To zawołanie z sopockiej plaży: "Komu, komu, bo idę do domu?!" idealnie pasuje do deprecjacji odznaczenia w oświacie, która dotknęła m.in. MEDALU KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ. Jeśli sprawujący władzę w resorcie edukacji traktują ów Medal jako symboliczny środek płatniczy dla popierających politykę władzy, to znaczy, że odstępuje się od jego edukacyjnych przesłań na rzecz utrwalania partyjnego konformizmu.
To nie jest nic nowego w polskiej polityce
oświatowej ostatniego trzydziestolecia. Tak postępowała każda ekipa rządząca w
resorcie edukacji od 1993 roku, kiedy powróciła do sterowania szkolnictwem
doktryna partyjnego władztwa, a nie pedagogicznego, oświatowego wspomagania
rozwoju edukacji. Z Komisją Edukacji Narodowej nie ma to wiele wspólnego, a
nawet w pewnym zakresie deprecjonuje jej symbolikę i historię. Szkoda.
1) autorom wybitnych
prac pedagogicznych, wyróżniających się nowatorskich podręczników i pomocy
naukowych,
2) nauczycielom
legitymującym się co najmniej siedmioletnią wyróżniającą się działalnością
dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą, inicjującym i podejmującym
nowatorskie formy i metody pracy edukacyjnej,
3) autorom utworów
literackich, popularnonaukowych, dzieł scenicznych, muzycznych, plastycznych,
filmowych, widowisk telewizyjnych i audycji radiowych, które wywierają
szczególnie wartościowy wpływ wychowawczy i edukacyjny na dzieci
i młodzież,
4) nauczycielom
akademickim legitymującym się wybitnym dorobkiem w zakresie oświaty
i wychowania,
5) działaczom społecznym
i związkowym, fundatorom oraz innym osobom, których działalność wydatnie
przyczynia się do rozwoju oświaty i wychowania,
6) wyróżniającym się
pracownikom nadzoru i doradztwa pedagogicznego oraz doskonalenia
zawodowego nauczycieli,
7) obywatelom polskim
mieszkającym za granicą, cudzoziemcom i innym osobom, którzy swoją
działalnością przyczyniają się do promowania Polski za granicą i rozwoju
współpracy międzynarodowej w zakresie oświaty i wychowania,
8) innym osobom
legitymującym się wybitnym, uznanym dorobkiem w zakresie oświaty
i wychowania.
Dla przypomnienia jednak podaję, kogo
MEN/MENiS/MEN/MEiN namaszczało za partyjne poparcie polityki władz lub
odmawiało wyróżnień dla "obcych":
1) Po inauguracji roku szkolnego we
wrześniu 1996 roku bydgoski kurator oświaty zobowiązał dyrektorów szkół do
złożenia wyjaśnień, dlaczego uczniowie i grono pedagogiczne nie słuchali
przemówienia radiowego z okazji inauguracji roku szkolnego ministra edukacji
Jerzego Wiatra. Zalecono też czytanie artykułów prasowych ministra (W.
Borakiewicz, Słuchaj ministra obowiązkowo, GW 11.09.1996);
2) Medalu KEN nie mogli otrzymać
nauczyciele rekomendowani przez ZNP, gdyż - jak uzasadniał to minister
edukacji Roman Giertych: Stara się "nie odznaczać osób
rekomendowanych przez organizacje mające wszelkie cechy organizacji o
charakterze wywodzącym się z czasów komunistycznych". Ponownie przesłał do
zaopiniowania przez kuratorów wnioski zgłoszone przez ZNP. Po pozytywnych
opiniach kuratorów "osoby, które zasługują na medal, otrzymają
go". Te, które uzyskają negatywną opinię, nie otrzymają - zastrzegł
minister. - Nie mam w tej sprawie zaufania do ZNP".
Ba, trzeba było opublikować
odpłatnie na łamach "Rzeczpospolitej" w dziale "reklama"
apel ministra edukacji następującej treści:
3) Minister Dariusz Piontkowski wręczył w
2020 r. politykom i samorządowcom z PiS województwa podlaskiego Medal KEN, mimo
iż ich rzekome zasługi dla edukacji niewiele miały z nią wspólnego. Zapewne
podobnie postępowali poprzedni ministrowie edukacji w odniesieniu do tych
koleżanek i kolegów partyjnych, którzy działają w strukturach administracji
państwowej czy samorządowej, ale nie bezpośrednio w szkolnictwie czy placówkach
oświatowych i akademickich. Taki mamy od lat "medalowy klimat".
Kuratorzy oświaty wraz z nomenklaturą
Sekcji Oświatowej NSZZ "Solidarność" rekomendują do Medalu
"swoich". Nie widzę na stronach KO wykazu nauczycieli rekomendowanych
do tego wyróżnienia przez ZNP czy inne organizacje.
4) Minister edukacji i nauki Przemysław
Czarnek wręczył Medal KEN łódzkiemu dyrektorowi XXXIV LO „za wybitne
osiągnięcia w zakresie edukacji w Polsce, wychowania dzieci i młodzieży, za
wielką odwagę w walce z ideologizacją młodzieży”. Owa odwaga w czasach pokoju
wyraża się w tym, że ów dyrektor - Dariusz Jakóbek zabronił uczniom swojej szkoły zamieszczania na
internetowej platformie do zdalnej nauki znaku graficznego
"błyskawicy". Ten bowiem jest symbolem politycznym Strajku Kobiet w ostatnim kwartale 2020 r.
Być może nikt by nie dostrzegł, że ów
dyrektor zasługuje na Medal, gdyby nie to, że za powyższy zakaz skierowany do młodzieży
został on ukarany przez wiceprezydent miasta Łodzi odwołaniem go z
dyrektorskiego stanowiska.
Jak wyjaśniał mediom minister Czarnek: Medal mu
się należał, bo: - działania dyrektora 34 LO były uprawnione. Przekazał
on projekt regulaminu szkoły do konsultacji
radzie pedagogicznej i radzie rodziców, które nie zgłosiły żadnych uwag, ani
zastrzeżeń. Ujęty w regulaminie zakaz używania symboliki przez uczniów w
awatarach na szkolnej platformie był uzasadniony. Odnosił się do symboli o
charakterze politycznym, nawołujących do stosowania przemocy, szerzących
dyskryminację, nietolerancję, wykluczenie społeczne.
Gdyby minister i wiceprezydent m. Łodzi poczytali prace naukowe prof. Aleksandra Nalaskowskiego, to dowiedzieliby się, że tego typu akcje są przeciwskuteczne, ba, rozwijają ruch młodzieżowego oporu, kompromitują dorosłych.
Czy mamy oczekiwać, że kolejni nauczyciele
będą tropić, udzielać nagan, obniżać oceny tym uczniom, którzy oznaczą swój
identyfikator szkolny innym symbolem politycznym, też mogą liczyć na Medal KEN? Ponoć będzie on teraz wręczany każdemu, kto przeciwstawia się agitacji politycznej w szkole.
Czyżbyśmy mieli przypominać ministrowi, jaką agitację prowadzili posłowie PiS,
SLD, PO, PSL itp. w przedwyborczych okresach?
Jaki medal czy odznaczenie otrzyma nauczyciel, który obiecał uczniom, że jak tylko wrócą do szkoły, to "ich dobije sprawdzianami"?