04 listopada 2020

List otwarty w obronie profesorów akademickich będących sędziami Trybunału Konstytucyjnego

 


Zamieszczam poniższy "List otwarty" z dwóch powodów; po pierwsze dotyczy on wolności akademickiej, o której utrzymanie apelują przede wszystkim osoby uczestniczące w ostatnich protestach w naszym kraju przeciwko orzeczeniu TK. Wolność akademicka nie może być tylko dla jednej formacji światopoglądowej, czy tylko dla tych, z którymi zawieramy aksjonormatywny czy antropofilozoficzny sojusz myśli; a po drugie, może jednak wyłoni się w kraju przestrzeń do rozmowyo kluczowych dla wszystkich Polaków sprawach, a nie tylko dla afirmatorów władzy politycznej (obecnej czy poprzednich). 

Mnożenie w przestrzeni publicznej listów otwartych w obronie konkretnych profesorów uniwersyteckich czy tytularnych staje się w ostatnich czasach przejawem poważnego niezrozumienia przez młodzież akademicką i część nauczycieli akademickiej istoty UNIVERSITAS. Jeśli w UAM w Poznaniu musiał pojawić się poniższy List, to znaczy, że nie czyta się studiów kulturowych, socjopedagogicznych o tym, czym jest uniwersytet w społeczeństwie otwartym, demokratycznym.       


List otwarty w obronie profesorów akademickich prof. dr hab. Jakuba Steliny i dr. hab. UAM Justyna Piskorskiego

 

Jego Magnificencja

Prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska

Rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu

 

Jego Magnificencja

Prof. dr hab. Krzysztof Bielawski

Rektor Uniwersytetu Gdańskiego

 

Wasze Magnificencje,

 

w ostatnich dniach jesteśmy świadkami bezprecedensowego ataku na wybitnych nauczycieli akademickich, sędziów zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym, Profesora Jakuba Stelinę oraz Profesora UAM Justyna Piskorskiego.

 

Niektórzy członkowie społeczności akademickich domagają się usunięcia prawników z uczelni.

 

„Człowiek łamiący prawa człowieka nie powinien nauczać o prawach innych!”, „czuję wstyd na samą myśl, iż taki człowiek może wykładać na uniwersytecie”, „profesor […] który staje się marionetką władzy, nie daje gwarancji prawidłowego nauczania studentów i przynosi hańbę uniwersytetowi” ­– to tylko niektóre obraźliwe komentarze pod petycją o usunięcie Profesora Jakuba Steliny z listy pracowników Uniwersytetu Gdańskiego. Z kolei sygnatariusze podobnej petycji dotyczącej Profesora Justyna Piskorskiego oskarżają go o „sprzeniewierzenie się podstawowym zasadom Konstytucji” i nawołują władze placówki do zerwania „z panem profesorem współpracy w każdym kształcie i na każdym poziomie”. Wszystko dlatego, że 22 października, razem z innymi sędziami Trybunału Konstytucyjnego, profesorowie orzekli o niezgodności z Konstytucją przepisu zezwalającego na aborcję z powodu tzw. przesłanki eugenicznej. Rozstrzygnięcie to jest zgodne z wieloletnią linią orzeczniczą Trybunału, a pogląd o niekonstytucyjności „przesłanki eugenicznej” formułowany był przez licznych specjalistów z zakresu prawa konstytucyjnego.

 

Dość przypomnieć, że już w orzeczeniu z 28 maja 1997 r. Trybunał Konstytucyjny obradujący pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla stwierdził, że „wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego jakim jest życie ludzkie, w tym życie rozwijające się w fazie prenatalnej, nie może być różnicowana. Brak jest bowiem dostatecznie precyzyjnych i uzasadnionych kryteriów pozwalających na dokonanie takiego zróżnicowania w zależności od fazy rozwojowej ludzkiego życia. Od momentu powstania życie ludzkie staje się więc wartością chronioną konstytucyjnie. Dotyczy to także fazy prenatalnej”. Przypomnieć należy, że w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 27 stycznia 2004 r., sygn. akt K 14/03, wskazano, iż z ustawy zasadniczej wynika dyrektywa interpretacyjna in dubio pro vita humana, zgodnie z którą „wszelkie możliwe wątpliwości co do ochrony życia ludzkiego powinny być rozstrzygane na rzecz tej ochrony”. 

