Co się uczonym (nie-) opłaca ?


Dziennikarze narzekają, że nie mogą namówić żadnego naukowca na wyrażenie opinii o wykazie punktowanych wydawnictw, który został opublikowany przez resort nauki i szkolnictwa wyższego. Wystarczyłoby zapytać ministra J. Gowina, jakimiż to kryteriami kierował się powołany przez niego zespół tajnych ekspertów, który wyprodukował listę wydawców pierwszej i drugiej kategorii. Dlaczego w grupie wydawców za 200 punktów nie ma ani jednej polskiej oficyny??? To rzeczywiście jest tak źle? Tymczasem zagraniczni wydawcy znaleźli się w grupie oficyn za 80 punktów, czyli w drugą stronę można wykazać OBCYM, że są gorsi.

Po co i komu jest potrzebny taki wykaz? Czyżby wybitne monografie naukowe były wydawane w tych oficynach, które znalazły się w tym wykazie? Z jakiego to powodu nie znalazły się w tym wykazie inne wydawnictwa, w których także publikowano naukowe prace? Nauki humanistyczne i społeczne mają w kraju ważną do spełnienia misję publiczną, a nie tylko naukową. Chyba tylko to uzasadnia tak szeroki dobór wydawnictw.

Książka naukowa stała się w globalnym świecie rynkowym produktem, w który ktoś musi zainwestować tak, jak inwestuje się w utwory sztuki muzycznej, plastycznej, filmowej itp. Kto pokryje koszty nie tylko wysokiej jakości przekładu na język angielski, ale także związane z wydawniczymi recenzjami i promocją naukowego dzieła poza granicami kraju? Trzeba zapłacić wydawcom czasopism czy innym podmiotom rynkowym za reklamę książki naukowej.

Humaniści i badacze nauk społecznych muszą zatem zacząć oscylować między oryginalnością problematyki a sensacyjnością i atrakcyjności przekazu wyników własnych dociekań badawczych. Co im pozostaje, jeśli chcą zachować szacunek do siebie i być wiarygodni naukowo? Muszą wydawać swoje rozprawy w polskich oficynach, w języku polskim, by trafić do polskiego czytelnika.

Dlaczego ministerstwo nie przeznacza specjalnych środków na promocje i przekłady polskich dzieł, by można było wydawać je nie tylko, ale także poza granicami kraju? Może jednak umiędzynarodowienie powinno mieć hybrydalny wymiar, a nie jednokierunkowy i anglojęzyczny.

Wystarczy spojrzeć na listę tematów badawczych w Narodowym Centrum Nauki, które uzyskały w konkursach środki na ich realizację. Zapewne powstaną po kilku latach raporty z badań, a może i wcześniej pojawią się artykuły. Po co zagraniczny wydawca miałby opublikować rozprawę na przykładowy z konkursu NCN temat: "Przekształcanie relacji między państwem o obywatelem. Instytucjonalizacja podatku dochodowego w Polsce po 1989 roku"?

Nie znamy jeszcze listy czasopism. Tu eksperci wciąż chowają głowę w piasek, by nie skompromitować siebie i nie odbierać pretensji od własnych koleżanek czy kolegów w akademickim środowisku. Zapewne i ta lista ekspertów zostanie utajniona, dla ich dobra. Trwa rekrutacja do Komitetu Ewaluacji Naukowej. Nadal nie rozstrzygnięto konkursu na dofinansowanie redakcji czasopism.

Zapewne będziemy narzekać lub zachwycać się kolejnym wykazem, w zależności od tego, gdzie dotychczas sami publikowaliśmy swoje artykuły. Permanentnie wmawia się uczonym, że nie jest ważna odpowiedź na pytanie, CO BADASZ? O CZYM PISZESZ?, tylko GDZIE TO OPUBLIKUJESZ.

Komentarze

  1. Jak się wabi uwidoczniona na zdjęciu szylkretowa czytelniczka dzieł naukowych?
    A jeśli chodzi o kwestie wydawnictw, to teraz każdy własnym sumptem może wydawać swoje publikacje. Nie rozumiem dlaczego, jeśli ktoś wydaje moją książkę, to ma to inną rangę, niż, gdy wydaję to za własne pieniądze i mam w tym 100 procent zysku? To taki aspekt ekonomiczny obok merytorycznego i parametrycznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle "w punkt"!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dlaczego ministerstwo nie przeznacza specjalnych środków na promocje i przekłady polskich dzieł, by można było wydawać je nie tylko, ale także poza granicami kraju? "
    Panie profesorze, dla porządku: konkurs NPRH "Umiędzynarodowienie" (w którego zespole doradczym miałem przyjemność być) miał dokładnie takie właśnie cele i sfinansował naprawdę sporą liczbę przedsięwzięć polegającym na wydaniu obcojęzycznych przekładów wydanych w Polsce wartościowych monografii.
    Warto też w tym kontekście wspomnieć, że według obecnie znanych zasad (które mogą się wszak zmienić) po 80 punktów mają otrzymać monografie publikowane w dowolnych innych wydawnictwach zgłoszone do oceny eksperckiej. Z mojego punktu widzenia, niektórym z wydawnictw z Poziomu 1. (tj. tego po 80 punktów), co do których istnieją najliczniejsze wątpliwości co do ich naukowości i rzetelności recenzji, mogłyby być ocenione tą ścieżką.
    Z poważaniem,
    Robert Lew (UAM)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lista ekspertow opracowujących listę czasopism akurat nie jest utajniona, jest dostępna na stronie MNiSW

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie znamy jeszcze listy czasopism. Tu eksperci wciąż chowają głowę w piasek, by nie skompromitować siebie i nie odbierać pretensji od własnych koleżanek czy kolegów w akademickim środowisku"

    Panie profesorze, popieram powyższy głos, 28 lutego ukazało się zarządzenie MNiSW ws. powołania zespołów ds. oceny czasopim. Zarządzenie zawiera imienny wykaz ekspertów. Wśród ekspertów z dyscypliny pedagogika są badacze wielokrotnie wzmiankowani na tym blogu (poztywnie!).

    OdpowiedzUsuń
  6. Eksperci powołani przez MNiSW, o których wspominają komentujący, zajmować będą się czasopismami w tzw. listy filadelfijskiej. Panu Profesorowi chodzi o czasopisma polskie, i o to, które z nich będą mieć 5, a które 20 pkt. Tu nic nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uczelnia może wystąpić o uznanie monografii z innego wydawnictwa za "naukową", by móc zaliczyć 80 pkt w swoim slocie ewaluacyjnym. A co może zrobić autor, by uznać monografię za możliwą do zaliczenia do swego indywidualnego dorobku, jeśli miała nieszczęście ukazać się w innym wydawnictwie, niż pobłogosławione? Jeśli książka jest sprzed okresu objętego obecną ewaluacją (sprzed 2017 roku), a jest z innego wydawnictwa, to nie można jej zaliczyć do dorobku. To niesprawiedliwe! Na dorobek pracuje się latami - gdzie podstawowa zasada, że prawo nie obowiązuje wstecz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Obowiązywanie prawa wstecz to już norma.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam