25 października 2019

O absurdalności nauczycielskiego strajku włoskiego


Nie jestem zwolennikiem strajku włoskiego w edukacji (przed-)szkolnej, gdyż uderza on bardzo silnie w etos i pedagogię tej pięknej profesji. Następuje pogłębienie podziału między nauczycielami pasjonatami a nauczycielami, którzy, jeśli nawet kierują się w swojej pracy zawodowej chęcią dzielenia się z uczniami wiedzą i umiejętnościami, będą to musieli stanąć przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: KIM JESTEM JAKO NAUCZYCIEL?

Sponiewieranie tej profesji przez partię władzy z pomocą zdradzieckiej decyzji Komisji Oświaty NSZZ "Solidarność", zniszczyło nie tylko nauczycielski etos, ale i ruch jedynie możliwego i potencjalnie skutecznego protestu w formie strajku okupacyjnego przedszkoli i szkół. Także, nieudolne kierowanie akcją strajkową przez władze ZNP spowodowało, że każda inna forma protestu - po zawieszeniu akcji strajkowej - a sprowadzająca się do strajku włoskiego - NIE MA JUŻ ŻADNEJ WARTOŚCI I ZNACZENIA. Ten rodzaj protestu jest NIESKUTECZNY uderzając w resztki nauczycielskiej godności.

Albo wszyscy nauczyciele solidarnie i lojalnie odmówią zmasowaną akcją strajkową pracy ze względu na niskie płace, tak jak czynią to przedstawiciele innych zawodów służb publicznych, albo muszą pogodzić się z rolą prekariuszy! Rząd ten, jak i poprzednie nie liczy się z kadrami nauczycielskimi oświaty publicznej! W tym obszarze służb publicznych oszczędza się najlepiej i najskuteczniej, bo zawsze można odwołać się do wyborców pytając ich, czy akceptują odejście nauczycieli od tablicy i pozostawienie dzieci w domach? Tak najłatwiej manipuluje się opinią publiczną, kieruje atak na nauczycieli pod pozorem troski o dzieci i młodzież.

Nędza generuje nędzę. Źle opłacany nauczyciel musi liczyć się z permanentnym odraczaniem przez kolejne rządy godnych płac za pracę, za misję, za posłannictwo, za pasję, za kompetencje i wykształcenie. Nauczycieli z misją i pasją nienawidzi także ta część nauczycieli, którym się nie chce, którzy wolą status quo. Strajk włoski jest dobry w lotnictwie, w służbach komunalnych, w służbie zdrowotnej, ale nie w oświacie, nauce i kulturze. Takich "gestów" nikt nie zauważy, gdyż nie jest ani spektakularny, ani transparentny, natomiast może być wykorzystywany przez władze do dalszego dzielenia i wykluczania z oświaty słusznie upominających się o swoje prawa i godność nauczycieli.

Spójrzmy prawdzie w oczy! Ilu wspaniałych pedagogów już porzuciło szkoły, a ilu kandydatom do tej profesji zmieni się kierunek wyboru miejsca pracy? Ilu wspaniałych pedagogów przedszkolnych i szkolnych, w bursach i internatach trwa jeszcze na posterunku, bo ma względnie lub bezwzględnie bogatych partnerów życiowych - mężów czy żony? Oni mogą iść do przedszkola lub szkoły nie po to, by otrzymać za pracę godziwą płacę, tylko by realizować swoje pasje. NAUCZYCIELE! JESTEŚCIE POTRZEBNI DZIECIOM I MŁODZIEŻY! Trzeba było głosem wyborczym zadecydować o tym, komu powierzony będzie los tej profesji.

Nauczyciele muszą wybrać inną drogę walki o własną godność profesji, w tym o płace i odpowiedzialność. Tylko radykalne metody stają się skuteczne w sytuacji, gdy rządzący równie radykalnie lekceważą wrażliwe etycznie i pedagogicznie środowisko profesjonalistów. Każda miękka forma protestu odwróci się przeciwko nauczycielom. W tym zawodzie trzeba mieć miękkie serce, ale twardą pupę.