29 marca 2020

Nauczycielu - quo vadis?


Zacznę od listu, który do mnie dotarł od jednej z nauczycielek zaangażowanych w edukację szkolną:

"Co się stało z częścią grupy zawodowej, dla której empatia, relacje i dziecko przede wszystkim powinno być najważniejsze!! Dokąd tak gnasz człowieku z tą podstawą programową, czy naprawdę w czasach zarazy ona jest priorytetem?

Gdzie troska o ucznia, który dziś spędza o wiele więcej czasu przed ekranem komputera niż wcześniej? A co z tymi dziećmi, dla których szkoła była azylem od pijanych rodziców i awantur w domu? Czy wiesz pedagogu, dlaczego nie wszyscy przysyłają prace, dlaczego nie wszyscy mają włączoną kamerę (jeśli ją mają)? Zastanowiłeś się nad tym?

Czy najważniejsza jest statystyka dla dyrektora, kuratora? Dlaczego jak barany na rzeź część z pedagogów podąża za głupimi przepisami? A co z dziećmi, które są głodne, dla których pobyt w szkole, to przede wszystkim ciepły obiad? Też chcesz, żeby odesłały zadania?


Gdzie jest napisane, że rodzic ma być teraz nauczycielem? To za co chcesz otrzymać wynagrodzenie, skoro wszystko przerzucasz na barki rodziców?

Dlaczego nie ma w nas nauczycielach, dyrektorach siły, żeby się temu oprzeć, żeby krzyczeć głośno NIE?!! Już Ghandi wiedział, że nieposłuszeństwo obywatelskie jest bronią najsilniejszą.
Ktoś coś sobie ubzdurał, nikt nie przygotował nauczycieli i uczniów do tego rodzaju pracy, a my bez sprzeciwu wykonujemy polecenia.

Koronawirus się kiedyś skończy, a my w tym bagnie zostaniemy. Nauczycielu - nie czytaj forum rodziców, dla własnego zdrowia. Dziękuję tym wszystkim pedagogom, którzy wykazują zdrowy rozsądek, wychodzą z założenia, że jak trzeba będzie wypełnić tabelki, to się to zrobi - ich i tak nikt nie czyta, papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko.

Nie pozwólmy, żeby znów wszystkie pomyje za czyjeś błędy wylano na nas."


Pytania nauczycielki można by mnożyć w nieskończoność, bowiem szkoła, edukacja, uczenie się i rozwój człowieka nie mogą być redukowane tylko do jednego wymiaru. Nowe technologie, które wniósł do życia rozwiniętych społeczeństw, przez wiele ostatnich lat były w Polsce lekceważone, a nawet tłumione, wyśmiewane, poddawane ekskluzji. Globalizacja - była przedstawiana przez rządzących jako jedno wielkie zło, ale w obliczu globalnej epidemii okazało się, że można w niej odnaleźć także coś dobrego, jak np. otwarte zasoby do wiedzy, nauki, informacji, kultury, sztuki, polityki, a zatem i ideologii czy wchodzić w sieci społeczne, pozyskiwać znajomych, ekspertów, przyjaciół itd., itp.

Jeszcze tak niedawno na idei cyfrowej szkoły wzbogacali się powiązani z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Centralnym Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli a obecnie Ośrodkiem Rozwoju Edukacji partyjni lub rekomendowani przez partie władzy oszuści, biznesowi cwaniacy, pseudoeksperci tworzący nieznaczące dla rzeczywistej cyfryzacji polskiej edukacji gremia doradców, a korzystający na umowach o dzieło, tworzący "buble" dydaktyczne. Gdzie są utopione miliony z podatków obywateli?

Pandemia odsłoniła kompromitujący władze stan pozoranctwa, żerowania na ideach, modelach jako jedynie populistycznych obietnicach, z których nic nie wynika dla objętych obowiązkiem powszechnej edukacji dzieci i młodzieży.

Jakże wygodnie było ministerstwu, niekompetentnym kuratorom żądać od dyrektorów szkół i nauczycieli zakazywania uczniom korzystania z telefonów komórkowych (smartfonów) rzekomo w trosce o ich koncentrację na podawaniu wiedzy w dziewiętnastowiecznym modelu. Ktoś zarobił na produkowaniu kasetek na telefony do klas szkolnych, które odbierano uczniom.

