22 sierpnia 2018

Kandydaci na Rzecznika Praw Dziecka - pierwsze starcie


Jeszcze w czerwcu środowisko eksperckie kończącego swoją drugą kadencję Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka wysunęło na Kandydatkę do tego stanowiska pedagog społeczną z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego dr hab. Ewę Jarosz. Oficjalnie Jej kandydatura została zaprezentowana w dn. 9 lipca 2018 roku w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.

Taka delegacja była jak najbardziej trafna, mógłbym nawet osobiście zaakcentować, że ZNAKOMITA. Dotyczy bowiem jednej z najlepszych w kraju znawczyń problematyki praw dziecka, ich ochrony oraz działań na rzecz ich przestrzegania nie tylko w naszym kraju. Nic dziwnego, że poparły Ją niektóre organizacje pozarządowe m.in. Komitet Ochrony Praw Dziecka, ZHP, UNICEF, Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Warto przypomnieć, że Kapituła Łódzkiego Towarzystwa Naukowego (ŁTN), której jestem członkiem od momentu jej powstania, w roku 2009 przyznała Ewie Jarosz Nagrodę ŁTN im. Ireny Lepalczyk za najlepszą rozprawę naukową z pedagogiki społecznej. Najwyżej oceniono monografię habilitacyjną pt. Ochrona dzieci przed krzywdzeniem. Perspektywa globalna i lokalna (Katowice 2008, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego) Autorka i laureatka Nagrody ŁTN nie poprzestała na tym wyróżnieniu, tylko kontynuowała swoje badania naukowe nad zjawiskiem przemocy dorosłych wobec dzieci, opracowywała raporty dla Rzecznika Praw Dziecka na ten temat oraz wspierała go w działaniach społeczno-politycznych oraz wynikających z funkcji urzędowych. Poznała tym samym także tę instytucję, warunki i zasady jej funkcjonowania, potencjał oraz słabości, także wynikające z regulacji prawnych.


Zupełnie naturalne, a przecież nie tylko w wymiarze osobistym, stało się skierowanie przeze mnie pod koniec czerwca 2018 r. do członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zapytania, czy byliby za udzieleniem poparcia Kandydatce do tego stanowiska? Wpłynęło do KNP PAN 31 głosów jednoznacznego poparcia. Kolejnym krokiem było skonsultowanie z władzami Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN prawa naszego Komitetu do instytucjonalnego włączenia się do Komitetu Honorowego naszej koleżanki, wspaniałej pedagog z Uniwersytetu Śląskiego.

Niestety, nasz Komitet Naukowy nie jest instytucjonalną częścią PAN, toteż jego działania są podporządkowane Statutowi Akademii. Ta zaś musi być apolityczna i nie może wikłać się w popieranie kandydatów do stanowisk państwowych. Rzecznik Praw Dziecka jest stanowiskiem ministerialnym, chociaż powoływanym przez Sejm, a nie rząd. Jego kadencja jest pięcioletnia. O wyborze Rzecznika rozstrzyga większość parlamentarna, a zatem partia władzy wraz ze swoimi koalicjantami za zgodą Senatu, gdzie też ma większość.

KNP PAN nie otrzymał z PAN zgody na podjęcie uchwały włączającej to środowisko do komitetu wyborczego dr hab. Ewy Jarosz, o czym została przeze mnie poinformowana, przyjmując to stanowisko ze zrozumieniem. Gdyby władze Sejmu skierowały do KNP PAN prośbę o opinię o kandydatach, to rzecz jasna miałaby ona charakter ekspercki, naukowo-pedagogiczny, a nie polityczny, i jako taka byłaby możliwa do przygotowania przez jedną z sekcji Komitetu.

Sejm powinien dokonać wyboru kolejnego Rzecznika Praw Dziecka przed końcem kadencji, ale posłowie mieli ważniejsze sprawy na głowie, które były związane z ustawą o Sądzie Najwyższym. Przypuszczam, że to zapomnienie nie było przypadkowe.

W dn. 28 lipca pojawił się na stronie Centrum Informacyjnego Sejmu komunikat o wpłynięciu do Marszałka Sejmu rekomendacji trzech kandydatur na nowego Rzecznika Praw Dziecka. Żądnego z kandydatów nie mogły zgłosić organizacje pozarządowe, gdyż w świetle prawa może to uczynić albo marszałek Sejmu lub Senatu, albo grupa co najmniej 35 posłów, albo co najmniej 15 senatorów.

W czasie lipcowego posiedzenia Sejmu obecny Rzecznik Praw Dziecka przedłożył sprawozdanie ze swojej działalności. Sala plenarna była niemalże pusta. Zlekceważyli obecność Marka Michalaka prawie wszyscy posłowie koalicji rządzącej, partii Kukiz'15, ale także - co wzbudzić powinno nie tylko zdziwienie - parlamentarzyści niezależni oraz w dużej części reprezentujący opozycję totalną z PO, PSL i Nowoczesnej. Rzecznik Praw Dziecka przemawiał zatem do niemalże pustej sali obrad oraz wicemarszałka Sejmu. Ławy rządowe też były puste, nie wspominając o galerii dla Prezydenta RP.


Tak czynni zawodowo politycy postrzegają i traktują urząd Rzecznika Praw Dziecka w Polsce. Nie będę w tym miejscu analizował tego zjawiska, bo ma ono swoje korzenie w minionych latach, kiedy powoływano Rzecznika po raz pierwszy, a potem dokonywano zmian, także z naruszeniem reguł demokracji. Rzecznik, czyimkolwiek by nie był, stał się kolejnym stanowiskiem państwowym, swoistego rodzaju synekurą dla zwycięskiej partii politycznej, skoro de facto w trakcie sprawozdania niemalże nikogo nie obchodzi jego sprawozdanie. Fikcja. Pozór. Jeszcze jedno stanowisko do obsadzenia z odpowiednim budżetem dla "swoich". Nie ma znaczenia, która formacja polityczna dokonywała w Sejmie "wyboru" i obsady na tym stanowisku.

Dr hab. Ewę Jarosz otrzymała poparcie ze strony posłów Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego - Unii Europejskich Demokratów. Pod wnioskiem trzeciej kandydatki - doktor nauk społecznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracująca z Szkołą Wyższą Przymierza Rodzin - Sabiny Lucyny Zalewskiej podpisali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Adiunkt UKSW opublikowała swoją dysertację doktorską pt. ":Małżeństwo i rodzicielstwo po usamodzielnieniu się dzieci. Studium empiryczne "syndromu pustego gniazda"" (Warszawa 2015), którą przygotowała pod kierunkiem prof. dr hab. Barbary Smolińskiej-Theiss.


W ostatnich dniach lipca pojawił się w mediach społecznościowych artykuł Kamila Dachnija pt."To najpewniej ona będzie nowym Rzecznikiem Praw Dziecka. Właśnie poznaliśmy trzy kandydatury", który rozwiewa wątpliwości co do rozstrzygnięcia powyższego "konkursu".

Kandydatkę PiS zdemistyfikowali dziennikarze, których zainteresowała ta postać. Najpierw redaktor Artur Grabek z tygodnika "WPROST" ujawnił, że pani dr S. Zalewska posługuje się fałszywą tożsamością informując o rzekomym wykształceniu psychologicznym (w istocie ma wykształcenie z nauk o rodzinie i doktorat z pedagogiki), natomiast Anna Golus opublikowała w "Tygodniku Powszechnym" artykuł pt. "Kopiuj, wklej, przylej" (2018 nr 35) ujawniając plagiaryzm tej kandydatki. To już jest przysłowiowy "gwóźdź do trumny", chyba że partia władzy dojdzie do wniosku, że naruszająca prawa autorskie może być rzecznikiem praw dziecka, skoro tych praw nie uznaje.

Pozostał jeszcze jeden kandydat do tego urzędu - pan Paweł Kukiz-Szczuciński, który jest lekarzem medycyny, psychiatrą dziecięcym. Dla PiS może być kłopotem, podobnie jak dr hab. Ewa Jarosz, bowiem został zgłoszony także przez partie tzw. opozycji, a mianowicie posłów Kukiz15, Polskiego Stronnictwa Ludowego i posłów niezależnych.

Ma jednak ciekawą biografię. Jest członkiem Zespołu Ratunkowego Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, a w swoim doświadczeniu zawodowym udział w misji humanitarnych w Peru, na pograniczu Syria/Liban, oraz w Irackim Kurdystanie, gdzie niósł pomoc dzieciom - ofiarom konfliktu z ISIS!

Udzielając wywiadu prasie tak przedstawia swoje plany:

"Jako Rzecznik Praw Dziecka planuje skoncentrować się na wspieraniu rozwoju psychiatrii dziecięcej, inicjowaniu reformy opieki pediatrycznej. Za priorytet uznaje optymalizację walki z cyberprzestępczością wobec dzieci oraz skuteczniejsze ściganie pedofilii. Chce zająć się problemem nadużyć seksualnych wobec dzieci – w sieci i nie tylko.(...)

Doktor Szczuciński chce inicjować i wspierać programy profilaktyki i prewencji zagrożeń, szczególnie w obszarze uzależnień - w tym uzależnień od urządzeń mobilnych i Internetu.

- Uważam, że przed urzędem stoją teraz nowe wyzwania. To przede wszystkim wsparcie psychologiczne dzieci i młodzieży – są dziś w grupie ryzyka samobójstw, mają ogromny problem z uzależnieniami, szczególnie behawioralnymi, bo już malutkie dzieci są uzależnione od urządzeń mobilnych, na przykład smartfonów i iPadów. Potem te uzależnienia przenoszą się do świata wirtualnego, w którym narażone są na cyberprzestępczość i działania patostreamerów - dodaje.

Za istotny obszar doktor Paweł Szczuciński uważa wyzwania związane z narastającą działalnością ruchów antyszczepionkowych oraz medycyną alternatywną zagrażającą zdrowiu i życiu dzieci. Jednym z priorytetów doktora Szczucińskiego jest inicjowanie zmian powodujących wyrównywanie szans edukacyjnych, szczególnie dzieci z obszarów wiejskich.
.

Dopiero w połowie września 2018 r. Sejm powinien dokonać wyboru nowego Rzecznika, ale też może zlikwidować spec-ustawą ten urząd, gdyby większość parlamentarna doszła do wniosku, że jest on zbyteczny.

Mam nadzieję, że pani S. Zalewska nie będzie rzecznikiem praw dziecka, a władze Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego podejmą stosowną decyzję. Czy ktoś taki może być nauczycielem akademickim, tym bardziej, że - jak na ironię - prowadzi zajęcia z etyki... ?


Każdy z tych dwóch kandydatów - bo wykluczam tu panią z tak poważnymi zarzutami - mógłby pełnić ten urząd. Nie ma żadnego sensu porównywanie ich ze sobą pod kątem wykształcenia, osiągnięć naukowych, wieku, praktycznych doświadczeń itp. Nie porównuje się osób, jeśli są one z wielu powodów ze sobą nieporównywalne. Mnie osobiście najbliższa jest Koleżanka z Uniwersytetu Śląskiego, ale w tym przypadku jestem stronniczy. Co zrobią posłowie rządzącej koalicji?


Co będzie bardziej aktualne - "Umarł król, niech żyje król"! czy "Syndrom pustego gniazda"?