W dn. 11 kwietnia 2024 roku zmarła dr hab. Krystyna
Baranowicz, która była przez cały okres swojej pracy akademickiej związana z
Uniwersytetem Łódzkim. Po przejściu na emeryturę podjęła pracę w jednej z
łódzkich wyższych szkół niepublicznych, której nazwy tu nie wymieniam, gdyż w
wywiadzie dla środowiska osób chorych na Parkinsona nie przywołuje jej jako znaczącego doświadczenia naukowo-dydaktycznego.
Była
nauczycielką akademicką z powołania, niezwykle zaangażowaną w prowadzenie zajęć
ze studentami, toteż pamiętam Ją jako znakomitego dydaktyka. Wykładała podstawy teorii kształcenia na
Wydziale Filozoficzno-Historycznym, a następnie na wyłonionym z niego Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego. Specjalizowała się w
badaniach programów szkolnych, co na początku lat 90. XX wieku było znaczącym
wkładem w dydaktykę ogólną. Studenci bardzo Ją cenili, bo potrafiła wyjaśniać
trudne dla nich teorie curriculum i metodykę kształcenia
dzieci i osób dorosłych.
Podejmowała
się w naszej uczelni zadań w zakresie konstruowania programów kształcenia na
kierunku pedagogika, ale także przejęła po dr Wiesławie Sieczych funkcję
przewodniczącej Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. Wspólnie
organizowaliśmy trzy edycje międzynarodowej konferencji "Edukacja
alternatywna - dylematy teorii i praktyki" (1995, 1998 i 2000).
Pamiętam,
jak w 1995 roku referowała swoje podejście do modeli alternatywnych systemów
kształcenia, podkreślając, że specyfiką systemu szkolnego musi być zmiana
naruszająca dotychczasowe właściwości jego elementów. Zmienia się stan wiedzy
na świecie, wzrasta poziom akceleracji rozwoju dzieci, toteż i ich kształcenie
musi być alternatywne.
Przywołała
wówczas myśl twórcy naukowej dydaktyki z XVII wieku - Jana Amosa
Komeńskiego, który uważał, że "(...) nauki potrzebują: i tępi, i
uzdolnieni, bogaci i ubodzy, i ci, którzy mają innym przewodzić, i ci, którzy
mają być podwładni. Wszyscy zatem bez żadnego wyjątku" (Pedagogika
alternatywna, red. B. Śliwerski, Kraków: 1995, s. 308-309). Kierując w 1995
roku sekcją z udziałem innowacyjnych nauczycieli, przygotowała pod swoją
redakcją interesujący tom poświęcony właśnie dylematom praktyki w zakresie
alternatyw edukacyjnych. W debacie uczestniczyło wówczas ponad 500 nauczycieli
z kraju i z zagranicy. Napisała we wstępie do tej publikacji:
"(...)uzupełniając
myśli zawarte w edycji wcześniejszej, dodam, że inaczej patrzymy nie tylko na
tradycyjne środki dydaktyczne, nie tylko unowocześniamy pomoce dydaktyczne, ale
dostrzegamy również jako swoisty środek dydaktyczny środowisko pozaszkolne.
Coraz częściej widzimy nie tylko intelekt ucznia, ale również jego sprawność
fizyczną. Miejsce działania pedagoga to nie tylko szkoła, zakład poprawczy, ale
także szpital" ("Pedagogika alternatywna, red. K. Baranowicz,
Łódź-Kraków 1995, s.9).
Kiedy
odszedł z Wydziału kierownik Katedry Pedagogiki Specjalnej prof. Jan Pańczyk,
to właśnie dr hab. K. Baranowicz podjęła się kierowania tym zespołem jako pełniąca
obowiązki kierownika, do czasu pozyskania przez władze samodzielnego pracownika
naukowego. W tym czasie trwało Jej postępowanie habilitacyjne, które zakończyło się powodzeniem w WSE UAM w Poznaniu w 2009 roku. Pierwsze niepowodzenie habilitacyjne pod koniec lat 90. XX w. nie osłabiło Jej pracy
naukowo-dydaktycznej i naukowej. Podjęła się nowych badań, tym razem z zakresu pedagogiki specjalnej.
Jako prof. nadzw. UŁ zaczęła poszerzać swoją wiedzę i kompetencje w zakresie pedagogiki inkluzyjnej, by móc lepiej rozumieć i wspierać tych, którzy pozostali w zespole. Jej rozprawa habilitacyjna nosiła tytuł: "Pozadydaktyczne efekty edukacji integracyjnej dzieci niepełnosprawnych".
W 1998 roku współprowadziła ze mną kolejną edycję międzynarodowej konferencji "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki" wygłaszając, a następnie publikując swoje studium na temat konieczności przygotowania dzieci pełnosprawnych do kontaktów z dziećmi niepełnosprawnymi poprzez lektury szkolne.
Dostrzegała
potrzebę rozwiązań na rzecz inkluzji dzieci z niepełnosprawnością do
przedszkoli i szkół ogólnodostępnych, by w wyniku dominującego modelu
ekskluzyjnego (szkolnictwo specjalne) nie były one "niewidzialne".
Jak pisała:
"W
krajach wysoko rozwiniętych niepełnosprawni są "widzialni", ponieważ
dzięki rehabilitacji, udogodnieniom technicznym, zniesieniu różnych barier,
dużej świadomości społecznej w odniesieniu do problemów ludzi niepełnosprawnych
mogą oni brać czynny udział w życiu społecznym, są zintegrowani społecznie.
Stosunek osób zdrowych do niepełnosprawnych zmieniał się w czasie - od wrogości
poprzez litość do uzasadnionej wiary w ich użyteczność społeczną"
(Edukacja alternatywna. Nowe teorie, modele badań i reformy, red. J. Piekarski,
B. Śliwerski, Kraków 2000, s. 538).
Od
2007 roku pojawiły się w Jej życiu pierwsze objawy choroby Parkinsona, która
nie od razu została poprawnie zdiagnozowana. Kiedy wreszcie otrzymała właściwe wyjaśnienie
zmieniającego się stanu jej zdrowia, podjęła żmudną pracę nad sobą, by nie ulec
chorobie zbyt szybko. To, jak mądrze, dzielnie, z ogromną wolą życia radziła
sobie z postępującą chorobą opisała w książce - jak przystało na prawdziwego
naukowca - dzieląc się swoim doświadczeniem z innymi osobami, które zostały
także dotknięte tą chorobą.
W
serwisie YouTube możemy wysłuchać przeprowadzonego z Nią wywiadu na temat tego,
jak żyje z tą chorobą i dlaczego nie należy się jej poddawać. Tak książka, jak
i wywiad nie mają charakteru vademecum czy - jak by powiedział to Melchior
Wańkowicz - "smrodku dydaktycznego". Krystyna Baranowicz relacjonuje
swoje zmagania z Parkinsonem ale także przywołuje tożsamy los, jaki
spotkał papieża Jana Pawła II, aktorów: M. J.
Fox, R. Williamsa, K. Hepburn, ale i artystę S. Dali. Z Polaków przywołuje
sytuację pisarza J. Pilcha, dziennikarza J. Wróblewskiego i prawnika J.
Łętowskiego.
Czyż nie jest to piękna, poruszająca postawa pedagogiczna
wobec dzieci, dorosłych, osób z niepełnosprawnością i chorych? Taką pamiętam
naszą Doktor Krystynę Baranowicz - uśmiechniętą, pogodną, twórczą,
odpowiedzialną i z pasją traktującą każde zadanie, którego się podejmowała. Zawsze oddaną innym, ale także dbającą o własną kondycję życiową. Niech spoczywa w pokoju!
(źródło foto: archiwum Konferencji KTW UŁ)