15 sierpnia 2023

Pierwsze polityczne "koty za płoty"

 

Powrót do oświatowej rzeczywistości po krótkim wypoczynku nie jest łatwy, gdyż łączy się z toksyczną atmosferą trwającej w kraju kampanii wyborczej. Za dwa miesiące obywatele III RP będą mogli udać się do lokali wyborczych, by oddać głos na popieraną przez siebie formację polityczną. Zajrzałem do sieci, by zobaczyć, jakie miejsce w programach wyborczych czołowych partii politycznych zajmuje edukacja. 

Szkoła III RP nadal jest organizowana i prowadzona na wzór biurokratycznych instytucji państwowych przełomu XIX i XX w., by realizować w niej cele zgodnie z zasadą administracyjnej racjonalności, a więc przy stosowaniu tych samych środków, w tym samym czasie i względnie tych samych warunkach określanych przez centralistyczną władzę. Chodzi o to, by do maksimum wykluczyć z ich funkcjonowania przypadek (los), nauczycielską niezależność, twórczość i uczniowską autonomię, co – jak się wydaje – jest możliwe dzięki temu, że postępowanie jednostek w szkołach nie jest warunkowane ich indywidualnymi potrzebami, ale uzależnia się od subiektywnych doznań władzy. 

Tak rozumianej racjonalności poddano nie tylko czas trwania szkoły, metody kształcenia, jej wyposażenie w pomoce dydaktyczne, ale i ocenianie zachowania uczniów czy postaw nauczycieli. Okres PRL-owskiego państwa totalitarnego sprzyjał nadużywaniu władzy na każdym szczeblu zarządzania szkołami, w tym niestety także toksycznym postawom części nauczycieli wobec uczniów, a nawet ich rodziców. W państwie transformacji ku demokracji w szkolnictwie niewiele zmieniło się na lepsze. Co nas zatem czeka po wyborach 2023? 

Na portalu Platformy Obywatelskiej "Propozycje Programowe PO 2023" nawet nie pojawiło się to pojęcie. Wyeksponowano natomiast kwestie: zwiększenia kwoty wolnej od podatku; zapewnienia w każdej gminie żłobka; program mieszkaniowy 0 proc.; program dla przedsiębiorców; plan dla Śląska; program "własny prąd" i 1500 zł "babciowego. No cóż. Nie ma w tych propozycjach ani edukacji, ani nauki, ani kultury. Jeśli taka ma być nasza przyszłość, to widzę ją w czarnych kolorach. 

Być może nastąpi powtórka z obietnic, jakie padały w kampanii wyborczej w 2015 roku, a więc dokończenie procesu decentralizacji ustroju szkolnego (w tym likwidacja kuratoriów oświaty; powołanie Komisji Edukacji Narodowej), odideologizowanie programów kształcenia, wzmocnienie pozaszkolnej roli organizacji pozarządowych i zwiększenie płac nauczycielskich (nie wiadomo jednak, na jakim poziomie).    

Zaglądam do strefy obietnic Prawa i Sprawiedliwości, która to formacja zamierza w przewidywanej przez siebie trzeciej kadencji zmienić ustawę Karta Nauczyciela i kontynuować dotychczasową politykę światopoglądowej indoktrynacji. Ma być obowiązkowa religia lub etyka. Ponoć formacja ta ma też zatroszczyć się o wzrost wynagrodzeń nauczycieli, które osiągnęły za jej rządów najniższy poziom w stosunku do średniej krajowej w ciągu minionych trzydziestu czterech lat transformacji. 

Wzmocniony zostanie partyjny nadzór nad szkołami, by zmniejszyć zakres ich autonomii oraz eksperymentalnych "wybryków" nauczycieli. Ma to uniemożliwić rozwój oddolnych innowacji pedagogicznych. Te będą możliwe jedynie wówczas, kiedy będą zgodne z programem partii sprawującej władzę.

W propozycjach programowych koalicji Polska 2050 i PSL pojawia się antidotum na dotychczasową politykę Zjednoczonej Prawicy. Liderzy tych partii akcentują potrzebę zwiększenia autonomii szkół i nauczycieli, podwyższenie w budżecie państwa środków finansowych na oświatę oraz poprawę statusu zawodowego nauczycieli. Podobnie jak większość partii politycznych ubiegających się o władzę akcentują też potrzebę wprowadzenia nowych technologii do edukacji szkolnej. 

Program wyborczy Konfederacji ma charakter indoktrynacyjno-libertariański, bowiem z jednej strony akcentuje indoktrynację młodych pokoleń w duchu ideologii konserwatywnej, z drugiej zaś strony optuje na rzecz głębokiej liberalizacji edukacji szkolnej - prawo do autorskich programów kształcenia, bon edukacyjny i zintensyfikowanie rywalizacji międzyszkolnej i nauczycielskiej (zróżnicowanie płac w zależności od osiągnięć szkolnych uczniów). 

Lewica idzie na całego eksponując w swoim programie znaczenie edukacji konieczność zwiększenia wydatków na nią do 6 proc. PKB. Tym samym i płace nauczycieli miałyby być na poziomie co najmniej średniego wynagrodzenia w gospodarce krajowej. Zwracam uwagę, że budżet polskiej armii jest na poziomie 2 proc. PKB, a więc trzykrotnie wyższe środki na edukację powinny zaspokoić nie tylko godne warunki pracy nauczycieli, ale także zapewnić uczniom bezpłatne podręczniki i inne środki dydaktyczne. 

Program tej formacji ma równie indoktrynacyjny charakter jak w przypadku partii prawicowych tyle tylko, że jest ich inwersją. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się likwidację w szkołach lekcji religii, przywrócenie  edukacji seksualnej, uwolnienie kontroli ze strony nadzoru pedagogicznego, przeciwdziałanie wszelkim formom dyskryminacji, poszerzenie planów kształcenia o cyberbezpieczeństwo, edukację obywatelską, klimatyczną, prawną i o kwestie związane z profilaktyką uzależnień. 

Biorąc pod uwagę różnice programowe zabiegających o władzę partii politycznych postanowiłem zilustrować ich miejsce na mapie współrzędnych, gdzie na osi odciętych (x) są programy formacji orientujące politykę oświatową na racjonalność, mądrość, kompetencje lub umacnianie postaw światopoglądowych, zaś na osi rzędnych (y) lokują się programy partii zorientowane albo na zmianę, głęboką reformę, albo na zachowawczość istniejącego stanu rzeczy z jedynie ich adaptacyjną modyfikacją.