Tą frazą z tekstu Marii Grzegorzewskiej rozpoczęła laudację z okazji nadania przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej godności doktora honoris causa Siostrze Małgorzacie Chmielewskiej prorektor APS -, wybitna profesor pedagogiki w zakresie pedagogiki specjalnej Joanna Głodkowska. Gorąco polecam zapoznanie się z treścią tej wypowiedzi na cześć jakże wyjątkowych dokonań (w ciągłym procesie) w sferze troski o humanum siostry Małgorzaty Chmielewskiej.
To było wielkie święto nie tylko jakże wyjątkowej na
świecie Akademii Pedagogiki Specjalnej, wyróżnionej najwyższą godnością
akademicką OSOBY-INSTYTUCJI POMOCOWEJ, SPOŁECZNEJ, ale tak naprawdę było to też
święto wielu tysięcy pedagogów specjalnych, ich nauczycieli, mistrzów,
bohaterów codziennych zmagań z trudami, barierami, bolączkami osób
doświadczonych przez los, ale i ofiar toksycznych postaw ludzkich, także
spowodowanych przez własne działania, których następstwa są dramatyczne,
bolesne, tragiczne.
Doktor honoris causa APS przyjechała wraz z jednym ze
swoich podopiecznych - p. Arturem, by w cudownie stworzonej aurze bycia z
OSOBĄ, która nie powinna być postrzegana czy traktowana przez obserwatorów,
wchodzących w interakcję z nią jako niepełnosprawna, ale najzwyczajniej w
świecie INNA. Jak mówiła przed stu laty M. Grzegorzewska - Nie ma
kaleki. Jest człowiek. W czasie tego święta Siostra M. Chmielewska była
wraz z OSOBĄ, która mogła być sobą, przeżywać wraz z Nią całe wydarzenie na
swój, inny sposób. W auli obecni byli Jej współpracownicy, wolontariusze,
sojusznicy, w tym także absolwenci APS, ludzie wielkiego serca, z którymi reperuje
świat, ceruje aporie setek tysięcy ludzkich istnień.
Już na wstępie swojego wystąpienia przed zgromadzonym
w auli APS wysokim Senatem, gośćmi (także w ramach transmisji internetowej) dr h.c. Siostra M.
Chmielewska przypomniała komentarz św. Jana Pawła II z czasu jednej z wielu
pielgrzymek do kraju: "Ale mi się przytrafiło". Skromność tak
oddanej w służbie ludziom postaci była zapewne dla wielu osób
bezpośrednią okazją do jej doznania, ale także do zastanowienia się nad sobą samym, własnym
statusem, komfortem czy trudem życia w porównaniu z tymi, którymi od dziesiątek
lat zajmuje się z wielkim oddaniem Siostra M. Chmielewska. Dzięki Jej refleksji można było zrozumieć,
jak wiele trzeba czasu, starań, bywa, że i upokorzeń, by móc pozyskiwać środki
i tworzyć warunki do godnego życia człowieka z jakichś powodów ich
pozbawionego.
Wyróżniona prosiła wszystkich uczestników tej
uroczystości, żeby wspólnie spojrzeć na sytuację ludzi wykluczonych w naszym
społeczeństwie, a więc osób bezdomnych, niechcianych, niepełnosprawnych, pokrzywdzonych
przez innych, a nie tylko przez rzekomy system. Kilkadziesiąt lat temu, kiedy
zaczynała swoją pracę jako nauczycielka w LASKACH, a więc w zakładzie dla osób
niewidomych i niedowidzących, doświadczyła po raz pierwszy sytuacji pozbywania
się przez niektórych rodziców własnego dziecka, które przez kilka lat było
przechowywane w piwnicy, ze wstydu przed opinią innych. Obecnie jesteśmy na
szczęście na zupełnie innym etapie rozwoju społecznego, co jednak wcale nie
oznacza, że ludzie słabsi, ci, którzy z różnych powodów są inni, nie pasują do
większości, mają wreszcie swoje miejsce, a ich obecność nie jest
zagrożona.
Stworzyliśmy bardzo dobrze systemy pomocy społecznej,
które są tak genialne i szczelne, że wyrzucają poza margines kolejne grupy
ludzi, ludzi słabszych, ludzi, którzy z różnych powodów (fizycznych,
psychicznych, rasowych, kulturowych, płciowych itp.) do tych systemów nie
pasują. Tymczasem - jak mówiła Grzegorzewska, ale i Janusz Korczak: Nie
ma dziecka. Jest człowiek. Nie ma osoby niepełnosprawnej. Jest człowiek, tyle
tylko, że inny.
Nie wolno zatem dzielić ludzi na lepszych i gorszych,
ani na tych, którzy są na granicy polsko-ukraińskiej, jak i na tych na granicy
polsko-białoruskiej, tybetańskiej itd. Z czego bierze się to, że jednak
wyrzucamy niektóre jednostki poza systemowe rozwiązania?
Prawdopodobnie wynika to z tego, jak mówiła M. Chmielewska,
że (...) chcemy w tych systemach ulokować i uspokoić własne wyrzuty sumienia,
okazać innym uczucie litości, a nie empatii, współcierpienia. Chcąc przyjąć
bezdomnego, chorego do schroniska trzeba mieć decyzję administracyjną!
Stwarzamy zatem systemy, w których również część osób niepełnosprawnych w ogóle
się nie mieści. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o.... pieniądze.
Gdyby nie strajki rodziców i
organizacji osób niepełnosprawnych, to by dla tego tu pana renta socjalna
wynosiła nie ponad 700 złotych, ale - jak dzisiaj - już ok. 940 zł. Spróbujcie
jednak utrzymać przy godnym życiu osoby z taką "pomocą" finansową.
ZUS dzisiaj wydaje osobie niepełnosprawnej na miesiąc 719 zł. to
obrazuje nasze społeczeństwo, którego los i życie zależy od decyzji polityków,
a politycy będą kierowali się tylko tym, co lubią wyborcy.
Walka o godne warunki życia, o godność osób
najsłabszych, wykluczonych trwa, gdyż ich los wcale nie uległ poprawie. Jeśli
ktoś chce być samarytaninem, to musi mieć pieniądze, ale też ważny jest
sprawiedliwy społecznie podział budżetu państwa. Jest jeszcze mnóstwo do
zrobienia, żeby tacy ludzie, jak Artur mogli godnie żyć. INNY niż JA, to nie
znaczy GORSZY czy LEPSZY. Nie uszczęśliwiajmy ludzi według naszego wzorca, jeśli
nie wiemy, co jest tak naprawdę najbardziej potrzebne temu drugiemu
człowiekowi.
Dostąpiliśmy w czasie Uroczystego Senatu APS wyjątkowego zaszczytu spotkania z Siostrą Małgorzatą Chmielewską - doktor honoris causa wspólnie z Nią radując się Jej obecnością i możliwością wyrażenia własnych podziękowań za Jej wyjątkową
misję i poświęcenie. Byliśmy wdzięczni za uświadomienie nam nowych wymiarów, aspektów, kontekstów
życia dla innego życia.
Rektor prof. APS Barbara Marcinkowska zapewniła nam jeszcze jedno przeżycie w czasie tak pięknej uroczystości. Było ono wywołane trzema etiudami filmowymi, które zamówiła u młodych filmowców, reportażystów, którzy - zainspirowani wybraną myślą Marii Grzegorzewskiej - poruszyli w nich egzystencjalne problemy ludzkości na świecie oraz życia osób INNYCH. To była dla nas wszystkich duchowa lekcja człowieczeństwa.