26 września 2024

Krytyka pseudonaukowego populizmu

 

Filozof, matematyk, malarz, teoretyk sztuki, profesor UJ oraz Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie Leon Chwistek należał do jednego z czołowych metodologów nauk ścisłych i humanistycznych. W swojej książce "Granice nauki. Zarys logiki i metodologii nauk ścisłych" (Lwów-Warszawa, 1935) dokonał radykalnej krytyki braku ścisłego myślenia w społeczeństwach, które prowadziło do przewidywanej katastrofy na świecie w wyniku wyjałowienia kultury duchowej opartej "na plejadzie (...) obskurnych i skłamanych doktryn, począwszy od wznowionej dialektyki Hegla, a skończywszy na pragmatyzmie, uniwersalizmie i husserlizmie" (s. III).              

 

Brak wiedzy w krajach Europy Zachodniej na temat rozpraw nurtu radykalnego krytycyzmu polskich filozofów okresu międzywojennego sprawia, że po kilkudziesięciu latach funkcjonowania polskiej nauki "Za żelazną bramą", odciętej przez bolszewicką cenzurę przez ponad cztery dekady, sięgano po 1989 roku do rozpraw filozofów z krajów rozwijających się w wolności. Na szczęście w pedagogice szybko zaczęto odrabiać straty dzięki badaniom i rozprawom m.in. Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej, Stefana Wołoszyna, Zbigniewa Kwiecińskiego, Lecha Witkowskiego i Janiny Kostkiewicz.

 

Chwistek już ponad osiemdziesiąt lat temu zwracał uwagę na zbyt częste ograniczanie się naukowców różnych dyscyplin do badań szczegółowych w swoim zakresie w imię popularności czy doktryn "wychodzących daleko poza zakres zdrowego rozsądku i ścisłego myślenia" (s. IV). Filozof krytykował niemieckich uczonych za brak skromności, pokory,  prymitywny realizm, metafizyczny zmęt, dyletantyzm, przelewanie z próżnego w puste, zamiast jasności myśli i logicznego konstruowania pojęć we własnych teoriach.  Jak pisał: 

 

"Racjonalny krytycyzm zrodził się w Grecji, przyjmując zrazu formę zbyt radykalną, prowadzącą do bezradnego sceptycyzmu (...). Niemniej jest pewne, że przyczynili się oni w najwyższym stopniu do zdemaskowania fałszywych metod rozumowania, występujących w środowiskach opartych na tradycji i nieodłącznym od niej autorytecie. Jest wiadome, że w środowiskach takich uważa się za oczywiste najrozmaitsze absurdy dlatego tylko, że przyzwyczajono się do nich od szeregu pokoleń. Zdrowy rozsądek identyfikuje się właśnie z kultywowaniem tych absurdów. Wszelką opozycję tępi się bezwzględnie jako synonim złośliwego obłędu" (s. IX-X). 

 

Coraz częściej uświadamiam sobie, jak osoby, które nie mają rzetelnej wiedzy, ani kompetencji metodologicznych wprowadzają w błąd opinię publiczną tylko dlatego, że naukowcy nie demistyfikują ignorancji i nieadekwatnej w związku z tym samooceny owych ignorantów (ze stopniami naukowymi).  Zanika krytyka naukowa. Co gorsza, toleruje się pseudokrytykę pseudonaukowców, która staje się narzędziem do populistycznej strategii zarabiania na naiwnych pod płaszczykiem troszczenia się o ich sprawy. 

 

Upominam się zatem o to, by nie lekceważyć cynizmu populistów, manipulowania przez nich wycinkami czyichś rozpraw lub wypowiedzi. Nie tolerujmy ignorancji części własnego środowiska akademickiego, gdyż jego intrygi nie są odzwierciedleniem nauki i universitas. To, że komuś coś się wydaje, nie oznacza, że ma wiedzę na dany temat. 

 

Trafnie pisał o tym L. Chwistek: "Jest rzeczą powszechnie znaną, że popularny pogląd na świat łączy się zawsze z zacofaniem i jest synonimem banału i przeciętności" (s.1).