01 lipca 2023

Profesor Agnieszka Gromkowska-Melosik doktorem honoris causa Akademii WSB

 

Uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej prof. Agnieszce Gromkowskiej-Melosik w ostatnim dniu czerwca było odsłoną życia i dokonań uczonej z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu. Tegoroczne lato obfituje w uroczystości uhonorowania przez uczelnie przedstawicieli polskiej pedagogiki. Przed tygodniem pisałem o uroczystości nadania przez Senat Uniwersytetu Zielonogórskiego godności doktora honoris causa profesorowi Markowi Konopczyńskiemu.  


JM Rektor Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej - prof. AWSB Zdzisława Dacko-Pikiewiczwyróżniła wczoraj tą godnością pierwszą pedagożkę, która poświęciła większość swoich badań naukowych właśnie kobietom jako badaczka zaangażowana w szkolnictwie wyższym i nauce. 

Jak wynika z najnowszego raportu „Nauka w Polsce 2022” Państwowego Instytutu Badawczego, jakim jest Ośrodek Przetwarzania Informacji Im wyższy stopień naukowy, tym odnotowano mniejszy udział kobiet. Tylko 27% profesorów i 42% doktorów habilitowanych to kobiety

Wygłaszając laudację prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz akcentowała, że naukę tworzą osoby o silnej tożsamości podmiotowej, wrażliwe na nierówności społeczne, zaangażowane w badania i kreatywne. Prof. A. Gromkowska-Melosik harmonijnie łączy różne role i obszary własnego życia, a przy tym należy do pokolenia młodych naukowczyń, które uczciwie i rzetelnie wykorzystały możliwości do własnego rozwoju, jakie stwarzało Narodowe Centrum Nauki i Jej macierzysty uniwersytet. 

Nie poprzestała na studiowaniu jedynie rodzimej literatury przedmiotu, ale realizując projekty badawcze finansowane z grantów NCN, łączyła je z wyjazdami naukowymi poza granice naszego kraju, gdzie w bibliotekach uniwersyteckich pozyskiwała najnowsze źródła do swoich badań. Była w tak znaczących na świecie uczelniach, jak m.in.: pięciokrotnie w University of Virginia (w tym na stypendium Parrish Foundation),  Uniwersytet w Tillburgu, Holandia, dwukrotnie w Uniwersytecie w Amsterdamie, Holandia, Uniwersytet Karola w Pradze, dwukrotnie w University of London w Londynie, Uniwersytet w Sztokholmie, Uniwersytet w Oslo, Universidad Zaragozza, Hiszpania (udział w projekcie Erasmus-Mundus), Universidad de Buenos Aires, University of Sydney, Australia i University of Lund.

Najważniejsze w dorobku naukowym prof. A. Agnieszki Gromkowskiej-Melosik są oczywiście publikacje, w których stawia społecznie doniosłe pytania o to, co jest największym problemem dla kobiet w ich życiu osobistym i pracy zawodowej. Opisuje i interpretuje ich osobiste doświadczenia, przeżycia, doznania, czyniąc ze swojego pisarstwa naukowego po części hermeneutykę epistemologiczną z zawartym w niej naddatkiem pedagogicznym. 

Nie ma miejsca w rozprawach Pani Profesor powierzchowna rekonstrukcja idei kobiecości i związanych z nimi praktyk kulturowych, gdyż w każdej z publikacji odnajdujemy znakomitą umiejętność konstruowania historycznie, społecznie i politycznie uwarunkowanej wiedzy, która pozwala na dociekanie esencji, kulturowego rdzenia interesującego ją fenomenu. Niezwykle interesująco pedagożka odsłania sposób odczytywania przez siebie wielu źródeł naukowych na temat kobiecości, w tym występujących w nich sprzecznych ze sobą interpretacji. 

Zapewne związek z mężem - profesorem nauk społecznych Zbyszko Melosikiem, który nie tylko pisze o pasji bycia naukowcem, ale i wzbogacał swoimi rozprawami wrażliwość na naukoznawcze racje, sprzyjał temu, by odnaleźć niejako obok jego zainteresowań własny przedmiot badań, by nikt nie poddawał go w wątpliwość czy nie doceniał jego autonomicznego i twórczego sprawstwa. 

Nauka potrzebuje prawdy, także tej o fundamentalnie patriarchalnej perspektywie organizacji, struktur, treści i formatowania ról społecznych w szkolnictwie publicznym, co w populistycznie zarządzanym państwie zaczyna wchodzić na pierwszy plan. Pani Profesor dostrzega kryzysy kultury codziennego życia młodzieży, które stają się odsłoną kryzysu uczestniczenia pokolenia X-Y-Z w życiu politycznych i kulturowych podziałów w społeczeństwie nieprzyjaznym badaniom kulturowym, w tym feministycznym. 

