Nie bardzo mam czas na śledzenie programu
telewizyjnego, toteż jadąc na spotkanie z kadrą akademicką jednego z
uniwersytetów miałem czas na to, by w czasie podróży odtworzyć reportaż o
intrygującym tytule: NIEWIZERUNKOWY. Nie zwróciłem uwagi na to, kto
wrzucił do sieci link do tego materiału, ale z informacji jego producenta TVP3
każdy mógł się dowiedzieć, że będzie on poświęcony jednemu z wybitnych pedagogów
czasów transformacji ustrojowej - przedwcześnie emerytowanemu profesorowi nauk
społecznych Aleksandrowi NALASKOWSKIEMU.
Obejrzałem
reportaż z uwagą i nie żałuję poświęconego nań czasu. Szkoda, że musiał
powstać, bo przecież mogło w ogóle nie dojść do wydarzeń, w wyniku których
Profesor sam zrezygnował z pracy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu,
mimo prawnej możliwości kontynuowania jej do 70 roku życia. Straciła na tym
uczelnia, część studiującej młodzieży i kadr naukowych, które powinny mieć
kontakt z Mistrzem, czołową postacią polskiej humanistyki i nauk
społecznych.
Środowisko akademickie nie tylko macierzystej uczelni, które zawdzięcza A. Nalaskowskiemu instytucjonalne sukcesy, indywidualne kariery, awanse, wprowadzenie do świata Nauki, w wyniku pozanaukowej aktywności tego pedagoga jako felietonisty prawicowego tygodnika "W Sieci", dokonało zwrotu. Wszystko to, co było Jego wkładem w kapitał kulturowy, społeczny macierzystej uczelni, jej kadr naukowych, w rozwój pedagogiki i środowiska akademickiego tej dyscypliny naukowej, zostało w zdumiewającej formie i klimacie "unieważnione".
Co pozostało? Jak
informuje wydawca reportażu:
Aleksander Nalaskowski, to jedyny w Polsce profesor pedagogiki zajmujący się stolarstwem i jedyny w Polsce stolarz z ogromnym talentem publicystycznym piszącym cięte felietony.
On jednak zawsze miał cięty język, także w swoich rozprawach,
które są wyjątkowe w stylistyce, niepowtarzalne, oryginalne i ponadczasowe w
swej treści.
Dobrze, że redaktor reportażu Mirosław Rogalski namówił Profesora na spotkanie z przeszłością, z samym sobą, by zarazem przypomnieć akademickim faryzeuszom, kim i gdzie by byli, gdyby nie On. Szkoda, że sprowadził powód rezygnacji A. Nalaskowskiego z pracy w UMK w Toruniu tylko do powyższego wydarzenia.
Dobór komentatorów jest w tym przypadku
zdumiewający, bo w przeważającej mierze pozanaukowy tak, jakby A. Nalaskowski
był przede wszystkim publicystą skrzywdzonym w macierzystej uczelni. Tymczasem nie
trzeba budować nowego wizerunku jednemu z najważniejszych polskich pedagogów,
tym bardziej przez TVP, bo Profesor wypracował sobie przez czterdzieści
lat własną, niepodważalną pozycję uczonego w wyniku twórczej pracy
badawczej, dydaktycznej i w zarządzaniu uniwersyteckim wydziałem.