Polska
pedagogika ma wielkie szczęście do uczonych tej miary, co profesorowie Stefan Szuman, Sergiusz
Hessen, Irena Wojnar czy Bogdan Suchodolski, którzy podejmowali w swoich
studiach i rozprawach zagadnienia związane z teorią wychowania estetycznego. Są badacze idei - wartości piękna jako przedmiotu dociekań naukowych, jak m.in. Janusz Gajda, Dariusz
Kubinowski, Józef Górniewicz, Henryk Depta, Urszula Szuścik, Andrzej Twardowski, Andrzej Sztylka, i in., toteż z dużym
zainteresowaniem sięgnąłem po monografię socjologa - prof. Akademii im. Jakuba
z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim - Pawła Prűfera, która pięknem okładki i
tytułem zapowiada koncentrację autora na jednej z trzech wartości absolutnych,
jaką jest PIĘKNO.
Ksiądz,
naukowiec, socjolog, maratończyk i ultramaratończyk, autor wielu rozpraw
naukowych z socjologii religii podjął się niezwykłego zadania przełożenia
doznań estetycznych podmiotów społecznych i własnych badań
hermeneutycznych oraz diagnostycznych (obserwacji, wywiadów) na język
ponowoczesnej socjologii codzienności. Odczytuję niniejsze szkice z perspektywy
przyjętego przez autora dystansu od rzeczywistości, skoro pobudziło go do
podjęcia tego tematu samo życie. Jak pisze we "Wprowadzeniu":
"Zetknięcie
z przedmiotem doznania estetycznego zazwyczaj jest chwilowe. Nie zabiera się ze
sobą i nie przywłaszcza fizycznie obiektu przeżycia estetycznego. Można do
niego wrócić za jakiś czas, powodowanym tęsknotą, pozytywnym doświadczeniem.
Dzięki temu internalizowane i dojrzewające doświadczenie estetyczne nierzadko
wywołuje potrzebę jego ekspresji" (s.21).
Nie
otrzymujemy zwartego logiką naukowej narracji metateoretycznego studium
fenomenu piękna, gdyż już w podtytule mowa jest o zaproponowanym jedynie
zarysie, szkicu, którym autor dzieli się z czytelnikiem, by utrwalić na kartach
książki psychospołeczny rejestr własnych doznań estetycznych w wybranych
sferach codziennego świata życia, a więc w konfrontacji z architekturą, rzeźbą
i obrazami, muzyką, przyrodą (naturą), religią i sportem (bieganiem).
Niemalże każdy z rozdziałów jego życia ilustrowany jest fotografiami i
wywiadami z osobami, których znaków tożsamości nie poznajemy, bo mają jedynie
egzemplifikować subiektywny odbiór uchwytnego przez nie piękna.
W
sfragmentaryzowanym, glokalnym i mozaikowym świecie P. Prűfer dzieli się z nami
nie tylko własną wrażliwością na piękno, z którego istotą stara się nas oswoić
językiem współczesnej antropologii filozoficznej w perspektywie teorii
dramatu Ervinga Goffmana, ale także szuka w niej uzasadnienia dla potrzeby
eksternalizacji postaw estetycznych, w tym umiejętności obchodzenia się
człowieka z pięknem.
"Oczywistym
jest to, że niektóre działania, jakie człowiek wybiera i jakie w konsekwencji
względem siebie stosuje, mają za zadanie go upiększyć, wydobyć z niego piękno,
skorygować te elementy noszone w sobie, które obiektywnie, a najczęściej
subiektywnie, kontrastują z pięknem. Okazuje się bardzo często, że człowiek
jako byt relacyjny i socjologiczny żyje w przekonaniu, że inni nieustannie go
oceniają" (s.29).
Odczuwanej
presji na troskę części społeczeństwa o własne piękno, nie tylko w
show biznesie, przestrzeni medialnej, cyfrowej (media społecznościowe), ale i w
świecie rywalizacji o szeroko pojmowaną władzę, sprzyja rozwój medycyny
estetycznej, ekspansja firm farmaceutycznych i producentów kosmetyków, a zatem
przestaje już obowiązywać zasada "de gustibus non est disputandum".
Kluczowe zatem jest pytanie, co to znaczy, być pięknym? Odpowiedzi na nie
poszukiwał autor tej książki, dając wiele dowodów na przeżywanie,
świętowanie piękna, ale i jego tworzenie czy niszczenie.
"Piękno
odsłania się nam tutaj zarówno jako droga i jako efekt. Urzeka strategia
wyboru, na którą składa się poświęcenie i dedykowanie tej sprawie własnego
czasu, trudu, gotowości, uwagi, wrażliwości - droga. Urzeka ostatecznie to, co
nabywa uczeń, kiedy uwrażliwia swoją humanistyczną empatię, kiedy jakoś zaczyna
lepiej rozumieć swój los, potrafi dostrzegać wartość płynącej ze świadomości
istnienia pośród innych korzyści płynące z nabywania statusu homo
sociologicus" (s.33).
Autor
swobodnie przemieszcza się w swojej narracji między literaturą naukową a
literaturą piękną, między publicystyką a intrasubiektywnymi postawami
wywiadowanych osób wobec piękna, jego przejawów, form, uobecnienia w
przestrzeni życia realnego i transcendentnego. Przekonuje nas o tym, jak
życiodajne i sensotwórcze jest doznawanie i uobecnianie piękna w drodze do
realizacji własnych celów. Koncentracja na pięknie sprawia, że nie musimy
zajmować się jego przeciwieństwem, kiczem, brzydotą, nieładem.
Zauroczony
socjologiczną myślą Georga Simmla Autor książki afirmuje duchowe przesłanie
piękna ku myśleniu i działaniu holistycznemu, ku zrównoważonemu rozwojowi
człowieka w świecie parcjalnych stanów dysharmonii, a to "(...)
wymaga bardziej refleksyjnej, empatycznej i wyobrażeniowej umiejętności, które
najczęściej nie uruchamiają się automatycznie" (s.131).
Po
przeszło czterystu stronach narracji nadal nie wiemy, czym jest piękno, bo
o tym każdy z nas sam rozstrzyga a nie autor jakiejkolwiek teorii czy szkiców
na ten temat. Piękno w człowieku, piękno człowieka i piękno z człowiekiem
wywołuje we mnie jako pedagogu pamięć kerschensteinerowskiej teorii
kształcenia estetycznego (aksjomat Kerschensteinera), ale także studium Wolfganga Welscha, który
przestrzegał socjologów, by nie usiłowali likwidować wielość
konfliktowych i sprzecznych kryteriów analiz i oceny systemów orientacji i
struktur organizacyjnych ponowoczesnych społeczeństw.
Estetyka
powstała jako gałąź nauki w Niemczech jako sprzeciw wobec oświeceniowego
racjonalizmu. "Schiller, który uważał, że oświecenie może być sobą dopiero
w estetyce, bo drogę do głowy trzeba otworzyć przez serce, pojmował
estetyczność nie tylko jako instancję korygującą racjonalność, ale jako
doskonały kształt człowieczeństwa. Estetyczność stała się czymś więcej niż
nowatorstwem. Awansowała do roli spełnienia" (Welsch W., Nasza
postmodernistyczna moderna, 1998, s.123).
Tak
też odbieram szkice Pawła Prűfera jako upomnienie się o tchnienie piękna w
życiu każdego z nas i dla nas.