Rozprawy Pani Profesor oddają zarazem sprawiedliwość intelektualną sile argumentów, z którymi sama polemizuje, pokazując ich zróżnicowanie i skutki wprowadzania ich w życie. W świetle bogatego zbioru publikacji historycznych, socjopedagogicznych, naukoznawczych i oświatowych nie będzie łatwo naśladować Jej warsztat badawczy, czy literalnie kontynuować Jej pedagogiczne intuicje. Wynikają one bowiem z bardzo osobistych odczytań realnego świata własnej aktywności, często powstrzymywanej w głębi narracji, by nie urazić któregoś ze znaczących uprzednio interlokutorów.

Dostojna Doktorka Honoris Causa wydała wspólnie z Aleksandrą Boroń raport z badań, które dotyczą losu ukraińskich uchodźczyń (Ukraińskie uchodźczynie wojenne. Tożsamość, trauma, nadzieja. Kraków 2022). Prowadząc z nimi rozmowy, wywiady, dokonując obserwacji zarejestrowały zarazem świadectwo egzystencjalnych dramatów, niewyobrażalnych dla cywilizowanego Europejczyka trzeciej dekady XXI wieku przeżyć, rozterek, indywidualnych historii życia swoich respondentek.  Już po dwóch tygodniach był rezonans w czasopiśmiennictwie ukraińskim w USA i na Ukrainie, potwierdzając niesłychanie ważne analizy i wyniki badań tak dla nauki, jak i ukraińskiego społeczeństwa.

Wczorajsza uroczystość była okazją do podkreślenia istotnego wkładu pedagogiki w rozwój nauk społecznych. Przybyli na nią rektorzy, dziekani, recenzenci, współpracownicy, przyjaciele i znajomi. JM Rektor Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej wręczyła Doktor honorowej obraz, który zawierał elementy architektury miasta dynamicznie rozwijajacej się uczelni i ... Poznania, a w różnych zakamarkach miejskiej przestrzeni zostały ukryte symbole regionu. 

Piękna to była uroczystość, a życzeniom i gratulacjom nie było końca.    



30 czerwca 2023

Sowizdrzałowa wysepka innej edukacji

 


Wprawdzie są już wakacje, ale dlaczego nie mielibyśmy pisać o tym, co działo się w trakcie minionego roku szkolnego?

W Katowicach powstało Liceum Sowizdrzała, które jest Autorską Szkołą Ponadpodstawową. Sfera niepubliczna jest wciąż jeszcze bardziej przyjazna tej młodzieży, która nie mieści się w ogólnodostępnych, publicznych szkołach ponadpodstawowych.

Zwracam uwagę, że fakt niemieszczenia się nie dotyczy problemów kognitywnych, kompetencyjnych, ale kulturowych, psychospołecznych. Są nastolatkowie, którzy potrzebują innej kultury środowiska edukacyjnego, w którym będą mogli albo kontynuować albo po raz pierwszy w swoim życiu doświadczać sytuacji autotelicznego uczenia się, które są ważne jako coś cennego samo w sobie.

Są absolwenci szkoły podstawowej, którzy nie zamierzają uczestniczyć w tzw. "wyścigu szczurów", nie chcą być ofiarami panoptykonu, ale pragną rozwijać się, odkrywać własne człowieczeństwo, doświadczać świata wartości humanistycznych, a nie podporządkowanych jakiejś ideologii, światopoglądowi, doktrynie, a więc temu, co jest obce ich potrzebom samorealizacyjnym.

Zapewne takim środowiskiem może być: Szkoła na wagarach? Sowizdrzał? - jak piszą o niej jej organizatorzy - Fundacja Ekosystem Rośnie:

Szkoła stała się dziś instytucją przemęczoną, kontrolującą, sparaliżowaną formalnościami, w której paradoksalnie coraz trudniej się uczyć. Utraciła swój sens i podstawowe zobowiązanie.

Stara mądrość mówi, że w takich momentach potrzebujemy chwili buntu i wędrówki.

Buntu, który sekretnie przywraca porządek.

Wędrówki w nieznane, bo znane oszalało.

O tym samym jest też nastoletniość, o poszukiwaniu wizji na swoje nowe życie.

Życie dorosłego.

