09 marca 2014

Dlaczego to właśnie ja jestem wykluczony? A może Ty też nim jesteś lub będziesz?

W dn. 7 marca 2014 r. w Wyższej Szkole Nauk Społecznych PEDAGOGIUM obradowało Prezydium Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk wraz z jego Zespołem Pedagogiki Resocjalizacyjnej, stając się okazją do spotkania z najbardziej aktywnymi członkami Zespołu ekspertów, wśród których są znakomici profesorowie i młodzi pracownicy naukowi z całego kraju. To oni podejmują w swoich pracach badawczych istotne dla współczesnej wiedzy o resocjalizacji i profilaktyki wychowania problemy oraz systematycznie publikują wyniki badań w rozprawach z tego zakresu. Wydają także własne czasopismo „Resocjalizacja Polska“, które znalazło się na liście punktowanych przez MNiSW periodyków naukowych.

Omawialiśmy czekające w bieżącym roku Komitet zadania, po czym zostaliśmy zaproszeni na spektakl teatralny pt. „Na huśtawce“ w wykonaniu osób bezdomnych. Sztuka autorstwa Marii Lewandowskiej, w reżyserii Marioli Daszkiewicz-Konopczyńskiej porusza jakże bolesne w każdym społeczeństwie zjawisko bezdomności. Znakomite odegranie życiowych przecież ról przez stołecznych bezdomnych pozwoliło nam wszystkim przeżyć w sposób szczególny ich problemy jako osób wykluczonych i wykluczanych w naszym kraju, także – niestety – z udziałem instytucji mających w swojej funkcji założonej niesienie im pomocy.


To było wielkie wydarzenie, nie tylko kulturowe, ale przede wszystkim egzystencjalne, bowiem występujący w tej sztuce aktorzy-ludzie bezdomni, nadali jej wyjątkowego wyrazu i społecznego przesłania. Po raz pierwszy w czasie posiedzeń KNP PAN miała miejsce możliwość nie tylko rozmawiania o problemach społecznych naszych obywateli, ale i przeżywania ich dramatów oraz absurdów, z którymi muszą sami mierzyć się w swojej codzienności.

Dzięki obejrzeniu tej sztuki jeszcze lepiej można zrozumieć istotę kreatywnej resocjalizacji z udziałem osób bezdomnych, które z godnością odsłaniają nam wielki potencjał własnej osobowości, kreatywności, poczucie humoru, ale i prawdę otaczającej ich hipokryzji czy ludzkiej bezduszności. Oni przygotowali sztukę teatralną, którą poświęcili niedawno zmarłemu swojemu koledze Konradowi Talmie. Było więc poważnie, czasami groteskowo, ale jakże autentycznie. W naszych sercach i pamięci dźwięczą wciąż słowa wypowiadane przez głównego narratora tej sztuki, który mówił do nas O SOBIE, O NICH:
- Dlaczego ja jestem wykluczony? Czy to wypadek losowy? Wykluczam się, bo nie daję rady, bo mnie nie rozumieją, bo jestem samotny w rodzinie, w tłumie? Wykluczam się, bo mam taki charakter, bo może komuś dokuczyłem w domu, że mnie wyrzucili?

- A może jest tak, że niektórzy nam zazdroszczą? Bo jeżeli taki człowiek w gonitwie za pieniędzmi, za pracą, za pozycją, za nieustannym odpowiadaniem na żądania różnych urzędów zobaczy, że taki bezdomny siedzi sobie, papieroska pali, na ławeczce, piwkiem popija, ... Ludzie kochani, taki wie, że żyje... A po roku pobytu w takim domu dla bezdomnych dostaje się po prostu świra.


Nie zdradzę treści tej sztuki, ale jak ktoś chce zderzyć się z prawdą o istotach ludzkich, które często są odzierane z własnej godności, pozbawiane pomocy, bo zamiast kartki na chleb, pomoc społeczna oferuje im – bo tylko to posiada urzędnik w danym momencie - darmowy ... wstęp na basen, jeśli ktoś chce bez patosu, bez fałszywego miłosierdzia doznać prawdziwego spotkania z bezdomnymi, wykluczanymi w najprzeróżniejszych formach i sposobach, niech nie pożałuje własnego czasu i poświęci go właśnie im. Łatwiej przyjdzie nam ich nie tylko zrozumieć, ale i dostrzec w nich Bliskich, a może zatrzymać się przy nich na chwilę, porozmawiać, zaoferować konkretną pomoc.

W dramacie i grotesce znajdziemy impuls do odpowiedzi na dramatycznie brzmiące pytanie: Dlaczego to właśnie ja jestem wykluczony? A może Ty też nim jesteś? A może każdy z nas jest bezdomny, tyle tylko że w różnej postaci tego zjawiska?

