27 maja 2022

Wartość człowieka jest najcenniejszą wartością świata

 


Tą frazą z tekstu Marii Grzegorzewskiej rozpoczęła laudację z okazji nadania przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej godności doktora honoris causa Siostrze Małgorzacie Chmielewskiej  prorektor APS -, wybitna profesor pedagogiki w zakresie pedagogiki specjalnej Joanna Głodkowska. Gorąco polecam zapoznanie się z treścią tej wypowiedzi na cześć jakże wyjątkowych dokonań (w ciągłym procesie) w sferze troski o humanum siostry Małgorzaty Chmielewskiej. 


To było wielkie święto nie tylko jakże wyjątkowej na świecie Akademii Pedagogiki Specjalnej, wyróżnionej najwyższą godnością akademicką OSOBY-INSTYTUCJI POMOCOWEJ, SPOŁECZNEJ, ale tak naprawdę było to też święto wielu tysięcy pedagogów specjalnych, ich nauczycieli, mistrzów, bohaterów codziennych zmagań z trudami, barierami, bolączkami osób doświadczonych przez los, ale i ofiar toksycznych postaw ludzkich, także spowodowanych przez własne działania, których następstwa są dramatyczne, bolesne, tragiczne.

Doktor honoris causa APS przyjechała wraz z jednym ze swoich podopiecznych - p. Arturem, by w cudownie stworzonej aurze bycia z OSOBĄ, która nie powinna być postrzegana czy traktowana przez obserwatorów, wchodzących w interakcję z nią jako niepełnosprawna, ale najzwyczajniej w świecie INNA. Jak mówiła przed stu laty M. Grzegorzewska - Nie ma kaleki. Jest człowiek. W czasie tego święta Siostra M. Chmielewska była wraz z OSOBĄ, która mogła być sobą, przeżywać wraz z Nią całe wydarzenie na swój, inny sposób. W auli obecni byli Jej współpracownicy, wolontariusze, sojusznicy, w tym także absolwenci APS, ludzie wielkiego serca, z którymi reperuje światceruje aporie setek tysięcy ludzkich istnień.  


Już na wstępie swojego wystąpienia przed zgromadzonym w auli APS wysokim Senatem, gośćmi (także w ramach transmisji internetowej) dr h.c. Siostra M. Chmielewska przypomniała komentarz św. Jana Pawła II z czasu jednej z wielu pielgrzymek do kraju: "Ale mi się przytrafiło".  Skromność tak oddanej w służbie  ludziom postaci była zapewne dla wielu osób bezpośrednią okazją do jej doznania, ale także do zastanowienia się nad sobą samym, własnym statusem, komfortem czy trudem życia w porównaniu z tymi, którymi od dziesiątek lat zajmuje się z wielkim oddaniem Siostra M. Chmielewska. Dzięki Jej refleksji można było zrozumieć, jak wiele trzeba czasu, starań, bywa, że i upokorzeń, by móc pozyskiwać środki i tworzyć warunki do godnego życia człowieka z jakichś powodów ich pozbawionego. 

Wyróżniona prosiła wszystkich uczestników tej uroczystości, żeby wspólnie spojrzeć na sytuację ludzi wykluczonych w naszym społeczeństwie,  a więc osób bezdomnych, niechcianych, niepełnosprawnych, pokrzywdzonych przez innych, a nie tylko przez rzekomy system. Kilkadziesiąt lat temu, kiedy zaczynała swoją pracę jako nauczycielka w LASKACH, a więc w zakładzie dla osób niewidomych i niedowidzących, doświadczyła po raz pierwszy sytuacji pozbywania się przez niektórych rodziców własnego dziecka, które przez kilka lat było przechowywane w piwnicy, ze wstydu przed opinią innych. Obecnie jesteśmy na szczęście na zupełnie innym etapie rozwoju społecznego, co jednak wcale nie oznacza, że ludzie słabsi, ci, którzy z różnych powodów są inni, nie pasują do większości, mają wreszcie swoje miejsce, a ich obecność nie jest zagrożona

Stworzyliśmy bardzo dobrze systemy pomocy społecznej, które są tak genialne i szczelne, że wyrzucają poza margines kolejne grupy ludzi, ludzi słabszych, ludzi, którzy z różnych powodów (fizycznych, psychicznych, rasowych, kulturowych, płciowych itp.) do tych systemów nie pasują. Tymczasem - jak mówiła Grzegorzewska, ale i Janusz Korczak: Nie ma dziecka. Jest człowiek. Nie ma osoby niepełnosprawnej. Jest człowiek, tyle tylko, że inny. 

Nie wolno zatem dzielić ludzi na lepszych i gorszych, ani na tych, którzy są na granicy polsko-ukraińskiej, jak i na tych na granicy polsko-białoruskiej, tybetańskiej itd. Z czego bierze się to, że jednak wyrzucamy niektóre jednostki poza systemowe rozwiązania?

Prawdopodobnie wynika to z tego, jak mówiła M. Chmielewska, że (...) chcemy w tych systemach ulokować i uspokoić własne wyrzuty sumienia, okazać innym uczucie litości, a nie empatii, współcierpienia. Chcąc przyjąć bezdomnego, chorego do schroniska trzeba mieć decyzję administracyjną!  Stwarzamy zatem systemy, w których również część osób niepełnosprawnych w ogóle się nie mieści. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o.... pieniądze.

Gdyby nie strajki rodziców i organizacji osób niepełnosprawnych, to by dla tego tu pana renta socjalna wynosiła nie ponad 700 złotych, ale - jak dzisiaj - już ok. 940 zł. Spróbujcie jednak utrzymać przy godnym życiu osoby z taką "pomocą" finansową. ZUS dzisiaj wydaje osobie niepełnosprawnej na miesiąc 719 zł. to obrazuje nasze społeczeństwo, którego los i życie zależy od decyzji polityków, a politycy będą kierowali się tylko tym, co lubią wyborcy. 

Walka o godne warunki życia, o godność osób najsłabszych, wykluczonych trwa, gdyż ich los wcale nie uległ poprawie. Jeśli ktoś chce być samarytaninem, to musi mieć pieniądze, ale też ważny jest sprawiedliwy społecznie podział budżetu państwa.  Jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, żeby tacy ludzie, jak Artur mogli godnie żyć. INNY niż JA, to nie znaczy GORSZY czy LEPSZY. Nie uszczęśliwiajmy ludzi według naszego wzorcajeśli nie wiemy, co jest tak naprawdę najbardziej potrzebne temu drugiemu człowiekowi.

Dostąpiliśmy w czasie Uroczystego Senatu APS wyjątkowego zaszczytu spotkania z Siostrą Małgorzatą Chmielewską - doktor honoris causa wspólnie z Nią radując się Jej obecnością i możliwością wyrażenia własnych podziękowań  za Jej wyjątkową misję i poświęcenie. Byliśmy wdzięczni  za uświadomienie nam nowych wymiarów, aspektów, kontekstów życia dla innego życia. 

Rektor prof. APS Barbara Marcinkowska zapewniła nam jeszcze jedno przeżycie w czasie tak pięknej uroczystości. Było ono wywołane trzema etiudami filmowymi, które zamówiła u młodych filmowców, reportażystów, którzy - zainspirowani wybraną myślą Marii Grzegorzewskiej - poruszyli w nich egzystencjalne problemy ludzkości na świecie oraz życia osób INNYCH. To była dla nas wszystkich duchowa lekcja człowieczeństwa.