23 października 2023

Zlikwidować kuratoria oświaty. Subito!

 



Z badań sondażowych Wolters Kluwer wynika, że dyrektorzy szkół nie mogli liczyć na pomoc ze strony kuratoriów oświaty. Wiem to bez tych badań, bo od trzech dekad prowadzę badania makropolityki oświatowej, z których jednoznacznie wynika powrót ministrów edukacji i tych urzędów do niechlubnych praktyk z czasów PRL.   

Nie jest w tej chwili ważne, kto będzie ministrem edukacji, bo nadal jest na tym stanowisku Przemysław Czarnek. Być może odpowiedzialni za jakość edukacji dojdą do wniosku, że minister edukacji nie jest w ogóle potrzebny. Wystarczy Departament Edukacji w Ministerstwie Finansów, by zabezpieczyć właściwe środki budżetowe na jak najwyższy poziom kształcenia młodych pokoleń. 

Do tego nie są potrzebne departamenty w resorcie, który w nazwie ma edukację i naukę, ale edukacja nie jest zarządzana naukowo. Zmarnowane są zatem środki publiczne wydawane przez trzy dekady na urzędników, którzy nie służą jakości edukacji, nie wspominając już o jakości szkolnictwa wyższego i nauki. To ostatnie wymaga jednak odrębnej analizy.

Nie po to 10 milionów członków "Solidarności" upomniało się o zmianę ustroju szkolnego i polityki zarządzania nim, by nadal utrzymywać organ władzy państwowej, a w istocie - partyjnej, który, jak w totalitarnym rządzie PRL, traktuje system szkolny wraz z jego administracją jak zdobycz wyborczą dla kolejnych ignorantów i partyjnych nominatów wraz z ich znajomymi i członkami „rodzin”. Polska miała być samorządna a ustrój oświatowy prowadzony przez profesjonalistów a nie przez nomenklaturę partyjną. Polityka oświatowa miała być objęta kontrolą społeczną. 

 

Najwyższy czas zlikwidować kuratoria oświaty, które nie pełniły ustawowej roli wspierania kadr kierowniczych i nauczycielskich w doskonaleniu procesu kształcenia i wychowania, tylko były wprzęgnięte w partyjno-ideologiczny nadzór egzekucyjny, pozbawiający nauczycieli przedszkoli i szkół ogólnodostępnych profesjonalnej, suwerennej i godnie wynagradzanej pracy pedagogicznej. 

To oczywiste, że rolą państwa jest zapewnienie młodym pokoleniom realizacji najwyższej jakości edukacji. Nie są do tego potrzebne kuratoria oświaty, w żadnej mierze. To są synekury dla urzędników, którzy za nic nie odpowiadają, natomiast nadymają się poczuciem władzy w stosunku do tych, którzy pracują na co dzień z dziećmi czy młodzieżą i otrzymują pensję na poziomie kompromitującym każdy rząd (od 1993 roku:  SLD-PSL, AWS, PiS- z przystawkami, SLD-PSL, PO-PSL i ponownie PiS z przystawkami).

Polityka oświatowa nie powinna już więcej służyć ideokratom, partyjnej nomenklaturze do powiększania stanu poparcia wyborczego. Jej rolą jest prowadzenie racjonalnej, odpowiedzialnej przed narodem działalności osób kompetentnych na rzecz rozwoju instytucji edukacyjnych z jak najlepiej wykształconą kadrą nauczycielską. Jeśli będzie ona godnie wynagradzana, to będzie można także od niej wymagać jakości kształcenia i wychowywania młodych pokoleń.

Związek Zawodowy "Solidarność" partycypując od 1993 roku w działalności rządzącej lub opozycyjnej wobec władz państwowych, wielokrotnie już zdradził złożone polskiemu społeczeństwu zobowiązanie do koniecznej transformacji szkolnictwa i zarządzania nim przez polityków. Nie liczcie na jakąkolwiek zmianę z udziałem tych czy innych związków zawodowych, bo w ich interesie jest utrzymywanie nauczycielskiego stanu w ustawicznym konflikcie i nędzy finansowej. 

Obywatele III RP zażądali swoim głosem wyborczym w dn. 15 października 2023 roku zmian, które muszą stać się rzeczywistością a nie kolejną utopią i odraczaną w czasie nadzieją. Tak szkolnictwo powszechne jak i wyższe, nauka i badania naukowe muszą stać się bazą dla zarządzania państwem i instytucjami publicznymi niezależnie od tego, która partia jest u władzy. Edukacja, nauka, kultura, zdrowie i bezpieczeństwo są dobrem wspólnym, niezależnym od różnic indywidualnych, światopoglądowych, afiliacji partyjnych i wyznaniowych. To dobro nie może być zawłaszczane przez kolejnych nominatów partyjnych.

Niech młodzi wyborcy, którzy obudzili się ze snu w czasie tegorocznych wyborów parlamentarnych dopilnują, by ci, którym zostanie powierzona władza, podjęli skuteczne działania. Dość słów, obietnic, deklaracji. Niech realna polityka oświatowa stanie się sprawdzianem wiarygodności, rzetelności, uczciwości a przede wszystkim profesjonalnej mądrości w tworzeniu warunków, dzięki którym młode pokolenia nie stracą szans rozwojowych i możliwości samorealizacji.        


22 października 2023

Zamiast nadzoru pedagogicznego wprowadźmy do szkół mentoring

 




Marta Anna Petrášová, Ilona Prausová, Zdenĕk Štĕpánek (2014). Mentorink forma podpory nové generace, Praha: portal, ss. 152.

Prawie dekadę temu ukazała się w Czechach książka mentorów i coach’ów, a są nimi kolejno: była doktorantka Czechosłowackiej Akademii Nauk, członkini International Coach Federation; pracowniczka ČESKÉ VYSOKÉ UČENÍ TECHNICKÉ w Pradze oraz założyciel Europejskiego Centrum Świadomego Managementu, certyfikowany coach. Przeszło 50 proc. laureatów Nagrody Nobla miało jako mentora także noblistę. 

Prawdziwemu mistrzowi nie przeszkadza to, że jego uczniowie mają sukcesy i są lepsi od niego. Już Leonardo da Vinci mówił: „Kiepski to uczeń, który nie przewyższa swego mistrza”. Właśnie dlatego autorzy recenzowanej książki postanowili ją napisać o mentoringu, gdyż osoby kierujące z sukcesem swoją firmą wcale nie chcą dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, by nie zaszkodziło to ich zyskom, a może i pogorszyło sytuację konkurentów.

         Jak pisze prezydentka Czeskiego Stowarzyszenia Mentoringu dr Alice Hamplová: „Firmy, w których jest mentoring, wykazują mniejszą fluktuację kadr, lepszą adaptację początkujących pracowników, efektywniejszą komunikację i szybszy przekaz umiejętności. Ich pracownicy są bardziej umotywowani i szybciej awansują. W świetle brytyjskich badań 60 proc. liderów potwierdziło, że miało swojego mentora, a nawet, że ich kariera rozwijała się zgodnie z jego sugestiami. Bycie zatem mentorem jest wielką odpowiedzialnością a zarazem sprzyja samorealizacji” (okładka). 

         Jak widać, w naukach społecznych następuje powrót do kategorii, które były inaczej nazywane, ale dotyczyły w istocie tego samego. W polskiej literaturze mentorowi odpowiada osoba znacząca, wzór osobowy, mistrz, lider, przewodni, patron czy autorytet. Już Jan Amos Komeński pisał, że „wielkość sztuki jest możliwa dzięki dobrym nauczycielom, dobrym uczniom i dobremu uczenia się” (s.13). Autorzy piszą o trzech typach ludzi, a więc o tych:

1) którym jest wszystko jedno;

2) którzy czują, że mogliby rozwijać i wykorzystać swoją kreatywność, ale potrzebują kogoś, kto pomoże im zrealizować ten cel oraz 

3) którzy są ukierunkowani na swój rozwój wewnętrzny, mają potrzebę zmiany i wierzą, że jest to konieczne dla rozwoju ludzkiego istnienia (s.17).  

