29 października 2023

Jubileusz Profesor pedagogiki transformacjii

 

(fot.Fb)

Przedwczoraj odbyło się wyjątkowe Seminarium Naukowe z udziałem i dla uczczenia jubileuszu profesor pedagogiki ogólnej, porównawczej oraz współczesnej historii oświaty i myśli pedagogicznej Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej. Mój organizm zawiódł, toteż na dwie godziny przed odjazdem pociągu do Bydgoszczy musiałem pogodzić się z koniecznością wizyty u lekarza. 

Przytoczę fragment referatu, który miałem wygłosić, by chociaż w tym miejscu uczynić zadość mej nieobecności. Dzięki twórczości naukowej Jubilatki mogłem bowiem podjąć się badań, których sens, a nawet konieczność wyznacza także kolejnym pokoleniom kierunek, zakres i obywatelską powinność dociekania prawdy o rodzimej polityce oświatowej.

Teresa Hejnicka-Bezwińska genialnie odsłaniała wykluczanie źródeł wiedzy naukowej przez sprawujących władzę w PRL i część posłusznych jej naukowców. Myśl pedagogiczna lat 1948-1989 wynikała z podporządkowania polskiej pedagogiki okresu międzywojennego polityce totalitarnej władzy, która prowadziła restrykcje wobec uczonych, pedagogów II RP. Wraz z instalowaniem po II wojnie światowej ustroju socjalistycznego rządzący zobowiązywali ich do zaprzeczenia  publikowanym przed wojną rozprawom nurtu pedagogiki nowego wychowania, pedagogiki chrześcijańskiej, pedagogiki kultury i amerykańskiego pragmatyzmu. Był to warunek zatrudnienia lub jego podtrzymania w stosunku do przedstawicieli nauk humanistycznych i przyrodniczych w szkolnictwie wyższym oraz w powszechnej oświacie. 

Większość na to przystała, na czele z współzałożycielem Polskiej Akademii Nauk Bogdanem Suchodolskim, toteż wraz z nim neofici odstępowali od naukowych metod badawczych w pedagogice na rzecz uprawiania ideologicznej propagandy. „Brak zaufania do wielkich pedagogów „starej szkoły“ wyrządził ogromną krzywdę młodym. Nic przecież nie powstaje z niczego, kultury ani metody naukowej nie dziedziczy się biologicznie, kulturą trzeba nasiąknąć w obcowaniu z ludźmi, którzy ją posiadają, a metodę naukową przejąć przy osobistym kontakcie od tych, którzy umieją się nią posługiwać“ (K. Kotłowski, O przyczynach upadku pedagogiki uniwersyteckiej w Polsce Ludowej, „Nowa Szkoła” 1957 nr 3, s. 279). 

Otwarcie polskiej pedagogiki na nieobecne w naszym kraju dyskursy, nurty i teorie wychowania sprawiło, że trzeba było po 1989 roku najpierw przywrócić zablokowany przez cenzurę polityczną dostęp do przedwojennych źródeł krajowej i światowej wiedzy naukowej oraz literatury oświatowo-wychowawczej, by następnie odnowić badania w zakresie ich ewolucji w nauce światowej aktualności. 

Z jednej strony było to możliwe dzięki uruchomionemu w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu przez Zbigniewa Kwiecińskiego ogólnopolskiego seminarium „Studia Kulturowe i Edukacyjne“ - „Nieobecne Dyskursy“, które zaowocowały nie tylko „epidemią sterowaną“ współoragnizatorów w postaci debat z udziałem czołowych pedagogów, filozofów demokratycznego świata zachodniego, przekładami ich dzieł, rozpraw, ale i pobudziły polskich badaczy młodego pokolenia do podejmowania badań i publikowania ich wyników w duchu oczekiwanej pedagogii pogranicza, a więc pedagogiki krytycznej, społecznie i dydaktycznie zaangażowanej w ruch alternatyw i badań naukowych o podejściu neoliberalnym, libertariańskim, antyscjentystycznym, neokonserwatywnym, konstruktywistycznym, komparatystycznym itd. 

Jak pisał Z. Kwieciński:  

„Wielki trud czeka pedagogikę wobec wyzwań transformacji społecznej i kulturowej. Musimy zacząć wiele ścieżek od początku. Zamknąć za sobą drzwi i rozpocząć pracę od początku. Wznowić przerwane i zapomniane dyskursy, odrabiać zaległości, tłumaczyć, przypomnieć nasze zepchnięte na margines osiągnięcia, tworzyć preferencje dla pedagogiki ogólnej, dla filozofii wychowania, otworzyć się na podstawowe teorie człowieka, społeczeństwa i kultury, na problemy globalne, otworzyć drogę i świat dla młodzieży naukowej i drogę ku nam dla tekstów i wiedzy ze świata, być bliżej nowej praktyki edukacyjnej. Trzeba pomóc zamilknąć pedagogice uprzednio instrumentalnie zaadaptowanej do – złej pamięci – uprzedniego systemu. Wrócić do całościowego myślenia od myślenia pokawałkowanego, by móc zacząć ową pracę od początku, od zrozumienie siebie pośród całości tak złożonej“ (Z. Kwieciński, Pedagogika i edukacja wobec wyzwania kryzysu i gwałtownej zmiany społecznej, w: Ku pedagogii pogranicza, red. Z. Kwieciński, L. Witkowski, Toruń, 1990, s.9).

Z drugiej strony lata 90. XX wieku zaowocowały eksplozją autonomicznie rozwijających się szkół naukowych dotychczas nieobecnych w polskiej pedagogice, których twórcy wydali po kilkudziesięciu latach dzieła tak znakomitych analityków i komparatystów polskiej myśli pedagogicznej, jak m.in.: Stefana Kunowskiego, Bogdana Nawroczyńskiego, Sergiusza Hessena, Aleksandra Kamińskiego, ale i zagranicznych transformersów pedagogicznych, jak: Ellen Key, John Dewey, Celestyn Freinet, Lew S. Wygotski, Gerald Gutek, Heine Retter, Heinz-Herman Krűger, Friedrich Kron, Martha Nussbaum, Roland Meighan, Dietrich Benner, Carl Rogers, Ettore Gelpi, Pierre Dominice, Aleksander S. Neill, Ivan Illich, Wolfgang Brezinka, Klaus_Jűrgen Tillmann, Klaus Hurrelmann, Maurice Debesse i Gaston Mialaret, Ėmile Durkheim, Harveya Siegel itd., itd.,   

Co ważne, rozwinęły się badania dziejów oświaty i myśli pedagogicznej Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej, Władysławy Szulakiewicz, Jana Drausa i Ryszarda Terleckiego, Janiny Kostkiewicz, Stefana Wołoszyna, Mirosława S. Szymańskiego, Witolda Chmielewskiego,  Stefana I. Możdżenia, Karola Poznańskiego, Romualda Grzybowskiego, Olgi Czerniawskiej, Mirosławy Zalewskiej-Pawlak, Tadeusza Jałmużny, Krzysztofa Maliszewskiego czy w zakresie teoretycznych podstaw wychowania chrześcijańskiego ks. Jerzego Bagrowicza, ks. Janusza Tarnowskiego, ks. Mariana Nowaka, ks. Jarosława Michalskiego, ks. Stanisława Dziekońskiego, Bogusława Milerskiego, ks. Stanisława Chrobaka, Aliny Rynio i in. Rozprawy z nurtu pedagogiki katolickiej czy ewangelickiej nie miałyby szans na ich wydanie w okresie PRL, natomiast były pielęgnowane na KUL oraz w środowiskach opozycji politycznej i akademickiej. 

Zostały one wsparte  przez naukowo doświadczonych mistrzów badań metateoretycznych i porównawczych, wśród których była także Jubilatka prof. Teresa Hejnicka-Bezwińska z UKW w Bydgoszczy. Początek transformacji był dla nas nie tylko odczuwaną koniecznością jak najszybszego nadrobienia opóźnienia kulturowego edukacji wobec czekającej nas transformacji społecznej ku demokracji, podmiotowości, gospodarce wolnorynkowej i praworządności, ale także zrozumienia konieczności zamilknięcia pedagogiki instrumentalnej uprzedniego ustroju politycznego oraz uobecnienia w polskiej nauce i praktyce oświatowej tych teorii, nurtów i kierunków myśli pedagogicznej, którym przez kilkadziesiąt lat uniemożliwiono zaistnienie w przestrzeni publicznej, naukowej i oświatowej.

