05 października 2025

Uniwersytet na krawędzi: alarm w dobie postprawdy

 



Anton Czechow pisał: „Nie ma narodowej nauki, tak jak nie ma narodowej tabliczki mnożenia”. Dziś nauka dzieli społeczeństwa zamiast je łączyć. Uniwersytet, który miał być strażnikiem prawdy, sam staje się podejrzany. To już nie tylko kryzys wizerunku, ale kryzys egzystencjalny universitas. Znakomicie przedstawił ten problem dr Sebastian Stride z Portugalii (ekspert w dziedzinie szkolnictwa wyższego i badań naukowych w SIRIS Academic) w trakcie wystąpienia plenarnego I dnia obrad V Międzynarodowej Konferencji na Uniwersytecie Rzeszowskim. 

W epoce postprawdy, gdzie fake newsy rozchodzą się szybciej niż fakty, zaufanie do nauki rozpada się na naszych oczach. Połowa Amerykanów uważa, że uniwersytety szkodzą krajowi. A to nie jest margines – to mainstream. Uniwersytet z instytucji zaufania publicznego staje się instytucją podejrzaną.




Plaga kłamstw w murach akademii

Co gorsza, część winy leży w samych murach uniwersytetu. Dane są wstrząsające: ponad 27% naukowców przyznaje się do plagiatu, 22% do fabrykowania danych z rzekomo przeprowadzonych badań, a jedna trzecia do ich fałszowania. To nie są drobne „potknięcia”, gdyż to są coraz powszechniejsze nadużycia. Każde z nich podcina fundament wiarygodności universitas. Jak społeczeństwo ma wierzyć w „prawdę akademicką”, skoro sami uczeni okazują się zdolni do kłamstwa w imię kariery i walki o punkty za publikacje?

Uniwersytet zajęty samym sobą

Do tego dochodzi groteska biurokratyzacji. Zamiast odwagi poznawczej, dociekliwości badawczej zaczynają dominować strategie pełne modnych haseł. Zamiast myśli jest „buzzword bingo” i powierzchowne raporty z diagnoz, które nic nie znaczą, toteż ów proces zastąpił refleksję. Zdaniem S. Stride'a uniwersytet, który jest zajęty własnymi procedurami, biurokracją i zabieganiem o jak najwyższą pozycję w rankingach międzynarodowych, coraz mniej widzi własne społeczeństwo, któremu miał służyć. 

Badania kontra dydaktyka to ślepy zaułek

Z metaanalizy danych wynika jasno: jakość badań nie ma nic wspólnego z jakością kształcenia. Uczelnie upierają się, że muszą być „najlepsze we wszystkim”. Skutkiem takiego podejścia jest drenaż mózgów, pogoń za cytowaniami, zaś studenci i lokalne społeczności spychani są na margines.

Jeśli zatem uniwersytet ma przetrwać, musi spojrzeć prawdzie w oczy, także tej niewygodnej a dotyczącej własnych grzechów. Musi odzyskać odwagę, aby przestać kłamać samemu sobie, zrezygnować z kultu prestiżu i biurokracji oraz powrócić do tego, co było jego racją istnienia: poszukiwania prawdy i służby społeczeństwu. ludzkości. 

Prezentacja Sebastiana Stride’a w czasie konferencji w Rzeszowie uwzględniała jego wcześniejszy a krytyczny raport o rankingach akademickich (University rankings: An introduction, 2016), choć różni się tonem wypowiedzi i analizą perspektywiczną. 

Podsumowując swoje wystąpienie S. Stride ostrzegał, że uniwersytet stoi dziś na krawędzi przepaści. Jeśli nie oczyści się z fałszu, plagiatów i biurokratycznych złudzeń, społeczeństwo ostatecznie odwróci się od niego. W epoce postprawdy nie wystarczy bronić tytułów i rankingów, ale  trzeba na nowo zasłużyć na zaufanie. To zaś wymaga odwagi większej niż kiedykolwiek. 

 

(źródło grafiki: ChatGPT 5.0; foto - slajd z prezentacji S. Stride'a)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam