02 listopada 2020

Odeszła wspaniała Profesor pedagogiki - andragogiki, geragogiki, MATKA wielu uczonych i oświatowców - OLGA CZERNIAWSKA

 


W dn. 1 listopada 2020 r.  zmarła najdroższa w moim akademickim życiu - emerytowana Profesor Universitatis Lodziensis OLGA CZERNIAWSKA. 


To jest tak bolesna wiadomość dla Rodziny, Najbliższych, Przyjaciół i Współpracowników, że z trudem mogę siąść do komputera, by przelać głębokie poczucie osobistego żalu z powodu tego rozstania. 

Nagle zostaje przerwana nić potencjalnej komunikacji, na którą przecież nie zawsze był właściwy czas. Już nie będę mógł pochwalić się sukcesami podopiecznych Pani Profesor, o których przez wiele lat swojej wyjątkowej służby nauce troszczyła się jak rodzona matka. Zawsze pytała o to, co słychać w naszym życiu, o nasze dzieci, o to, jak sobie radzą na co dzień w szkole, w pracy czy w chorobie, a pod koniec telefonicznej rozmowy chciała choć trochę pobyć jeszcze w przestrzeni, której poświęciła swoje naukowe życie. Dopytywała o losy każdego pracownika prowadzonej przez Nią (obecnie ponownie przeze mnie) - Katedry Teorii Wychowania UŁ.        

Pragnieniem każdego, kto kocha i jest kochany, kto ceni i jest doceniany, kto pamięta i jest pamiętany, kto obdarza innych Dobrem i jest nim obdarzany, kto jest nauczycielem i uczącym się, jest to, by najbliższa mu osoba była wciąż obecna, niejako w pobliżu, w sile wieku i zdrowia, w myślach, sercu i pamięci minionych wydarzeń, wspólnych doświadczeń, przeżyć, spotkań, rozmów, gestów, a nade wszystko - tak rzadko doświadczanych w akademickim świecie  - dowodów wyjątkowego WSPÓŁISTNIENIA.         

Tak, jak zawsze byliśmy dumni z kolejnych sukcesów naukowych naszej Profesor, tak i Ona przyjmowała z wielką radością  każdą informację o naszych osiągnięciach. Wzrastanie na Uniwersytecie u boku MISTRZYNI, PROFESOR o wyjątkowym charakterze, niezwykle spójnym i bezwzględnie afirmowanym systemie chrześcijańskich wartości moralnych jest rzadkością, czymś wyjątkowym w środowisku akademickich gier, zawiści, a nawet braku szacunku i lojalności. 

Kiedy odchodzą WIELCY HUMANIŚCI,  PROFESOROWIE EPOKI ALLO- i CHRYSTOCENTRYCZNYCH WARTOŚCI, UNIWERSYTECKIEGO  ETOSU, to zaczynamy zdawać sobie sprawę z kończącej się epoki humboldtowskiego modelu MISTRZ-UCZEŃ. Wprawdzie staram się kultywować kulturę akademicką, jakiej doświadczałem dzięki Profesor Czerniawskiej, ale coraz bardziej odczuwam jej nieprzystawalność do pokolenia, które przyszło na świat w ojczyźnie wolnej od ortodoksji marksistowskiej i ustrojowej przemocy. 

Nasza Profesor miała pod swoimi opiekuńczymi skrzydłami w Katedrze Teorii Wychowania (obejmującej także Jej Zakład Oświaty Dorosłych) kilkanaście osób - Barbarę Juraś-Krawczyk, Elżbietę Kowalską-Dubas, Małgorzatę Dzięgielewską, Elżbietę Woźnicką, Joannę Stelmaszczyk, Kazimierza Zawadzkiego, Małgorzatę Rosin, Małgorzatę Mikszę, Magdalenę Błędowską, Joannę Michalak, Alinę Wróbel, Ewę Łatacz i Arkadiusza Trzuskowskiego. 

Sądzę, że prof. O. Czerniawska była zadowolona ze swoich współpracowników, chociaż zawsze była bardzo powściągliwa w ocenach, gdyż jako andragog wymagała od nas ustawicznej pracy nad sobą, permanentnego uczenia się, pokonywania kolejnych progów, barier w dążeniu do wartościowych celów. Niejako za Janem Pawłem II sygnalizowała, że jeśłi nikt od nas niczego nie wymaga, to wymagajmy chociaż sami od siebie.      