W tym samym wyroku Trybunał podkreślił, że „nie można mówić o ochronie godności człowieka, jeżeli nie zostały stworzone wystarczające podstawy do ochrony życia”. W wyroku z 30 września 2008 r., sygn. akt K 44/07, Trybunał stwierdził z kolei, że nieakceptowane „byłoby ograniczenie prawnej ochrony życia człowieka w celu ochrony dóbr lokujących się niżej w hierarchii konstytucyjnej, np. własności i innych praw majątkowych, moralności publicznej, ochrony środowiska czy nawet zdrowia innych ludzi”. W niedawnym postanowieniu sygnalizacyjnym z 18 kwietnia 2018 r., sygn. akt S 2/18 Trybunał zwrócił uwagę, iż zasady systemu prawnego Rzeczypospolitej, wyrażonego m.in. w Konstytucji RP, gwarantują prawo zarodka do życia oraz zakaz przedmiotowego traktowania jakiegokolwiek zarodka, a „procedura in vitro nie może prowadzić do zniszczenia zarodka albo do «rozmrażania» kilku zarodków, ich selekcji i ponownego «zamrażania» zarodków niewykorzystanych”.

 

Jednak dziś zwolennicy aborcji na życzenie, którzy są prowodyrami społecznych niepokojów udają, że wszystkie te wyroki nie istnieją lub nie mają znaczenia. Tymczasem wyrok z 22 października 2020 r. w pełni wpisuje się w dotychczasowe orzecznictwo TK.

 

Gdyby uczelnie zdecydowały się zwolnić profesorów z pełnionych przez nich funkcji jedynie z powodu wydania wyroku w pełni zgodnego z Konstytucja RP oraz dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, byłby to atak na podstawowe zasady demokracji!

 

Prof. dr hab. Stelina jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Pracy UG, wykładowcą. Jest również autorem lub współautorem ponad 100 publikacji naukowych, monografii, podręczników akademickich, komentarzy i artykułów naukowych. Za swoje dokonania został odznaczony przez Prezydenta RP Srebrnym Krzyżem Zasługi.

 

Dr hab. Justyn Piskorski kieruje Katedrą Prawa Karnego na Uniwersytecie w Poznaniu, jego dorobek naukowy obejmuje również dziesiątki publikacji i opracowania programów nauczania.

 

Obydwaj naukowcy spotkali się z nieprawdopodobnym i trudnym do zrozumienia atakiem części studentów oraz niektórych przedstawicieli środowisk naukowych. W sieci pojawiły się petycje do władz obu uczelni o zaprzestanie z nimi współpracy. Agresorzy nazywają w pismach Trybunał „quasi Trybunałem Konstytucyjnym”, a wyrok „pogwałceniem praw człowieka”. Twierdzą, że pozostawanie na stanowiskach profesorów „stoi w sprzeczności z dobrym imieniem uczelni”. Sugerują, że dopóki ci zasłużeni wykładowcy nie odejdą, żaden pracownik, student ani absolwent nie będzie mógł chodzić z podniesioną głową.

 

Te bezprecedensowe ataki stwarzają niespotykaną dotąd sytuację, w której sędzia ma zostać ukarany za wydanie wyroku. Ten niebezpieczny trend stawia pod znakiem zapytania nie tylko praworządność i niezawisłość sądów w Polsce, ale zagraża także wolności słowa i swobodnej wymianie myśli, która powinna być szczególnie chroniona właśnie na uczelniach wyższych. Uczelnie powinny być miejscem, w którym przekazuje się rzetelną wiedzę opartą o naukowe ustalenia. Te zaś są jednoznaczne. Każdy byt, który posiada unikalny genom ludzki jest człowiekiem, niezależnie od stadium jego rozwoju oraz kondycji psycho-fizycznej. 