 

Tę wysepkę innej edukacji tworzy wypromowana dwa lata temu dr Dominika Hofman wraz z Kacprem Lemieszem na Śląsku fundacja - Szkoła Górników Kulturowych - Hajmat, która z kolei prowadzi Liceum Sowizdrzała (www.liceumsowizdrzala.pl )



Jak pisze do mnie pani dr Dominika HofmanMała to szkoła, ale gęsto tkana: dbamy o piękno w naszej przestrzeni, gotujemy, sprzątamy (co jak się okazuje jest dzisiaj rozwiązaniem wręcz rewolucyjnym), wgryzamy się poznawczo w różne tematy połączone w bloki przedmiotowe, nasłuchujemy o co prosi nas najbliższe sąsiedztwo i miasto, wyruszamy poza znane, aby pobyć z dzikością. 

Zadajemy pytania: co to znaczy stawać się człowiekiem?

Jakie zadania (poza tymi typowo szkolnymi) ma do zrealizowania nastolatek?

Na czym polega inicjacja w nastoletniość?

O czym są kłopoty, z którymi przyszło nam się dzisiaj mierzyć?

Jak, będąc z nimi w kontakcie, utkać z nich coś pięknego?

Do czego wzywa nas kondycja dzisiejszej młodzieży?

Gdzie się podziali dorośli i co to znaczy dojrzałość?

Jak tworzyć "małe centrum świata" - zdrowy organizm w tak biednym otoczeniu kulturowym?

Do czego zaprasza nas świat, głównie ten najbliższy?

Właśnie prowadzą rekrutację do II klasy. O szkołach niepublicznych nie chcą pisać media, gdyż dziennikarze mogą być podejrzewani o ukrytą reklamę. Może też być tak, że prowadzący tego typu placówki nie chcą, żeby o nich pisały media, bo te koncentrują się głównie na banałach typu: szkoła bez ocen i bez dzwonków albo ma szkoła wprowadzająca innowacyjne metody kształcenia. 

Jak sądzę, prowadzący Sowizdrzała nie chcą takiej narracji o ich inicjatywie. Może warto tam zajrzeć, porozmawiać z pedagogami, dowiedzieć się, co takiego ważnego może oferować młodzieży właśnie ta placówka w sytuacji, gdy narasta problem zanikania troski nastolatków o własny rozwój, o poczucie sensu życia, a co dopiero mówić o wartości uczenia się przez całe życie? 

 (źródło foto: D. Hofman) 


29 czerwca 2023

NGO - dość błądzenia! Przestańcie publikować gnioty oświatowe

 

Nie ma nic gorszego, jak podejmowanie przez fundacje problematyki naprawy Rzeczypospolitej, a oświaty i nauki w szczególności!  Oto został opublikowany przez Instytut Spraw Publicznych, Fundację Geremka, Stowarzyszenie 61, Fundację Sztuka Media Film, Fundację im. Janiny Paradowskiej i Jerzego Zimowskiego oraz Fundację Amicitia materiał pt. "JAKA POLSKA PO WYBORACH 2023? Rekomendacje siedemnastu debat programowych (Warszawa, 2023). 

 

Przyglądam się jedynie rozdziałowi "Panel 6: Oświata: dość błądzenia; po prostu – XXI wiek!" Z takim zbiorem banałów, potocznych i niezgodnych z prawdą tezami spotykam się coraz częściej. Poziom ignorancji Alicji Pacewicz jako autorki tego rozdzialiku jest zdumiewający, bo idealnie wpisujący się w wolną od profesjonalizmu edukacyjnego politykę populizmu.  

Moja krytyka nie dotyczy kwestii wyobrażeń, chceń, oczekiwań, chociaż te, jeśli są wyprowadzone z fałszywych przesłanek, muszą prowadzić w ślepą ulicę utrwalania patoedukacji w naszym kraju, ale faktów na temat polskiej polityki oświatowej. Kreować wyobrażenia o szkolnictwie, które rzekomo mają świadczyć o jakiejś koniecznej zmianie, wolno każdemu. Jednak, jeśli ma to mieć jakiekolwiek znaczenie w kampanii wyborczej do Sejmu A.D. 2023, to radzę się dobrze zastanowić nad tym, czy warto brnąć w publicystykę? 

Rzekomo ma to być obiektywny materiał, skoro otwiera go stwierdzenie: "Stanowiska ugrupowań politycznych: pola wspólne i różnice". 