Dopełnieniem naszego pobytu w w/w Uczelni był jakże piękny wiersz Sylwestra Kurowskiego pt. NIEBYT , który ukazał się w wydanym przez PEDAGOGIUM (2014) tomiku jego poezji "Marazm":


"Pełzam w fekaliach wynaturzenia
każda myśl
wilgotna i ciężka
coraz bardziej
wciskam się w Błoto
głębiej
głębiej
i jeszcze
Błoto wymaga poświęceń
ono jest
było i będzie
lecz słów bezradności nic nie uniesie
człowiek chce czynów
nie bezsilności
a ona jest miarą człowieka
zawieszonego w nicości
"

08 marca 2014

Oblicza kapitału społecznego uniwersytetu











Są rozprawy, na które czeka się z różnych powodów. Na jedne dlatego, że zostały zapowiedziane, rozreklamowane, a przecież zdarza się rozczarowanie ich treścią. Inne są pożądanymi, bowiem wiążą nas z ich autorem czy autorami wspólne pasje, zainteresowania czy więzy społeczne. Zespół naukowców z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, którym kieruje prof. dr hab. Maria Dudzikowa, a składający się z adiunktów nowego, twórczego pokolenia: Renaty Wawrzyniak- Beszterdy, Sylwii Jaskulskiej, Mateusza Marciniaka, Ewy Bochno, Ireneusza Bochno i Kariny Knasieckiej-Falbierskiej, już kilka lat temu zapowiedział dotrwanie do końca wyjątkowych w naukach humanistycznych i społecznych badań, jakimi są prowadzone przez dłuższy okres czasu, wzdłuż linii życia i rozwoju na tej samej, a przecież określonej zgodnie z regułami metodologii, grupy respondentów.

Trudno zatem, by ci, którzy zapoznali się z raportami z dwóch poprzednich etapów badań nie byli zainteresowani najnowszym tomem pt. Oblicza kapitału społecznego uniwersytetu. Diagnoza-interpretacje-konteksty" (Impuls, Kraków 2013, ss.448). Mamy tu do czynienia z wyjątkową sytuacją. Oto po latach pojawia się czwarty już tom z kolejnego etapu podłużnych badań naukowych, który zawiera wyniki diagnozy postaw młodzieży akademickiej - ale pierwszego rocznika gimnazjalistów! To jest dopiero sztuka prowadzenia badań, jakich jest niezwykle mało w naukach społecznych.

Maria Dudzikowa po raz kolejny uświadamia nam, jak ważny jest nie tylko etap przygotowawczy do badań, ale także diachroniczne monitorowanie literatury przedmiotu, by móc w podsumowaniu kolejnego procesu diagnostycznego pokazać, co uległo zmianom w zasobach i osiągnięciach naukowych. Tego typu komparatystyka ma miejsce dość rzadko, bo najczęściej badacze po zrealizowaniu jakiegoś projektu już dalej nie śledzą innych badań w danym zakresie czy nie porównują wyników cudzych diagnoz w zbliżonym tematycznie obszarze problemowym. Tym samym nie rzutują one na głębsze odczytanie minionych czy aktualnie uzyskanych wyników. W tym sensie nie tylko problematyka badawcza, dobór próby badawczej (przypominam że wciąż mamy do czynienia z pierwszym rocznikiem „ofiar” ustrojowej reformy systemu oświaty końca lat 90. XX w.), ale i pojawiająca się na przestrzeni kilkunastu lat literatura specjalistyczna na temat kapitału społecznego, także z wynikami innych badań, stanowią unikatowe rozwiązanie w naukach pedagogicznych. Jest to o tyle ciekawe, że kierująca projektem odsłania zarazem pozór zmian w polskiej edukacji powszechnej i akademickiej. Można to było wychwycić dzięki znakomitej analizie zasobów źródłowych.

O tym, czy podobnie jest w przestrzeni akademickiej edukacji, piszą już członkowie zespołu badawczego, autorzy kolejnych rozdziałów. Tom sprawozdawczy otwiera tekst Renaty Wawrzyniak-Beszterdy , który dotyczy oferty dydaktycznej uczelni. To jest ta zmienna niezależna, która - zdaniem autorki - powinna rzutować na poziom kapitału społecznego osób studiujących w uniwersytecie. Już na wstępie oswaja nas z możliwością rozczarowania, przytaczając wyniki innych badań skupionych na roli dydaktyki akademickiej w zderzającej się z obecnością pierwszego rocznika reformy szkolnej także reformą szkolnictwa wyższego m.in. podział na trzystopniowość kształcenia). To, co budzi moje szczególne uznanie, to uwzględnianie przez każdego z członków zespołu badawczego do analizy wybranego przez siebie pola problemowego niepowtarzających się u pozostałych definicji czy modeli teoretycznych.