W Biblioteczce Edukcyjnej Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego uruchomiłem serię wydawniczą mini-wykładów profesorów, które miały zwrócić uwagę pokolenia wchodzącego do postsocjalistycznej pedagogiki i oświaty na kwestie adekwatnej do tego wyzwania perspektywy poznawczej, a wymagajacej innych kompetencji, innych lektur, bo służących zerwaniu z pedagogiką instrumentalną. Trzeba było zdekonstruować pedagogikę socjalistyczną, w tym instrumentalną tak, jak czyniła to T. Hejnicka-Bezwińska, by móc wyjsć z poziomu manipulacji i przeciskających się do centrum potocznych teorii kształcenia i wychowania, byle tylko zaistniało wreszcie coś odmiennego. 



Zadanie to było o tyle ważne i pilne zarazem, że musiało – jak trafnie na to zwróciła uwagę T. Hejnicka-Bezwińska – „(...) dostarczyć przesłanek, które mogłyby uzasadniać konieczność i kierunek zmian w organizacji procesu studiowania pedagogiki na poziomie akademickim“ (T. Hejnicka-Bezwińska, Edukacja. Kształcenie. Pedagogika (Fenomen pewnego stereotypu), Kraków, 1995, s. 10). Dodam w tym miejscu, że ową serię transformatywnych wykładów otworzył Aleksander Nalaskowski wydając wykład pt. „Edukacja po drugiej stronie lustra“ i Ryszard Łukaszewicz – „Czas transformacji“.

Restytucja dziedzictwa ideologicznego i ustrojowego w modusie racjonalności instrumentalnej i światopoglądowej jest nadal spuścizną w postaci reprodukcji fundamentalistycznego myślenia o edukacji i nauce, pozyskiwania aprobaty i uznania dla takiej polityki, skoro sprzyja ekonomicznym interesom beneficjentów. Nie zmieniła się zatem tyrania racjonalności instrumentalnej, nabierając pozornego wychowania przy każdej zmianie formacji rządzącej.

 To niekompetentni i nieliczący się z nauką przywódcy partii władzy decydują o tym, co jest demokracją, a co nią nie jest, co jest edukacją i jak ma być realizowana, a jak nie, co jest pedagogiką wstydu, którego to aktu sumienia oni sami nie posiadają za grosz. Mamy bowiem do czynienia z tym samym zjawiskiem, jakie panowało w czasach homo sovieticusa: „(…) z totalną negacją nauki i jej przedstawicieli, brakiem cienia wiary w sens ich działań, a nawet poczuciem zagrożenia z powodu mogących się pojawić „pomysłów” ludzi uprawiających naukę” (T. Hejnicka-Bezwińska, Edukacja… , s. 42).

Musimy powrócić zatem nie tylko do deetatyzacji i odpartyjnienia polityki szkolnictwa wyższego, nauki i oświaty, ale przywrócić należne miejsce pedagogice jako nauce dostarczającej nie tylko politykom, ale przede wszystkim społeczeństwu, w tym nauczycielom, pedagogom, wychowawcom, instruktorom, edukatorom itd., itd. uzasadnień naukowych do autonomii i profesjonalizmu, bo z tym wiążą się kluczowe dla sprawczości: odpowiedzialność i sankcje pozytywne lub negatywne (finansowe, kulturowe, prestiżowe, itp.). Trzeba jak najszybciej uświadomić społeczeństwu skutki nowomowy, którą wykorzystywali politycy partii lewicowych, prawicowych i liberalnych do manipulowania nim i tym samym dewastowania tak ważnych sfer życia publicznego i kulturowego w naszym kraju. 

Ponownie znajdujemy się w fazie, którą T. Hejnicka-Bezwińska określiła mianem kryzysu-załamania i kryzysu-przełomu (tamże, s. 84), które nie powinny więcej upełnomocniać działań władz państwowych w społecznym dyskursie o edukacji i nauce, ale także działań rektorów uczelni mianujących na stanowiskach kierowniczych pseudonaukowców, osób zawdzięczających swoją karierę ich walorom pozanaukowym. 

Pedagogika naukowa powinna w sposób bardziej konsekwentny i jednoznaczny uświadamiać społeczeństwu szkodliwy wymiar zastępowania myślenia naukowego myśleniem potocznym, popnaukowym, a więc redukowania pedagogiki jako nauki do jej pseudoinstrumentalnego, pseudometodycznego wymiaru, a więc do pedagogiki praktycznej na usługach inżynierii społeczno-politycznej, a więc ukrywającej swoją ideologiczność, służalczość wobec etatystycznej władzy czy rzekomą słuszność ideokratyczną.