05 czerwca 2022

O tożsamości pedagogiki współczesnej przed Zjazdem Pedagogicznym w Poznaniu

  


 

Najnowsza publikacja Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu pod powyższym tytułem częściowo nawiązuje do przewodniej idei Zjazdu Pedagogicznego w Rembertowie w 1992 roku. To tylko pokazuje, że o tożsamość dyscypliny naukowej trzeba troszczyć się codziennie, co miesiąc, co rok, co kilkadziesiąt lat, gdyż jest ona - wbrew przekonanym o  osiągnięciu optymalnego stanu rozwoju -  in statut nascendi. Znakomicie, że profesorowie WESE UAM podjęli ten problem, dla którego impulsem była uroczystość 25-lecia tej jednostki uczelnianej. 

Monografia zbiorowa pod redakcją Agnieszki Cybal-Michalskiej, Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, Kingi Kuszak, Małgorzaty Piorunek i Waldemara Segieta została perfekcyjnie przygotowana we wszystkich zakresach: merytorycznym, edytorskim i estetycznym. Pięknie wydany w nietypowym formacie tom zawiera rozprawy, które były przygotowane jeszcze przed pandemią. Redaktorom zależało jednak na tym, by zostały one przygotowane do druku w jak najlepszej jakości. 

Odmówiłem udziału w Jubileuszu WSE UAM, toteż tym bardziej cieszę się, że ten tom został wydany z interesującymi referatami, które pozwalają skupić się na podjętych przez ich autorów zagadnieniach. Nie straciły one bowiem w żadnej mierze na aktualności. Przewiduję, że tegoroczny XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny w Poznaniu będzie znakomitą okazją do nawiązania właśnie do treści także zawartych w tym tomie rozpraw. Jego autorzy są bowiem także kierującymi sekcjami problemowymi. Gorąco zatem polecam zapoznanie się z treścią ich studiów i analiz. 

Tom o tożsamości pedagogiki zawiera artykuły byłych i obecnych członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, co nie jest bez znaczenia dla dostrzeżenia ich metarefleksyjnego podejścia do stanu polskiej pedagogiki w jej różnych kontekstach, wymiarach czy zakresach problemowych. Można porównać referaty sprzed 30 lat z najnowszą treścią wypowiedzi, by przekonać się, jak skomplikowane są nie tylko procesy, wydarzenia, idee, teorie czy praktyki pedagogiczne, ale także losy ich kreatorów.

Publikację recenzował profesor Andrzej Radziewicz-Winnicki jako jeden z najważniejszych twórców współczesnej pedagogiki społecznej i stworzonej przez siebie szkoły  naukowej w Uniwersytecie Śląskim, którą kontynuują jego Uczniowie/Współpracownicy. W zbiorze zdecydowanie przeważają teksty profesorów najbardziej znaczącego w akademickiej pedagogice Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, który od szeregu lat promuje najwięcej kadr naukowych dla naszej dyscypliny, wydaje też najwięcej periodyków naukowych oraz chyba też monografii naukowych. 

Autorami są najbardziej znaczące w polskiej pedagogice przełomu socjalistyczno-kapitalistycznego z tego środowiska, byli i obecni dziekani, dyrektorzy instytutów i zakładów, co znakomicie odzwierciedla stan przemian, które są naturalnym procesem w rozwoju każdej nauki i jej subdyscyplin oraz dokonań praktycznych. Wśród zaproszonych do tego tomu autorów spoza WSE AUM są byli i obecni wiceprzewodniczący KNP PAN: Barbara Kromolicka (US), Stefan M. Kwiatkowski (APS) i Marek Konopczyński (UwB), co z wdzięcznością odnotowuję, bo właśnie w tym środowisku akademicka pedagogika miała od lat ogromne wsparcie. Zapoczątkował je prof. Wiesław Ambrozik organizując cykliczne obrady pedagogów-rektorów, prorektorów, dziekanów, dyrektorów instytutów akademii i uniwersytetów, a kontynuowali ten projekt kolejni dziekani WSE: Kazimierz Przyszczypkowski, Zbyszko Melosik, Agnieszka Cybal-Michalska.                      

Niewątpliwie istotną rolę odegrał w polskiej pedagogice doby PRL profesor Heliodor Muszyński, który tłumaczy się w tym tomie ze swojego lewicowego zaangażowania w teorię wychowania socjalistycznego, metodologię badań empirycznych i praktykę oświatową. Nieproporcjonalnie do pozostałych autorów tego zbioru wprowadził autobiograficzną refleksję, która jednych zadowoli, a zapewne niektórych zbulwersuje, co tylko dobrze zrobi procesowi katharsis w okresie powracającej fali do tzw. rozliczeń z reżimowo zaangażowaną pedagogiką socjalistyczną, której był głównym współtwórcą w wielu wymiarach. 