W większości rozdziałów ma miejsce przykład znakomitego wykorzystania teorii i wyników badań zagranicznych z zakresu socjologii i psychologii społecznej. Autorzy tomu dopełniają zatem w analizie niektórych zagadnień wiedzę polskich autorów, którzy już kilkadziesiąt lat temu zwracali uwagę na to samo, co mieści się w dzisiejszej kategorii „kapitału społecznego”, tylko w ich czasach nie funkcjonowała ona jako taka. Wystarczy wspomnieć znakomite prace o roli sieci społecznej czy współpracy w grupie w rozwoju indywidualnym jednostek w pracach Zbigniewa Pietrasińskiego, który w swoich publikacjach pisał, uczulał i wykazywał wyjątkową konieczności doskonalenia i rozwijania oraz wartość zarówno jednostkowego wymiaru kapitału społecznego, jak i instytucjonalnego (grupowego (por. Atakowanie problemów; Czego dowiedziałeś się zbyt późno; Kierowanie własnym rozwojem; Sam sięgaj do psychologii; Mądrość; Ekspansja pięknych umysłów).

Podobnie można wspominać wkład w rozwój kapitału społecznego w tych wymiarach prac Zbigniewa Zaborowskiego (Psychospołeczne problemy samoświadomości; Z pogranicza psychologii społecznej i psychologii osobowości; Psychologia stosunków interpersonalnych itd.), Marii Dudzikowej (O trudnej sztuce tworzenia samego siebie; Mit o szkole jako miejscu „wszechstronnego rozwoju” ucznia. Eseje etnopedagogicznej .itd.) czy Józefa Kozieleckiego (kategoria samowiedzy i samooceny, ale i transgresji w życiu społecznym i jednostkowym) i Janusza Reykowskiego (kategoria altruizmu, prospołeczności).

Bibliografia całego zbioru jest imponująca, gdyż liczy kilkadziesiąt stron(!). Może zatem służyć nie tylko pedagogom, ale i socjologom czy politologom w poszukiwaniu źródeł wiedzy do dalszych badań kapitału społecznego w jeszcze innych środowiskach czy wymiarach. Tak np. Mateusz Marciniak omawiając teoretyczny kontekst problemu samorządności studenckiej, prezentuje porażające wyniki badań, które odsłaniają pseudosamorządność studentów po tylu latach transformacji i walki jeszcze w latach 80-81 właśnie o samorządność i wpływ młodzieży na zarządzanie szkolnictwem i szkołami wyższymi.

Otrzymujemy przedostatni tom z wynikami badań wzdłużnych, który potwierdza najwyższy poziom diagnoz kapitału społecznego, przewyższając swoją jakością wiele fragmentarycznych i jedynie doraźnych temporalnie badań socjologicznych czy psychologicznych. Z tego powodu cały zespół powinien mieć zasłużoną satysfakcję, bowiem przetarł drogę do postrzegania nauk pedagogicznych jako nie tylko równoważnych, ale często realizujących projekty badawcze na wyższym poziomie niż nauki z nimi współdziałające. Na tym przykładzie widać nie tylko interdyscyplinarność, ale także transdyscyplinarność podejścia badawczego pedagogów.

Rozprawa stanowi interesujący, a jakże prawdziwy - w świetle zgromadzonych danych empirycznych - obraz przeciętności polskiej edukacji. Co się dziwić, że nie jesteśmy w stanie konkurować z młodzieżą innych rozwiniętych gospodarczo państw świata (OECD), skoro kapitał społeczny naszej młodzieży jest na tak niskim poziomie. Niepokojące jest to, że najgorzej wypadły z objętych diagnozą wymiarów kapitału społecznego te, które w uniwersytecie są w istocie możliwe do szybkiego naprawienia, podwyższenia poziomu ich jakości. Jak się okazało, w szkolnictwie wyższym ma miejsce przeciwsprawstwo w kształtowaniu się postaw demokratycznych młodych obywateli. To oznacza, że kończące studia elity są bardziej submisyjne wobec antydemokratycznego władztwa, niż nam się dotychczas wydawało.

Ostatnia część rozprawy stanowić będzie dla dociekającego prawdy o polskiej rzeczywistości edukacyjnej czytelnika nagrodę za cierpliwość w uważnym czytaniu analiz wyników badań empirycznych. Otwarcie tomu zapowiedzią stanów normatywnych, po tak pasjonujących i rzetelnych badaniach empirycznych, staje przed lustrem prawdy w wyniku hermeneutycznej jej odsłony w eseju Marii Dudzikowej. Jakże słuszny i humanistycznie trafny jest jego tytuł: „Niekomfortowe położenie instytucji uniwersytetu w kłopotliwym kontekście. Esej w trosce o rozwój (nie tylko) kapitału społecznego”. To jest niejako książka w książce, bowiem zgodnie z normami MNiSW obejmuje ten rozdział 6 ark. wydawniczych, podnosząc na najwyższy poziom dyskurs naukowy nie tylko w pedagogice. Który bowiem kierownik zespołu badawczego w dziejach nauk społecznych i humanistycznych w Polsce podchodził z taką troską i głębią interpretatywną do badanego problemu? Ja takiego nie znam.

