Koalicjant partii władzy musiał
upomnieć się w projekcie ustawy o wychowaniu patriotycznym, mającej zmienić
ustawę z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo Oświatowe (Dz. U. 2024 .
poz. 737 i 854), o wprowadzenie zmiany, której ustrojowym komponentem
ma być wreszcie powołanie Komisji Edukacji Narodowej. Od uchwalenia pierwszej postsocjalistycznej ustawy o systemie oświaty (1991), której twórcy
wprowadzili rozdział o organach społecznych, została uwzględniona możliwość
oddolnego powołania Krajowej Rady Oświaty.
Trzydzieści trzy lata temu pojawił się w ustawie z 1991 roku (po raz pierwszy w dziejach polskiej oświaty po
odzyskaniu niepodległości w 1918 roku) rozdział 4, a w nim Art.45 - Społeczne
organy w systemie oświaty, który przyznał wszystkim podmiotom edukacyjnym
(nauczycielom, uczniom i ich rodzicom) prawo do:
"1) tworzenia przez Ministra
Edukacji Narodowej na wniosek wojewódzkich rad oświatowych reprezentujących
co najmniej ¼ województw – Krajowej Rady Oświaty, będącej społecznym organem
opiniodawczym i wnioskodawczym w sprawach oświaty;
2) powoływania przez Kuratora
oświaty na wniosek co najmniej 10% szkół i placówek wojewódzkiej
rady oświatowej, która mogłaby m.in. badać potrzeby oświatowe województwa
oraz inicjować prawidłowe ich zaspokajanie, opiniować kryteria podziału środków
budżetowych na oświatę, wnioskować do organów oświatowych i samorządowych w
sprawach dotyczących oświaty oraz występować z wnioskiem o odwołanie kuratora
oświaty;
3) działania na terenie szkół
i placówek rad szkół i placówek, które uczestniczyłyby w rozwiązywaniu
spraw wewnętrznych poprzez opiniowanie, ocenianie, wnioskowanie, uchwalanie czy
podejmowanie autonomicznych inicjatyw".
To, że przez ponad trzy dekady nie doszło do oddolnego powołania KRO a samorządy nie były zainteresowane uspołecznieniem oświaty na ich terenie, sprawiło, że kolejno obejmujące od 1993 roku władzę formacje polityczne (z wyjątkiem powołania na krótko
przez Katarzynę Hall fikcyjnej w realiach KRO), także czyniły wszystko, by taka Rada
nie powstała i nie zaczęła wreszcie działać. Dlaczego? To oczywiste, by władze
resortu edukacji mogły pozorować reformy wykorzystując oświatę do realizacji
prywatnych i partyjnych interesów propagandowych oraz finansowych.
Niestety, ale to Akcja Wyborcza
Solidarność doprowadziła do zablokowania oddolnego procesu dochodzenia do
demokratyzacji oświaty jako koniecznego komponentu demokratyzacji państwa i
szkół publicznych. Teraz PSL chce naprawić ten proces, powracając do oczekiwań
i obietnic ruchu solidarnościowego wobec rządzących, by wreszcie odpartyjnić
politykę oświatową. Nie ma racji Katarzyna Lubnauer wprowadzając w błąd opinię
publiczną w trakcie konferencji w Instytucie Badań Edukacyjnych poświęconej
projektowanym reformom edukacji, że oto ten rząd zrywa z upartyjnieniem
polityki oświatowej. Jest wprost odwrotnie, gdyż właśnie ją uprawia.
(źródło: Mencel M., Rada szkoły - czy to historia? "Wychowawca" 2001, vol.9)
Zerwie z tym, jak przyjmie ustawę o
wychowaniu patriotycznym, a nie będzie wciskał narodowi powyższego kitu. Oczywiście,
projekt powołania KEN już jest atakowany z lewej i prawej strony. Nie ma się co
dziwić, bo przecież politykom zależy na tym, by utrzymywać ideologiczny i
centralistycznie zarządzany ustrój szkolny bez jakiegokolwiek nadzoru nad nim i
wpływu ekspertów od edukacji, którym powinno zależeć na jak najwyższym
poziomie (wy-)kształcenia młodych pokoleń. To, że nie życzy sobie KEN lewica, to oczywiste, bo jest to formacja socjal"demokratyczna",
centralistyczna i zorientowana indoktrynacyjnie na proces kształcenia.
Natomiast dziwię się, że atakują ten projekt republikanie, bo kto jak kto, ale to środowisko powinno przypomnieć
sobie, czym była Komisja Edukacji Narodowej w Rzeczpospolitej w czasach, kiedy
na świecie tak poważnie nie traktowano roli kształcenia młodych pokoleń z
uwzględnieniem kultury naukowej, o najwyższych priorytetach kadrowych i wymaganiach
jakościowych.
Warto zapoznać się z projektem ustawy
właśnie ze względu na ten jej rozdział, który dotyczy powołania KEN. Jest w nim
bowiem kluczowa norma dotycząca uchwalania przez KEN, a nie przez partiokratów - Strategii Edukacyjnej Państwa. Wczoraj pisałem o tym, że ministra
B. Nowacka i K. Lubnauer nie mają żadnej wizji, żadnej strategii edukacyjnej
polskiego społeczeństwa i państwa. Jakże to wygodne dla lewoskrętnej formacji,
która doszła do władzy tylko dzięki temu, że część społeczeństwa miała dość upokarzającej polityki prawoskrętnej władzy resortowej, kompletnie
pozbawionej podstaw naukowych w zakresie zmian w szkolnictwie i dydaktyce
światowej.