Filozof,
matematyk, malarz, teoretyk sztuki, profesor UJ oraz Uniwersytetu Jana
Kazimierza we Lwowie Leon Chwistek należał do jednego z czołowych metodologów
nauk ścisłych i humanistycznych. W swojej książce "Granice nauki. Zarys logiki i metodologii nauk ścisłych"
(Lwów-Warszawa, 1935) dokonał radykalnej krytyki braku ścisłego myślenia w
społeczeństwach, które prowadziło do przewidywanej katastrofy na świecie w
wyniku wyjałowienia kultury duchowej opartej "na plejadzie (...) obskurnych
i skłamanych doktryn, począwszy od wznowionej dialektyki Hegla, a skończywszy
na pragmatyzmie, uniwersalizmie i husserlizmie" (s. III).
Brak
wiedzy w krajach Europy Zachodniej na temat rozpraw nurtu radykalnego
krytycyzmu polskich filozofów okresu międzywojennego sprawia, że po
kilkudziesięciu latach funkcjonowania polskiej nauki "Za żelazną
bramą", odciętej przez bolszewicką cenzurę przez ponad cztery dekady, sięgano po 1989 roku do
rozpraw filozofów z krajów rozwijających się w wolności. Na szczęście w
pedagogice szybko zaczęto odrabiać straty dzięki badaniom i rozprawom m.in.
Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej, Stefana Wołoszyna, Zbigniewa Kwiecińskiego, Lecha Witkowskiego i Janiny Kostkiewicz.
Chwistek
już ponad osiemdziesiąt lat temu zwracał uwagę na zbyt częste ograniczanie się
naukowców różnych dyscyplin do badań szczegółowych w swoim zakresie w imię
popularności czy doktryn "wychodzących daleko poza zakres zdrowego
rozsądku i ścisłego myślenia" (s. IV). Filozof krytykował
niemieckich uczonych za brak skromności, pokory, prymitywny
realizm, metafizyczny zmęt, dyletantyzm, przelewanie z próżnego w puste,
zamiast jasności myśli i logicznego konstruowania pojęć we własnych
teoriach. Jak pisał:
"Racjonalny
krytycyzm zrodził się w Grecji, przyjmując zrazu formę zbyt radykalną,
prowadzącą do bezradnego sceptycyzmu (...). Niemniej jest pewne, że przyczynili
się oni w najwyższym stopniu do zdemaskowania fałszywych metod rozumowania,
występujących w środowiskach opartych na tradycji i nieodłącznym od niej
autorytecie. Jest wiadome, że w środowiskach takich uważa się za oczywiste
najrozmaitsze absurdy dlatego tylko, że przyzwyczajono się do nich od szeregu
pokoleń. Zdrowy rozsądek identyfikuje się właśnie z kultywowaniem tych
absurdów. Wszelką opozycję tępi się bezwzględnie jako synonim złośliwego
obłędu" (s. IX-X).
Coraz
częściej uświadamiam sobie, jak osoby, które nie mają rzetelnej wiedzy, ani
kompetencji metodologicznych wprowadzają w błąd opinię publiczną tylko dlatego,
że naukowcy nie demistyfikują ignorancji i nieadekwatnej w związku z tym
samooceny owych ignorantów (ze stopniami naukowymi). Zanika krytyka naukowa. Co gorsza, toleruje się
pseudokrytykę pseudonaukowców, która staje się narzędziem do populistycznej
strategii zarabiania na naiwnych pod płaszczykiem troszczenia się o ich
sprawy.
Upominam
się zatem o to, by nie lekceważyć cynizmu populistów, manipulowania przez nich
wycinkami czyichś rozpraw lub wypowiedzi. Nie tolerujmy ignorancji części
własnego środowiska akademickiego, gdyż jego intrygi nie są odzwierciedleniem nauki i universitas. To, że komuś coś się wydaje, nie oznacza,
że ma wiedzę na dany temat.
Trafnie
pisał o tym L. Chwistek: "Jest rzeczą powszechnie znaną, że popularny
pogląd na świat łączy się zawsze z zacofaniem i jest synonimem banału i
przeciętności" (s.1).