Mam nadzieję, że Ministerstwo Edukacji i
Nauki dokona nowelizacji ustawy o Narodowym Centrum Nauki. W każdej instytucji
centralnej jest możliwość nadzoru merytorycznego nad jej działalnością, tylko
nie w NCN. Sprytnie lobbyści akademiccy załatwili sobie możliwość rozdzielania
środków publicznych dla akademickiej "oligarchii" zabezpieczając w
ustawie całkowity brak merytorycznego nadzoru. Ten sprowadzono jedynie do
przestrzegania procedur.
Po rozmowach z ekspertami wnioskuję, że w grę wchodzą osobiste animozje,
nieuczciwa konkurencja i powierzanie wniosków do recenzji także niekompetentnym
osobom. W związku z tym, że są one UKRYTE, nie ponoszą oni żadnej
odpowiedzialności - ani akademickiej, ani etycznej, ani prawnej. Wnioskodawcy
nie mają prawa do zakwestionowania ich opinii.
Procedura prawna nie jest procedurą
stricte naukową. Tym samym od lat kierujący panelami w ramach dziedzin i grup
dyscyplin naukowych mogli rozdzielać pieniądze na granty badawcze poza
jakąkolwiek kontrolą merytoryczną. Wystarczyło mieć na podorędziu
"zagranicznego" recenzenta, do którego każdy wniosek na II etapie
miał być przez niego odrzucany.
Miliony środków publicznych były dotychczas
rozdzielane poza kontrolą jakościową, bo trudno uznać za takową sam fakt
sporządzenia recenzji i protokołu z posiedzenia paneli, skoro treść recenzji
była w wielu przypadkach radykalnie sprzeczna: jeden recenzent przyznawał 9-10
pkt. a inny 2-3. Sposób uzasadniania tego drugiego był na pozamerytorycznym
poziomie.
Wielokrotnie pisałem o patologii w NCN. O
szkodliwości regulacji w NCN pisał także w swojej petycji Krzysztof Woźniak. Co ciekawe, potwierdzał
także moje uwagi krytyczne, którymi dzieliłem się nie tylko w blogu, ale także
w stosownych interpelacjach do MNiSW oraz władz NCN. Oto treść jego wypowiedzi:
Szanowni Państwo, to jest absurdalna regulacja, która
powtarzana przez wiele lat spowodowała miliardowe straty z powodu
nieoptymalnego dysponowania funduszami grantowymi. (...) Niestety, NCN
stworzył nieuczciwe procedury, które uniemożliwiają reklamacje z powodów
merytorycznych, a dopuszczają jedynie z powodów formalnych(!). Z
powodu skromnych nakładów na zorganizowanie solidnych procedur oceny wniosków
(często niekompetentni paneliści, bardzo mała liczba recenzentów, zdawkowe
niekompetentne opinie), NCN wadliwie wydaje publiczne środki.
Przypominam, że Komitet Nauk
Pedagogicznych PAN złożył w 2019 roku do MNiSW oraz do Narodowego Centrum
Nauki wniosek o wprowadzenie zmian w ustawie o NCN, by podział środków nie był prowadzony w
ramach zespołów dyscyplin, gdyż ewaluacja dotyczy dyscyplin naukowych, a nie
tzw. grup jednorodnych (choć nie są one jednorodne).
MNiSW potwierdziło, że mamy rację, ale
NCN zasłania się obowiązującym prawem. Nie zamierza niczego zmieniać,
bo... tak jest wygodnie dla jego przedstawicieli, którzy prawdopodobnie "popychają" wnioski w ramach swoich dyscyplin i swoich uczelni. Ponoć
ministerstwo przeprowadziło analizę rozstrzygnięć wniosków w ostatnich latach.
Byłoby dobrze poznać wyniki jakiejkolwiek kontroli, jeśli miała
miejsce.
Uniwersytet Łódzki pozwał do Sądu
Administracyjnego NCN przed ponad dwoma laty za naruszenie wymagań
merytorycznych w ramach procedury prawnej w HS6 i... nic. Do tej pory nie ma
żadnych informacji, rozstrzygnięć. NCN jest poza nadzorem merytorycznym. Może
zatem załatwiać granty bez jakiejkolwiek możliwości odwołania się
wnioskodawców.
Skoro NCN jest organem
administracji państwowej, to powinna istnieć II instancja, by nierzetelnie
sformułowane recenzje przez niekompetentnych ekspertów można było zweryfikować
merytorycznie. Już nie wnikam w to, kim są eksperci NCN, których powołuje się
do oceny wniosków. Zdarzają się jednak ewidentnie
recenzje "ustawiane" pod przyznanie lub odmowę środków, a
więc będące świadectwem nieuczciwości lub niekompetencji naukowej, a być może
także ukrytej stronniczości. Szeroko przywoływany (także w mediach) przypadek w
naukach medycznych, gdzie z NCN płynął strumień pieniędzy w ramach
"konkursu" do członka rodziny jednego z ministrów, jest świadectwem
braku rzetelnej kontroli merytorycznej tej instytucji.
Tak więc minister
P. Czarnek powinien wprowadzić do ustawy o NCN drugą instancję, odwoławczą,
jak jest w przypadku wniosków awansowych w polskiej nauce. Każdy naukowiec,
któremu odmówiono nadania stopnia naukowego, ma możliwość prawną złożenia
odwołania do Rady Doskonałości Naukowej. Zapewniam, że w wielu przypadkach
odwołania są słuszne. Bywają też absurdalne, nonsensowne, ale o wszystkich
wnioskach rozstrzygają eksperci o najwyższym autorytecie z danej dyscypliny
naukowej.