Przypomnieć należy, że pogląd o sprzeczności „przesłanki eugenicznej” z Konstytucją wygłaszało wielu znawców prawa konstytucyjnego, w tym tacy, którzy publicznie dystansują się wobec obecnie rządzącej koalicji – prof. Andrzej Zoll, prof. Michał Królikowski czy prof. Włodzimierz Wróbel. Nigdy wcześniej nie doszło jednak do tak ostentacyjnych prób łamania niezawisłości sędziowskiej, wolności przekonań oraz wolności akademickiej.

 

Dlatego też my niżej podpisani apelujemy o pełne wsparcie dla wybitnych profesorów akademickich, sędziów zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym, Profesora Jakuba Steliny oraz Profesora Justyna Piskorskiego i stanięcie na straży konstytucyjnie chronionych wartości.

 

Jest to również apel o ochronę podstawowych zasad demokracji, poszanowanie niezbędnego do wymiany myśli pluralizmu oraz zachowanie przestrzeni naukowej wolnej od niebezpiecznych ideologii.

03 listopada 2020

Ministerstwo Edukacji i Nauki jest, a jakoby go nie było, czyli o dwoistości ministra

 


Po reorganizacji rządu Mateusza Morawieckiego zostało powołane do życia niby nowe Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jednak wszystkie znaki na niebie wskazują, ze nadal odrębnie  będzie działać Ministerstwo Edukacji Narodowej i oddzielnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. 

 Po pierwsze, nie zredukowano kadr. Nie zmieniono struktury. Nie zwolniono gmachu na Al. Szucha  lub  na Wspólnej, by jeden z nich przeznaczyć na kolejny szpital zakaźny. Przynajmniej byłaby jakaś korzyść z połączenia obu resortów. A tak, proszę bardzo minister - Przemysław Czarnek jest z jednej strony ministrem edukacji narodowej, gdzie jego wiceministrem w randze Sekretarza Stanu jest rzekomo były minister Dariusz Piontkowski



z drugiej strony, Przemysław Czarnek jest ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, gdzie nie znalazło się już miejsce dla byłego ministra, a był nim Wojciech Murdzek, tylko jego byłych wiceministrów pozostawiono na tych samych stanowiskach: 



     

Mamy zatem dwoistego ministra: edukacji i nauki, co powinno ucieszyć filozofa edukacji profesora Lecha Witkowskiego, który tej kategorii pojęciowej poświęcił wiele swoich rozpraw naukowych. 

Wprawdzie nie przypuszczam, by ktokolwiek z tych resortów czytał te rozprawy ze względu na ich poziom naukowy, a nie pragmatyczny, socjotechniczny, ale mogę się mylić. Być może jakiś doradca słyszał o dwoistości i przekuł to w czyn.   

Nasz i nie nasz minister w każdym z resortów reprezentuje inny profil (prawoskrętny/lewoskrętny) i garnitur oraz krawat, dzięki czemu wiemy, że jest ten sam, ale jednak nie taki sam.   


Zdradzę czytelnikom jeszcze jedną ciekawostkę z webstrony MEN. Otóż minister P. Czarnek postanowił  przywołać genezę nowego resortu, co jest zgodne z ideologią konserwatywnej władzy. Zapewne nikt nie zwróciłby na to uwagi, że obecny resort jest kontynuacją tego, który został powołany do życia przez... premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Taaaaak, to ten prawicowy polityk (działacz ZChN), który pozostawił żonę z dziećmi dla "poetki", a kiedy prezes partii PiS - Jarosław Kaczyński odwołał go z tego stanowiska, ten podzielił się w wywiadzie dla gazety "Dziennik" następującym komentarzem: 

Ja w polityce jestem od dwudziestu lat i wiem, na czym ona polega, i wiem, jak ostro się gra. Jak w piosence Gintrowskiego o Witkacym: "polityka (…) to w krysztale pomyje". Te siedemnaście lat pokazuje, że absolutnie tak jest: z wierzchu kryształ: władza, decyzje, limuzyny, krawaty, garnitury, telewizje, wystąpienia, parlament i tak dalej, ale że tak naprawdę to jest bajorko, brudna, grząska gra. Czasem mniej, czasem bardziej.