Jak pisze Maria Dudzikowa – jest to wyjątkowa, a w Jej przypadku przecież nie pierwsza, próba „eseistycznego demontażu złudzeń”. Nie jest łatwo pisać eseje pedagogiczne, gdyż wymaga to umiejętnego łączenia interdyscyplinarnej wiedzy, stricte naukowej, z analityczno-krytycznym monitorowaniem bieżących wydarzeń w oświacie i szkolnictwie wyższym oraz konfrontowaniem ich z własnym doświadczeniem zawodowym czy badawczym kierowanego przez siebie zespołu współpracowników. Niektórzy włączają jeszcze w ten proces własne projekty czy oczekiwania pożądanych zmian lub reform, a więc czynią swoje podejście w jakiejś mierze zachęcającym m.in. polityków czy innych naukowców do liczenia się z wyzwaniami przyszłości i pamięcią o wartościowych rozwiązaniach w przeszłości. W kraju jest niewielu autorów, którzy potrafią łączyć w sobie te trzy cechy. Co ciekawe, także wśród liderów tej sztuki pisarskiej możemy dostrzec wyraźne nachylenie ku jednej z tych właściwości wyznaczających powód, dla którego postanowili swoimi tekstami włączyć się w dyskurs publiczny o edukacji. Zachęcam do lektury nie tylko studentów pedagogiki, socjologii, nauk o polityce czy zarządzaniu, ale także polityków i samorządowców.


Spis treści:


Wprowadzenie (Maria Dudzikowa)     

I
Ustalenia metodologiczne
(Renata Wawrzyniak-Beszterda, Sylwia Jaskulska)
1. Uwagi metodologiczne 
2. Charakterystyka próby 

II
Kapitał społeczny uniwersytetu w aspekcie zbiorowym
1. Oferta dydaktyczna uczelni (Renata Wawrzyniak-Beszterda)    
2. Relacje w grupie studenckiej (Ewa Bochno)    
3. Oferta pozadydaktyczna uczelni (Mateusz Marciniak)    
4. Kontekst materialno-organizacyjny uniwersytetu (Ireneusz Bochno)    

III
Kapitał społeczny uniwersytetu w aspekcie jednostkowym
1. Sieci relacji społecznych (Ewa Bochno, Ireneusz Bochno)    
2. Zaangażowanie społeczno-obywatelskie (Sylwia Jaskulska)   
3. Zaufanie zgeneralizowane (Ewa Bochno)   

IV
Zasoby studentów a kapitał społeczny uniwersytetu
w aspekcie jednostkowym i zbiorowym
1. Właściwości społeczno-demograficzne badanych – portret próby
i weryfikacja hipotez (Mateusz Marciniak)   
2. Zasoby osobowe badanych – portret próby i weryfikacja hipotez
(Karina Knasiecka-Falbierska)   

3. Zasoby rodzinne badanych – portret próby i weryfikacja hipotez
(Renata Wawrzyniak-Beszterda)   
4. Zasoby szkolne badanych (Ewa Bochno, Sylwia Jaskulska)   

V
Podsumowanie wyników badań
1. Struktura kapitału społecznego uniwersytetu w aspekcie zbiorowym
i jednostkowym (Sylwia Jaskulska)   
2. Jednostkowy i zbiorowy aspekt kapitału społecznego uniwersytetu –
wzajemne związki (Mateusz Marciniak)   
3. Weryfikacja hipotez badawczych (Renata Wawrzyniak-Beszterda)   

VI
Niekomfortowe położenie instytucji uniwersytetu w kłopotliwym kontekście
Esej w trosce o rozwój (nie tylko) kapitału społecznego
(Maria Dudzikowa)
Wprowadzenie   
1. O niektórych źródłach niechęci „dzieci wolnego rynku”
wobec obywatelskiego zaangażowania   
2. Podtrzymywanie/tworzenie „pozorów normalności”   
3. Kapitał społeczny w szkole wyższej (również) w okowach biurokracji   
4. Uniwersytet (jako co?) w opcji kilku metafor   
5. Ciąg dalszy wojny metafor (uniwersytet jako...) i co z niej wynika?   
6. (Od)zyskiwanie uniwersytetu dla (po)zyskiwania zasobów
(nie tylko) kapitału społecznego. Czy i jak jest to możliwe?   

Bibliografia   



07 marca 2014

Zespół Edukacji Elementarnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN o projekcie podręcznika













W związku ze skierowaną przez MEN do KNP PAN prośbą o wyrażenie opinii na temat projektu Ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o systemie informacji oświatowej, który dotyczy wprowadzenia jednego bezpłatnego dla uczniów podręcznika do wczesnej edukacji, eksperci KNP PAN pod kierunkiem prof. APS dr hab. Józefy Bałachowicz stwierdzili:

Zapewnienie bezpłatnego podręcznika dla wszystkich uczniów jest ideą bardzo szczytną i pożądaną. Wynikające z niej działania MEN w pełni popieramy, chociaż realizacja tych działań w podanych terminach budzi wyraźne obawy.

