12 lutego 2025

Nie wszyscy są ekspertami

 



"Czy wszyscy jesteśmy dziś ekspertami?" Tytuł książki profesora Uniwersytetu w Cardiff -  Harry'ego Collinsa zwrócił moją uwagę, bo podjęty w niej problem ma globalny charakter. Rzeczywiście, otwarty dostęp do tekstów różnej maści, tych naukowych i popularnonaukowych, dziennikarskich i wtórnie przeredagowanych informacji, streszczeń, opracowań,  notek i plotek sprawia, że każdy, kto tylko jako tako potrafi czytać, tym bardziej bez (z-)rozumienia treści jest przeświadczony o własnej "mądrości". 

Już nie trzeba iść do lekarza, bo wystarczy wpisać w wyszukiwarce własną boleść, by podjąć się samoleczenia czy udać do lekarza pouczając go o tym, jaki jest stan i powód własnej choroby. Lekarz ma tylko wypisać receptę na lek, który chory mędrek uzna za właściwy. Czytał w internecie, więc wie.

Podobnie jest z edukacją. Na niej tym bardziej znają się wszyscy, bo przecież każdy kiedyś uczęszczał do jakiejś szkoły. Im trudniej było takiej osobie ukończyć podstawówkę, tym jest mądrzejszy od uczonych. Jak pisze Collins:

"Doświadczenie przeciętnej kobiety, przeciętnego mężczyzny i ich dzieci jest w świetle ich przeświadczenia na tym samym poziomie jak Noblisty, gdyż ten jest przecież takim samym człowiekiem jak wy i ja"(s. 20).

Nie musimy daleko szukać. Właśnie czytam na Fb apel nauczyciela biologii, dyrektora  szkoły niepublicznej, by nauczyciele przedszkolni wypełnili skonstruowaną przez niego (??) ankietkę. Ta zaś zawiera klasyczne fundamentalne błędy metodologiczne. Tak to jest, jak biolog zakłada szaty badacza nauk społecznych.





Uwielbiam tę dyletancką tezę o podnoszeniu prestiżu pracy... . Lepiej, żeby autor tego bubla podnosił ciężary.