Czytając dialog Andrzeja Zybertowicza z Jaremą
Piekutowskim można dojść do wniosku, że jest on ofiarą syndromu homo
sovieticus. Jak mu wdrukowano w czasie PRL, że człowiek, byt ludzki jest
zdeterminowany przez czynniki endo-i egzogenne, to teraz potulnie przyjmuje za
PRAWDZIWE stwierdzenia mainstreamowych autorów różnych rozpraw z nauk
społecznych, prasy czy portali internetowych, choć te nie publikują praw
naukowych. W książce "Cyber kontra real" ustawicznie przywołuje
wybrane przez siebie "autorytety", samemu padając ofiarą
"myślenia tunelowego", które projektuje na innych:
* Shoshana Zuboff w swojej książce ... twierdzi, .... (s.11);
* Podobnie mówił na przykład Gilbert Keith Chesterton,
krytykując..(s.17);
* I jak trafnie wskazuje Morozov ... (tamże);
* Tristan
Harris, ... a także Christoher Wylie.... mówią... (s. 18);
* ... Chesterton, a potem Neil Postman ... mówili rzeczy
prorocze, ... (tamże);
* ... spore zainteresowanie wzbudził wywiad Grzegorza
Sroczyńskiego ... (s.23);
* Yuval Harari w rozmowie z Danielem Kahnemanem... (s.26);
* Niemiecki dziennikarz Ernst Wolff w jednym ze swoich
wykładów... (s.27);
* Christopher Andrew, historyk tajnych służb, pisał kiedyś
o... (tamże);
* Jednak choćby Steven Pinker .... wskazuje, że... (s. 29);
* ...co Jamie Bartlett w książce... nazywa... (s. 30);
* Przykładowo Mitchell Langbert... przeprowadził
badania...(s.34);
* ... pewien analityk amerykański, chyba ze służb
wojskowych... Powiedział tak... (s.37);
Itd.
Mógłbym tak cytować i cytować, ale nie o to chodzi, by deprecjonować
prawo profesora socjologii do potocznej narracji, skoro nie jest to naukowa
rozprawa. Ważne, by czytelnik zdał sobie sprawę z tego, że ów dialog nie jest
zbiorem dowodów na rzekomo naukowe prawdy, tylko na tunelową autonarrację
rozmówcy J. Piekutowskiego, który w rozdziale "Techno-człowiek"
zajmuje się w dużej mierze apologetycznym tłumaczeniem polityki obecnie
rządzącej formacji politycznej.
Dowiemy się w tym rozdziale także tego, że uważa siebie za
katolickiego agnostyka, a nawet katolickiego teoretyka. Nie ukrywa przy tym, że
w PRL wykładał filozofię marksistowską, zaś dziś opowiada się za Chestertonem -
zapewne także, by podtrzymać sympatię z rozmówcą-autorem książki o tym
filozofie, mówiąc: " (...) że jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to uwierzy we
wszystko, ... że właściwie pogłębiona, ułożona wiara w Jezusa Chrystusa jest
programem antywirusowym na intelektualny szmelc..."(s.141). W pełni
akceptuje synergię politycznej władzy i Kościoła, bo zapewnia ona trwałość
"uniwersum symbolicznego" (s.143).
Rozmówca J. Piekutowskiego przyznaje, że nie cierpi bogaczy z
Doliny Krzemowej, oligarchów, dziennikarzy "Gazety Wyborczej”,
technokratów, ale też nie akceptuje działań polaryzacyjnych TVP i Donalda
Tuska. Wielbi natomiast konserwatyzm, wykreowanych przez korporacje
amerykańskich konserwatywnych naukowców i władze oraz cytuje rodzimych
prawoskrętnych dziennikarzy i publicystów. Przeczytał u niejakiego Carla
Sagana, że "... umysł ludzki bez filara w postaci religii jest pozbawiony
poznawczego filtra i otwarty na każdą bzdurę" (s.140).
Zybertowicz traktuje denializm klimatyczny jako kryzys
rozumu. Powiada: "Robi się wielki szum wokół destabilizacji klimatu,
tworzy się rozmaite programy typu "Fit for 55" (s.139). Wie, że auto
elektryczne zostawia większy ślad węglowy niż auto spalinowe, ale już nie mówi
o obietnicy wyborczej PiS-u produkcji polskiej (M-)IZERY. To teraz lepiej
zrozumiemy wypowiedzi niektórych "ziobrystów", którzy powtarzają za
naukowcem rzekome prawdy o świecie.
Jego kilkunastoletni syn próbuje na różnych forach dyskutować
np. o ideologii gender, ale nie może w sieci powiedzieć, że to ideologia, bo
taki pogląd jest usuwany przez administratora.
Kiedy rozmówca A. Zybertowicza formułuje krytyczny sąd wobec rządu za to, że zamraża płace budżetówki, socjolog zbywa go stwierdzeniem: "Godność pracy jest wielowymiarowa, nie wiąże się tylko z pieniędzmi" (s.102). On sam mało zarabiał, a (pseudo-)naukowców można zmusić do pracy w szkolnictwie wyższym przez grantozę i punktozę. Jak widać, nie o rozwój nauki tu chodzi.
Powraca jednak problem niskich płac nauczycieli, który A. Zybertowicz także traktuje z góry twierdząc, że "(...) nauczyciele cieszą się całkiem niezłą relacją nakładu pracy do wynagrodzenia" (s.202). Socjolog kompromituje się jednak nie tylko stwierdzeniem, że "Poza tym nauczyciele mają jednak więcej dni wolnych nioż inne zawody, ich godziny pracy to 45 minut" (s. 203), ale także odsłoną politycznej zemsty PiS-u za strajk w 2019 roku, kiedy powiada:
"Niestety nauczyciele dali się wciągnąć w niskiego lotu gry polityczne. Czy strajki nauczycieli wiosną 2019 roku były odpowiedzialne? Czy destabilizacja funkcjonowania szkół na tak dużą skalę była odpowiedzialna? Czy umieszczanie filmików ilustrujących zachowania niektórych strajkujących pedagożek były wychowawcze i odpowiedzialne? " (s. 203-204)
Z każdym rozdziałem tej książki przekonujemy się, że nie jest tu ważne cyber-zagrożenie, tylko potraktowanie tego zjawiska jako okazji do propagandowego wzmocnienia prawicowej władzy. Cyber-zagrożenia zapewne mają swoje negatywne strony i następstwa, ale także pozytywne, o których już socjolog mówić nie zamierzał, albo w ogóle go one nie interesują. Warto dostrzec, że zupęłnie została zignorowana przez niego EDUKACJA, konieczność radykalnej transformacji szkoły, by młode pokolenie mogło poradzić sobie z problemami cyfrowego świata.
Dobrze, że chociaż cytując angloamerykańskich autorów stwierdza w
odniesieniu do fizyki, że: "(...) stałość poznanych dotąd praw fizyki nie
musi być ostateczna" (s.69). Zapewne dlatego jako naukowiec nauk
socjologicznych "przydeptuje gardło w swojej
pieśni".