31 marca 2023

MIGRACJE SZKOLNE wstydliwym wskaźnikiem w polskiej oświacie

 



W badaniach oświatowych zwraca się uwagę przede wszystkim na to, co od kilkudziesięciu lat jest kluczowym dowodem realizacji przez szkoły założonych funkcji, jak: 

1) realizacja obowiązku szkolnego przez dzieci w wieku 7-18 lat; 

2) dostęp do edukacji publicznej;

3) jakość kadry nauczycielskiej; 

4) realizacja programu kształcenia ogólnego; 

5) finansowanie edukacji.  

    Przemilcza się, nie dostrzega, udaje, że nie ma zjawiska, które określamy mianem MIGRACJI SZKOLNYCH. Nie chodzi tu o zmianę miejsca uczenia się dziecka ze względu na zmianę miejsca pobytu, ani też nie mam tu na uwadze migracji związanych z pozostawieniem dzieci w kraju pod opieką drugiego z rodziców, dziadków lub dalszej rodziny, kiedy rodzice wyjeżdżają na długi okres czasu w celach zarobkowych lub leczniczych do innego kraju. Nie ulega wątpliwości to, że migracja zarobkowa rodziców rzutuje na sytuację dziecka w szkole, która staje się dla niego nowym środowiskiem uczenia się i socjalizacji.

Moim zdaniem nie dostrzega się i nie bada zjawiska migracji szkolnej w wyniku patologicznych warunków procesu kształcenia oraz destrukcyjnego dla rozwoju dziecka środowiska klasy szkolnej. Szczególnie silnie odczuwany jest ten proces w szkołach ponadpodstawowych, w których dominującą rolę zaczyna odgrywać grupa rówieśnicza, w tym zachodzące w zespołach uczniowskich podziały na kliki, paczki o coraz częściej toksycznej presji.

Niepokojące jest to, że niektórzy tzw. nauczyciele-wychowawcy klas w ogóle nie interesują się dynamiką procesów grupowych w podlegających ich opiece zespołach uczniowskich. Nie obchodzą ich losy nastolatków w klasie szkolnej. Przymykają oczy, udają, że niczego, co jest niegodne, nie widzą, nie słyszą. Dystansują się od problemów tych uczniów, którzy nie chcą przystosować się do negatywnych wpływów paczek młodzieżowych. Tacy pseudonauczyciele codziennie przyjdą do szkoły, "odbębnią" to, co muszą i ją opuszczają zmęczeni tym, że uczniowie znowu przeszkodzili im w pracy. 

Zapytałem sekretarkę jednego z liceów w wielkim mieście wojewódzkim, czy są określone w szkole zasady odchodzenia ze szkoły przez tych uczniów, którzy nie chcą w niej dalej przebywać, gdyż jest patologicznym środowiskiem? Odpowiedziała mi, że tak. Na stronie web-szkoły jest formularz, który można pobrać, by go wypełnić i złożyć odpowiednie dokumenty dyrekcji, by potwierdzić rezygnację z uczenia się w tej szkole. 

W ciągu roku szkolnego odchodzą ze szkół uczniowie o wysokim potencjale rozwojowym, ale niezadowoleni z braku zainteresowania kształceniem przez niektórych nauczycieli, w tym totalną oziębłość wychowawcy klasy. Część uczniów przenosi się do innych szkół, gdyż w macierzystej byli szykanowani przez rówieśników lub uczniów starszych roczników.   

Mamy zatem nowy wskaźnik edukacyjny - migracje pseudoszkolne. Rzecz jasna, dyrekcja tak patologicznego środowiska będzie twierdzić, że odchodzą ci, którzy nie radzą sobie z realizacją wymagań szkolnych. Można? Można podtrzymywać nieadekwatną samoocenę na kłamstwie, samooszukiwaniu, bo przecież nie o jakość kształcenia i wychowania chodzi w takiej placówce, tylko o to, by mieć święty spokój i nie wysilać się za nędzną płacę.      


30 marca 2023

O prognozie rozwoju szkolnictwa wyższego do roku 2030 na Forum Myśli Społecznej

 


Forum Myśli Społecznej zapoczątkował w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie prof. Stefan M. Kwiatkowski, zapraszając jako pierwszego gościa prof. Jerzego Woźnickiego, byłego przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Temat  spotkania z była „Prognoza rozwoju szkolnictwa wyższego do roku 2030”, nad którą pracuje od kilku lat kilkudziesięciu ekspertów z Fundacji Rektorów Polskich, Konsorcjum Uczelni Niepublicznych i Instytutu Społeczeństwa Wiedzy

Podsumowaniem ich pracy będzie raport uwzględniający trendy, projekty i rozwiązania modelowe dla szkolnictwa wyższego i nauki na świecie z projekcją możliwości rekomendowania ich politykom i sprawującym władzę w Polsce do realizacji do roku 2030.  

Wydawnictwo Naukowe Politechniki Śląskiej wydało w ubiegłym roku pierwszą część raportu, a mianowicie monografię na temat trendów, modeli i perspektyw rozwoju szkolnictwa wyższego. Dzięki wielostronnej dyskusji z 60 ekspertami szkół wyższych, którzy poddali konfrontacji idee z krajową rzeczywistością, powstaje druga część raportu. 

O założeniach, celach i wybranych aspektach tego projektu mówił wczoraj prof. J. Woźnicki. Odwołał się do diagnozy stanu rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki w naszym kraju na tle porównawczym. Zdaniem referującego nauka w Polsce ma się dobrze, biorąc pod uwagę zakres inwestowanych w nią środków. Jak na tak niski poziom finansowania nauki mamy bardzo wysoką efektywność badań naukowych.     

KRASP nie jest związkiem zawodowym, a zatem nie podejmuje rozmów z kolejnymi rządami w kwestii płacowych roszczeń kadr akademickich. Skoro jednak eksperci twierdzą, że inwestowanie w naukę zwraca się państwu pięciokrotnie, to konieczne jest:

* zwiększanie środków na badania i rozwój uniwersytetów;

* zawieranie przez uczelnie aliansów z zagranicznymi uniwersytetami; uczestniczenie w inicjatywie Uniwersytety Europejskie; 

* konsolidowanie polskich szkół wyższych, by zwiększać ich szanse konkurencyjne i poprawiać jakość kształcenia oraz badań naukowych; 

* ujednolicanie i zmiany w wewnętrznej organizacji uczelni, np. likwidowanie wydziałów, uwalnianie od administracji, by inwestowano w działalność merytoryczną; 

* wzmacnianie roli podmiotów przedstawicielskich środowiska akademickiego, w tym konferencji rektorów; 

* podporządkowanie reform w szkolnictwie wyższym misji i wartościom uniwersytetu; 

* zastąpienie kształcenia specjalistycznego edukacją szerokoprofilową (chmurą kompetencji) w odpowiedzi na zmiany społeczne, gospodarcze i kulturowe w kraju i na świecie; 

* zwiększenie elastyczności i indywidualizacji w kształceniu młodzieży akademickiej oraz w większym stopniu wykorzystywanie technologii cyfrowych; 

* wprowadzenie metod i narzędzi pomiaru i certyfikowania efektów pozaformalnego, nieformalnego uczenia się;   

*  kształcenie i doskonalenie kompetencji dydaktycznych kadr akademickich. 

* ocenianie promotorów prac doktorskich, a nawet prowadzenie wobec nich postępowań kwalifikacyjnych, by wyeliminować ze szkół doktorskich osoby, które nie nadają się do tej roli; 

* utrzymanie konkursowego modelu finansowania badań podstawowych i eksperymentalnych; 

* utrzymanie subwencji jako podstawowej formy finansowania szkolnictwa wyższego z uwzględnieniem wskaźnika waloryzacji środków na prowadzenie działalności naukowej;

* doskonalenie metod zarządzania uczelniami z uwzględnieniem współczynników ryzyka (zrównoważony rozwój i walka z kryzysami). 

Jakie zagrożenia wynikają z dotychczasowych analiz ekspertów pracujących pod kierunkiem prof. J. Woźnickiego oraz uczestników Forum, które powinny zostać uwzględnione przez sprawujących władzę? 

