Wszyscy badacze poważnie traktujący mechanizmy władztwa, także oświatowego
i jego następstwa dla społeczeństwa, w tym szczególnie dla objętych powszechną,
obowiązkową edukacją dzieci i młodzieży w naszym kraju, korzystali
z rozpraw naukowych zmarłej w dniu wczorajszym socjolog polityki Jadwigi
Staniszkis (1942-2024). Odeszła wybitna Uczona, która
angażowała się w politykę III RP z nadzieją na przekonanie elit władz do
konieczności zerwania z jawnymi i ukrytymi mechanizmami oraz procesami władztwa
autorytarnego państwa.
Jej ostatnią, autorską rozprawą z tego zakresu było znakomite studium
pt. Zawładnąć.
Zarys procesualnej teorii władzy (Warszawa 2012), które miało położyć kres
potocznym analizom fenomenu władzy w naszym kraju. Stołeczna socjolog
zaproponowała ustrukturyzowany i logicznie skonstruowany model złożoności i
współzależności procesów panowania władz politycznych nad społeczeństwem.
Socjopolityczna demistyfikacja zawładnięcia społeczeństwa przez władze
polityczne w III RP pojawiła się w kluczowym dla Polaków momencie, kiedy
to było coraz bardziej widoczne to, jak ówczesne elity władzy politycznej nie
tylko samoodtwarzały się dzięki kolejnej kadencji, ale przede wszystkim
konsolidowały swoją siłę sprawczą. To dzięki niej coraz głębiej penetrowano
codzienne życie obywateli i degradowano możliwość wykonywania przez nich
własnych powinności w ramach ról społeczno-zawodowych.
Jak niezwykle trafnie pisała J. Staniszkis o procesie zawładnięcia,
był to (...) warunek istnienia władzy (czyli - jej
odpowiednia intensywność), który odnosi się do trzech typów
relacji angażujących nie tylko samą formułę władzy ale także społeczny i
kulturowy kontekst, w którym się ona realizuje" (s. 10). Dzięki
jej analizie można było lepiej zrozumieć przejawy trzech rodzajów dyktatu,
jakim operuje w państwie każda władza, niezależnie od tego, jaka ideologia
stanowi podstawę jej działania, a mianowicie:
1) dyktat idei (w wydaniu bolszewickim, ale i unijnym, prawicowym, neoliberalnym)
2) dyktat formy (za pomocą ekonomii norm i możliwości wyboru sposobu obecności
prawa),
3) dyktat mocy.
Profesor J. Staniszkis dokonała metaanalizy percepcji
władztwa w wymiarze zawładnięcia, dzięki czemu możliwy staje się opis i
wyjaśnienie przy jego pomocy np. mechanizmów rozpadu struktur panowania władzy
socjalistycznej, popełnionych przez opozycję błędów przy zawieraniu kontraktu z
upadającym reżimem ("Okrągły Stół") czy powody niewykształcenia się
po 1989 r. silnej i trwałej zasady społecznej w relacjach między władzą a
społeczeństwem. Nie wyciągnęły wniosków kolejno upadające w III RP rządy.
Autorka interesująco rekonstruuje - miękką przemoc
strukturalną, którą wprowadzały kolejne ekipy rządzące w
naszym państwie od 1993 roku w wyniku dążeń do integracji Polski z Unią Europejską i zrealizowania tego celu, ale także pod wpływem procesów globalizacyjnych,
co prowadziło do zauważalnego obniżenia standardów materialnych Polaków w
sferze realnej. Skutkowało to także redukcją standardów społecznych na
skutek coraz gorszej jakości oraz zmniejszającej się dostępności do usług
publicznych np. socjalnych, medycznych, edukacyjnych czy towarzyszącego tym
procesom systematycznego regresu strukturalnego (poziom technologiczny) oraz
przerzucaniu przez rządzących problemów na przyszłe pokolenia (s. 18).