Jest jeszcze w powyższym dziedzictwie historycznym, do którego odwołuje się obecny minister, postać jego poprzednika, który był liderem strategii oświatowej prawicy lat 2006-2007. Mam tu na uwadze Romana Giertycha. Czy obecny minister pójdzie w ślady Romana Giertycha skoro z dumą przywołuje genezę aktu powołania obecnego resortu? 

   


         


 

02 listopada 2020

Odeszła wspaniała Profesor pedagogiki - andragogiki, geragogiki, MATKA wielu uczonych i oświatowców - OLGA CZERNIAWSKA

 


W dn. 1 listopada 2020 r.  zmarła najdroższa w moim akademickim życiu - emerytowana Profesor Universitatis Lodziensis OLGA CZERNIAWSKA. 


To jest tak bolesna wiadomość dla Rodziny, Najbliższych, Przyjaciół i Współpracowników, że z trudem mogę siąść do komputera, by przelać głębokie poczucie osobistego żalu z powodu tego rozstania. 

Nagle zostaje przerwana nić potencjalnej komunikacji, na którą przecież nie zawsze był właściwy czas. Już nie będę mógł pochwalić się sukcesami podopiecznych Pani Profesor, o których przez wiele lat swojej wyjątkowej służby nauce troszczyła się jak rodzona matka. Zawsze pytała o to, co słychać w naszym życiu, o nasze dzieci, o to, jak sobie radzą na co dzień w szkole, w pracy czy w chorobie, a pod koniec telefonicznej rozmowy chciała choć trochę pobyć jeszcze w przestrzeni, której poświęciła swoje naukowe życie. Dopytywała o losy każdego pracownika prowadzonej przez Nią (obecnie ponownie przeze mnie) - Katedry Teorii Wychowania UŁ.        

Pragnieniem każdego, kto kocha i jest kochany, kto ceni i jest doceniany, kto pamięta i jest pamiętany, kto obdarza innych Dobrem i jest nim obdarzany, kto jest nauczycielem i uczącym się, jest to, by najbliższa mu osoba była wciąż obecna, niejako w pobliżu, w sile wieku i zdrowia, w myślach, sercu i pamięci minionych wydarzeń, wspólnych doświadczeń, przeżyć, spotkań, rozmów, gestów, a nade wszystko - tak rzadko doświadczanych w akademickim świecie  - dowodów wyjątkowego WSPÓŁISTNIENIA.         

Tak, jak zawsze byliśmy dumni z kolejnych sukcesów naukowych naszej Profesor, tak i Ona przyjmowała z wielką radością  każdą informację o naszych osiągnięciach. Wzrastanie na Uniwersytecie u boku MISTRZYNI, PROFESOR o wyjątkowym charakterze, niezwykle spójnym i bezwzględnie afirmowanym systemie chrześcijańskich wartości moralnych jest rzadkością, czymś wyjątkowym w środowisku akademickich gier, zawiści, a nawet braku szacunku i lojalności. 

Kiedy odchodzą WIELCY HUMANIŚCI,  PROFESOROWIE EPOKI ALLO- i CHRYSTOCENTRYCZNYCH WARTOŚCI, UNIWERSYTECKIEGO  ETOSU, to zaczynamy zdawać sobie sprawę z kończącej się epoki humboldtowskiego modelu MISTRZ-UCZEŃ. Wprawdzie staram się kultywować kulturę akademicką, jakiej doświadczałem dzięki Profesor Czerniawskiej, ale coraz bardziej odczuwam jej nieprzystawalność do pokolenia, które przyszło na świat w ojczyźnie wolnej od ortodoksji marksistowskiej i ustrojowej przemocy. 