Wszystkich doprowadziła w roli promotorki albo recenzentki do stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Po przejściu na emeryturę cieszyła się, że troje z nas zostało tytularnymi profesorami (Joanna Madalińska-Michalak - przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i Elżbieta Dubas - wieloletnia prodziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu ds. naukowych), zaś Alina Wróbel (w kilka lat po habilitacji na WSE UAM w Poznaniu) podjęła się już jako profesor UŁ roli Dziekan tego Wydziału od bieżącego roku akademickiego. 

To było fenomenalne doświadczenie zdobywania wiedzy i umiejętności naukowo-badawczych pod bacznym, wymagającym, matczyno-surowym okiem Pani Profesor, z jej osobistym i rodzinnym wsparciem, bo przecież odbywaliśmy wiele międzynarodowych i katedralnych spotkań z gośćmi zagranicznymi w Jej mieszkaniu w bloku. Wspólnie podróżowaliśmy do partnerskiego Uniwersytetu Justusa Liebiga w Giessen, na Uniwersytet w Hanowerze, do Sommerschule w Sonnenbergu w Niemczech, na Uniwersytet Karola w Pradze czy na Uniwersytet Preszowski na Słowacji. 

Pani Profesor, znakomicie znająca język francuski i włoski przybliżała nam świat nauki z tych krajów, zapraszając do Katedry czy na organizowane konferencje międzynarodowe światowej sławy pedagogów, w tym głównie andragogów oraz ekspertów od badan biograficznych. Dzięki Jej staraniom i naszemu wsparciu kluczowe rozprawy uczonych ukazywały się w przekładzie na język polski. Gdyby nie osobiste kontakty, przyjaźń naszej Profesor z nimi, nie mielibyśmy dostępu do znaczących tekstów naukowych takich uczonych  jak: m.in. Martine Lani-Bayle, Hartmut M. Griese, Ettore Gelpi, Duccio Demetrio, Pierre Dominice, Horst Siebert, Erich Dauzenroth czy Horst Stukenberg. 

To dzięki prof. O. Czerniawskiej tworzyliśmy wspólnotę uczących się, stawiających sobie wysokie wymagania, ale i realistycznie doświadczających progów własnych możliwości. Profesor stworzyła "Łódzką szkołę andragogiczną i gerontologiczną" kontynuując przez kilkanaście kolejnych już lat na emeryturze swojej badania i wydawnicze projekty z częścią współpracowników UŁ w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (dzisiejsza AHE). 

Jeszcze w okresie PRL otaczała ochronnym parasolem i wzmacniała swoim autorytetem nasze badania w zakresie nurtów pedagogiki humanistycznej,  personalistycznej, egzystencjalnej oraz emancypacyjnej alternatywnego kształcenia dzieci, młodzieży i dorosłych. Jako jedna  z nielicznych wzmacniała na przełomie transformacji ustrojowej i poszerzała krąg badaczy w paradygmacie badań jakościowych, głównie biograficznych. Czyniła to zawsze w trosce o nas samych, ale i z myślą o innych. 

Kiedy odchodziła na emeryturę zgodziłem się uruchomić w ówczesnej WSHE kierunek studiów pedagogika, by Profesor mogła kontynuować tam swoją naukową pasję, skoro w świetle prawa macierzysty Uniwersytet Łódzki nie mógł Jej dłużej zatrudniać. Z ogromnym wzruszeniem wspominam wspólną radość z przygotowywanego przez nasz zespół tomu pod tytułem "Pedagogiczne drogowskazy" (red. B. Juraś-Krawczyk, B. Śliwerski, Kraków  2000), który dedykowaliśmy  naszej Profesor na 70 Urodziny. 

Nasza książka spotkała się z dobrym odbiorem. Profesor Teresa Borowska napisała do mnie po otrzymaniu egzemplarza: 

Ucieszyła mnie książka pod Pana współredakcją, a to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że czuję się wyróżniona. Po wtóre zaś, cieszy fakt, że w tym naszym dość często patologicznym środowisku (pedagodzy!!)) są i symptomy optymistyczne, czego dowodem właśnie ta książka (pamięć o ludziach, którzy bardzo sobie na nią zapracowali). Buduje mnie to

Z biegiem lat spotykałem się z naszą Profesor na Jej kolejnych Jubileuszach czy wręczanych jej wyróżnieniach akademickich. W 2018 r. miałem zaszczyt rekomendować Profesor do Medalu Universitas Lodziensis Merentibus, a w ubiegłym roku mogłem wygłosić laudację z okazji odnowienia Jej doktoratu w UŁ. Pisałem o tym w blogu, toteż nie będę w tym momencie ich tu przywoływał. Przyjdzie czas w gronie kolejnych generacji andragogów i gerontologów na zrozumienie i pogłębianie w badaniach wyjątkowej twórczości Profesor Olgi Czerniawskiej. 