W 2012 roku J. Staniszkis uważała, że w Polsce nie ma już komunistycznego dyktatu
idei, gdyż zastąpiła go deaksjologizacja panowania. Jak
pisała: Zwiększyło to jeszcze arbitralność i bezkarność władzy, z
jednej strony, i demoralizację społeczeństw, z drugiej strony. Utrata zdolności
rozróżniania między "dobrem" a "złem" w planie moralnym (i
destrukcja tych kategorii poprzez ideologiczne zawładnięcie nimi, decydujące o
wektorze oceny) zniszczyła, czy też raczej zdewaluowała język. Odbudowa życia
społecznego po owej historycznej katastrofie, jaką był komunizm, trwa do dziś i
jeszcze się nie zakończyła (s. 33).
W sytuacji zużycia się w Polsce komunistycznego dyktatu idei, władze III RP
panowały nad społeczeństwem przez generowane kryzysy i kapitalizm polityczny.
Wprowadzały do norm prawnych dyktat idei nierozpoznawalnych dla społeczeństwa,
które - przy niemożliwości oparcia panowania na własnej tradycji
aksjonormatywnej - wzmacniano w bardzo dyskretny sposób dyktatem formy za pomocą
różnego rodzaju procedur, rozbiciem autonomii instytucji i środowisk itp.
Nadal zatem mamy miękką, ale skuteczną metodę odpaństwowienia i
na tym polega jej główny moment władczy (s. 39). Nie ma w Polsce
w pełni rozwiniętego społeczeństwa obywatelskiego, ani też społeczeństwa
autonomicznego w porównaniu do innych państw Unii Europejskiej, gdyż nie ma w
Polsce możliwości absolutyzowania, choćby w minimalnym stopniu, określonego
kanonu moralnego jako dobra wspólnego, a nie monopartyjnego.
To rozbicie jedności i integralności przestrzeni
normatywnej, gdy moralność publiczna i indywidualna często rozchodzą się, nie
tylko narusza rzymską zasadę "słuszności" prawa, ale również prowadzi
do odspołecznienia. Utrudnia bowiem jednostce pełną identyfikację z
przestrzenią publiczną (s. 44).
Dyktat mocy polega na tym, że najważniejszym celem panowania nie
jest realizacja jakiejś idei, jakiejś misji, ale koncentrowanie się władzy
przede wszystkim na utrwalaniu samej siebie. Jeśli przyjrzymy się
temu, jak sprawuje swoje władztwo MEN w stosunku do oświaty publicznej i jej
podmiotów, to zauważymy, że w tym resorcie (podobnie zresztą, jak i w innych)
reżyseruje się określone sytuacje, by wykazać, że ośrodek tej władzy jest jedynym
gwarantem porządku i zapewnienia społeczeństwu dostępu do wykształcenia.
Najlepszym tego przykładem z ostatnich tygodni jest dyktat MEN w zakresie
niezadawania prac domowych w szkołach podstawowych.
Dzięki rozprawom J. Staniszkis potwierdza się, wykazywany przeze mnie m.in.
w książkach z makropolityki oświatowej to, jak od 1993 r., a więc od
powrotu do resortu edukacji lewicy, a potem prawicy do władzy, następował proces
upartyjniania systemu oświatowego w naszym państwie oraz jak MEN
inspirował w różnych fazach politycznego panowania w okresie III RP konflikty i
nadużywał czy zużywał symbole, by manipulować społeczeństwem i środowiskiem
oświatowym. MEN czyni to zresztą nadal.
Odejście wybitnej Uczonej, krytycznej wobec władz socjolog polityki, której
zdarzały się bliższe związki z elitami władz państwowych, pozbawia badaczy nauk
społecznych możliwości dalszego korzystania z Jej mądrości. Jednak publikacje
J. Staniszkis nabierają szczególnego znaczenia w czasach kolejnych zwrotów
politycznych, których aktorami są czynni politycy partii władzy i opozycji
parlamentarnej oraz pozaparlamentarnej.
Jestem przekonany, że polscy pedagodzy będą nadal nawiązywać do myśli
społeczno-politycznej zmarłej socjolog, jeśli będzie im zależeć na głębokiej
reformie polityki oświatowej, by przerwać wreszcie destrukcyjny dla edukacji
partyjny dyktat zarządzania szkolnictwem. Wiele zawdzięczamy Pani Profesor. Niech spoczywa w pokoju!