25 kwietnia 2025

Po co Rzecznik Praw Ucznia?

 


Projekt ustawy w sprawie powołania Rzecznika Praw Ucznia jest kolejnym dowodem na populistyczną politykę oświatową Ministerstwa Edukacji Narodowej, która nie stanowi realnej troski o wyższy poziom kultury osobistej i pedagogicznej nauczycieli, ich zwierzchników (przy godnym ich wynagradzaniu) oraz o społeczno-moralny rozwój uczniów.  Jest Rzecznik (-czka) Praw Dziecka, a przecież każdy przedszkolak, uczeń szkoły podstawowej i ponadpodstawowej jest dzieckiem. Osiemnastoletni nastolatek uczęszczający do szkoły może w sytuacji naruszenia jego praw obywatelskich, praw człowieka pozwać do sądu nauczyciela, dyrektora placówki. Młodszego powinni chronić wszyscy nauczyciele, dorośli pracownicy przedszkola i szkoły. 

Centralistycznie zarządzany w Polsce system szkolny jest strukturalnie i jurydycznie patologiczny.  Mamy w nim na szczycie rzekomo nadzorowanego przez premiera ministra edukacji, ten zaś ma obowiązek nadzorowania powołanych przez siebie, a lojalnych partyjnie kuratorów oświaty, którzy za pośrednictwem wizytatorów też mają obowiązek nadzorowania i oceniania dyrektorów przedszkoli i szkół, a więc też przedstawicieli nadzoru pedagogicznego. 

Świat idzie naprzód, ale w kraju mamy nadal rozwiązania sprzed stu lat. Jeśli coś się w szkolnictwie zmienia, to na gorsze dla dyrektorów, albo nauczycieli czy/i ich uczniów. Deregulacja jest potrzebna nie tylko w przedsiębiorczości, instytucjach państwowych, urzędach, ale także w szkolnictwie, które zieje pozorem kształcenia i wychowania z mechanizmami typowymi dla systemów penitencjarnych.     

Proszę zobaczyć (Stan prawny aktualny na dzień: 25.04.2025):                      

ART. 55 UST. 2 USTAWY PRAWO OŚWIATOWE  stanowi m.in. w szczególności: (...) 

5) przestrzeganie praw dziecka i praw ucznia oraz upowszechnianie wiedzy o tych prawach; 

6) zapewnienie uczniom bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki. 

   Także dyrektorzy przedszkoli i szkół podlegają ocenie prowadzonej przez kuratorium oświaty, które jest zobowiązane do uwzględnienia w niej obowiązkowych kryteriów oceny pracy dyrektora. Te zaś obejmują (§ 9 ust. 1 rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki z dnia 25 sierpnia 2022 r. w sprawie oceny pracy nauczycieli) m.in.(...) 

10) tworzenie warunków do respektowania praw dziecka i praw ucznia, w tym praw ucznia niepełnosprawnego, oraz upowszechnianie wiedzy o tych prawach; 

11) podejmowanie działań mających na celu wspieranie rozwoju uczniów, w tym uczniów niepełnosprawnych, oraz tworzenie warunków do aktywnego i pełnego uczestnictwa uczniów w życiu szkoły i środowiska pozaszkolnego;

W zakresie kryterium 10    mowa jest o tym, że "oceniana jest realizacja przez dyrektora następujących zadań. 

1) Dba o prawidłowe zapisy w statucie szkoły dotyczące praw ucznia. 

2) Upowszechnia wiedzę o prawach dziecka i prawach ucznia. 

3) Nadzoruje przestrzeganie praw dziecka i praw ucznia przez nauczycieli i innych pracowników szkoły. 

4) Uwzględnia prawa dziecka i prawa ucznia przy rozwiązywaniu konfliktów i problemów. 

5) Stwarza warunki do respektowania praw dziecka i praw ucznia, w tym niepełnosprawnego przez samych uczniów. 

 

W projekcie ustawy wskazuje się na rzekome przyczyny i potrzebę rozwiązań administracyjno-prawnych, a nie pedagogicznych:

"Prawa i obowiązki uczniowskie to istotne społecznie zagadnienie, szczególnie że prawa i obowiązki te wynikają z ludzkiej godności (jak wszystkie prawa, wolności i obowiązki człowieka; art. 30 Konstytucji RP), a szkoła lub placówka oświatowa to pierwsze miejsce, gdzie jednostka mierzy się z hierarchiczną podległością, nierzadko wobec władzy publicznej, będąc szczególnie narażoną na naruszenia z uwagi na wiek i nieznajomość prawa. To zatem kluczowe, aby już od wieku dziecięcego propagować wśród uczniów idee ich praw, wolności i obowiązków, a także pokazywać im, jak prawo działa w praktyce poprzez bezpośrednie przełożenie na nich samych".

