22 kwietnia 2022

O szkolnej demokracji

       


 

Aleksander Kamiński tak uzasadniał konieczność odstąpienia od modelu centralistycznie sterowanego szkolnictwa na rzecz strategii substytucji, oddolnego tworzenia szkół przez społeczności lokalne rodziców, nauczycieli i uczniów: 

Jeśli szkoła ma nie tylko uczyć, lecz i wychowywać, jeśli wychowanie w szkole ma zmierzać głównie ku zaszczepianiu i utrwalaniu obywatelskich postaw i jeśli te postawy mają „wyrastać” z gruntownie przyswojonej motywacji  społeczno-moralnej – to proces wychowawczy szkoły powinien polegać nie tylko na intelektualnym zjednywaniu młodych umysłów dla tych celów, lecz także (a raczej przede wszystkim) na takiej organizacji życia szkolnego, która zapewni uczniom praktykowanie pożądanych zachowań społecznych[1].  

Wśród podstawowych cech wyróżniających demokratyczną formę organizacji i działania szkoły wymienia się dzisiaj zasadę równości formalnej wobec prawa wszystkich podmiotów edukacji. Inna z zasad odnosi się do nadania prawnej formy i prawnego charakteru stosunkom między władzą szkolną (pedagogiczną) a uczniami i ich rodzicami jako podmiotami prawa poprzez określenie ich wzajemnych praw i obowiązków. 

Muszą one opierać się na uznaniu i zagwarantowaniu formalnej równości i wolności wszystkich osób uczestniczących w edukacji szkolnej. W tej sytuacji żadna ze stron nie może być uzależniona od arbitralnych decyzji władz szkolnych, lecz podlega wyłącznie prawu, nad którego przestrzeganiem powinien czuwać społeczny organ, jakim jest rada szkoły. Stosunek władz szkoły do prawa jest swoistego rodzaju miernikiem demokracji w tej placówce oświatowej.

Równie ważnym wskaźnikiem demokracji w szkole jest stosunek kadry kierowniczej tej placówki do wewnętrznej krytyki, opozycji. Jeżeli jest ona otwarta na nią, wrażliwa i racjonalnie podchodzi do zasadności formułowanych sądów krytycznych bez ich tłumienia czy nerwowego skrywania przed szkolną opinią publiczną, to istnieje szansa na sprawiedliwość i konieczność wprowadzania zmian. 

W szkole demokratycznej ceni się szczerość i odwagę cywilną pedagogów, uczniów i ich rodziców w wypowiadaniu własnych przekonań. Nie ma obaw, że mogłyby komukolwiek grozić z tego tytułu przejawy czyjejś nieżyczliwości. Prawdziwą wartością demokracji jest to, że władza bierze się ze wspólnoty, a nie spoza niej. 

Szkoła w systemie zdecentralizowanym to szkoła, która ma prawo do własnych, lokalnych zasad i sposobów organizacji swojej pracy. Powinien w niej obowiązywać dialog wychowawczy, oparty na dwustronnym stosunku wychowawczym oraz dostrzegający wielką efektywność wychowania zespołowego, w którym nie tylko wychowawca, lecz cały zespół stoi na straży określonych norm i zwyczajów.

 



[1] A. Kamiński, Organizacja życia społeczności uczniowskiej, w: Szkoła wychowująca, red. T.J. Wiloch, Warszawa: 1978, s. 117.


21 kwietnia 2022

Demokracja czy totalitarna bestia?

 

            

W obliczu toczące się wojny na Ukrainie przypominam pogląd klasyka pedagogiki społecznej, profesora Uniwersytetu Łódzkiego, pisarza, harcmistrza Aleksandra Kamińskiego na temat konieczności stosowania oporu wobec ustroju totalitarnego oraz konieczności demokratyzowania polityki oświatowej. Mimo, iż pisał o tym w okresie II wojny światowej w swoim studium zatytułowanym "Wielka gra", a powracał do tych kwestii w latach 70. XX w., to jego tezy nie tylko nie straciły na aktualności, ale stają się zobowiązaniem społeczno-moralnym dla kolejnego pokolenia. 

Studiując dzieła „Kamyka” odnajdziemy w nich kluczowe przesłanie, że oto nie konstytucja, nie ustrój państwa, nie koncepcje reform, nie masy ludzkie i nie granice stanowią o wielkości jednostki i narodu, ale sam człowiek, istota ludzka ze swoją potencjalną zdolnością do kształtowania własnego charakteru. Każdy z nas powinien angażować się w walkę z każdego rodzaju totalitaryzmem jako swoistego rodzaju bestią.

Kamiński jednoznacznie sformułował w okresie okupacji hitlerowskiej wizję demokratycznego społeczeństwa i istotę człowieczeństwa. Owocem jego argumentacji jest m.in. antytotalitarny model humanistyki sytuujący go wśród protagonistów ustroju demokratycznego. Eksponował w nim  bowiem takie jego zalety, jak wolność, równość i parlamentaryzm. Jak pisał: 

Wolność polega na tym, że państwo demokratyczne zapewnia obywatelom swobodę słowa, druku i stowarzyszeń. U podstaw demokracji leży wiara w człowieka i zaufanie do obywatela. Równość polega głównie na tym, że wszyscy obywatele państwa demokratycznego bez różnicy narodowości, warstwy społecznej i przynależności partyjnej są równi wobec prawa.

Parlamentaryzm polega na takiej organizacji politycznej społeczeństwa, która: 

1/ujawnia w stałych czasookresach poglądy polityczne obywateli, 

2/ oddaje władze w ręce tych grup politycznych, za którymi wypowie się większość obywateli,

3/ zapewnia kontrolę nad rządem i jego odpowiedzialność. 

Ustrój demokratyczny jest jedną z najlepszych form ustroju państwowego, chociażby dlatego, że  pozwala w sposób pokojowy bez rewolucji, bez rozlewu krwi i wojen wewnętrznych na przekazywanie władzy oraz łatwiej niż inne ustroje daje możność wyrażenia społeczeństwu nurtujących go prądów.[1]

Kamiński lokował pedagogiczne nadzieje w demokracji, gdyż doświadczony jej funkcjonowaniem w ramach ruchu harcerskiego miał pełną świadomość tkwiącego w ustroju demokratycznym potencjału do autentycznego, obywatelskiego angażowania się społeczeństwa z własnej, nieprzymuszonej woli na rzecz podejmowania działań dla dobra wspólnego. Jeśli ono tego wymagało, to także podporządkowania się woli większości oraz bycia lojalnym wobec bliskich i wyrozumiałym wobec przeciwników politycznych. 

Łączył odpowiedzialność obywatelską z wysoką etycznością i dialogiem politycznym, apelując: 

(...) gdybyś mocno się przejął duchem którejś partii politycznej i wszedł w jej służbę, zdobądź się na najwyższy wysiłek, aby przestrzegać w swym życiu partyjnym ogromnie ważnej zasady: pomimo całej miłości i wiary, jaką darzysz swoją partię - zdobądź się na lojalną postawę wobec wszystkich innych partii, stojących na gruncie niepodległego państwa polskiego. 

Jedną z najprzykrzejszych właściwości życia partyjnego jest jakieś szatańskie otumanienie mózgów, które czyni z ludzi ongiś rycerskich, honorowych i uczciwych - ogłupiałych fanatyków, którzy we wszystkich innych partiach i stronnictwach politycznych, prócz własnego, dostrzegają tylko podłość i zdradę, fałsz, nikczemne intencje, nieudolność i złą wolę - oraz przekonani są, że najstraszniejsze ruiny i klęski spotkać są gotowe ojczyznę z rąk każdego z ich przeciwników politycznych.

        


    Powtarzam: pomimo całej miłości i wiary, jaką otaczasz własną partię polityczną - zdobądź się na rycerski i lojalny stosunek wobec innych partii. Nawet gdyby programy tych partii, albo ich ludzie ranili głęboko twe poczucie dobra publicznego. Pamiętaj zawsze, że twego przeciwnika politycznego może także samo ranić program twojej partii. 

I jeszcze jedno: nie wykluczaj z tego kręgu lojalności żadnego stronnictwa stojącego na gruncie niepodległego państwa polskiego. Od najskrajniej lewicowej do skrajnie prawicowej - traktuj wszystkie grupy jako te, w stosunku do których trzeba zdobywać się na lojalność, w stosunku do których trzeba czynić wysiłek zrozumienia ich intencji.[2]

    Kamiński był przekonany, że oprócz zaistnienia ustroju demokratycznego, niezbędna jest jeszcze demokracja w systemie oświaty, życia społecznego i gospodarczego państwa. Ustrój demokratyczny pozbawiony demokracji w powyższych dziedzinach życia nie ma sensu, gdyż powtórzyłby jedynie obraz zakłamania władz społeczeństw rzekomo demokratycznych.


***

[1] A. Kamiński, Co to jest demokracja? w:  A. Janowski, Być dzielnym i umieć się różnić. Szkice o Aleksandrze Kamińskim, Warszawa: 1992, s. 109.

 [2] A. Kamiński („J. Górecki”), Wielka Gra, Warszawa: NWH 1981, s. 10-11.

20 kwietnia 2022

Dlaczego trzeba powstrzymać wrogów demokratycznego świata

 



Były szachowy mistrz świata Garri Kasparow opublikował w 2015 roku książkę, której przekład na język polski trafił do rąk czytelników dopiero teraz. Trochę dziwię się wydawcy, że właściwy tytuł: Why Vladimir Putin and the Enemies of the Free World  Must Be Stopped został sprowadzony do podtytułu, by wielkimi literami nadać mu nieco mylące brzemienie: Nadchodzi zimaCzyżby wydawca bał się, że może to zaszkodzić jego firmie? 

Książka jest niezwykle interesującą analizą polityki Kremla wobec krajów byłego Związku Radzieckiego, w tym szczególnie wobec Gruzji, Czeczeni i Ukrainy. Dzięki jej treści możemy zrozumieć błąd ówczesnych prezydentów USA i Europy Zachodniej – szczególnie Francji i Niemiec w prowadzeniu polityki międzynarodowej, który z każdym rokiem od inwazji wojsk rosyjskich na Czeczenię, Gruzję a następnie Ukrainę umacniał Putina w prowadzeniu bezwzględnej agresji na te kraje. Skutkowała ona śmiercią dziesiątek tysięcy ludności cywilnej, a od 24 lutego 2022 roku jesteśmy świadkami kolejnej inwazji na Ukrainę, w wyniku której zabija się bezbronnych mieszkańców, gwałci kobiety i dzieci, porywa je, wywozi na teren Rosji, niszczy infrastrukturę, domy mieszkalne i okrada z majątku ich właścicieli oraz instytucje publiczne.

Autor książki jest jednym z liderów ruchu oporu na rzecz demokracji Rosji, w tym szczególnie praw człowieka i wolności słowa. Sam będąc zatrzymywanym, a nawet więzionym obywatelem tego kraju odsłania wewnątrzkrajowe i międzynarodowe uwarunkowania dojścia Putina do władzy i jej sprawowania w bezwzględnie okrutny, dyktatorski sposób, oparty na stosowaniu terroru wobec sprzeciwiających się jemu obywateli. Jak pisze:

Dyktatorzy nie pytają „dlaczego?”, by zagarnąć dla siebie więcej władzy: pytają jedynie „dlaczego nie?”. Kiedy Putin przypatrywał się uważnie, jak się do niego odnoszą inni przywódcy, tacy jak Merkel, Cameron czy Obama, nie znajdował żadnego powodu, dla którego miałby nie postąpić właśnie tak, jak mu się podoba [s.21].

Otóż to, Kasparow przywołuje konkretne fakty, rozmowy, spotkania przywódców państw świata Zachodu z Putinem, które oparte były nie tylko na akceptowaniu coraz bardziej autorytarnej polityki rosyjskiego przywódcy, ale i wspieraniu jej jakoby zmierzała do demokratyzowania kraju, mimo iż fakty temu przeczyły z każdym rokiem. To pokolenie zachodnich przywódców nie chce uznać – pisał w 2015 r.  Kasparow – że zło nadal istnieje na tym świecie i trzeba z nim walczyć bez taryfy ulgowej, a nie z nim negocjować. Obecnie widać wyraźnie, że państwa demokratyczne dwudziestego pierwszego wieku nie są gotowe do podjęcia tej walki. Wciąż otwarte pozostaje pytanie, czy potrafią stać się do niej gotowe i czy to zrobią [s. 23].

Dzisiaj znamy odpowiedź na to pytanie, która brzmi TAK. Kraje zachodniej demokracji nie tylko są gotowe, ale w obliczu kolejnej inwazji wojsk FR na Ukrainę zrozumiały prowadzenie wobec Rosji błędnej polityki i wreszcie zareagowały znacznie ostrzejszymi sankcjami wobec agresora, jego władz, oligarchów i systemu gospodarczego. Opadła kurtyna złudzeń, a może i obłudy dotychczasowych polityków, którzy bardziej troszczyli się o interesy ekonomiczne, aniżeli byli gotowi zdać sobie sprawę ze skrywanych przez Putina dążeń do uderzenia nie tylko w kraje byłego Związku Radzieckiego, by je odzyskać, ale także skierować ostrze wojny w kierunku młodych demokracji Europy Środkowo- Wschodniej oraz by osłabić Unię Europejską i wpływy NATO na naszym kontynencie.

Rację ma G. Kasparow pisząc:

Jednak zło nie umiera, tak samo jak historia się nie kończy. Zło można przycinać niczym chwast, nigdy jednak nie da się go całkowicie wykorzenić. Czeka tylko na okazję i natychmiast się rozplenia, wykorzystując szczeliny w naszej czujności. Potrafi wrosnąć w żyzną glebę naszego samozadowolenia, a nawet w skalne rumowisko zburzonego muru berlińskiego [s.26].

Autor książki w wielu miejscach przywołuje dojście Hitlera do władzy, włączenie Czechosłowacji do Rzeszy i zaatakowanie Polski w 1939 roku do sytuacji niereagowania innych państw Zachodu na rosyjskie inwazje w XXI wieku, co tylko potwierdza kolejne milczenie świata wobec inwazji Rosji na suwerenną Ukrainę. Już siedem lat temu ostrzegał Kasparow, że powrót Kremla do rozszerzania panowania Rosji nie zakończy się na Ukrainie. Dyktatorzy zatrzymują się tylko wtedy, kiedy ktoś ich zatrzymuje, a zaspokajanie apetytów Putina Ukrainą podsyci je jedynie i wzbudzi w nim pragnienie  dalszych podbojów [s. 28].

Dyktatorzy walczą o trwanie u władzy, a nie tylko o własne przetrwanie, toteż będą uciekać się do działań, które mają za nic życie innych ludzi, tym bardziej, jeśli są im przeciwni, odsłaniają prawdę o rządach opartych na propagandzie, fałszu, korupcji, kradzieży, mordowaniu przeciwników politycznych, fałszowaniu wyborów, przejmowaniu mediów publicznych, cenzurowaniu informacji itp. 

Ważne jednak, by pamiętać, że w roku 1936 – a nawet w roku 1937 i 1938 – Hitler też nie był Hitlerem! Dopiero pewne wydarzenia pozwoliły mu stać się potworem: schlebianie mu przez zagranicznych sportowców i dostojników na igrzyskach olimpijskich w Berlinie, gorliwa kapitulacja Chamberlaina, brak sprzeciwu ułatwiający nazistowskiej armii przekraczanie niemieckich granic ustalonych po pierwszej wojnie światowej [s.32].

Dyktatorzy mają za nic międzynarodowe prawo, konwencje, światową opinię publiczną, gdyż są całkowicie bezkarni mając zapewnienie ochrony swoich działań przez podporządkowany im system sądowniczy. Każdy oponent staje się dla takiej władzy personae non gratae, która w mediach publicznych wprowadza cenzurę. Tworzy zarazem (…) przestrzeń, w której może istnieć pewien osobliwy rodzaj kontrolowanego sprzeciwu. (…) Podobnie jest z wiecami protestacyjnymi: można je rejestrować i mogą się odbywać, ale ich organizatorzy i uczestnicy muszą się liczyć z tym, że staną przed sądem [s. 57].

Nie od tego roku doświadczamy powrotu Rosji do dyktatury, dewastowania demokracji we własnym kraju i hamowania jej rozwoju w krajach ościennych, a tym bardziej podlegających wpływom byłego ZSRR. Kasparow wskazuje zarazem na to, jak ważne jest konsekwentne i spójne budowanie społeczeństwa demokratycznego, którego cechą jest poszerzanie sfery obywatelskiej partycypacji w sprawach wspólnych dla niego jak np. służba zdrowia, kultura, bezpieczeństwo, oświata i nauka.

Światowi dyktatorzy są doskonale świadomi potęgi, jaką dysponuje dziś wolny świat. Dlatego niemal wszyscy oni zachowują pozory demokracji, urządzając fikcyjne wybory i odgrywając  inne teatralne scenki, byle zachować przychylność największych potęg gospodarczych i militarnych świata. Niestety wolny świat jest zbyt niedoinformowany, bezduszny lub pogrążony w apatii, by wykorzystać wpływ, jaki ma. Przywódcy wolnego świata cieszą się korzyściami płynącymi z utrzymywania kontaktów z dyktaturami – tanią ropą z Bliskiego Wschodu, tanim gazem z Rosji, tanią całą resztą z Chin – podczas gdy dyktatorzy wykorzystują pieniądze na finansowanie represji [s. 114].

O wartości trzeba walczyć, a nie czekać na to, że same zaistnieją w naszym życiu czy zostaną przyjęte przez społeczeństwo, nawet to, którego władze deklarują wychodzenie z ustroju totalitarnego. Sama zmiana ustroju może mieć deklaratywny, normatywny charakter, jeśłi społeczeństwo poprzestaje na zapewnieniach rządów o demokracji. W rzeczywistości jednak sprawujący władzę będą populistycznie zarządzać krajem skrywając przed obywatelami własne działania antydemokratyczne, wzmacniające centralistyczne władztwo oraz systematycznie i systemowo osłabiające instytucje demokratyczne.

Jeśli obywatele stracą czujność, zobojętnieją na nawet najmniejsze akty naruszania prawa, ograniczania swobód obywatelskich, wzniecania między ludźmi nienawiści, umacnianiu się skorumpowanej władzy itp. przegrają (…) z tymi, którzy wierzą w co innego, w coś gorszego. (…) z tymi, którzy nie wierzą w wartość ludzkiego życia ani w wolność, z tymi, którzy gotowi są walczyć, by narzucić innym swoją mroczną wizję ludzkości [s. 117]. Nie każda władza działa bowiem w interesie dobra wspólnego.

   Kluczową tezą G. Kasparowa jest udokumentowane przekonanie, że ludzie nie rodzą się dyktatorami, ale stają się nimi dzięki sprzyjaniu temu przez środowisko – najpierw naturalne, środowisko rodzinne, w którym dochodzi do przemocy, a później przez ułatwienie dojścia takim osobom do władzy. Wykorzystają ją do odzyskania poczucia własnej wartości kosztem niszczenia innych.  

Rozprawa tego autora skoncentrowana jest na rekonstrukcji dochodzenia Putina do „stadium bandyckiego kapitalizmu” [s. 160]. Ten nacechowany psychopatyczną postawą despota, jakże typową dla mafijnego dona, bez skrupułów niszczy ludzkie życie w imię budowania poczucia własnej potęgi,  gdyż mało kto był w stanie przeciwstawiać się jego polityce. 

Przywódcy demokratycznych państw przymykali oczy na łamanie przez Putina praw człowieka, byle tylko nabrać przekonania, że w ten sposób będą mogli prowadzić z nim interesy, a pośrednio zapewnią sobie własne bezpieczeństwo.  Zdaniem Kasparowa: Wobec braku zorganizowanego oporu ze strony społeczeństwa ten autorytarny reżim w wersji soft przez kolejną dekadę stopniowo nabierał złowieszczych   cech faszystowskiej dyktatury [s. 200].

Różnica między zachodnią demokracją a demokraturą Putina jest taka jak (…) różnica między dwoma krzesłami: jedno jest drewniane, a drugie elektryczne [s.259].

Swoje analizy Kasparow podsumowuje apelem do przywódców i obywateli zachodnich demokracji, by nie lekceważyli polityki potencjalnych dyktatorów, bo może być za późno, by pozbawić ich władzy i dehumanizujących działań. Należy wyciągać wnioski z przeszłości, by nie popełniać tych samych błędów, które doprowadziły do władzy wcześniejszych despotów. Kolejni dyktatorzy – jak pisze Kasparow: 

Skrupulatnie badają, w jaki sposób  należy stopniowo odbierać prawa, nie dopuszczając do buntu, w jaki sposób dławić sprzeciw i organizować fikcyjne wybory, a jednocześnie  dbać o korzystny wizerunek pozwalający na podróże i wymianę handlową z Zachodem, w jaki sposób mówić o pokoju, równocześnie prowadząc  wojnę. (…) dążenie do zdobycia pełni władzy nigdy się nie zmienia, a ich metody są nazbyt powtarzalne. My natomiast raz za razem pozwalamy, by niemal zgasło w nas przekonanie, że wolne kraje ponoszą odpowiedzialność za niewinnych ludzi przed śmiercią i represjami [s. 341-342].

Siedem lat temu świat zachodniej demokracji objął pozornymi sankcjami Putina po zajęciu przez jego armię części ukraińskiego terytorium. Wówczas Garri Kasparow pisał: 

Ukrainy należy bronić tak, jakby była sąsiadem wolnego kraju na świecie. Oznacza to zapewnienie jej broni, która pozwoli jej strzec własnych granic, oraz pomocy finansowej, by ustabilizować jej gospodarkę, którą Putin tak usilnie stara się zniszczyć [s. 386]. Niestety świat po raz kolejny był obojętny na słowa rosyjskiego dysydenta mieszkającego w USA i publikującego artykuły na ten temat na łamach Wall Street Journal.

Trzeba było kolejnych zniszczeń ludzkich istnień na Ukrainie, milionów uchodźców, głównie kobiet z dziećmi poszukujących schronienia w jeszcze wolnej Polsce, żeby nastąpił konieczny przełom w stosunkach z władzą Federacji Rosyjskiej. Być może bogacący się na wymianie gospodarczej z Rosją zachodnioeuropejscy prezydenci zrozumieli wreszcie do czego doprowadziła ich polityka układania się z despotą, prezydentem bandyckiego kapitalizmu.