Dostęp do bezpłatnego podręcznika w wydaniu MEN w praktyce oznacza drastyczne zredukowanie zróżnicowania oferty podręczników, z których mogłyby korzystać szkoły. Przesądza o tym zapis, iż sfinansowanie innego podręcznika niż dostarczony przez MEN zostaje przerzucone na organy prowadzące szkołę. Wobec takiej presji materialnej, szkoły będą w zdecydowanej większości wybierać podręcznik dostarczony przez MEN.

Narzucanie jedynej wersji podręcznika wzbudza niepokój z dwóch względów:

- po pierwsze - czas na przygotowanie dobrego podręcznika wydaje się bardzo ograniczony, co może istotnie wpływać na jego merytoryczną zawartość,

- po drugie - podręcznik stanowi zawsze wypadkową pewnej ideologii nauczania i jako taki stanowi przedmiot dyskusji i określonych wyborów,

- po trzecie - narzucanie w krótkim okresie (bez naukowego monitorowania) jedynej wersji podręcznika wszystkim szkołom w Polsce może ukształtować bliżej jeszcze nieznane negatywne skutki w praktyce kształcenia dzieci i na wiele lat może usztywnić i zunifikować oddziaływania edukacyjne w klasach niższych.


Pisałem już wielokrotnie o rozwiązaniu kompromitującym rząd - a MEN w szczególności, więc mogę tylko dodać, że posłowie III RP popierają to rozwiązanie, gdyż - jak sądzę - w okresie wyborczym bardziej liczy się populizm (pecunia non olet) od strategicznego i prospektywnego myślenia o polskiej szkole i edukacji naszych dzieci. Ci politycy, posłowie, urzędnicy MEN, których dzieci uczęszczają do szkół lub się do nich wybierają, jak mogę przypuszczać, nie będą korzystać z tego podręcznika, a kto wie, czy i z polskiej szkoły publicznej. Poziom hipokryzji niektórych polityków jest mocno zbliżony do poziomu korupcji na Ukrainie.

06 marca 2014

Pedagogiczny spektakl pozoru




















Były sobie cztery osoby:
Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt.
Trzeba było wykonać bardzo ważną pracę
i Każdy został o to poproszony.

Każdy był pewien,
że Ktoś to zrobi.
Ktokolwiek mógł to zrobić,
ale Nikt tego nie zrobił.

Ktoś zezłościł się z tego powodu,
ponieważ było to powinnością Każdego.
Każdy myślał,
że Ktokolwiek mógł to zrobić,
ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy,
że Nikt tego nie zrobił.

Skończyło się na tym,
że Każdy obwiniał Kogoś za to,
że Nikt nie zrobił tego,
co mógł zrobić Ktokolwiek.


Przypomniał mi się ten tekst nieznanego autora, kiedy zapytano mnie o to, co dzieje się we władzach pewnego stowarzyszenia "oświatowego". Odpowiedziałem, że nie wiem, gdyż jego władze stosują powyższą argumentację, by zakryć fakt swojej bierności. Dzięki temu każdy może odnotować w swoim cv, że jest we władzach, stowarzyszony, ktokolwiek może się podszywać pod kogoś, a w istocie nikt nie załatwia tego, co było i jest kluczowe. Dzięki temu od kilkunastu lat teatr pozoru trwa nadal.

05 marca 2014

Strategie zaszczytu niektórych szkół wyższych












Polskę obiegła w mediach wiadomość, że Uniwersytet Techniczno-Humanistyczny w Radomiu postanowił rozdać indeksy za wygraną w konkursie Miss i Mister Studniówek. Rzeczniczka prasowa tej uczelni jak widać nie ma właściwego wykształcenia i nie rozumie, czym powinien różnić się uniwersytet od wyższej szkoły prywatnej (w skrócie "wsp"), której władzom jest obojętny wizerunek, skoro nie o edukację w nich chodzi, tylko relację sprzedawca-klient. Jeszcze trochę i ktoś wpadnie w dziale promocji uniwersytetu X na to, by wylać w sali posiedzeń Senatu błoto lub pomidory i niech się młodzież w tym wytarza. Przyciągnie to zapewne kolejną setkę kandydatów na "studia", tylko ciekawe, na jakim kierunku?

