03 maja 2018

Miękkie i twarde naruszanie Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego


Niektórzy profesorowie nie znają Kodeks Etyki Pracownika Naukowego (Warszawa 2016), bo zapewne sądzą, że mogą postępować w sposób niegodny swojej roli, gdyż i tak nikt na to nie zwróci uwagi. Tymczasem jest coraz częściej inaczej. Młodzi naukowcy zaczynają czytać zamieszczone na stronie Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów opublikowane recenzje profesorów uczelniach lub tytularnych, które zostały przygotowane i przyjęte przez władze jednostek akademickich w ramach postępowań na stopień naukowy doktora habilitowanego.

Bardzo dobrze, że tak czynią. Transparentność postępowań habilitacyjnych jest jedną z nielicznych zalet reformy prof. B. Kudryckiej.

Wystarczy dokonać analizy merytorycznej recenzji w interesującej nas dyscyplinie naukowej, by uświadomić sobie, że w naukach humanistycznych i społecznych wszystko jest możliwe. To, co dla jednego recenzenta jest zaletą, osiągnięciem, dokonaniem, dla innego jest czymś wprost przeciwnym, pełnym błędów, niedostatków, fundamentalnych braków czy warsztatowych słabości kandydatki/-a do naukowego awansu. Niektórzy czytają te recenzje po to, by uchwycić istotę kwestii, które stają się dla recenzujących czyjeś dokonania kluczowe, zasadnicze, fundamentalne oraz by zdać sobie sprawę z tego, jakich błędów nie powinno się popełniać w opublikowanych pracach naukowych.

Zachęcam doktorantów, by czytali takie recenzje, bo jest to także swoistego rodzaju "przewodnik" po akademickim świecie rzetelnej lub nierzetelnej pracy tych recenzentów, którzy dawno zapomnieli o tym, na czym polega ich zadanie. Czasami, swoim nieodpowiedzialnym opisem czyichś dokonań i nieadekwatną do niego konkluzją mogą wyrządzić krzywdę albo autorom rozpraw awansowych, albo własnemu środowisku akademickiemu czy dyscyplinie naukowej, albo samym sobie, jeśli okaże się, że recenzja staje się ich kompromitacją.

Tak to bywa, że autorzy m.in. rozpraw z metodologii badań w naukach społecznych czy humanistycznych sami są przykładem patologii, przed którą przestrzegają czytelników swoich rozpraw. Jak to możliwe? A jednak, staje się coraz częstszą praktyką w ich wydaniu, bo okazuje się, że własne publikacje i metodologiczne stanowisko nagle przestają traktować jako obowiązujące. Być może mają w tym jakiś ukryty, ale z pewnością pozanaukowy interes. Niektórzy ulegają korupcji, niekoniecznie finansowej, czasami związanej z zaspokajaniem własnych potrzeb (tu warto przyjrzeć się typologii potrzeb), toteż są nie tylko skłonni, ale i tak czynią zaprzeczając własnemu statusowi w nauce i etosowi pracy. To, że tracą twarz, nie ma dla niektórych żadnego znaczenia.

Oto kilka przykładów z Kodeksu:

1) Recenzenci i opiniodawcy biorący udział w ocenie projektów badawczych, publikacji, dorobku naukowego, wniosków o objęcie stanowiska w instytucjach naukowych bądź innych form uznania, powinni odmówić udziału w procesie oceniania we wszystkich tych przypadkach, gdy występuje konflikt interesów pomiędzy nimi a osobą ocenianą.

W Centralnej Komisji spotykamy się w odwołaniach osób mających poczucie krzywdy w ocenie ich dokonań z tym, że ewidentny konflikt interesów jest bardzo głęboko skrywany. W ponowoczesnym świecie, w nieczytelności relacji i więzi międzyludzkich nie jest łatwe wykazanie, że negatywnie oceniający czyjś dorobek recenzent jest w silnym konflikcie personalnym z innym z recenzentów w danym postępowaniu, albo ma miejsce "zmowa" osób ze sobą zaprzyjaźnionych czy nawet będących w związku partnerskim.

