. Zgodnie z Art. 129. Urlop wypoczynkowy nauczyciela akademickiego Dz.U.2023.0.742 t.j. - Ustawa z dnia 20 lipca 2018 r. - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce:

1. Nauczycielowi akademickiemu przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze 36 dni roboczych w roku.
2. W przypadku niewykorzystania urlopu wypoczynkowego z powodu rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy, nauczycielowi akademickiemu przysługuje ekwiwalent pieniężny za okres niewykorzystanego urlopu.

3. Dni wolnych od pracy wynikających z rozkładu czasu pracy w pięciodniowym tygodniu pracy nie wlicza się do urlopu wypoczynkowego.

4. Szczegółowe zasady i tryb udzielania urlopu wypoczynkowego, a także urlopów, o których mowa w art. 130 płatny urlop naukowy i art. 131 płatny urlop dla poratowania zdrowia ust. 1, określa regulamin pracy. 

 

Pedagog-bloger też ma urlop wypoczynkowy, a zatem do zobaczenia w połowie sierpnia, bo czeka nas gorąca końcówka lata, nowy rok szkolny, kampania wyborcza i nieprzewidywalny los w czasach ustawicznych kryzysów. Życzę zatem regeneracji sił, wzmocnienia zdrowia a naukowcom dodatkowo twórczych myśli. Pamiętajmy o slotach. 

Ps.

Można komentować dotychczasowe wpisy. Postaram się to moderować na bieżąco.  


14 lipca 2023

Oświata w okresie politycznej burzy

 



 Nowy rok szkolny zapowiada się w oświacie politycznie, a więc tak samo jak rok szkolny 1997/1998; 2001/2002; 2005/2006; 2007/2008; 2011/2012; 2015/2016; 2019/2020 i 2023/2024. Czekają nas wybory do obu izb polskiego Parlamentu, a to oznacza, że szkoły, w których pracuje kilkaset tysięcy nauczycieli i do których obowiązkowo posyła dzieci kilka milionów rodziców, stają się łakomym kąskiem dla polityków. Nie zamierzają przepuścić okazji, by w takiej czy innej formie spróbować wykorzystać placówki publiczne i niepubliczne do politycznej agitacji. 

Szkoła publiczna powinna być dobrem wspólnym a nie wykorzystywanym przez partie polityczne do celów, które zaprzeczają istocie kształcenia i wychowania młodych pokoleń. Jeśli jednak zgodzimy się z Wisławą Szymborską, że polityka jest wszędzie, o czym pisała w wierszu „Dzieci epoki”, to trudno będzie oświacie uciec od uwarunkowań i wpływów międzypartyjnych sporów. 

W Ustawie Prawo oświatowe jest zobowiązanie nauczycieli Rzeczypospolitej Polskiej do kierowania się zasadą wspólnego dobra, która wynika z Konstytucji RP, a także wskazań zawartych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji o Prawach Dziecka.

Pamiętam atmosferę pokoju nauczycielskiego z okresów nasilającej się kampanii przedwyborczej, gdyż bez względu na to, czy tego chcieliśmy, czy nie, polityka rzutowała na nasze relacje, także z rodzicami uczniów. Nie ma w szkolnictwie publicznym takiej rady pedagogicznej, która nie byłaby podzielona w zależności od uznawanych przez pedagogów preferencji ideowo-politycznych. 

Stosunek do wiary nie jest w placówkach oświatowych sprawą prywatną, osobistą, suwerenną, gdyż coraz częściej konkursy dyrektorów wygrywają zwolennicy partii władzy. Niektórzy nauczyciele w okresie kampanii wyborczej wypierają się własnych poglądów, by nie zostało to wykorzystane przeciwko nim. Boją się mówić o swoich preferencjach politycznych, o własnym światopoglądzie. 

Z każdym rokiem transformacji politycznej obywatele przestają popierać prawo do różnic, indywidualności, ulegając presji jakiejś większości lub władzy, która uważa, że trzeba być po jej stronie. "Kto nie z nami, to przeciwko nam!". Budujemy mury w sobie i między sobą. 

Od końcówki lat 90. XX wieku terytorium oświaty dzielone jest na białe i czarne. Z każdymi wyborami nadchodzi czas próby i opowiedzenia się za tym, czy jako rodzice lub nauczyciele jesteśmy za "białym", czyli przeciw "czarnemu".  Nie ma innych odcieni ani bielszej białości, ani czarniejszej czerni. Znikają też z życia społecznego wszystkie kolory tęczy, gdyż w języku propagandy politycznej są czymś niewłaściwym. 

Niby każdy jest suwerenem, dorosłym obywatelem Rzeczypospolitej, ale kiedy pracuje w placówce oświatowej kierowanej przez dyrektora uległego wobec władzy politycznej (rządowej czy samorządowej), skrywa swoją prywatność, żeby nie być wykluczonym, odrzuconym, zmarginalizowanym. Partyjny nadzór pedagogiczny w polskim systemie oświatowym odbiera nauczycielom dowód niezależności, ogranicza niejako możność bycia sobą, bycia autentycznym wobec koleżanek i kolegów z rady pedagogicznej oraz w relacjach z uczniami i ich rodzicami. 