Dotknięcie wyjątkowych walorów OSOBY Profesor Olgi Czerniawskiej pozostało w tych, którzy mieli to szczęście, godność, zaszczyt czy nawet okoliczność na  autentyczne SPOTKANIE, bo pozostawiające głęboki ślad w pamięci, sercu i własnej mądrości. We wstępie do przekładu książki włoskiego pedagoga D. Demetrio napisała swoistego rodzaju przesłanie dla kolejnych pokoleń: 

Co pamiętać, a co zapomnieć, które przeżycia, wspomnienia przywoływać, a które oddalić, jak kształtować naszą pamięć, odbudowywać ją, porządkować. O obowiązku doskonalenia  pamięci, jej zachowania, ale także uzdrawiania pisał papież Jan Paweł II, w Jego nauczaniu pamięć odgrywała ważną rolę. Ta biograficzna, radosna i pełna emocji i ta ponura, w której są rany" (w: D. Demetrio, Pedagogika pamięci, Łódź2009, s. 10)

Istotnie, Profesor O. Czerniawska budowała archipelagi, liczne wyspy pamięci o naszym codziennym świecie życia, o fenomenach kształcenia i wychowania, o roli religii i miłości, o wszystkim tym, co kształtuje biograficzne wspomnienia jako przejaw uczenia  się i oduczania. Jest to bowiem proces, który dzięki autoedukacji, autorefleksji i samowychowaniu sprzyja także zapominaniu, wybaczaniu oraz postrzeganiu niektórych wydarzeń na nowo. Jestem niezmiernie wdzięczny Profesor za wprowadzanie w trudną sztukę  podróżowania w głąb świata nauki, ale także samego siebie.   

Łączę się w wielkim bólu z RODZINĄ CZERNIAWSKICH zapewniając o promieniowaniu Dobrem, Prawdą i Pięknem, którymi obdarzała nas nasza Profesor. Odeszła do Pana! Niech spoczywa w pokoju!         

                                     


01 listopada 2020

SZKOŁA PAMIĘTA - Ministerstwo Nauki i Edukacji już nie. Szybko zapomina o zmarłych ministrach

 



Niewątpliwie jest to piękna akcja, która została zapoczątkowana w ubiegłym roku, a w bieżącym ma swoją drugą edycję.  My uwielbiamy akcje,  bo dzięki nim określone instytucje są zarejestrowane jako PRO... , a pozostałe jako ANTY... albo  OBOJĘTNE lub SUWERENNE w swoich oddziaływaniach wychowawczych.

 
Celem akcji "Szkoła pamięta"  do której w tym roku przystąpiło 6 222 przedszkoli, szkół i placówek oświatowych (...) jest zwrócenie uwagi młodych ludzi na potrzebę pielęgnowania pamięci o bohaterach naszej wolności, szczególnie tych, którzy są związani z historią danego miejsca, regionu, społeczności. Inicjatywa jest realizowana w okresie, w którym w sposób szczególny wspominamy zarówno naszych bliskich, jak i tych, którzy zapisali się w historii – tej ogólnonarodowej i lokalnej. W ten sposób akcja nawiązuje do polskiej tradycji świat zadusznych.

Departament Informacji i Promocji MEN wiedział, że cmentarze będą zamknięte, toteż zachęcał uczestników Akcji do działań on-line i o charakterze multimedialnym. Trochę to dziwne, bo gdyby nie wiedział, to jednak promowałby zapalanie zniczy na rzadko odwiedzanych grobach postaci, których listę zapewne przekazało do użytku kuratorium oświaty. 

Jak Ministerstwo Edukacji Narodowej chce koniecznie przekonać sztabem setek urzędników, że bez niego nie byłoby wychowania w szkołach, to produkuje tego typu akcje. Ile ich już było w ciągu trzydziestolecia transformacji pod kierownictwem  aż dwudziestu ministrów edukacji?  