Jestem od kilkudziesięciu lat zwolennikiem modelu szkoły dla dziecka. Taka placówka nie potrzebuje żadnych ustaw, statutów w tak oczywistych kwestiach, bo dla każdego z jej pracowników, każde dziecko w roli ucznia jest darem rodziców powierzonym profesjonalistom-dydaktykom przedmiotowym a zarazem pedagogom, by pomogli mu w odkrywaniu własnego człowieczeństwa, rozwijaniu swojego potencjału osobowego. Do tego samemu trzeba być najpierw człowiekiem, osobą, która ma nie tylko dyplom świadczący o uzyskaniu odpowiedniego wykształcenia, ale przychodzi codziennie na spotkanie z dziećmi dla nich samych, ale i po części także dla siebie, by czerpać satysfakcję z doświadczania wzajemnych relacji.   

Dyrektorzy szkół powinni znać ten zapis z Karty Nauczyciela, w którym ustawodawca stanął po stronie pedagogów postępujących zgodnie z dobrem ucznia:   

art. 6a.1g: Na ocenę pracy nauczyciela i dyrektora szkoły nie mogą mieć wpływu jego przekonania religijne i poglądy polityczne, a także odmowa wykonania przez niego polecenia służbowego, gdy odmowa taka wynikała z uzasadnionego przekonania, że wydane polecenie było sprzeczne z dobrem ucznia albo dobrem publicznym.

Prawa ucznia można i powinno się regulować w radach szkół, których członkami są uczniowie, nauczyciele i rodzice, a więc najważniejsze podmioty do rozstrzygania o tym, jakie normy społeczne, kulturowe powinny obowiązywać w danej szkole oraz jakie wprowadzić w niej praktyczne rozwiązania do ich upowszechnienia, zaakceptowania przez całą społeczność szkolną i egzekwowania ich przestrzegania przez wszystkich - uczniów i dorosłych. Prawa ucznia jako osoby naruszane są bowiem nie tylko przez niektórych nauczycieli, ale w ostatnich latach znacznie częściej i w szerszym zakresie przez ich rówieśników lub niewiele od nich starszych uczniów z wykorzystaniem w tym celu m.in. cyfrowej komunikacji.  

Żaden rzecznik praw ucznia w szkole, którym będzie jeden z nauczycieli, a więc podwładny wobec dyrektora szkoły, członek rady pedagogicznej, grona mającego zająć się kształceniem, ale i posiadającego w swoim gronie osoby zaprzeczające istocie tych procesów, nie będzie w stanie nie tylko stanąć po stronie uczniów, ale i przeciwstawić się koleżance czy koledze, nie wspominając już o kadrze kierowniczej szkoły. Problemy, konflikty międzyludzkie należy rozwiązywać bezpośrednio w szkole z udziałem wszystkich stron z nim związanych.  



Zastanawiające jest to multiplikowanie praw, które są nieegzekwowalne a co gorsza ów fakt sprawia, że wzmacnia to poziom demoralizacji zarówno wśród niektórych uczniów, jak i ich nauczycieli. Dyrektor/-ka szkoły, której nie ma rady szkoły, ma jawne i ukryte sposoby na wyhamowanie pajdocentrycznych roszczeń wśród nauczycieli-wychowawców klas, jak i wśród uczniów i ich rodziców. Silnej woli i pasji pedagogicznej wymaga poświęcenie czasu na tworzenie wspólnot wzajemnie uczących się i wspomagających w rozwoju osób, bez względu na ich wiek, płeć, światopogląd itp.

Od dziesiątek lat, a nie od minionej dekady, nie są w różnych szkołach pseudopublicznych przestrzegane podstawowe prawa części uczniów. Warto odpowiedzieć sobie na proste pytanie – Jaki jest tego powód? – i zacząć eliminować przyczyny. Do tego jednak potrzebna jest pedagogika szkolna a nie prawo oświatowe i rzekomi jego egzekutorzy w osobach rzeczników.