Niektóre uczelnie przestają dbać o akademicki image, a zdarza się, że te najbardziej prestiżowe nie zwracają uwagi na to, jak szkoły prywatne posługują się ich imieniem w pozyskiwaniu naiwnych klientów. Wystarczy napisać na głównej stronie takiej "wsp", że zajęcia dydaktyczne w niej prowadzi doświadczona kadra naukowa wywodząca się z różnych środowisk akademickich, w tym między innymi z... i tu kandydat na studia trafia na sążnisty wykaz z hiperłączami do domen państwowych uniwersytetów oraz akademii w naszym kraju, a nawet jednej poza granicami. Takiej bezczelności, przyznam szczerze, już dawno nie widziałem, ale jak się okazuje, wszystkie chwyty niektórych biznesmenów wydają się dozwolone.

Oto jedna z takich "wsp", która posiada nawet swoje oddziały zamiejscowe, w dziale "Minimum kadrowe - Pedagogika" w mieście X wymienia nazwiska profesorów, doktorów i magistrów tylko, że żadna z tych osób nie pochodzi z tego miasta, ba, nie ma też nic wspólnego z uniwersytetem, do którego link znajduje się nieco wcześniej na jej stronie. To, że przed nazwiskami samodzielnych pracowników pojawia się tytuł naukowy profesora mimo, że te osoby owego tytułu nie posiadają, jest też pochodną kłamliwego marketingu. Stwierdzenie zatem w dziale: "Misja wsp" o zapewnianiu wysokiej jakości kadr pedagogicznych świadczy być może o tym, że kreuje się tu ludzi zaradnych w manipulowaniu innymi, aniżeli ludzi uczciwych i kompetentnych.

Zapewnianie czytelników strony internetowej tej szkoły o tym, że dewizą wyznaczającą kierunek działalności całej akademickiej społeczności jest honor, godność i odpowiedzialność, wymagałoby jednak korekty. Z tymi wartościami powyższe postępowanie ma niewiele wspólnego. W jednym władze tej szkoły są wiarygodne, a mianowicie w stosowaniu wiedzy, którą wykłada się studiującym w zakresie manipulowania innymi. Właśnie w promocji własnej oferty edukacyjnej zastosowano tu jedną ze strategii manipulacji, która nosi nazwę "strategia zaszczytu", czyli dążenie do tego, aby odbiorca odczuwał dumę podporządkowując się adresowanym do niego sugestiom.

04 marca 2014

Artyści pamiętają o swoich wychowawcach i wydarzeniach w Polsce oraz na Ukrainie











Zbyt późno wróciłem z koncertu Dawida Podsiadło, żeby podzielić się swoimi wrażeniami tym bardziej, że czekaliśmy na transmisję z uroczystości wręczania Oskarów najlepszym aktorom świata, która miała miejsce dopiero po 2.00 naszego czasu. Ani jedno, ani drugie wydarzenie mnie nie rozczarowało, a wprost przeciwnie.

Dawid Podsiadło jest piosenkarzem dopiero u progu kariery, do której niewątpliwie wyniosło go zwycięstwo w programie X - Factor. Ma zaledwie 21 lat, ale dziesiątki tysięcy nie tylko dziewcząt z całej Polski jest zafascynowanych jego wokalem i znakomitym podkładem muzycznym. Był bezapelacyjnie najlepszym wykonawcą w powyższym programie, a kiedy w finale zaśpiewał „With or Without You” z repertuaru U2, a także singel „Better Than a Dream” z Katie Melua w duecie, to przekonał do swojego talentu nie tylko jurorów.

Prawie rok pracował nad swoją płytą "Comfort and Happiness", by rozpocząć trudną drogę niezależnego artysty, który tworzy pod prąd, by nie upaść na popkulturowej scenie, tylko śpiewać dobry rock. Natychmiast po wydaniu pierwszej płyty pozyskał miłośników, gdyż utwór "Trójkąty i kwadraty" , którym zadebiutował na antenie Programu III Polskiego Radia długo utrzymywał się na I miejscu listy przebojów, a także gościł na antenie innych stacji radiowych. Wydany album zachwycił ekspertów, toteż posypały się po nim nominacje do prestiżowych nagród i wyróżnień w świecie muzycznym w 2013 r., jak: Eska Music Awards; MTV Europe Music Awards; Róże Gali; Paszport "Polityki"; Wiktory; Fryderyki-2014. Otrzymał dotychczas dwa wyróżnienia, zwyciężając w kategorii: debiutant muzyki rockowej (Nagroda Muzyczna Programu Trzeciego "Mateusz") i Gwiazda Roku (Glam Awarads 2013).


Wśród uczestników koncertu 99% stanowiły nastolatki, w tym moje córki, które przemyślały strategię, jak znaleźć się w pierwszym rzędzie przy scenie, by być jak najbliżej swojego idola. Dzięki temu koncertowi wiem, że większość z dziewcząt na pewno przeczyta lekturę szkolną Aleksandra Kamińskiego "Kamienie na szaniec" (do tej pory nie było nią szczególnego zainteresowania). Podsiadło napisał tekst i skomponował znakomitą muzykę do utworu pt. "4.30", który poświęcił bohaterom "Szarych Szeregów". Świetna kompozycja, subtelny i mądry tekst sprawiają, że stał się nauczycielem historii tysięcy młodych Polaków.

Po łódzkim koncercie Dawid Podsiadło napisał na Facebooku: Hej, hej, hej! ROCKET za nami! Łódź za nami! Wspaniałe wydarzenia, mnóstwo Was, piękne chwile. Czas na krótki sen, bo jutro kolejne wielkie rzeczy. Dalej dużo myślę o sytuacji dookoła. Jakoś ciężko cieszyć się codziennością, gdy ma się świadomość tak niedalekiego konfliktu. Wszystko wydaje się błahe i jakieś takie.. proste. (...) Uważajcie na siebie.


Dorośli spierają się o to, co wolno było reżyserowi Robertowi Glińskiemu zrobić z filmem "Kamienie na szaniec", tymczasem młodych to zupełnie nie obchodzi, bo oni czytali tę książkę i słuchają Dawida Podsiadło, a być może też wielu z nich po piosence Dawida sięgnie po opowiadania "Kamyka".

Młodzi tak piszą do Dawida Podsiadło na fejsie:


zofia441 (1 miesiąc temu): "Kamienie na szaniec" to książka ,którą pamiętam kartka po kartce...czytałam jako młoda dziewczyna, płakałam cały czas...
Piosenka piękna... i wykonanie....."odwaga zabija mnie """genialna fraza..

...


Magda Choma (1 tydzień temu): Na szczęście twórczość artystyczna to nie matematyka. Nie trzeba się tu wpisywać we wzory, konwencje i dany klimat. Ilu ludzi tyle interpretacji. Ilu artystów tyle wersji. Dla mnie niesamowicie dojrzały tekst, jak na tak młodego Twórcę. Piękny, zarówno jako część całości(filmu) jak i osobno/

---

Ewa W. (2 tygodnie temu): "O sobie nie myśleli, nie zastanawiali się nad ofiarą, jaką czynią ze swojego życia ani nad cierpieniami, jakich mogą doświadczyć. Robili to, co nakazywał im obowiązek sumienia i wychowanie"- tak, owszem, ale takich ich znamy z książki, ze szkiców historycznych i szczątek opowieści poprzednich pokoleń, a tak na prawdę nie wiemy co oni przeżywali, co czuli i jak te emocje na nich oddziaływały. Nie zapomnijmy o tym, że ci chłopcy nie byli zaprogramowani na walkę za Ojczyznę, ale zdaje się, że świadomie wypełniali pewien plan. Patrząc z takiej zwykłej, człowieczej strony, z pewnością mogli odczuwać to, o czym śpiewa Podsiadło. Ja tak interpretuję ten tekst, że jest to wyznanie podmiotu lirycznego (Rudego) do Zośki. Analizując można wywnioskować, że te słowa padają w czasie pobytu w więzieniu i torturowaniu Rudego. Tyle w temacie :).




W kilka godzin później, na Oskarowej gali, znakomity, wszechstronny artysta - Jared Leto, który otrzymał za rolę chorego na AIDS transwestyty najwyższe wyróżnienie Oscara w kategorii "najlepszy aktor drugoplanowy", najpierw podziękował swojej Matce za jej wychowawczy trud, mądrość, czułość i za to, że "nauczyła go marzyć", by także odnieść się do sytuacji na Ukrainie. Oto co powiedział, a czego nie chciały zobaczyć i usłyszeć m.in. władze Kremla:

Do moich znajomych nominowanych. Jestem niezmiernie dumny, że mogę stać tu przy Was, dzielić z Wami tę uroczystość. Podziwiam Was wszystkich, dziękuję Wam i Akademii.
1971 rok, Bossier City, Louisiana. Nastoletnia dziewczyna dowiedziała się, że jest po raz drugi w ciąży. Musiała opuścić szkołę średnią. Była samotną matką. Mimo wszystko starała się o lepsze życie dla siebie, jak i swoich dzieci. Uczyła je kreatywności, aby ciężko pracowały i osiągnęły to, co wydaje się niemożliwe. Ta kobieta, to moja matka, i jest tu dzisiaj z nami. Mamo, kocham Cię i dziękuję Ci za to, że nauczyłaś mnie marzyć.

Do mojego brata, Shannona. Dziękuję Ci za tę niesamowitą przygodę razem z zespołem Thirty Seconds To Mars. Jesteś wspaniałym, prawdziwym artystą. Dziękuję Ci za bycie najlepszym starszym bratem na świecie oraz najlepszym przyjacielem. Kocham Cię.

Do wszystkich marzycieli z całego świata oglądających nas w tym momencie – szczególnie tych z takich miejsc jak Wenezuela czy Ukraina – myślimy o Was jako o walczących o swoje marzenia jak i wypełnienie nimi swoich serc. Niemożliwe staje się możliwe, wierzymy.

Do wspaniałego Focus Features, Jean Marc. Matthew. Jennifer. Do całego zespołu Dallas Buyers Club, Mick Sullivan. Jim Toth. Robin Baum. Jason Weinberg. Emma Ludbrook i Cali Adams. Dziękuję za wiarę. Te podziękowania są dla tych 36 milionów dzielnych dusz, które straciły swoje życia poprzez przegraną z AIDS. I dla każdego, kto kiedykolwiek doświadczył niesprawiedliwości z powodu tego, jakim jest lub kogo kocha. W dzisiejszy wieczór stoję przed całym światem, z wami i dla was.



Dzieci i młodzież spędzają tysiące godzin w szkołach, a skutek tego nie zawsze jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Tymczasem nauczyciele mają swoich sojuszników w osobach pozainstytucjonalnych "wychowawców", "liderów i nośników wartości", których przekaz bywa czasami znacznie silniejszy od dydaktycznej perswazji, odpytywania ze znajomości lektury, od uzyskanych punktów z testu itp. Oni także dopełniają ich wysiłek w przygotowywaniu młodych pokoleń do życia w ponowoczesnym świecie. Wkrótce w Rybniku odbędzie się koncert Marsów. Oni jak Depeche nie odwołują koncertu na Ukrainie.










03 marca 2014

Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, cebula spadła


Poproszony przez czytelników o kontynuowanie prezentacji dokonań rodzimych nauczycieli akademickich w kraju, ale ubiegających się o ich uznanie i docenienie poza granicami (jest to możliwe jedynie na Słowacji), podaję informację o otwartych przewodach habilitacyjnych na tzw. docenturę naukowo-pedagogiczną - tym razem w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberoku.

U naszych południowych sąsiadów, na wspomnianym powyżej Wydziale, o którym pisałem ostatnio z niepokojem, że nie toczą się w nim przewody habilitacyjne na słowacką docenturę naukowo-pedagogiczną, zostały otwarte postępowania następujących nauczycieli akademickich:

Z tzw. "dydaktyki przedmiotowej w zakresie nauczania i wychowania religijnego":

1. ks. dr Robert Nęcek z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie otworzył przewód z "dydaktyki przedmiotowej - teoria kształcenia i wychowania religijnego". Reprezentuje pokolenie teologiczne (ur. 1969 w Krakowie) jako katolicki prezbiter, rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej, doktor teologii.

Recenzentem z Polski będzie ks. dr hab. Adam Maj prof. KUL, zaś członkiem komisji - ks. prof. dr hab. Stefan Koperek z UPJPII w Krakowie.


2. ks. dr Mariusz Śniadkowski - reprezentuje Katedrę Metod i Technik Nauczania Politechniki Lubelskiej i - podobnie jak poprzedni kandydat - także będzie ubiegał się o docenturę naukowo-pedagogiczną z "dydaktyki przedmiotowej - teoria kształcenia i wychowania religijnego".

Recenzentem z Polski będzie ks. dr hab. Adam Maj prof. KUL. Skład komisji jest na stronie KU.


oraz z "pracy socjalnej":

3. Ewa Kucharska - dr nauk medycznych,lekarz chorób wewnętrznych, specjalista reumatolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie otworzyła przewód habilitacyjny na Wydziale Pedagogicznym na docenturę naukowo-pedagogiczną z pracy socjalnej. To właśnie o Niej ks. Robert Nęcek wydał ciekawą książkę pt. "Geniusz  dr Ewy Kucharskiej. Kompetencja lekarska i komunikacyjna elementem budowania wizerunku społecznego Centrum Medycznego VADIMED".

Recenzentem z Polski będzie dr hab. Stanisław Lipiński z WSNSiZ w Łodzi, zaś członkiem komisji - prof. dr hab. Sławomir Mazur z Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego w Krakowie (KU podało, że nasz kolega reprezentuje Uniwersytet w Nitrze).

O terminie obrony prac naukowo-pedagogicznych poinformujemy, jak już wpłyną pozytywne recenzje i zostanie podany ich termin. Może ktoś będzie zainteresowany udziałem w publicznej obronie, a nawet dyskusji.

Władze Uniwersytetu Mateja Beli w Bańskiej Bystrzycy poinformowały o wzroście kosztów przewodów naukowo-pedagogicznych na docenta w tej uczelni. Jak widać, zwiększony popyt uruchamia mechanizm rynkowy. Można zarabiać na obcokrajowcach, bowiem osoby przedkładające dorobek w języku słowackim lub czeskim i posługujące się jednym z tych języków zapłacą za przewód 1300,- €, natomiast Polacy i przedstawiciele innych nacji 2500,- €. Być może jest to reakcja na komentarze polskiej Strony, że u nas jest drożej i trudniej, więc można podwyższać dochody uczelni także w ten sposób.