Nie jest zatem bez znaczenia to, komu powierzamy swoje dzieci, kto ma mieć na nie wpływ. Kim zatem jest mentor? „To człowiek, który w świetle eksperckich doświadczeń dzieli się z pokoleniami swoim spojrzeniem na życie i wartości” (s. 18). W Polsce też ukazują się rozprawy poświęcone sztuce owego przekazu, jaką jest coaching. Jednak nie jest tym samym bycie mentorem co bycie coachem. 

W Polsce nauczyciele nie mają ani mentoringu, ani coachingu, ani superwizji, ani też koleżeńskiego wsparcia, bo są tak silnie podzieleni, sproletaryzowani a przy tym objęci nadzorem (rzekomo pedagogicznym?) jak więźniowie w zakładach karnych, więc trudno by zniewalani obdarzali wolnością innych. Jeśli nastąpi zmiana paradygmatu w polityce oświatowej, to może nadejdzie czas na mistrzów, autorytety, pedagogiczną solidarność, na wsparcie zamiast inwigilacji?  

 



21 października 2023

Nie ma wojny sprawiedliwej

 

 

Dzięki informacji Marka Rembierza mogłem z pewnym opóźnieniem dołączyć się jako słuchacz do niezwykle interesującej, ale też poruszającej emocjonalnie dyskusji polskich filozofów na temat wojny. Prowadzącą sympozjum była prof. UW Anna Brożek

Szczególnie ważny  był referat ukraińskiego profesora filozofii z Uniwersytetu Narodowego Politechniki Lwowskiej Ihora Karivetsa, którego wystąpienie streszczę poniżej. Jak mówił: 

Czas wojny ujawnia najgorsze cechy człowieka: okrucieństwo, nienawiść, przemoc i arogancję, czyli wszystko to, co jest nieetyczne. Wojna jest zawsze nieetyczna, gdyż najeźdźca nie kieruje się żadnymi  normami etycznymi. Profesor sformułował kluczowe pytanie: Jak mamy traktować tych, którzy się  bronią, tych, którzy bronią swojej ojczyzny, swoich rodzin, bliskich, swojej tożsamości, wolności i dlatego są zmuszeni zabijać tych, którzy odbierają innym życie? Czy trzeba zabijać morderców, gwałcicieli, jeśli bronimy się przed tą osobą, która chce nas zabić? Musimy się bronić, zneutralizować potencjalnego zabójcę. To jest oczywiste, by móc chronić siebie i innych przed terrorem czy mordercą. 

Jednak kiedy mówimy o wojnie między państwami, to mamy do czynienia z wojną której wykracza się poza wszelką etykę mimo tego, że istnieją zasady prowadzenia wojny. Nie bez powodu społeczność międzynarodowa uchwalała konwencje, które miały chronić ludność cywilną. Ta bowiem nie powinna cierpieć, nie powinna być celem wojskowej operacji. Także pojmanie jeńców wymaga traktowania ich zgodnie z etyką. 

Co jednak ma począć zaatakowane państwo, jeśli najeźdźca nie przestrzega etycznych zasad prowadzenia wojny, zabija i gwałci ludność cywilną, niszczy dziedzictwo kulturowe, stosuje praktyki infiltracyjne, porywa dzieci, ludność cywilną z okupowanego terytorium? Jak powinien zareagować kraj, który został zaatakowany a jak powinien zareagować świat na zbrodnicze działania tego, który nie przestrzega zasad etycznych wojny? 

To już nie jest wojna, ale czysty terroryzm państwa agresora.  Z tym rodzajem terroryzmu mamy do czynienia w przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej. 


Ukraińcy muszą bronić się przed realnymi mordercami,  gwałcicielami, chronić własną tożsamość narodową. To przecież W. Putin ogłosił, że nie istnieją Ukraińcy i Ukraina. Ten kraj i jego naród trzeba zmieść z powierzchni Ziemi, albo zasymilować mieszkańców tak, jak uczyniła to Rosja z Białorusią lub w najlepszym wypadku -  stworzyć na terenie Ukrainy quasi państwo, satelitę Rosji. 