Gdzie mieli uczniowie oraz ich nauczyciele nauczyć się tego, jak wykorzystywać do rozwoju to medium, skoro w szkole było ono zabraniane? Oczywiście, że nie we wszystkich szkołach miało to miejsce i nie we wszystkich klasach czy u każdego nauczyciela.

To prawda, są też i tacy nauczyciele, którzy, jak nie chciało im się prowadzić lekcji w ramach własnego przedmiotu czy przydzielonego zastępstwa, polecali uczniom, by robili to, na co mają ochotę. No to uczniowie grali, wysyłali esemesy, serfowali po sieci.

Niejako wszyscy przyłożyli rękę do niemocy w zakresie zdalnej edukacji. Ministra nie interesuje to, czy dzieci mają w domach zasięg, czy w ogóle mają opłacony dostęp do sieci. Dla centralnego urzędnika ważne jest pozorowanie troski o uczniów.

Telewizja Polska, rzekomo publiczna, a w istocie polityczna będzie emitować lekcje dla uczniów podstawówek dopiero z początkiem przyszłego tygodnia. Czesi są już o dwa tygodnie od nas lepsi. Nie o wyścig tu chodzi, ale o kulturę zaangażowania na rzecz dobra dzieci, a nie wyborów prezydenckich.

W TVP mają ponoć być emitowane w godzinach przedpołudniowych i południowych programy z lekcjami, które będą adresowane do uczniów szkół podstawowych. A co z maturzystami? Co z ich prawem oraz szansą na podjęcie studiów?

Pojawia się pytanie, kto tu jest dla kogo? Dokąd to wszystko prowadzi? Nad czym pracują zdalnie urzędnicy i pracownicy MEN i ORE? Cóż takiego jeszcze wymyśli ministrowi partia, by nie pogłębiać istniejącego chaosu, niekompetencji i fatalnych rozwiązań prawnych?

Drodzy nauczyciele-w tej chwili najważniejsza jest kondycja psychiczna waszych uczniów, ich motywacja nie tylko do uczenia się, ale i do godnego życia. Wychowawcy, zainteresujcie się samopoczuciem swoich podopiecznych, jak sobie radzą w kwarantannie, jak wyglądają ich relacje społeczne, czego im brak, co ich martwi, w czym trzeba im pomóc itp. Stańcie się wreszcie ludźmi dla ludzi. Nie bądźcie urzędasami ministra.

Są nauczyciele, którzy szukają sposobów na kontakt z uczniami, ale są też i tacy, którzy cieszą się, że do niego nie dochodzi. Niestety. Kogo obchodzi, co będzie z dziećmi po kwarantannie? Jak będą wyglądały ich relacje, także z wami? Kim jesteście dla nich - sztuczna, zdalną "inteligencją", bezdusznymi biurokratami, osobami bez uczuć i empatii?

Społeczeństwo nareszcie dowiedziało się, po co są lekarze, pielęgniarki, salowe, nauczyciele, wychowawcy, opiekunowie, terapeuci itp. Po pandemii i tak wszystko wróci w stare koleiny, bo rząd nie potrzebuje cyfrowej szkoły.

Ba, ta władza, podobnie jak poprzednia, nie przejdzie po otwarciu szkół do modelu kształcenia konstruktywistycznego, bo ... straciłaby szansę na indoktrynacje, manipulację, socjotechnikę.


Korespondencyjnie głosować będą o przyszłości młodych pokoleń obywatele w wieku 60+.

Wykorzystajcie jednak tę szansę i nauczcie się obsługiwania różnych aplikacji do multimedialnej komunikacji. Może kiedyś jeszcze będą one wam potrzebne. Macie też wyjątkową możliwość odsłonić ludzkie oblicze swej profesji pomimo tego, że byliście wielokrotnie obrażani przez ludzi władzy. Bądźcie dla swoich uczniów ich mistrzami.

Ps.
Czeski minister szkolnictwa Robert Plaga przeprowadził przez parlament prawną regulację, by egzamin maturalny mógł odbyć się w 21 dni po wznowieniu edukacji. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, to zostanie wprowadzona regulacja, w świetle której tegorocznym abiturientom wyliczy się średnią ocen z przedostatniego i ostatniego, a zimowego semestru w szkole średniej. Na tej podstawie będą oni przyjmowani do szkół wyższych.