Nie
spodziewałem się tak pięknego daru na czas Święta Paschalnego, jakim jest
najnowsza książka Ryszarda Macieja Łukaszewicza pod tytułem "Tradycje
Maciejkowe. Światy tej szkoły - uroda i edukacja" (Wrocław, 2025). Profesor
każdego roku zaskakuje mnie niecodziennymi życzeniami na Święta, które z jednej strony kierują myśli ku odległej przeszłości, a z drugiej pozwalają radować się
teraźniejszością i nie przestać marzyć o przyszłości.
Wielkanoc
jest świętem, które dotyczy również twórczych pedagogów, a zatem przede
wszystkim Autora tej publikacji, który pięknie opisanym traktatem o edukacji, osadzonym
w kolażu własnych wspomnień, relacji i foto-ilustracji niestrudzenie potwierdza, że alternatywna
idea, autorski model, ale i kilkudziesięcioletnie już doświadczenie i
doświadczanie inaczej kreowanej edukacji nie dadzą się tak łatwo
"pogrzebać" politykom. Będą promieniować na kolejne pokolenia tych,
którzy nie chcą obecnego świata szkoły, bo - jak pisze - "marzenia są drogą wolności", która rozpościera przed PEDAGOGIEM skrzydła wyobraźni.
W
2021 roku pisałem w blogu o wydaniu przez Profesora "Opowieści
drogi 1972-1989/1990-2020":
"Najnowsza
i oby nie ostatnia książka Ryszarda Łukaszewicza zachwyci
każdego miłośnika alternatywnej edukacji, mimo iż autor zaczyna ją
od siedmiu zdziwień. Mnie każda książka tak wybitnego pedagoga ujmuje i
zadziwia wyjątkową treścią oraz estetyką. Żadna z naukowych książek w polskiej
pedagogice nie jest wydawana z taką troską graficzną, ilustracyjną,
fotograficzną i dokumentacyjną, jak każda z publikacji Łukaszewicza".
W
styczniu 2021 roku odnotowałem dla historyczno-oświatowej prawdy: "Wrocławska
Szkoła Przyszłości działała we Wrocławiu na ul. Skwierzyńskiej 34a.
Jej założycielem, podmiotem prowadzącym była Fundacja Wolnych Inicjatyw
Edukacyjnych prowadząc działalność edukacyjną do 2020 r. W niej
odbywały się po zajęciach z dziećmi liczne szkolenia, warsztaty, spotkania dla
tych osób, które były zainteresowane alternatywną koncepcją kształcenia młodych
pokoleń. Przyjeżdżali do szkoły nie tylko nauczyciele z kraju, ale i z całego
świata".
W
Polsce jest nie tylko tak, że dla polityków opozycji: "im gorzej, tym
lepiej", ale w szkolnictwie jest odwrotnie. "Im gdzieś jest
lepiej, tym dla niego gorzej". Potwierdza to powód opuszczenia
Wrocławia przez R.M. Łukaszewicza i jego SZKOŁĘ:
Kończy
się czas ul. Skwierzyńskiej i WSP; Gmina podała nas do sądu wnioskując o
rozwiązanie użytkowania wieczystego, argumentacja wielce pokrętna; Sąd Okręgowy
odrzucił wniosek Gminy, a teraz dla odmiany - Sąd Apelacyjny wydał decyzję
wręcz odwrotną; mamy 2 miesiące na "spakowanie" 25 lat i
udanie się... "do historii".
W
2023 roku, po pozbawieniu Wrocławskiej Szkoły Przyszłości możliwości istnienia,
a tym samym i działania we Wrocławiu co wydaje się wciąż zdumiewającym
paradoksem polskiej demokracji lokalnej, Profesor nie złożył broni, bo
MISTRZ PEDAGOGII nie poddaje się, nie wpada w depresję, nie rezygnuje z
realizacji wartościowego kulturowo i społecznie projektu edukacyjnego. Zapowiedział
zatem jego realizację powołaniem do życia GOŚCIŃCA CZTERECH ŻYWIOŁÓW w
Świeradowie Zdroju. Wspaniale wspiera go środowisko od lat prowadzonej przez
Niego Fundacji ALE (Alternatyw Lepszej Edukacji).