Kiedy jednak w grę wchodzi odpowiedź na pytanie: Jak finansować edukację i co zrobić z wynagrodzeniem nauczycieli? to autorka wykreowanej odpowiedzi reprezentuje stanowisko, które reprodukuje systemową patologię, strukturalną przemoc wobec tej części społeczeństwa, której dzieci muszą realizować obowiązek szkolny. Pozostałych obywateli III RP to w ogóle nie obchodzi, ile zarabiają lub powinni zarabiać nauczyciele, gdyż zła pamięć szkoły podpowiada - jak najmniej. 

Podobnie A. Pacewicz w duchu socjalistycznej polityki oświatowej pisze: "Subwencja oświatowa powinna być znacznie wyższa niż w ostatnich latach, tak by pokrywać podstawowe koszty funkcjonowania szkoły ponoszone przez samorządy, w tym koszty wynagrodzeń".  Pytanie jednak nie dotyczy subwencji oświatowej, więc po co wtręt o subwencji? Akapit dale dowiadujemy się, że ma być tak, jak w PRL i od 1993 roku do dnia dziś: 

"Partie są także zgodne, że należy pilnie podnieść wynagrodzenia nauczycielek i nauczycieli – Lewica, PO, PSL i Polska 2050 wsparły projekt ustawy Związku Nauczycielstwa Polskiego, zakładający wzrost nauczycielskich płac o 20 proc. Proponuje się równocześnie wprowadzenie zasady indeksowania zarobków poprzez ich powiązanie ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. 

Chodzi o powstrzymanie procesów ubożenia kadry nauczycielskiej oraz odchodzenia z zawodu, które widoczne jest zwłaszcza w dużych miastach. Pensje nauczycieli powinny rosnąć wraz ze wzrostem kompetencji zawodowych, przy czym doskonalenie zawodowe musi być finansowane przede wszystkim przez państwo i samorządy".  

 Co z tych banialuk wynika? To samo, co było i jest, a więc nihil novi. Pacewicz reprezentuje stanowisko ZNP, by nadal było tak jak jest, tzn., by związki zawodowe (nie jest ważne, które) zawsze miały powód do rzekomego troszczenia się o wzrost nauczycielskich pensji, zaś one nadal będą na granicy najniższej płacy. Jak napisze się, że ma to być wzrost o 20 proc., to zapewne tysiące młodzieży postanowią podjąć studia nauczycielskie, a po ich ukończeniu zatrudnią się w szkołach.   

Baju, baju, baju ....  . 

Może jednak pani A. Pacewicz przestanie mamić czytelników tego bubla jakimiś procentami, subwencją oświatową, tylko odpowie konkretnie na pytanie: Jaka musi być minimalna pensja dla rozpoczynających pracę w przedszkolu czy szkole podstawowej lub ponadopodstawowej, aby uznali, że jest godna ich profesji? Ile konkretnie powinni zarabiać nauczyciele w tzw. średnim wieku, którym jeszcze chce się chcieć kształcić młode pokolenia?  

Skoro absolwent/ka trzyletnich studiów informatycznych zaczyna pracę z pensją rzędu 9-10 tys. złotych, to kto ją/jego do tego przygotował? Najpierw nauczycielka przedszkola, potem nauczycielka edukacji zintegrowanej, następnie nauczyciele klas IV-VIII szkoły podstawowej i wreszcie nauczyciele szkoły ponadopodstawowej.  To, ile każdy z nich powinien zarabiać, skoro każdy ma w tym "produkcie końcowym" swój udział? 

Kiedy skończy się peerelowska tabelka, z której już platformersi usunęli nawet ciut wyższą płacę dla nauczycieli ze stopniem naukowym doktora? Związkowcom to nie przeszkadzało, bo co? Kompleksy? 

 

Dlaczego od trzydziestu lat wszystkie rządy pozwalają na zatrudnianie w szkolnictwie publicznym osób bez kwalifikacji? Tak, tak. Ich są tysiace, tylko GUS przestał publikować dane na temat liczby tak zatrudnionych nauczycieli. Od nowego roku szkolnego 2023/2024 będziemy mieli pełnozatrudnionych emerytowanych nauczycieli i tych, którym będzie wolno brać tyle godzin nadliczbowych, ile tylko udźwigną. 

Polecam badania na temat wypalenia zawodowego nauczycieli i ich złostanu. Oni też będą mieli wpływ na wasze dzieci. Nie dziwcie się potem, że są fobie szkolne, nerwice, depresje, samobójstwa.  Podziękujcie za to ministrom edukacji i ich premierom, no i jeszcze związkom zawodowym oraz takim "ekspertom". 


Jaka będzie oświata po wyborach 2023? GOŁA. Tylko czy wesoła?