Nie zdradzam treści tego tomu zachęcając do zainteresowania się nią, szczególnie przed wrześniowym  Zjazdem, bo będzie można lepiej przygotować się do spotkań i naukowej debaty.    

     

 

04 czerwca 2022

Kryzys sprawowania władzy

 


Na dniach ma ukazać się książka Andrzeja Paradysza. Wynika z niej, że osoby sprawujące jedną z trzech kategorii władzy - ustawodawczej, wykonawczej lub sądowniczej swoją arogancją wobec profesji najbardziej potrzebnych i zaangażowanych w życie dzieci, młodzieży i obywateli naszego państwa przekraczają rubikon minimum przyzwoitości. Mnie już nawet nie przeszkadza i nie dziwi fakt ich wysokiego self esteem, bo nie każdy potrafi poradzić sobie w roli urzędnika publicznego, państwowego z własną samooceną, toteż wydaje jej/mu się, że jest nad-człowiekiem, nad-obywatelem. 

Już dawno zapomniano o znaczeniu słowa minister, a kategoria służby jest redukowana przez powyższych w naszym państwie do kategorii służebności "maluczkich" obywateli i nieletnich wobec tych na szczeblach wszelkiej władzy: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Mam nadzieję, że jest jeszcze w polskim społeczeństwie jakieś minimum pamięci o kulturze, prawie, etyce i że nastąpi w naszym państwie zmiana społeczno-kulturowa oraz polityczno-administracyjna, w wyniku której może kolejne pokolenia "władców" przejdą na wyższy poziom etyki i kultury. 

Niepokoję się poniżaniem profesjonalistów w służbie:

- nauki,

- oświaty,             

- zdrowia,

- socjalnej,

- kultury, 

- samorządowej,

- bezpieczeństwa,  

- sprawiedliwości, 

- obronności.

Dziwię się, że po 33 latach transformacji nie odrodził się w naszym kraju ruch autentycznej solidarności międzyludzkiej, międzypokoleniowej, ponadpartyjnej, a działający na rzecz DOBRA WSPÓLNEGO.   Oby nie było za późno, bo już nasze wnuki nie wyjdą z kryzysu pełnego postprawd, zakłamania, inżynierii społecznej, nieograniczonego i bezkarnie działających ludzi w strukturach władzy.  

Kiedy nastąpi blokada populizmu, złodziejstwa, korupcji, nepotyzmu, prostytucji politycznej, dewaluowania wartości moralnych i profesjonalizmu? Ile jeszcze musi zostać opublikowanych raportów z badań naukowych, książek, artykułów, komentarzy, by obywatele zaczęli rozumieć, że stają się "mięsem armatnim" w realizacji interesów wąskich grup politycznych interesów?   

Zdaniem Alberta Einsteina: Pragnienie aprobaty i uznania jest zdrową pobudką; natomiast chęć bycia traktowanym jako osoba lepsza, silniejsza lub inteligentniejsza niż bliźni bądź inny uczony, łatwo prowadzi do nadmiernie egoistycznej postawy psychologicznej, która może stać się szkodliwa dla jednostki oraz dla społeczności. 


03 czerwca 2022

Ukraiński poeta o wyspach wiarygodności

 


Bohdan Zadura pięknie przetłumaczył wybór wierszy ukraińskiego poety, tłumacza, eseisty, krytyka literackiego WASYLA  ŁOZIŃSKIEGO, które ukazały się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego w 2019 roku pod tytułem "Święto po awanturze". Tomik zawiera też w plakatowej stylistyce ilustracje autora, co niewątpliwie należy do rzadkości.  

Gdyby wszyscy czytali poezję, to być może świat byłby inny, a każdy z nas może byłby bardziej wrażliwy na zachodzące zmiany - w środowisku codziennego życia, w postawach międzyludzkich czy w nas samych. Oczekując na lotnisku w Wiedniu poeta zadaje nam pytanie: 

 (...) ile czasu zostaje

na poezję: 15 minut, 10 minut, 

1 minuta, 15 sekund? 

czytam i jakbym nie zauważał

turbulencji (s. 32). 

    Zachodzące w świecie zmiany sprawiają, że coraz bardziej są w nas rozbudzane przez programistów nowych technologii potrzeby, które przed laty socjolog Jan Szczepański określił mianem otoczkowych, a więc osaczających nasze codzienne życie pragnieniem pozyskiwania dóbr czy wartości zbytecznych dla jakości życia. W otwierającym tomik wierszu "Język programowania" poeta uświadamia nam niezliczoną ilość dążeń ludzkich, wśród których znalazła się w formie "żartu" na Zjeździe "Solidarności" potrzeba, którą mogłaby zastąpić aplikacja w smartfonie. Posiadając taka aplikację wystarczyłoby tylko ją poprosić: 

umyj zamiast mnie zęby

rozsznuruj zamiast mnie buty, zdejmij je i rozwal się

na łóżku w pokoju z widokiem na ocean.

usuń zamiast mnie wirusy z komputera.

nie kupuj zamiast mnie telewizora 

(...) (s.7). 