1. Stan permanentnego niedofinansowania, pauperyzacja kadr naukowych. Czeka nas zatem albo renesans misji uniwersytetów albo ich upadek; 

2.  Spadek zaufania społeczeństwa i władzy publicznej do środowiska akademickiego; 

3. Zbyt słabe związki pomiędzy sektorem badań naukowych a otoczeniem społecznym oraz wciąż niski poziom umiędzynarodowienia polskiej nauki i kształcenia studentów (obcokrajowców); 

4. Pominięcie w ewaluacji jakości działalności naukowej jej wielowymiarowości;

5. Zbyt kurczowe unikanie przez środowiska akademickie podejmowania interdyscyplinarnych badań naukowych. 

Dyskusja była niezwykle ożywiona, a nawet gorąca, bowiem wypowiadali się zarówno rektorzy uczelni technicznych, jak i profesorowie z uniwersytetów i uczelni sektora niepublicznego, wskazując m.in. na:  

1. przerywanie przez bardzo uzdolnionych naukowców prac badawczych w wyniku bardzo niskich płac i odchodzenie z uczelni, porzucanie szkół doktorskich.

2.  zmiany ustrojowe uczelni nie mają wpływu na zmiany w jakości badań; 

3. kwestie finansowania uczelni, w tym płac badaczy; 

4. korporacjonizm uniwersytetów w zderzeniu z państwem jest podatny na kontrolę, nie jest w stanie zachować swoją autonomię; 

5. nie wolno oddzielać świata edukacji powszechnej od akademickiej, gdyż one wzajemnie się warunkują, tymczasem jest fatalny poziom kształcenia nauczycieli;

6. niewłaściwe powiązanie wyników ewaluacji z przyznaniem uczelniom uprawnień do nadawania stopni naukowych.   

Zdaniem prof. J. Woźnickiego widoczny jest wzrost zainteresowania biznesu, korporacji zatrudnianiem absolwentów kierunków humanistycznych i społecznych.  KRASP przedłożył ministrowi Jarosławowi Gowinowi 50 kluczowych uwag, z czego 2/3 zostały przez niego pozytywnie uwzględnione i znalazły się w zapisach ustawowych. To był najwyższy wskaźnik wpływu środowiska akademickiego, eksperckiego na politykę szkolnictwa wyższego i naukową. 

Nie miało to gremium większego wpływu na ewaluację, chociaż w sensie ogólnym akceptowało to rozwiązanie, żeby zmobilizować kadry naukowe do tego, by potwierdziły swój naukowy charakter. Zbyt dużo akademików pracowało na stanowisku naukowo-dydaktycznym, w ogóle nie publikując w ciągu minionych 5 lat. Wielu pseudonaukowców kręciło się po wielu instytucjach naukowych i chodziło o to, aby ich odsiać, przenieść na etaty dydaktyczne albo pożegnać.

Ponad 100 uniwersytetów w Unii Europejskiej podpisało się pod inicjatywą koniecznego wypracowania nowego modelu ewaluacji działalności uniwersytetu jako takiego. Trzeba też zmienić zasady przyznawania uprawnień do nadawania stopni naukowych, by brany był pod uwagę potencjał kadrowy jednostek, a nie tylko uzyskana kategoria B+, A czy A+. Ewaluacja zmusiła jednak bierną część naukowców do tego, by zaczęli prowadzić badania.  

Profesor przyznał, że w sensie obiektywnym rozchodzą się drogi między systemem szkolnym a instytucjami szkolnictwa wyższego, gdyż w obu tych światach obowiązują zupełnie inne reguły. Nie ma zatem więzi między tymi światami. Tymczasem sukces edukacyjny uniwersytetów zależy od sukcesów młodzieży szkolnej na wcześniejszych etapach edukacji. 



29 marca 2023

Znak bylejakości badań sondażowych dla CBOS

 



Znak jakości przyznany CBOS na rok 2022 przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku powinien zostać zweryfikowany. Chyba, że ci, którzy przyznają ten certyfikat, mają ten sam poziom metodologicznej ignorancji?  

Podesłano mi kolejny, kompromitujący CBOS KOMUNIKAT Z BADAŃ, który nosi tytuł: "O społecznym autorytecie Kościoła". Zapewne krąży w środowisku socjologicznym i nauk o polityce jako wzór jakości badań sondażowych.

Ciekawe, ile osób przywołuje tak kompromitujący raport wydany przez Centrum Badania Opinii Społecznej w Warszawie? Otrzymałem komentarz sondażowego bubla od uniwersyteckiego socjologa i pedagoga zarazem: 

"Sondaż dotyczący autorytetu kościoła rozłożył mnie na łopatki. Kto robi takie badania? Kto w tak beznadziejny sposób je opracowuje? Aż trudno uwierzyć, że CBOS coś takiego firmuje. Niech oni zatrudnią bardziej kompetentnych badaczy, bo włosy się jeżą na głowie podczas lektury ... .

Chyba, że ankieterzy przeprowadzili badanie za pomocą gotowych kwestionariuszy, autorstwa samych zainteresowanych, czyli osób duchownych. W narzędziu jest błąd na błędzie, jedna nieścisłość i uproszczenie goni kolejne - od założeń począwszy poprzez sformułowania zawarte w narzędziach typu: 

*  nierozłączność kwestii wiara+moralność, 

* postulat "przystosowania nauczania moralnego do obecnych czasów", 
* umieszczenie w pytaniu o autorytet  wszelkich możliwych kategorii osób świeckich/duchownych/ żyjących/nieżyjących, 

* wrzucanie do jednego worka profesorów Tischnera i Wierzbickiego oraz Życińskiego z Pieronkiem (szkoda jeszcze,  że nie  ma tam o. Rydzyka, bo by się przydał jako znacząca postać Kościoła w tym kraju).

* wiązanie napiętnowania pedofilii z byciem osobą niewierzącą, 

* postrzeganie początku "problemów" z pedofilią z filmem Sekielskich, 

* utożsamianie autorytetu Kościoła z wpływem na społeczeństwo (konkretniej z umiejętnością sterowania ludźmi ) i inne bzdury... . "

No cóż. Nic dodać, nic ująć.  Drodzy studenci, uczcie się, czytajcie i korygujcie pseudo socjologów, bo słabo się robi od takich opracowań.     


28 marca 2023

Dlaczego Ministerstwo Edukacji i Nauki szczyci się utrzymywaniem nędzy oświatowej ?


(źródło: facebook_1679751656555_7045389092097364129.jpg) 

Tytułowe pytanie trzeba stawiać codziennie, aż do zakończenia wyborów, skoro od ponad trzydziestu lat sprawujący władzę w resorcie edukacji myślą i działają w imię własnych interesów (wyższe dochody, autoafirmacja w opinii własnego elektoratu, najwyższe miejsce na liście wyborczej swojej partii do Sejmu RP lub Europarlamentu itp.), partyjnej gry o sprawowanie rządów w kraju, ale wszystko to odbywa się kosztem jakości kształcenia młodych pokoleń i dobrostanu ich nauczycieli. 

Kryzysogenne, nieudolne, bo niekompetentne zarządzanie szkolnictwem pogłębia polityka utrzymywania nauczycielstwa na niskim, nieadekwatnym do zadań oraz konieczności doskonalenia zawodowego poziomie wynagrodzenia, co narusza nie tylko poczucie własnej godności części polskiej inteligencji, ale także uświadamia potencjalnym kandydatom do tej profesji trwałość stanu „wypalenia przestrzeni zawodowej” (określenie Aleksandra Nalaskowskiego).

Od czasów PRL aż po marzec 2023 roku poziom płac nauczycieli rozpoczynających pracę zawodową w szkolnictwie publicznym, bez względu na stopień ich wykształcenia i posiadanych kwalifikacji, był z krótką przerwą w latach 1990-1992 i nadal jest poniżej lub w granicach najniższej płacy w kraju. Utrzymywanie nauczycielskiego stanu na granicy przeżycia sytuuje ich w roli niewolników w białych kołnierzykach, którzy mają powstrzymywać swoje ambicje i rezygnować z jakichkolwiek form protestu, gdyż rządzący utrwalają w społeczeństwie dziewiętnastowieczne przesłanie o posłannictwie, misyjności ich roli zawodowej. 

Opublikowana powyżej tabela zawiera dane dotyczące wakatów nauczycieli w szkolnictwie publicznym w dniu 24 marca 2023 roku we wszystkich województwach. Zwracam uwagę na to, że podane liczby dotyczą nauczycieli w ogóle, bez wskazania na ich kierunkowe wykształcenie, które jest konieczne do realizacji podstawy programowej wychowania przedszkolnego, kształcenia ogólnego czy zawodowego. 

Dochodzi już do tak absurdalnych sytuacji, jak mająca miejsce w Łodzi w jednej ze szkół, w której dyrektor prowadzi lekcje z siedmiu przedmiotów! Jestem pełen uznania dla tego pedagoga, aczkolwiek mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jakim kosztem jego życia osobistego to się toczy i w jakim stopniu sprzyja efektywności edukacji. 

To, że w polskim szkolnictwie quasi publicznym mamy większość nauczycieli, wcale nie oznacza, że zachodzi w toku zajęć wysokiej jakości proces kształcenia. Zapewne w minimalnym zakresie, ograniczonym ktokolwiek ma czas, ochotę na podejmowanie kwestii społeczno-wychowawczych. 

Pogłębia się poziom destabilizacji, destrukcji i deformy szkolnej, które nie poprawi zapowiadana przez - z całym szacunkiem dla niekompetentnego ministra - zapowiedź zmniejszenia liczby godzin w szkołach podstawowych czy ponadpodstawowych (?). "Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza - pisał Stefan Kisielewski w okresie Polski Ludowej, a przecież to model z tego czasu jest dzisiaj reprodukowany w rodzimej edukacji.      

To nieprawda, że wszystkie dzieci są nasze, podobnie jak nie jest prawdą, że centralistycznie i monopartyjnie sterowana polityka oświatowa jest dobrem wspólnym, bo nie jest. Prawdopodobnie jeszcze długo nie stanie się dobrem ogólnospołecznym, skoro rządy polegają na dzieleniu, konfliktowaniu społeczeństwa i dezawuowaniu nauki.    

Nauczyciele twierdzą, że zapowiedziane przez ministra zmniejszenie liczby zajęć w planach kształcenia ma spowodować wyeliminowanie powyższych wakatów. Zapewne tak, bo jak nie ma chętnych do pracy, to w działalności usługowej (szkolnictwo nie jest forpocztą zmian kulturowych, technologicznych, innowacyjnych) redukujemy czas pracy. Wóczas ci, którzy zostaną, zapewnią realizację programu kształcenia. Zapewnią???   


27 marca 2023

Aspołecznie na Uniwersytecie Gdańskim

 


Lokalna prasa Trójmiasta milczy, toteż problemem zajęli się niezależni dziennikarze, do których udała się młodzież akademicka z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Władze uczelni kształcącej m.in. przyszłych pedagogów specjalnych okazały się odporne na apele studentek, by przerwano stosowaną wobec nich przemoc psychiczną (mobbing) przez jedną z profesorek tak szacownej uczelni i znakomitego środowiska naukowego.  

Nie muszę nikogo przekonywać, że naruszanie czyjejś godności, obrażanie, stosowanie przemocy psychicznej, nie może mieć miejsca w życiu społecznym, a co dopiero w instytucji publicznej, która ma przygotowywać kadry do przeciwdziałania wszelkim aktom dehumanizacji, do kształcenia i wychowywania młodych pokoleń bez przemocy.  

Nic nie usprawiedliwia przemocy. Co z tego, że rzekoma opresorka nie prowadzi aktualnie zajęć dydaktycznych, skoro wynika to z przebywania przez nią na urlopie zdrowotnym, a nie na skutek przeprowadzenia dochodzenia we właściwym dla tego typu spraw organie i zastosowanej sankcji karnej. Studenci słusznie pytają, co będzie, kiedy mobberka powróci do sal dydaktycznych? 

Kadra naukowa Instytutu Pedagogiki UG wsparła studentów, zachęcając ich do złożenia stosownego wniosku o zbadanie ich zarzutów przez odpowiednią komisję. Czy władze uczelni świadomie popełniły błąd, kierując studencki pozew do Komisji Dyscyplinarnej UG zamiast do Rzecznika ds. Równego Traktowania i Przeciwdziałania Mobbingowi? 

W świetle prawa o szkolnictwie wyższym  i nauce komisja dyscyplinarna nie jest upoważniona do badania tego typu patoaktywności nauczycieli akademickich. Jak można było dopuścić do przekazania studentom orzeczenia komisji dyscyplinarnej o umorzeniu postępowania wobec mobbingującej ich osoby z kadry akademickiej? 

Cytuję: 

Przez ponad rok, na prośbę władz uczelni, sprawa miała być trzymana w tajemnicy. Dopiero po umorzeniu postępowania przez rzecznika dyscyplinarnego uczelni, studenci pedagogiki specjalnej zdecydowali się nagłośnić w liście skierowanym do mediów zachowanie jednej z wykładowczyń. (...) 

W skardze opisano m.in. zmuszanie seminarzystów do wizyt w prywatnym mieszkaniu pani profesor, gdzie np. przez trzy godziny profesor krzyczała na płaczącą seminarzystkę. Nazywanie ich „debilami", „idiotami", „niedołęgami", "osobami upośledzonymi", nieodpowiednie traktowanie studentki z niepełnosprawnością ruchową. 

Jak widać, efektywność kształcenia w naukach społecznych okazała się dla studentów tego kierunku głęboko osobistym doznaniem. Na przysłowiowej "własnej skórze" przekonali się, jak nie powinno rozwiązywać się tak poważnych problemów społecznych i intersubiektywnych.         

To co mają teraz uczynić? Może skierować sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich?     

 


26 marca 2023

e-Targi Edukacyjne Łódź 2023




Przez cztery dni trwały w Łodzi TARGI EDUKACYJNE, które już po raz drugi zostały znakomicie przygotowane i zrealizowane przez pracowników Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi. Każdego dnia odbywały się w profesjonalnie zorganizowanym studio telewizyjnym spotkania, rozmowy, prezentacje filmowe i dyskusje, które sprzyjały poznawaniu placówek edukacyjnych. 

Pojęcie targu kojarzy się najczęściej z handlem, bazarem, rynkiem, na którym każdy zainteresowany może dokonać zakupu poszukiwanego produktu. W naszym mieście cieszyły się ogromną popularnością stacjonarne Targi Edukacyjne, które odbywały się w halach przystosowanych do tego typu wydarzeń. 

Wówczas każda z placówek oświatowych mogła na przygotowanym przez siebie stoisku/stanowisku przybliżyć wizualnie, dokumentacyjnie, ale przede wszystkim w relacjach osobowych to, co jest jej wyjątkową, niepowtarzalną wartością. Młodzież szkół podstawowych mogła rozmawiać z uczniami tych szkół średnich, o miejsce w których chciałaby się ubiegać w trakcie rekrutacji. 

Jak komunikują organizatorzy: e-Targi Edukacyjne Łódź 2023 adresowane są w głównej mierze do uczennic i uczniów klas ósmych szkół podstawowych. Mają ułatwić im podjęcie dobrej decyzji o kierunku dalszej drogi edukacyjnej, czyli o zgodnym z zainteresowaniami i predyspozycjami wyborze szkoły ponadpodstawowej. Tylko uczestnicząc w e-Targach Edukacyjnych Łódź 2023 każdy ósmoklasista uzyska nieograniczony dostęp do wyczerpujących informacji na temat łódzkich liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych. 

Zdalna forma Targów ma swoje praktyczne, pozytywne strony, bowiem zainteresowani uczniowie, ich rodzice czy nauczyciele mogą w dowolnym dla siebie czasie odtworzyć zarejestrowaną jedną czy więcej z 42 audycji telewizyjnych. Ośrodek Nowoczesnych Technik Informacyjnych Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego zadbali nie tylko o jak najlepszy w sensie technologicznym przekaz toczących się spotkań, rozmów w studio, ale także o jego znakomite, estetyczne wyposażenie i udostępnienie w trakcie prezentacji materiałów multimedialnych z poszczególnych placówek. 

W tle studia telewizyjnego kamera przekazywała toczące się w okolicy zbiegu al. Piłsudskiego i Piotrkowskiej życie mieszkańców Łodzi. To, jak ono dało się uchwycić w prezentowanych szkołach i uczelniach, zostało także przygotowane i wyemitowane w czasie przysługującego im antenowego czasu. 

Na wprowadzającym do wpisu zdjęciu są od lewej: dyrektor ŁCDNiKP w Łodzi, promotor nowoczesnej edukacji - mgr inż. Janusz Moos, dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego prof. UŁ Alina Wróbel i prodziekan, a zarazem autorka alternatywnego podejścia do edukacji przedszkolnej, którego projekt otrzymał złoty medal na światowych targach edukacyjnych - prof. UŁ Monika-Wiśniewska-Kin.   


25 marca 2023

Zbliżamy się do finalizowania I edycji szkół doktorskich

 


Szkoły doktorskie czeka z końcem września sprawdzian, bowiem do tego czasu wszyscy ci, którzy rozpoczęli studia III stopnia prawie cztery lata temu w tej formule akademickiej są zobowiązani do przedłożenia dysertacji doktorskiej. Doktoranci otrzymują przez 8 semestrów stypendium, ale także inne formy dofinansowania ich działalności naukowo-badawczej, jak np. dofinansowanie udziału w konferencji naukowej czy premie z tytułu opublikowania artykułów w najwyżej punktowanych czasopismach naukowych. 

Warto, by nie tylko studiujący w szkołach doktorskich zdawali sobie sprawę z tego, że koszt jednego doktoranta przez cztery lata akademickie wynosi ok. 170 tys. złotych, które pochodzą z środków publicznych. Podjęcie studiów w szkole doktorskiej jest zatem nie tylko szansą na zrealizowanie własnej pasji badawczej, ale także zobowiązaniem wobec społeczeństwa, z którego podatków możliwe jest pokrycie kosztów w powyższym zakresie. 

Promotorom rozpraw doktorskich zależy przede wszystkim na tym, by dysertacja doktorska stanowiła nowatorski wkład w naukę, w rozwiązanie istotnego problemu naukowego. Nie każdy doktorant jest jednak świadom tego, że promotor jest także rozliczany ze sprawowania opieki naukowej nad jakością prowadzonych badań. Jeśli bowiem w okresie ostatnich 5 lat promotor miał wśród doktorantów czterech, którzy zostali skreśleni z listy doktorantów z powodu negatywnego wyniku oceny śródokresowej w Szkole Doktorskiej, lub sprawował opiekę nad przygotowaniem rozprawy przez co najmniej 2 osoby ubiegające się o stopień doktora, a te nie uzyskały pozytywnych recenzji, to nie będzie mógł pełnić roli promotora (Art.190.6 ustawy prawo o szkolnictwie wyższym i nauce).  

Każda szkoła doktorska określa warunki przedłużania terminu złożenia rozprawy doktorskiej, jednak nie jest on dokonywany w sposób automatyczny, to znaczy, że każdy, kto bez poważnych powodów (głównie losowych) nie przedłoży do końca września br. rozprawy doktorskiej, nie może liczyć na przedłużenie terminu. Doktorant, który złoży pracę w terminie wcześniejszym niż termin ukończenia kształcenia przewidziany w programie kształcenia, otrzymuje stypendium doktoranckie do dnia 30 września br.  

Dobrze, że kierownictwo szkoły doktorskiej uświadamia jej beneficjentom, że przedłużenie terminu oddania pracy doktorskiej jest możliwe tylko w wyjątkowych sytuacjach. W mojej uczelni wskazuje się na powody, które muszą być udokumentowane, a mianowicie: 

1) czasowa niezdolność do odbywania kształcenia spowodowanej chorobą;

2) konieczność sprawowania osobistej opieki nad chorym członkiem rodziny;

3) konieczność sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem do 4. roku życia lub dzieckiem posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności;

4) udział w grancie związanym z realizacją rozprawy doktorskiej;

5) modyfikacja Indywidualnego Planu Badawczego (IPB) związana ze zmianą promotora w związku z jego długotrwałą nieobecnością lub śmiercią albo przeniesieniem się doktoranta z innej szkoły doktorskiej;

6) modyfikacja IPB związana z zawieszeniem kształcenia w związku z urlopem macierzyńskim;

7) inne szczególne sytuacje losowe. 

Życzę zatem promotorom i doktorantom pozytywnego sfinalizowania prac nad rozprawą doktorską.