Takie sytuacje dotyczą też odwrotnej sytuacji, kiedy to kandydatce/-owi do awansu "pomaga się" w ukryciu przed radą jednostki rzeczywistych patologii, błędów w jej/jego pracy, często związanych z naruszaniem praw autorskich czy dobrych obyczajów w nauce. Jak habilitantka czy habilitant jest członkiem tej samej grupy społecznej, co jej/jego recenzent, to coraz częściej spotykamy się z sytuacją nierzetelnego wsparcia pozytywnie kończącą się recenzją. Ileż jest w kraju takich "kanapowych" a pseudonaukowych towarzystw, grup wzajemnego poparcia...?

2) Recenzje i opinie powinny być skrupulatne, dokładne i obiektywne, a oceny uzasadnione. Nieuzasadnione recenzje pozytywne są równie naganne jak nieuzasadnione recenzje negatywne.

Niektórzy recenzenci lekceważą praktykę koniecznego uzasadniania czyichś dokonań i to bez względu na to, czy ich ostateczna ocena jest pozytywna, czy negatywna dla sprawy. Wielu profesorom wydaje się, że wystarczy streszczenie treści czyjejś monografii wzbogacone pozytywnymi określeniami. są im obojętne lub nieznane naukowe kryteria i źródła merytorycznej oceny, toteż ogólnikowo piszą o rzekomych zaletach czyjejś publikacji.

Mogłoby się wydawać, że skoro przygotowuje się pozytywną recenzję, to nie wymaga ona rzeczowej argumentacji, odniesień do nauki, do źródeł. Natomiast ci profesorowie, którzy piszą recenzje z negatywną konkluzją najczęściej stosują powyższą normę i często bardzo szczegółowo uzasadniają swoją opinię.

Co jednak począć z recenzją, której autor posługuje się ogólnikowymi frazesami nadając im jednak pozytywną konotację, po czym konkluzja na końcu recenzji jest negatywna. I odwrotnie. Możemy odnaleźć wiele recenzji, których profesorowie przywołują szereg, często fundamentalnych z naukowego punktu widzenia błędów, braków i niestaranności, ale kończą je pozytywnym wnioskiem o nadanie danej osobie stopnia naukowego. Nie ulega wątpliwości, że w ten sposób zabezpieczają się w ten sposób przed rzeczową krytyką pozostałych członków komisji habilitacyjnej czy rady wydziału? Okłamują kandydata do stopnia i tych, którzy mają podjąć decyzję w jej/jego sprawie. To są manipulatorzy, nieuczciwi akademicy.

3) Recenzenci publikacji naukowych powinni zachować swoje opinie w poufności do chwili ukazania się tych publikacji w druku.

Tu, jak sądzę, członkowie Komisji Etyki pominęli istotną kwestię. Nie uwzględnili bowiem sytuacji, która jest znacznie groźniejsza dla nauki, a mianowicie, kiedy to recenzenci osiągnięć naukowych w przewodzie doktorskim czy postępowaniu habilitacyjnym nie zachowują swojej opinii w poufności do chwili odbycia posiedzenia komisji doktorskiej czy habilitacyjnej. Efektem tego niedostrzeganego od kilku lat zjawiska jest to, że niektórzy recenzenci, albo sekretarze komisji ujawniają "swoim" pracownikom ubiegającym się o awans treść recenzji, by ci mogli albo złożyć wniosek o umorzenie postępowania, albo podjąć działania o charakterze "korupcyjnym".


Są jeszcze rażące (tzw. "twarde") naruszenia etyki, do których autorzy Kodeksu zaliczają:

Do najpoważniejszych przewinień, szczególnie godzących w etos badań naukowych, należą fabrykowanie i fałszowanie wyników badań, które stanowią rażące naruszenie podstawowych zasad uprawiania nauki, a także popełnianie plagiatów.

1. Fabrykowanie wyników polega na zmyślaniu wyników badań i przedstawianiu ich jako prawdziwych.

2. Fałszowanie polega na zmienianiu lub pomijaniu niewygodnych danych, przez co wyniki badań nie zostają prawdziwie zaprezentowane.

3. Popełnianie plagiatów polega na przywłaszczeniu cudzych idei, wyników badań lub słów bez poprawnego podania źródła, co stanowi naruszenie praw własności intelektualnej.

Do rażących przewinień należy także sporządzenie nierzetelnych recenzji rozpraw doktorskich, habilitacyjnych, wniosków o tytuły profesorskie i wszelkich wniosków o zatrudnienie w instytucjach naukowych, a także recenzji projektów badawczych oraz uchylanie się od wyrażenia opinii lub jej odmowa, w przypadku gdy ocena, zdaniem opiniującego, powinna być negatywna.