 

Ciekawe, czy minister nauki i edukacji pamięta o tych jego poprzednikach w MEN, których nie ma już wśród nas? Czy zapali im w Internecie świeczkę? Na stronie resortu nie ma nawet wzmianki o tych, którzy odeszli. Łatwo było zdejmować portrety ministrów oświaty okresu PRL. Teraz zdejmuje się z pamięci zmarłych ministrów z lat 1989-2019.  Kto tu i kogo chce uczyć dzieci oraz młodzież kultury? 


    


31 października 2020

Nie zapalimy na grobach zniczy

 


Od dzisiaj nie zapłoną znicze pamięci na grobach naszych Bliskich, Koleżanek i Kolegów, Przyjaciółek i Przyjaciół, Nauczycieli i Wychowawców, Księży i Instruktorów itp., itd. W ciągu minionych dwunastu miesięcy odeszli od nas wspaniali pedagodzy, psycholodzy, religioznawcy, nauczyciele akademiccy, autorzy rozpraw naukowych i książek adresowanych do osób zainteresowanych edukacją i nauką. 

Byli to profesorowie: Urszula Eckert, Wiktor Rabczuk, Marian Walczak, Tadeusz Gałkowski, Jan Strelau, Jerzy MellibrudaJanusz T. MaciuszkoAndrzej Góralski, Adam Frączek i Andrzej Jaczewski.

Na kilkanaście godzin przed otwarciem cmentarzy - premier rządu Mateusz Morawiecki ogłosił, że te będą zamknięte. 
Nie mam nawet siły, by przywoływać sobie i innym opinie Polaków, którzy w równoległym świecie już wyrazili swój głęboki żal, rozczarowanie tą decyzją, odbierając ją jako absurdalną, sprzeczną ze nie tylko ze zdrowym rozsądkiem. 

Rządzący pozbawiają obywateli Rzeczypospolitej prawa do racjonalności, do myślenia, podejmowania słusznych i mądrych decyzji tak, jakby wszyscy  byli w wieku przedszkolnym, a więc dziecka  niezdolnego do bezpiecznych zachowań i do samoświadomości ich skutków. 

Od tygodnia premier apelował, żeby Polacy rozłożyli swoją obecność na grobach bliskich na wiele dni. Niewielka część zdążyła zatroszczyć się o uporządkowanie rodzinnych grobów, miejsc pochówku przyjaciół, znajomych, znaczących dla nich osób świadomie ustępując miejsca tym, którzy z wielu powodów nie mogli sobie na to pozwolić przed 1 listopada. 

Została złamana publicznie dana Polakom obietnica pod pozorem wzrastającej fali zachorowań i zgonów z powodu koronawirusa. W obliczu dziesiątek tysięcy policjantów, wozów sił porządkowych, wojskowych, sił społecznych aktywizowanych przez władze w związku z mającymi miejsce akcjami protestacyjnymi, powstrzymanie prowokacji na rzecz pokojowej refleksji i zadumy powinno być czymś oczywistym. 

Jak się okazuje, nie dla niektórych sił politycznych po obu stronach toksycznie podzielonej wspólnoty narodowej. Po raz kolejny sprawujący władzę, zamiast służyć społeczeństwu i zagwarantować mu względnie bezpieczne warunki do samostanowienia, naruszyli prawo obywateli do przeżywania sacrum we właściwym dla każdego miejscu i dniu. 

Uderzono przy tym w kolejną grupę producentów i usług publicznych -  tym razem w ogrodników, którzy ciężko pracowali na wyhodowanie kwiatów i sprzedawców, którzy zaciągali kredyty, by zapewnić nam znicze i jakże piękne chryzantemy.

Zostanę w domu. Z wspomnieniami i odczytywaną tajemnicą bliskości tych, którzy odeszli. Kupię chryzantemy od przydrożnych handlarzy, zapalę świece zagłębiając się w słowa poetki:
 
Na drugiej stronie

i przeszła bramy niebios

wspomnieniem wróci do nas

zabrałeś ją do siebie

uściskałeś w ramionach 
 
bez skazy boże dziecię

miłości twej spragnione

teraz na innym świecie

modli się z wiarą o mnie 
[Barbara Bulerska, Liryczna kraina, Kraków: Impuls 2014, s. 55]