W
1921 roku powstało w Polsce czasopismo "Bibljografia Pedagogiczna"
poświęcone przeglądowi książek i pomocy szkolnych oraz wydawnictw
pedagogicznych. Kwartalnik wydawało Ministerstwo Wyznań Religijnych i
Oświecenia Publicznego adresując je do nauczycieli, naukowców i wydawców prac
pedagogicznych. W części urzędowej zamieszczało rozporządzenia, przepisy i
ogłoszenia resortu, zwracając uwagę na te podręczniki szkolne i pomoce
dydaktyczne, które miały znacznie dla pracy nauczycieli.
Natomiast
"część nieurzędową" przeznaczano na omówienia i recenzje literatury
pedagogicznej, by nauczyciele, ale także bibliotekarze wiedzieli, które książki
i pomoce dydaktyczne zostały dopuszczone do użytku szkolnego. Jak
deklarowano:
"Prócz
tego w części nieurzędowej zamieszczane będą szczegółowe oceny podręczników
szkolnych, książek do czytania dla młodzieży i pomocy naukowych, na których
oparła się ich ocena sumaryczna, zawarta w urzędowej części pisma. Będzie to
ujawnienie motywów decyzyj Komisji, kwalifikującej książki i pomoce, oraz
ułatwienie nauczycielstwu orjentacji co do kierunku, jakości braków, wad i
zalet poszczególnych książek. Ważnym nakoniec działem części nieurzędowej pisma
będzie przegląd nowych wydawnictw pedagogicznych, względnie mających związek ze
szkołą i wychowaniem. Celem nie będzie dawanie szczegółowych sprawozdań
krytycznych, lub stworzenie terenu dla dyskusyj i polemik" (s. 1-2,
2021).
W
dobie powszechnego dostępu do źródeł wiedzy, w tym także jej publikatorów, po
przeszło stu latach od ukazania się czasopisma "Bibljografja
Pedagogiczna" nie ma w XXI wieku ani takiego periodyku, jakim dysponują
czytelnicy literatury pięknej np. "Nowe Książki", ani też portalu,
który publikowałby rzeczowe analizy i oceny wydawanej w kraju literatury
pedagogicznej, w tym także wydawanych czasopism i środków dydaktycznych.
Nauczyciele przedszkoli oraz wszystkich typów szkół mają wprawdzie dostęp do
stron wydawców wąsko specjalistycznych pism czy oficyn naukowych, ale
wiadomo, że nie publikują one recenzji swoich produktów, z wyjątkiem tych,
które mają charakter recenzji wydawniczych. Jeśli tak czynią, to nieliczne
oficyny.
Refleksyjni
nauczyciele publikują na wybranych przez siebie portalach oświatowych omówienia
interesujących dla nich publikacji metodycznych, natomiast naukowcy nie czynią
tego w odniesieniu do rozpraw naukowych z dwóch powodów: pierwszy, to
nieuznawanie w ocenie parametrycznej ich dyscypliny takich recenzji, a jeśli
dokonują tego na łamach czasopism naukowych, co jest rzadkością, to
doświadczają krytyki ze strony swoich przełożonych, gdyż artykuły recenzenckie
otrzymują 50 proc. wartości punktowej przypisanej pismu przez MNiSW, zaś
recenzje - 25 proc.
Nie "opłaca się" zatem pisanie, a tym bardziej publikowanie merytorycznych recenzji lub artykułów recenzenckich. Nauka nie rozwija się bez krytycznej analizy i ocen. Ich brak sprawia, że dostępne na rynku wydawniczym czasopisma i książki są źródłem wiedzy, ale także częściowo niewiedzy niektórych ich autorów. Co z tego, że mają stopień naukowy, skoro wytwarzają pseudonaukowe prace.
Naukoznawcy apelują o krytycyzm, ale ten przejawia się jedynie w części postępowań w sprawie nadania stopnia naukowego czy tytułu profesora. Niedobrze, że produkowane są na podstawie błędnych założeń i wyników badań pomoce dydaktyczne czy narzędzia diagnozy, bo sięgający po nie, nie wiedzą, że są one obciążone błędami, a zatem nie spełniają swoich założonych funkcji. Bywa, że szkodzą w procesie diagnozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam