(foto: Klasa autorska W.B. Śliwerskich, SP Nr 37 w Łodzi)
Organizatorzy debaty panelowej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego na temat hejtu, fake, deepfake i socjalizacji nastolatków prosili, żebym wypowiedział się na temat szkoły jako środowiska edukacji przyszłości. Odstąpiłem zatem od deformy projektowanej przez ekonomistów z IBE pod pozorem partycypowania w niej przez ekspertów, skoro zdaniem Katarzyny Lubnauer wszyscy znają się na szkole, więc mogą ją krytykować. Władza i tak zrobi to, co chce, bez względu na to, czy ma to sens, czy ma to racjonalne naukowo podstawy, a nie akceptację jakiegoś gremium. W końcu pieniądze publiczne trzeba na coś wydać i ogłosić sukces.
Dzisiejszy wpis będzie zatem upomnieniem się o nowym kształcie szkoły w epoce komunikacji sieciowej i przemian cywilizacyjnych w trójprzestrzeni (Pachura, 2021).
Szkoła między światem przemysłowym a światem sieci
Polska
szkoła wciąż przypomina dziecko epoki industrialnej. Zrodzona z logiki więzienia (M. Foucault),
z jej rytmem dzwonka, porządkiem klas (cel) i korytarzy (spacerniaków), wciąż organizuje życie
ucznia wokół zasad posłuszeństwa, pomiaru i przewidywalności. Tymczasem świat,
w którym dorastają młodzi ludzie, nie przypomina już fabryki, skoro jest trójprzestrzenią relacji międzyludzkich i międzyprzedmiotowych.
To świat otwartej komunikacji lub zagłuszania, współpracy lub rywalizacji, projektowania lub inspirowania, szybkiej wymiany
wiedzy i nieustannej reinterpretacji znaczeń.
Politycy oświatowi nie dostrzegają tej przemiany, mimo iż szkoła nie jest już miejscem przygotowania do życia, lecz przestrzenią reprodukcji przeszłości i zapewnienia trwania urzędnikom "nadzoru pedagogicznego". Jeżeli chcemy, by edukacja była przyszłością, a nie anachronizmem, musi zmienić się także architektura, bo to właśnie ona pośrednio kształtuje kulturę uczenia się.
Architektura nie jest neutralna
Każdy
budynek szkolny – od XIX-wiecznego gmachu z wąskimi korytarzami po współczesny
pawilon modułowy jest manifestem pedagogiki. edukacyjnych klastrów, pedagogiki konstruktywistycznej. Ściany, układy pomieszczeń, dostęp do światła i widok z okna są komunikatami o
tym, jak rozumiemy człowieka.
- Zamknięte klasy i długie korytarze
uczą posłuszeństwa i izolacji.
- Szklane ściany i wspólne przestrzenie
uczą przejrzystości i współodpowiedzialności.
- Meble przykręcone do podłogi uczą
bierności.
- Mobilne stoły i wspólne kręgi uczą
rozmowy.
To nie są detale, ale materialne formy idei wychowawczej, którą zapoczątkował ruch nowego wychowania z początkiem XX wieku. Dlatego nie wystarczy modernizacja estetyczna szkolnych "cel i spacerniaków". Trzeba zredefiniować sam sens architektury szkolnej – jako przestrzeni wspólnoty i komunikacji, samodzielności, autoedukacji i dialogu, współpracy.
Od architektury kontroli do architektury zaufania
Przez
dekady szkoły projektowano tak, by umożliwić kontrolę dziecięcego ruchu, zachowania,
dyscypliny. Społeczeństwo XXI wieku potrzebuje ludzi samoregulujących się,
zdolnych do współpracy, krytycznego myślenia i twórczego ryzyka, otwartych na ustawiczne zmiany. Nie wytworzymy ich w przestrzeniach, które przypominają zakłady karne czy szpitale psychiatryczne.
Architektura
zaufania to architektura, która uczy wolności poprzez
odpowiedzialność.
- Zamiast zamkniętych klas – środowiska
uczenia się (learning clusters).
- Zamiast korytarzy – strefy spotkań
i dialogu.
- Zamiast portierni i krat – otwarte
wejścia i przestrzenie wspólne dla społeczności.
To nie naiwność, ale pedagogiczny realizm. Zaufanie staje się dziś podstawowym kapitałem edukacyjnym.
Architektura komunikacji
Globalizacja
i digitalizacja zmieniły samą istotę dostępu do wiedzy, z treści przekazywanej w
statycznych, podających metodach stała się procesem współtworzenia znaczeń. W
świecie, w którym informacje są wszędzie, szkoła nie może już być magazynem
danych, lecz miejscem rozumienia i krytycznego dialogu.
Architektura
musi zatem służyć komunikacji:
- okrągłe stoły
zamiast frontów,
- przestrzenie projektowe
zamiast ławek,
- przezroczyste ściany
zamiast murów symbolicznych,
- mikroprzestrzenie
dla ciszy i refleksji, bo komunikacja rodzi się ze słuchania.
Szkoła staje się wtedy laboratorium społecznym. Uczy nie tylko języka, ale też rozmawiać w świecie, który nie ma centrum.
Architektura wiedzy rozproszonej
W
epoce cyfrowej wiedza nie znajduje się już tylko „w nauczycielu” ani jedynie „w podręczniku” zatwierdzonym do użytku szkolnego. Jest rozproszona, dynamiczna, współtworzona. Dlatego przestrzeń szkoły powinna być otwartym interfejsem między światem
fizycznym i cyfrowym, który cechują:
- sieć technologiczna w całym budynku
(Wi-Fi, punkty dostępu, media interaktywne),
- przestrzenie hybrydowe do nauki
zdalnej, pracy zespołowej, w parach, indywidualnej i wymiany międzynarodowej,
- elastyczne systemy mebli, światła,
akustyki, by przestrzeń mogła dostosować się do sposobu pracy, nie
odwrotnie.
Architektura przestaje być tłem – staje się aktywnym medium edukacyjnym.
Architektura, która uczy przez bycie
Nowoczesna szkoła powinna sama być nauczycielem. Jej forma i materia mają opowiadać o wartościach: o szacunku do natury, wspólnoty, światła, ciszy, różnorodności. W Europie Środkowej, w klimacie surowym, ale wrażliwym jest to szczególnie ważne. Szkoły w Austrii, Czechach czy Polsce mogą stać się laboratoriami humanistycznej ekologii oferującej zrównoważone materiały, ogrody edukacyjne, dachy retencyjne, wnętrza, które oddychają i uczą uważności.Dziecko, które uczy się w przestrzeni pięknej i zrównoważonej, doświadcza sensu, a nie tylko treści.
Szkoła jako agora
Hanah Arendt
pisała, że edukacja to wprowadzanie młodych w świat wspólny. Jeśli więc szkoła ma przygotowywać do życia w demokracji, musi sama być jej
miniaturą: otwartą, dialogiczną, różnorodną. To oznacza odejście od modelu „szkoły-twierdzy” ku modelowi „szkoły-forum”, miejsca, które łączy pokolenia i role.
Architektura ma tworzyć przestrzenie współistnienia, nie dominacji: miejsca spotkań, debat, koncertów, wspólnie spożywanych posiłków. W erze polaryzacji, chaosu informacyjnego i napięć kulturowych, szkoła może być ostatnim realnym miejscem, w którym uczy się wspólnego świata.
Przestrzeń jako pedagogika
Nie
wystarczy nauczyć dzieci programowania, jeśli uczymy je w przestrzeni, która
promuje milczenie i posłuszeństwo. Nie wystarczy mówić o innowacji, jeśli ściany nie pozwalają się przemieszczać. Nie wystarczy cyfryzować lekcji, jeśli fizyczne otoczenie nie uczy otwartości,
współpracy i zaufania.
Architektura jest milczącym nauczycielem, toteż to, co sobą wyraża i co determinuje, jest często silniejsze niż słowa nauczyciela. Dlatego przyszłość polskiej szkoły zależy od odwagi, by zaprojektować nie tylko nowy budynek, ale nową kulturę przestrzeni, w której uczenie się nie jest przygotowywaniem do pracy w korporacjach, do ustawicznego testowania.
Nie chodzi o modę, lecz o zmianę cywilizacyjną. Świat, który łączy globalną komunikację z lokalną odpowiedzialnością, potrzebuje szkół, które będą miejscem spotkania, a nie sortowania. Architektura zaufania nie jest utopią, gdyż od lat 70.XX wieku zmieniła się architektura, dzięki której przestrzeń i człowiek wzajemnie się dopełniają. Dlatego szkoła XXI wieku powinna być przestrzenią odmiejscowienia procesu uczenia się, gdzie technologia spotyka człowieka, a architektura wspiera indywidualny rozwój każdej osoby - uczniów, nauczycieli i rodziców korzystających z partycypacji lub doradztwa.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam