Wczoraj odbyła się w Centrum Transferu Wiedzy KUL w formie
hybrydowej pierwsza
debata „System wartości w dobie COVID –u”. Jej aktorami byli eksperci wyznaczeni przez uniwersytety:
Uniwersytet
Warszawski - ks. dr hab. Cezary Smuniewski,
Uniwersytet
Jagielloński - prof. Leszek Sosnowski,
Uniwersytet im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu - prof. Zbyszko Melosik,
Katolicki Uniwersytet
Lubelski - prof. Jacek Wojtysiak.
Debatę moderował dr
hab. Artur Mamcarz-Plisiecki, KUL.
Wprowadzenia dokonał prof. Jacek Wojtysiak - filozof z KUL, który uczynił punktem wyjścia do swojej analizy filozofię wartości (aksjologię), powołaną do życia na pocz. XX w. przez Maxa Schelera.
Jak to w filozofii bywa, więcej stawia się w niej pytań niż udziela na nie odpowiedzi, ale nie ulega wątpliwości, że budzi ona głęboki namysł w sprawach fundamentalnych dla życia człowieka. Uczony przyjął kluczowe przesłanki dla klarowności wywodu, by można było rozmawiać o istocie wartości jako czymś akceptowanym przez wszystkich.
Każdy człowiek, każda grupa społeczna ma pewien system wartości, który jest hierarchiczny, bowiem różnimy się pozycjonowaniem wartości na najwyższe i od nich niższe. Do zmian postrzegania wartości, ich przewartościowania w systemie doprowadzają najczęściej jakieś gwałtowne zmiany, „sytuacje graniczne”, do jakich można zaliczyć epidemie np. pandemię Covid-19.
Za Schelerem profesor przyjął hierarchię wartości od najwyższych, jakimi są wartości: religijne - duchowe/kulturowe-witalne i utylitarne. Okres pandemii był szczególny, jeśli chodzi o sytuacje graniczne, gdyż ich przejawem było nagłe, niespodziewane doświadczanie śmierci, cierpienia, choroby bliskich nam osób, znajomych, bez względu na wiek ich życia. W czasie pandemii został unaoczniony etos (...) społeczeństw zachodnich, państw dobrobytu, w tym także Polski, w których przeważały wartości utylitarne nad wartościami wyższego rzędu, prowadząc do „groteskowego konsumpcjonizmu” (praca-kupowanie-obsługiwanie zakupionych towarów).
Nauka była przed pandemią bardzo wysoko pozycjonowana w hierarchii wartości jako (...) skuteczne narzędzie opanowania przyrody, w tym obrony ludzkości przed zarazami. Wartości religijne spadły w etosie zachodnim niemalże na sam dół, gdyż poziom niewiary w Boga był większy niż wiary. Ta tendencja narasta, ale nie idzie za tym jakaś alternatywna duchowość, jakiś heroizm moralny.
Profesor
postawił pytanie, czy po COVID-zie coś się zmieniło w naszym społeczeństwie lub czy pojawiły się zmiany w hierarchii
wartości? Odpowiedź była negatywna, co uzasadniał czterema przyczynami (tu nawiązał do Epikura), które - w sensie psychologicznym:
- Mechanizm
zapominania lub wyparcia, który naturalnie sprawia, że szybko zapominamy o śmierci kogoś
bliskiego i po krótkim czasie wracamy do swoich spraw. Życie biegnie swoim torem.
- Zadziałał mechanizm
„Mnie to nie dotyczy” - większość uważała, że ich zaraza nie dotknie, bo jest gdzieś daleko od nich.
- Spędzanie dużej ilości czasu w mediach elektronicznych stało się odtrutką odwracającą uwagę ludzi od
nieszczęścia.
Zdaniem Profesora czas pandemii nie wyrwał nas z groteskowego konsumpcjonizmu. Osłabione zostały wartości nauki (antyszczepionkowcy), nie zmienił się stosunek do wartości religijnych (ich wzrost trwał jedynie w I fali pandemii), natomiast wzrósł poziom zainteresowania wartościami witalnymi (powrót do natury, zdrowego odżywiania).
Pandemia pokazała, że można żyć inaczej, bez wycieczek do hipermarketów, bez dokonywania zakupów itp. Na koniec wykładu pojawiła się kropla optymizmu, kiedy filozof przywołał myśl Schelera, że w sytuacjach granicznych (...) wartości wysokie prześwitują spod wartości iluzorycznych.
Przypomina to myśl socjologa Jana Szczepańskiego z lat 80. XX w., który analizując rozwój społeczeństw kapitalistycznych wskazywał na nadmierny wzrost wartościami konsumpcyjnymi na skutek rozbudzanych przez rynek potrzeb otoczkowych. Ciekawe, czy rzeczywiście okres kolejnej falii pandemii będzie sprzyjał bardziej mechanizmom obronnym, by go przetrwać i móc powrócić do zaspokajania powyższych potrzeb, czy też nastąpi zmiana w kierunku potrzeb egzystencjalnych, orientujacych człowieka na wartości duchowe, wartości kultury wysokiej, a może i religijne?
Tego typu debata powinna odbyć się w czasie najwyższej oglądalności w
telewizji publicznej i niepublicznej, by można było zdać sobie sprawę z tego,
jak ważne są kwestie wypierania z naszego życia najwyższych wartości nie tylko
w wyniku pandemii, ale częściowo także na skutek niemoralnie prowadzonej
polityki przez kolejne formacje rządzące. Jak mówił prof. Melosik:
Pandemia wydobyła na powierzchnię cechy współczesnych
społeczeństw, uświadamiając zarazem, co jest ważne, a co możemy porzucić.
Wywołane przez nią kryzysy w różnych sferach życia odsłoniły ukryte prawdy,
kruchość życia i zdanie sobie sprawy z tego, co ma znaczenie dla ludzkości w
zwykłych i nadzwyczajnych czasach.
Wypowiedź pedagoga UAM była pozytywna i realistyczna.
Jak stwierdził Z. Melosik: Świat wartości został bez większych zmian. Miliony
ludzi powróciły do konsumpcyjnego stylu życia, odreagowując czas
lockdownu. Pandemia nie zniszczyła relacji międzyludzkich. Dzięki sieci
utrzymywano wsparcie, wartość tego co interpersonalne. Uświadomiliśmy sobie
znaczenie obecności tłumu w życiu człowieka. Odnalazły się w tej sytuacji
uniwersytety, których kadry z entuzjazmem podjęły się edukacji zdalnej, bo
uczonych wzmacnia w ich akademickiej działalności pasja tworzenia i odkrywania
nowych możliwości funkcjonowania w świecie.
Polecam odtworzenie sobie przebiegu tej debaty, która zapowiada kolejne spojrzenia na świat wartości w dobie pandemii. Szczególnie interesująco wybrzmiał spór o kryzys myślenia o solidarności jako zjawisku społecznym i już historyczno-politycznym ("Solidarność" lat 80. XX w.).
Prof. Leszek Sosnowski pięknie nawiązywał do filozofii wartości ks. prof. Józefa Tischnera. Do taksonomii trzech pandemii (wykład inauguracyjny na UJ prof. Bogdana de Barbaro): nienawiści, postprawdy i głupoty dodał od siebie pandemię obojętności i pandemię braku solidarności. Jak mówił: Solidarność jest zawsze z kimś i dla kogoś. Solidarność jest dla tych, którzy zostali poranieni przez innych. Solidarność łączy, nie dzieli, jest w każdej postaci obca dzieleniu, klasyfikowaniu ludzi, bo brak tu jest współodczuwania. Trzeba przywrócić wspólnotową rozmowę, polilog, pozwalający na nawiązanie nowych relacji. Przywrócić wspólnotową i jednostkową jedność.
Jakże znacząco wybrzmiały słowa
Profesora UJ, który zaznaczał, że nie wierzy w kryzys wartości, gdyż te
stanowią autonomiczną sferę naszej rzeczywistości. Solidarność wyklucza
zniewolenie i przemoc, bylejakość. To od rządzących spływa ta bylejakość i
podprządkowuje sobie niższe poziomy – sądownictwo, szkolnictwo, służbę zdrowia itd.,
blokując społeczną solidarność. Kryzys dotyczy naszego rozumienia i
przeżywania wartości. Nie można być obojętnym wobec karmienia nas bylejakością,
skazywania na zło, gwałt, gdyż tracimy smak dobra, smak wspólnoty serc.