W
2025 roku dodaje wszystkim alternatywnym NADZIEI I MOCY ODNOWY edukacji
niezależnie od tego, czy komuś się to podoba, czy nie, czy jest to zgodne z
political correctness, czy może lokuje nas na obrzeżach systemu, które w swej
istocie są jego rdzeniem, a więc centrum. Jak słusznie pisze w najnowszej
książce:
"Nie trzeba być romantykiem, aby rozmarzyć się nad edukacją, w której zawiera się możność cudów, w której ukryty jest skarb, nie trzeba, lecz warto. Warto rozmarzyć się nad jej mocą sprawczą, gdy wiedzie nas poprzez pejzaże wyobraźni i pejzaże działania; gdy urzeka magią przemieniania dziwnych i niezrozumiałych znaków w umiejętności zapisywania i czytania swego imienia; gdy urzeka tajemnicami ksiąg uczonych w bibliotekach i na uniwersytetach świata; gdy urzeka praktyczną wiedzą i zręcznością rąk kowala czy szewca; gdy urzeka porywami duszy i wzniosłością dzieł artystów rzeźbiarzy, malarzy, muzyków, kompozytorów, architektów. A przecież wszyscy oni z milionami nas - przedtem, teraz i potem - brali, biorą i będą brali się do nauki!" (s. 154).
(s.147)
Zachęcam
do lektury pasjonującej książki, której Autor nie pozwala na zanikanie w nas dążeń do
podejmowania oddolnych, "wyspowych" transformacji w edukacji, dzięki odkrywaniu najpierw w sobie,
a także z uczniami tego, co jest w nich samych potencjałem transgresji. Warto z R.M. Łukaszewiczem odkrywać na nowo siebie, świat i innych, podejmować dydaktyczne eksperymenty, niezależnie od tego, jaki jest rządowy "profil absolwenta". Tym bardziej to czyńmy, gdy nie mamy pewności "(...) które z
naszych możliwości przesądzają i będą przesądzać o dynamizowaniu linii
rozwojowych; nie wiemy do końca, które z nich zmienią naszą wielość dojrzewania
w jedność drogi w sobie, nie znamy dostatecznych racji, dla których naszą przyszłość powinniśmy czy możemy wiązać z pewnymi możliwościami, a odrzuceniem
wielu innych.
Ja trzymam na biurku mały, biały kamień - pisze Charles
Handy w Głodzie ducha - żeby mi przypominał o czymś podobnym. Wiąże się to z
tajemniczym wersetem biblijnej Apokalipsy św. Jana , który brzmi tak: ...
mówi duch Kościołów. Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na
kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego kto (je) otrzymuje.
I dalej dodaje, życie jest szukaniem białego kamyka, dla każdego będzie inny,
on zaś podpowiada, że trzeba podejmować inicjatywę; trzeba kształtować samego
siebie, a nawet tworzyć od nowa" (s. 148).
Autor książki nie rozszarpuje ran z powodu pozbawienia jego SZKOŁY miejsca, które przez lata było przestrzenią możliwej niemożliwości, bo "(...) dobra szkoła "zamieszkuje" w emocjach dzieci; w radości zabawy, w odkrywaniu ścieżek ciekawości, w skradaniu się niespodzianek, w przezwyciężaniu chaosu, w rytuałach codzienności, w podnieceniu świątecznym czy wreszcie - w poczuciu bezpieczeństwa i poczuciu własnej wartości uczenia się" (s. 136).
Nie ma co się oszukiwać. Większości wcale na tym nie zależy, bo niewiele wymagają od siebie, by być ciekawymi nie tylko przedmiotu własnej profesji, ale i kreującymi z uczniami ich świat we współtworzonym klimacie poznawania tajemnic życia i śmierci, trwania i ulotności, ciągłości i fragmentaryczności, wielości i wyjątkowości fenomenów. Trzeba ich doświadczać, przeżywać w dialogu z sobą i innymi, w przestrzeni zamkniętej i otwartej, w świecie marzeń i zdecentrowanej przestrzeni świata, a nie realizować godziny "przy tablicy".
Nie zdradzę w tym miejscu treści książki, którą warto mieć przy sobie, ale nie po to, by usiłować wcielać się w postALEistę, bo nikt nie będzie drugim, a tym bardziej lepszym R. M. Łukaszewiczem. Może jednak być sobą na autorskiej ścieżce świata innej szkoły, skoro wszystko "zaczyna się od: głowy, serca i woli działania.
Tradycje Maciejkowe są wyjątkowym nośnikiem świata innej, bo odszkolnionej szkoły, która jest urodą edukacji. Jeśli zatem zdarza się komuś moment zachwiania, zwątpienia, czy aby warto kreować własną edu-utopię, to po lekturze kolejnej publikacji Mistrza nie pozwoli jej utopić innym. Każde bowiem marzenie typu ALE (Alternatywy Lepszej Edukacji) wprowadzone w czyn stanie się w życiu młodych pokoleń i ich nauczycieli "poezją codzienności" (s. 78).