26 sierpnia 2015
Dwudniowy Kongres Edukacji w Katowicach chyba nie zajmie się seksualną indoktrynacją młodzieży w szkołach
Przed wyborami parlamentarnymi muszą pojawić się kwestie wychowania światopoglądowego. Tak jest w naszym kraju od 1992 r., kiedy zaczął się proces systematycznego powstrzymywania i niszczenia uspołecznienia oświaty. Ministerstwo Edukacji Narodowej - wbrew obietnicom pierwszego postsocjalistycznego szefa resortu - prof. Henryka Samsonowicza - powróciło do centralistycznego i wikłającego społeczeństwo w nieustanne konflikty światopoglądowe modelu zarządzania edukacją w kraju.
Już w czasie kampanii prezydenckiej uruchomiły swoją aktywność organizacje lewicowe i lewackie, by wykorzystać ten okres do walki z obecnością kształcenia religijnego (katechetyki) w szkolnictwie publicznym. Była też "wojna" o krzyże w salach lekcyjnych. Przy okazji można dorzucić kwestie finansowania Kościołów i związków wyznaniowych w III RP. Jeszcze został lewej stronie politycznej sceny problem edukacji seksualnej. Ta równie znakomicie nadaje się do dzielenia Polaków.
Ministra Joanna Kluzik-Rostkowska odwiedziła w czasie kampanii przedwyborczej Łódź, gdzie lewica i lewicowi radni od kilku lat fundują młodzieży gimnazjalnej dodatkowe a przy tym dobrowolne lekcje na temat seksualnej aktywności. Pisałem jakiś czas temu w blogu o tym, na czym polegają zajęcia i kto je prowadzi. Szkoda, że radni miasta nie zainwestowali w badania naukowe na temat prostytucji młodzieży gimnazjalnej w trakcie jej pobytu w szkole. Mieliby wskaźniki efektywności tych zajęć.
Miasto rozdawało w ramach kampanii promocyjnej prezerwatywy z logo swojej akcji "I love Łódź". Wraz z nowym rokiem produkcja tego zamówienia powinna ponownie ruszyć, bo po wakacyjnych przygodach młodzież będzie zainteresowana dalszą "promocją" swojego miasta. Wyjście w czasie lekcji do WC ma zawsze swoje uzasadnienie.
W dniach 29 i 30 sierpnia br. odbędzie się tzw. III Kongres Polskiej Edukacji, który wprawdzie jest polski, ale nie obejmuje kluczowych dla edukacji podmiotów. Niewiele ma wspólnego z polską nauką o edukacji. Organizatorem Kongresu wprawdzie jest po raz trzeci Instytut Badań Edukacyjnych, ale ta podlegająca Ministerstwu Edukacji Narodowej placówka już wykazała się manipulacją danymi z rzekomo naukowych badań.
Tym razem MEN zaprasza do udziału w tej politycznej manifestacji poparcia dla władz MEN - rodziców, uczniów, nauczycieli, dyrektorów szkół, przedstawicieli samorządów oraz organizacji pozarządowych. Dwie z organizacji zwróciły się do mnie z prośbą o udział, ale odmówiłem właśnie z powyższego powodu. Resort już pochwalił się, że jednym z gości Kongresu będzie - nadal aktywny zawodowo w Polsce emerytowany profesor psychologii, ekspert od badań nad przemocą, agresją, także tą w symulowanych warunkach Philipe Zimbardo.
Osoby ciekawe, kogo jeszcze zaproszono z zagranicznych gadżetów (tak określa się na świecie persony mające udekorować jakąś polityczną kampanię), mogą spodziewać się Margret Ransfeld – dyrektor berlińskiej "przebudzonej szkoły", Monikę Benlarbi – szefową fundacji wspierającej budzące się szkoły w Niemczech, Carla Honore (autora koncepcji uważne rodzicielstwo), Joyce Epstein (autorkę amerykańskiej koncepcji budowania kapitału społeczny szkoły).
Zaproszenie tej ostatniej jest o tyle dziwne, że w Polsce - jeszcze za rządów SLD i PSL tę koncepcję lansowała w naszym kraju prof. Maria Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego. Nic z tego nie wyszło. Głównie dlatego, że Polsce jest daleko do USA, podobnie zresztą jak do Niemiec, bowiem ustrój szkolny w kraju po zachodniej stronie Odry ma się nijak do polskiego.
Właśnie dlatego takie personalne gadżety mają kreować rzekomo światowy nurt zmian, do jakiego aspiruje ponoć polityka MEN, ale spece od PR w tym urzędzie nie muszą tego wiedzieć, że tylko ten resort ośmieszają. Ważne, by dobrze sprzedały się takie nazwiska do prasy. Zdecydowanie lepszą rzeczniczką tego modelu byłaby gdańska profesor pedagogiki, gdyż jest cenioną w kraju pedagog społeczną i wie, co z modelu Epstein ma sens, a co nie.
Jak zapowiedziano, ok. 1100 uczestników na koszt polskiego podatnika będzie (...) wspólnie szukać formuły na lepszą i bardziej skuteczną edukację. Dla prawie 100 gości specjalnych IBE zamówiło hotele najwyższej klasy. Program Kongresu został wypracowany przez specjalnie powołany zespół przy MEN a nie - jak to się zapowiada - że w oparciu o efekty dyskusji społecznej na ogólnodostępnym portalu Nasza Edukacja. Moderatorem przedkongresowego forum - nie na temat tego, czy, ale jak prowadzić edukację seksualną w szkołach - jest aktywistka gender. Możemy zapoznać się z dyskusją w tym zakresie.
Jak stwierdza się na tym forum dyskusyjnym: Rzetelna edukacja seksualna to niezbędny element przygotowania do dorosłego życia. Patrzy ona całościowo na rozwój psychoseksualny człowieka, jego zdrowe, związki międzyludzkie, relacje rodzinne, bezpieczeństwo, odpowiedzialność i seksualność. Powinna być dostosowana do możliwości poznawczych ucznia/uczennicy i zapewniać dzieciom i młodzieży swobodę dyskusji i zadawania pytań. Jak poprawić dostępność do wiedzy o seksualności człowieka w szkołach oraz jakość prowadzonych zajęć?
Pan Paweł Kwaśniak - Prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny poinformował nasze środowisko, że w dniu 30 sierpnia 2015 r. w Warszawie odbędzie się ogólnopolska manifestacja "Stop Deprawacji w Edukacji". O godz. 12.00 w kościele św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu sprawowana będzie Msza św. w intencji dzieci, natomiast o godz. 13.00 na Placu Zamkowym rozpocznie się akcja protestacyjna.
Rząd reprezentowany przez minister Joannę Kluzik-Rostkowską wprowadza szkodliwą zmianę podstawy programowej kształcenia ogólnego w odniesieniu do przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie". Zamierza także włączyć treści „antydyskryminacyjne” do programu „Bezpieczna-” i „Otwarta Szkoła” w roku szkolnym 2015/2016.
Zdaniem organizatorów protestu kierująca resortem edukacji wyraziła aprobatę dla prowadzenia przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie przez osoby z zewnątrz.
Jest to otworzenie możliwości nieskrępowanego działania grupom zideologizowanych i reprezentujących interesy międzynarodowych korporacji proaborcyjnych oraz lobby LGBTQ, edukatorów seksualnych. Politycznym ukłonem ministerstwa w stronę tych właśnie środowisk jest próba wprowadzenia do polskiej edukacji matryc wychowania seksualnego z tzw. Standardów WHO. Dowiadujemy się z nich, że dzieci już w najwcześniejszym wieku gimnazjalnym (o ile i ta grupa wiekowa nie zostanie przez ministerstwo przesunięta w dół) będą zgłębiały zagadnienia masturbacji, a dwunastolatki będą oglądały prezentację przebiegu stosunku płciowego.
W lipcu 2015 r. (...) pani minister oraz Pełnomocnik Rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach – Urszula Augustyn, podczas spotkania z przedstawicielami Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej i Kampanii Przeciw Homofobii obiecały, że MEN podejmie wszelkie możliwe kroki, aby w polskich szkołach przeciwdziałać „przemocy motywowanej uprzedzeniami i dyskryminacją”, a zbliżający się rok szkolny ogłoszony zostanie Rokiem Otwartej Szkoły. W ramach programu specjalne zajęcia z młodzieżą prowadzić będą seks-edukatorzy delegowani przez te środowiska.
Zdaniem protestujących działania MEN w powyższym zakresie są jednoznacznym uderzeniem w fundamentalny dla wychowania rodzinnego proces formacji osobowej dzieci, co, w świetle polskiego prawa, jest niedopuszczalne, skrajnie nieodpowiedzialne i ma charakter wręcz przestępczy.
Nie ma zgody rodziców na jakąkolwiek indoktrynację relatywizującą tradycyjnie pojmowane związki rodzinne, traktowanie wszystkich zachowań seksualnych jako równorzędnych i dobrych oraz epatowanie dzieci takimi poglądami „nowoczesnej” inżynierii społecznej. Szkoła powinna być przyjazna rodzinie
Będzie jak zawsze - MEN, "Kongres" i organizacje pozarządowe skrobią rzepkę sobie. Całe szczęście, że jeszcze są normalne rodziny, które w ogóle nie potrzebują do tej edukacji ani szkoły, ani MEN, ani kongresów, ani aktywistek wszelkiej maści. Zapewne część z nich uda się na protestacyjny przemarsz.