   Pedagodzy specjalni znajdą w tym utworze odniesienie do swoich dążeń czy trosk, bowiem do kategorii osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych mogliby zaliczyć także poetów:

(...)

człowieku o specjalnych potrzebach,

napisz zamiast mnie lepszy wiersz! (tamże)  

Każdy z utworów jest perełką lśniącą darem obserwacji autora, który każdym ze swoich wierszy kieruje uwagę na to wszystko, co (...) odgrywa w naszym życiu decydującą rolę, bo rozkoszujemy się sobą, nie odpisując na maile (s.8). Kiedy udaje się w Lipsku na elektropunkowy koncert Marco Haasa, reaguje wierszem na pracę ochroniarza, który zabrania komuś przejścia przez bramkę z butelką ukraińskiej klasycznej whisky:

za to niemiecki ochroniarz uwierzy, że Ukrainiec,

żeby wejść na koncert, kilkoma łykami może wypić

butelkę do dna albo niedopitą wrzucić do kosza na śmieci (s.12).

    Poeta ma prawo narzekać na młode pokolenie, minimalistyczne podejście do życia, konsumpcjonizm, wyciszać głos czyjegoś sumienia, gdy z odroczeniem służby wojskowej mógłby wspierać rewolucję na Majdanie zamiast podróżować po świecie. Trochę go rozumiem, kiedy pisze: 

Wstaję rano i przypominam sobie, że 

trzeba coś zapisać, zanim

wyjdę z domu zjeść obiad (...) (s. 35).

Jak zapomnę zalogować się w blogu, by zamieścić nocą swój kolejny wpis, to rankiem żona otrzymuje niepokojący sms z zapytaniem, czy aby nie jestem chory lub czy coś złego się nie stało.  Przyznaję rację Łozińskiemu, że z pisaniem jest (...) jak z muzyką, słychać ją tylko kiedy zapada cisza, chociaż nie potrzebuje ścian, sufitu, ani parceli (tamże). 

Mój dzisiejszy wpis nie jest analizą w stylu, co poeta miał na myśli, gdyż on sam uciekając w metafory, dzieli się z nami nadzieją, że nie zmyją one z twarzy jego wierszy. Każdy wiersz jak mikroreportaż stanowi fenomenalną syntezę sytuacyjnie doznawanych przeżyć, jak m.in. Majdan czy wojna w Doniecku. Sądził, że kiedy wszyscy czytali wiadomości na swoich tzw. telefonach, to nie musieli wierzyć, że to: (...) 

kiedyś będzie uważane za turystykę,

a reklamowym hasłem biura podroży stanie się

"Uciekajcie!" (s.45).

A jednak, tak się stało, w realu. Jego rodacy musieli uciekać przed zbrodniczą agresją zdziczałych hord rosyjskiej armii, i to bez biura turystycznego. Miliony matek z dziećmi, osób chorych i starszych szukały schronienia przed gwałtami, grabieżą, ludobójstwem. Czy podzieliliby też tęsknotę poety za domem, jakiej doświadczał kilka lat temu w czasie swoich podróży do Ameryki czy po Europie? 

Nie mogę czuć się obcym

w tym kraju, a jednak nie mogę

go kochać tak jak wszystko, co rodzinne,

oprócz rodziny, ale kiedy

to piszę, to jestem

nie w tym kraju, nie w tej

rodzinie, (...)   (s.49).

Jak to dobrze, że mogliśmy przyjąć w swoich domach ofiary okrutnej wojny, starając się, by nie czuły się w nich jak obcy. Dzięki temu otrzymaliśmy lekcję metaforycznie rozumianego pokoju, którym mogliśmy obdarzać ludzi nagle pozbawionych swojego miejsca w ojczyźnie. Stworzyliśmy "Wyspy wiarygodności", o których poeta pisze: 

Zazwyczaj narody uczą się na

cudzych błędach, w cudzych krajach. 

Gdzie była wojna - zapanuje pokój,

gdzie trzeba komuś nauki - tam jest nauczyciel. 

Kiedy proszą, żeby nie mówić, to znaczy,

że to, co powiedziane, było słuszne. 

Czyż będą bombardować atomowymi 

głowicami wyspy wiarygodności? (...) (s. 53) 

Oby do tego nie doszło, chociaż to pytanie zapisał w powyższym utworze będąc w Kijowie w styczniu 2015 roku. Upłynęło od tego czasu siedem lat a my już wiemy, że nie wszystkie miasta i wsie na Ukrainie wyglądają w niedzielę rano jednakowo. Warto posmakować sałatkę z wierszy Wasyla Łozińskiego, którą przyprawił sosem własnych doznań, spostrzeżeń, uczuć i niepokornych myśli.