Nasza Profesor miała pod swoimi opiekuńczymi skrzydłami w Katedrze Teorii Wychowania (obejmującej także Jej Zakład Oświaty Dorosłych) kilkanaście osób - Barbarę Juraś-Krawczyk, Elżbietę Kowalską-Dubas, Małgorzatę Dzięgielewską, Elżbietę Woźnicką, Joannę Stelmaszczyk, Kazimierza Zawadzkiego, Małgorzatę Rosin, Małgorzatę Mikszę, Magdalenę Błędowską, Joannę Michalak, Alinę Wróbel, Ewę Łatacz i Arkadiusza Trzuskowskiego. 

Sądzę, że prof. O. Czerniawska była zadowolona ze swoich współpracowników, chociaż zawsze była bardzo powściągliwa w ocenach, gdyż jako andragog wymagała od nas ustawicznej pracy nad sobą, permanentnego uczenia się, pokonywania kolejnych progów, barier w dążeniu do wartościowych celów. Niejako za Janem Pawłem II sygnalizowała, że jeśłi nikt od nas niczego nie wymaga, to wymagajmy chociaż sami od siebie.      

Wszystkich doprowadziła w roli promotorki albo recenzentki do stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Po przejściu na emeryturę cieszyła się, że troje z nas zostało tytularnymi profesorami (Joanna Madalińska-Michalak - przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i Elżbieta Dubas - wieloletnia prodziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu ds. naukowych), zaś Alina Wróbel (w kilka lat po habilitacji na WSE UAM w Poznaniu) podjęła się już jako profesor UŁ roli Dziekan tego Wydziału od bieżącego roku akademickiego. 

To było fenomenalne doświadczenie zdobywania wiedzy i umiejętności naukowo-badawczych pod bacznym, wymagającym, matczyno-surowym okiem Pani Profesor, z jej osobistym i rodzinnym wsparciem, bo przecież odbywaliśmy wiele międzynarodowych i katedralnych spotkań z gośćmi zagranicznymi w Jej mieszkaniu w bloku. Wspólnie podróżowaliśmy do partnerskiego Uniwersytetu Justusa Liebiga w Giessen, na Uniwersytet w Hanowerze, do Sommerschule w Sonnenbergu w Niemczech, na Uniwersytet Karola w Pradze czy na Uniwersytet Preszowski na Słowacji. 

Pani Profesor, znakomicie znająca język francuski i włoski przybliżała nam świat nauki z tych krajów, zapraszając do Katedry czy na organizowane konferencje międzynarodowe światowej sławy pedagogów, w tym głównie andragogów oraz ekspertów od badan biograficznych. Dzięki Jej staraniom i naszemu wsparciu kluczowe rozprawy uczonych ukazywały się w przekładzie na język polski. Gdyby nie osobiste kontakty, przyjaźń naszej Profesor z nimi, nie mielibyśmy dostępu do znaczących tekstów naukowych takich uczonych  jak: m.in. Martine Lani-Bayle, Hartmut M. Griese, Ettore Gelpi, Duccio Demetrio, Pierre Dominice, Horst Siebert, Erich Dauzenroth czy Horst Stukenberg. 

To dzięki prof. O. Czerniawskiej tworzyliśmy wspólnotę uczących się, stawiających sobie wysokie wymagania, ale i realistycznie doświadczających progów własnych możliwości. Profesor stworzyła "Łódzką szkołę andragogiczną i gerontologiczną" kontynuując przez kilkanaście kolejnych już lat na emeryturze swojej badania i wydawnicze projekty z częścią współpracowników UŁ w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (dzisiejsza AHE). 

Jeszcze w okresie PRL otaczała ochronnym parasolem i wzmacniała swoim autorytetem nasze badania w zakresie nurtów pedagogiki humanistycznej,  personalistycznej, egzystencjalnej oraz emancypacyjnej alternatywnego kształcenia dzieci, młodzieży i dorosłych. Jako jedna  z nielicznych wzmacniała na przełomie transformacji ustrojowej i poszerzała krąg badaczy w paradygmacie badań jakościowych, głównie biograficznych. Czyniła to zawsze w trosce o nas samych, ale i z myślą o innych. 

Kiedy odchodziła na emeryturę zgodziłem się uruchomić w ówczesnej WSHE kierunek studiów pedagogika, by Profesor mogła kontynuować tam swoją naukową pasję, skoro w świetle prawa macierzysty Uniwersytet Łódzki nie mógł Jej dłużej zatrudniać. Z ogromnym wzruszeniem wspominam wspólną radość z przygotowywanego przez nasz zespół tomu pod tytułem "Pedagogiczne drogowskazy" (red. B. Juraś-Krawczyk, B. Śliwerski, Kraków  2000), który dedykowaliśmy  naszej Profesor na 70 Urodziny. 

Nasza książka spotkała się z dobrym odbiorem. Profesor Teresa Borowska napisała do mnie po otrzymaniu egzemplarza: 

Ucieszyła mnie książka pod Pana współredakcją, a to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że czuję się wyróżniona. Po wtóre zaś, cieszy fakt, że w tym naszym dość często patologicznym środowisku (pedagodzy!!)) są i symptomy optymistyczne, czego dowodem właśnie ta książka (pamięć o ludziach, którzy bardzo sobie na nią zapracowali). Buduje mnie to

Z biegiem lat spotykałem się z naszą Profesor na Jej kolejnych Jubileuszach czy wręczanych jej wyróżnieniach akademickich. W 2018 r. miałem zaszczyt rekomendować Profesor do Medalu Universitas Lodziensis Merentibus, a w ubiegłym roku mogłem wygłosić laudację z okazji odnowienia Jej doktoratu w UŁ. Pisałem o tym w blogu, toteż nie będę w tym momencie ich tu przywoływał. Przyjdzie czas w gronie kolejnych generacji andragogów i gerontologów na zrozumienie i pogłębianie w badaniach wyjątkowej twórczości Profesor Olgi Czerniawskiej. 

Dotknięcie wyjątkowych walorów OSOBY Profesor Olgi Czerniawskiej pozostało w tych, którzy mieli to szczęście, godność, zaszczyt czy nawet okoliczność na  autentyczne SPOTKANIE, bo pozostawiające głęboki ślad w pamięci, sercu i własnej mądrości. We wstępie do przekładu książki włoskiego pedagoga D. Demetrio napisała swoistego rodzaju przesłanie dla kolejnych pokoleń: 

Co pamiętać, a co zapomnieć, które przeżycia, wspomnienia przywoływać, a które oddalić, jak kształtować naszą pamięć, odbudowywać ją, porządkować. O obowiązku doskonalenia  pamięci, jej zachowania, ale także uzdrawiania pisał papież Jan Paweł II, w Jego nauczaniu pamięć odgrywała ważną rolę. Ta biograficzna, radosna i pełna emocji i ta ponura, w której są rany" (w: D. Demetrio, Pedagogika pamięci, Łódź2009, s. 10)

Istotnie, Profesor O. Czerniawska budowała archipelagi, liczne wyspy pamięci o naszym codziennym świecie życia, o fenomenach kształcenia i wychowania, o roli religii i miłości, o wszystkim tym, co kształtuje biograficzne wspomnienia jako przejaw uczenia  się i oduczania. Jest to bowiem proces, który dzięki autoedukacji, autorefleksji i samowychowaniu sprzyja także zapominaniu, wybaczaniu oraz postrzeganiu niektórych wydarzeń na nowo. Jestem niezmiernie wdzięczny Profesor za wprowadzanie w trudną sztukę  podróżowania w głąb świata nauki, ale także samego siebie.   

Łączę się w wielkim bólu z RODZINĄ CZERNIAWSKICH zapewniając o promieniowaniu Dobrem, Prawdą i Pięknem, którymi obdarzała nas nasza Profesor. Odeszła do Pana! Niech spoczywa w pokoju!