Już w XX wieku czołowy ideolog ultranacjonalizmu rosyjskiego wykładowca Moskiewskiego Uniwersytetu, filozof, geopolityk - Aleksandr Dugin ogłosił koncepcję "ruskiego pokoju". Jak mówił: "Rosja w swoim rozwoju geopolitycznym  i religijno-geograficznym nie jest zainteresowana w żadnej formie istnieniem niepodległego państwa polskiego. Nie interesuje jej także istnienie Ukrainy   i to nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa religijnej geografii i geopolityki. Wszystko, co znajduje się pomiędzy cywilizacją atlantycką  a Rosją, a więc Polska, Ukraina, Europa Środkowa a może i Niemcy muszą zniknąć, trzeba je wchłonąć". 

To jest czysta metafizyka wojny. O jakich zasadach wojny i życia jest tu mowa? - pytał I. Karivets, skoro Putin odmawia narodowi ukraińskiemu prawa do istnienia. Dla niego Ukraina przynależy historycznie  do Rosji, która musi odbudować swoje imperium za pomocą wojny. Ten pogląd jest powszechny w społeczeństwie rosyjskim. Każdy, kto nie podziela tego poglądu, nie ma prawa do życia. Właśnie taki komunikat przekazywali rosyjscy żołnierze swoim ofiarom w Buczy, Borodziance, Irpieniu i innych miejscowościach. 

Jak my możemy podsumować powyższy dylemat? Nie możemy mówić o jakichkolwiek zasadach etycznych prowadzenia wojny, ponieważ dla Rosjan nie istnieją żadne zasady, żadne normy etyczne prowadzenia wojny.  Oni marzą o historycznej terytorialnie Rosji, która będzie na  Ukrainie. Jedynym sposobem jest zatem tylko obrona i walka z wrogiem, który prowadzi egzystencjalną wojnę, mającą na celu zlikwidowanie narodu ukraińskiego.  

Dwa dni wcześniej prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN przypomniał w czasie konferencji na UKSW w Warszawie ideologów Rewolucji Francuskiej, którzy głosili, że należy jak najwcześniej odebrać dzieci matkom, by wychowała je republika rozumiana jako światopogląd. To jest ambicja charakterystyczna dla wszystkich totalitarystów, żeby całkowicie zmieniać człowieka. 

Tak czynili w czasie II wojny światowej Niemcy, wywożąc polskie dzieci, młodzież  do III Rzeszy, tak też uczyniły wojska rosyjskie wywożąc tysiące ukraińskich dzieci celem ich rusyfikacji. Ostatnio Hamas dokonał ataku na Izrael, mordując kibucowe dzieci a część z nich wywożąc do strefy Gazy jako zakładników.   

Sygnalizował tę kwestię w czasie sympozjum filozofów M. Rembierz upominając się o ustawiczną czujnosć wobec kwestii losów dzieci wojny. W obliczu brutalnosci i bestialstwa agresora nawet najbardziej doniosłe idee humanizmu zamieniają się w popiół. Totalitaryzm to wbrew pozorom nie jest odwrócenie się od człowieka, gdyż jest on zwrócony frontem do człowieka, żeby go całkiem zmienić. Jak doświadcza tego naród ukraiński, wojna jest tym środkiem, który ma go unicestwić lub całkowicie przeformatować zgodnie z rosyjską doktryną ideową. 

(facebook_1697616113784_7120318056508778658.jpg) 


Druga dekada XXI wieku zapisuje się rosyjską agresją najpierw na Krym, a w 2022 roku na dalsze terytoria Ukrainy. To wojna egzystencjalna i metafizyczna zarazem, gdyż poparta przez Patriarchę Kościoła Prawosławnego w Moskwie. Totalitaryzm w raszystowskiej odmianie dał o sobie znać nieprzewidywalnym okrucieństwem na naszym kontynencie.