Na początku polskiej transformacji Wincenty Okoń tłumaczył ekspansję polityków i administracji oświatowej masowością edukacji, która sprzyja zanikaniu u nauczycieli podmiotowości i zmniejsza tym samym poczucie ich odpowiedzialności za wyniki własnej pracy. Prawdopodobnie czeka nas albo kolejne przejście z jednej poprawności politycznej do inną albo utrwalanie tej dotychczasowej. 

Nie jestem przekonany, że tym razem uda się Polakom odpartyjnić zarządzanie polskim szkolnictwem. Nie nastąpi też zasadnicza zmiana w podejściu rządzących do radykalnie odmiennego poziomu finansowania profesjonalnej pracy nauczycielskiej, by można było egzekwować odpowiedzialność za jej efekty wobec całego narodu.  

Czas urlopowy nie przyniesie odpowiedzi na kluczowe pytanie o być albo nie być polskiej edukacji, uwolnionej lub uzależnionej od partyjnych gier i sporów, indoktrynacji politycznej i realizacji partykularnych interesów. 


13 lipca 2023

Tak kręci się oświatowy czarny biznes

 


Minister Przemysław Czarnek nawet nie wie, że do pracy w szkołach kształci się w różnych firmach i firemkach, które za kilka tysięcy złotych wydają dyplomy ukończenia studiów podyplomowych nadających rzekomo uzyskane kwalifikacje pedagogiczne. Zapewne jest na to przyzwolenie, skoro owe firmy informują na swojej web-stronie, że prowadzone przez nie kursy umożliwiają uzyskanie pełnoprawnych kwalifikacji zawodowych, zgodnych z rozporządzeniem MEiN.   

Zainteresowani mogą być przekonani, że zdobędą wiedzę i umiejętności, które zwiększą ich szanse także na uzyskanie awansu zawodowego. Rzecz jasna one tylko zwiększą szanse, ale...  nie mogą niczego zagwarantować. Słusznie. Tak zachęca się płatników quasi szkoleń. W szkołach brakuje nauczycieli, więc co za problem, by wesprzeć tych, którym się chce pracować za 3,6 tys. brutto?      

Czy kursanci zdobędą wiedzę na wybranym przez siebie kursie? Zapewne tak, jakąś zdobędą, chociaż i w to zaczynam wątpić, o czym nieco dalej. Natomiast zapewnia się ich, że nabędą umiejętności praktyczne w ramach kursów, które są prowadzone ... zdalnie. Nie żartuję. Wszystko dla dobra klienta.  

W czym problem, skoro nie o realne umiejętności tu chodzi? Organizatorzy trafnie zakładają, że w istocie ich klientom nie są one potrzebne, gdyż zapewne już je posiadają, a jak nie, to muszą radzić sobie sami. Skoro potrzebny jest im dyplom, to mają zapłacić za jego wydanie.      

Napisała do mnie jedna z potencjalnych klientek takiej firmy: 

"Dzień dobry,

Pozwoliłam sobie do Pana napisać ponownie. Mam pytanie odnośnie przygotowania pedagogicznego, czy kurs kwalifikacyjny pedagogiczny ukończony pod tym adresem daje przygotowanie pedagogiczne zgodne z obowiązującym prawem czy to również naciąganie ludzi?"

 

Dalej podała adres strony internetowej oświatowej firmy, którego tu nie przytoczę, bo nie mam zamiaru reklamować pozornych szkoleń.

 

Zapytałem jednak o to, jakie są jej oczekiwania i jakie ma wykształcenie, że poszukuje odpowiedniego kursu. Byłem pewien, że nie otrzymam listu zapewniającego mnie o tym, że już od dziecka marzyła zostać nauczycielką, tylko wybrany przez nią i ukończony kierunek studiów licencjackich okazał się lipą. W nazwie miał pedagogika opiekuńcza i szkolna, ale... - jak napisała - "okazuje się, że studia nie dawały przygotowania pedagogicznego" do pracy w szkole". 

Taka to była pedagogika szkolna :) 

 

Nie jestem instytucją akredytującą placówki doskonalenia nauczycieli, bo gdybym taką reprezentował, to wskazana przez nadawczynię listu firma musiałaby utracić uprawnienia. Dlaczego? Odpowiedź jest w liście tej pani: 

  

" taki kurs kwalifikacyjny dla nauczycieli (270 godzin teorii+ 150 godzin praktyk) będzie akceptowany przez kuratorium i ma ponoć dać mi przygotowanie pedagogiczne. Podkreślę, że można zrobić to w miesiąc a praktyka zaliczana jest na podstawie zatrudnienia w szkole (jeżeli ktoś pracuje oczywiście)". 

 

Howgh!