21 maja 2024

Terminowość przedłożenia recenzji w postępowaniu awansowym

 



Zdarza się, że na skutek licznych obowiązków akademickich recenzent powołany do oceny rozprawy doktorskiej, habilitacyjnych czy profesorskich osiągnięć naukowych najzwyczajniej w świecie "nie wyrabia się" w obowiązującym terminie. Kiedy uświadomi sobie, że już jutro upływa ustawowy termin, wpada w panikę, bo nie wie, czy owe dwa miesiące to termin zawity czy instrukcyjny?

 Zachęcam recenzentów do korzystania z komentarzy prawników m.in. na ten temat, bo postępowania o nadanie stopnia naukowego doktora, doktora habilitowanego i na tytuł profesora są podporządkowane nie tylko ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, ale także kodeksowi prawa administracyjnego.   

Każdy uczony po otrzymaniu do recenzji czyjegoś dzieła/dzieł (doktorat, osiągnięcia naukowe na habilitację czy do tytułu profesora) powinien zapoznać się z treścią otrzymanej umowy, bowiem w niej zawarte są normy i granice ich obowiązywania. W przypadku doktoratów i habilitacji regulacje prawne w umowie wynikają z treści uchwał senatu określającej sposób postępowania w sprawie o nadanie stopnia naukowego. Te jednak nie dotyczą terminu przedłożenia przez profesorów recenzji, gdyż ta kwestia została uregulowana w ustawie.   

Rada Doskonałości Naukowej opublikowała na swoim portalu Poradnik. Postępowania dotyczące nadawania stopnia doktora habilitowanego", w którym jest rozdział 3.7. Obliczanie terminów

"Przepisy p.s.w.n., jak i u.s.n.t. wskazują na liczne terminy dotyczące dokonania określonych czynności przez osobę ubiegającą się o nadanie stopnia doktora habilitowanego, jak i organów uczestniczących w postępowaniach dotyczących nadania tego stopnia. Przepisy te nie normują jednak sposobu ich obliczania. Tym samym, również i w tej kwestii zastosowanie znajdą odpowiednio przepisy k.p.a. Sposób obliczania terminów został co do zasady uregulowany w art. 57 tego Kodeksu, i tak: 

· jeżeli początkiem terminu określonego w dniach jest pewne zdarzenie, przy obliczaniu tego terminu nie uwzględnia się dnia, w którym zdarzenie nastąpiło. Upływ ostatniego z wyznaczonej liczby dni uważa się za koniec terminu; 

· terminy określone w tygodniach kończą się z upływem tego dnia w ostatnim tygodniu, który nazwą odpowiada początkowemu dniowi terminu; 

· terminy określone w miesiącach kończą się z upływem tego dnia w ostatnim miesiącu, który odpowiada początkowemu dniowi terminu, a gdyby takiego dnia w ostatnim miesiącu nie było - w ostatnim dniu tego miesiąca; 

· terminy określone w latach kończą się z upływem tego dnia w ostatnim roku, który odpowiada początkowemu dniowi terminu, a gdyby takiego dnia w ostatnim roku nie było - w dniu poprzedzającym bezpośrednio ten dzień; 

· jeżeli koniec terminu do wykonania czynności przypada na dzień uznany ustawowo za wolny od pracy lub na sobotę, termin upływa następnego dnia, który nie jest dniem wolnym od pracy ani sobotą".        

Tekst ten powinni znać nie tylko recenzenci, ale także doktoranci, habilitanci i kandydaci do tytułu profesora, żeby nie denerwować się rzekomym niedotrzymywaniem przez recenzentów obowiązującego terminu do złożenia recenzji. Powołani z końcem maja czy w czerwcu recenzenci wniosków awansowych skorzystają z przysługującego im urlopu wypoczynkowego, toteż należy spodziewać się ich opinii dopiero we wrześniu. W okresie wakacyjnym nie odbywają swoich posiedzeń rady wydziałów, instytutów, senaty czy rady dyscyplin naukowych. 

Co ciekawe, ustawodawca nie przewidział sankcji związanych z niedotrzymaniem dwumiesięcznego terminu na przygotowanie recenzji rozprawy doktorskiej (Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce Komentarz, red. J. Woźnicki, s. 592). Natomiast w przypadku przekroczenia ustawowego terminu przez recenzentów oceniających osiągnięcia naukowe na stopień doktora habilitowanego czy tytuł profesora są przewidziane sankcje. Zleceniodawcy umowy wskazują na nie w treści umowy, którą warto przeczytać, bo można być zaskoczonym z racji naruszenia terminu pomniejszeniem wynagrodzenia za każdy dzień zwłoki.     

 

20 maja 2024

Łódzka szkoła badań nad recepcją i aktualizacją pedagogiki Montessori w teorii i praktyce

 


Wczoraj zakończyły się trzydniowe spotkania edukacyjne nauczycieli przedszkoli i szkół pracujących w systemie pedagogiki  Marii Montessori. Wykłady, warsztaty, prezentacje, ale także wspomnienia, podziękowania i zobowiązania do kontynuowania twórczej działalności oświatowej wyznaczyły niepowtarzalną wartość i klimat X Polskich Dni Montessori, ktore organizowało  Polskie Stowarszyszenie Montessori wraz z Katedrą Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego.  Byla to także okazja do świętowania trzydziestolecia Polskiego Stowarzyszenia Montessori, któremu przewodzi dr Małgorzata Miksza.

Fascynacja tą pedagogiką i jej aplikacja do praktyki pedagogicznej miała miejsce w okresie II Rzeczypospolitej, kiedy to w wielu miejscach Polski powstawały pierwsze przedszkola montessoriańskie. Studiujący czy przebywający poza granicami kraju polscy nauczyciele uczestniczyli w kursach Montessori w Rzymie i Londynie, a nawet współtworzyli we Włoszech pierwsze szkoły Montessori. Ich wiedza i doświadczenia przenikały do kraju dzięki wielu entuzjastom tej koncepcji kształcenia. Co ciekawe, ogromne zainteresowanie wzbudzała ta pedagogika wśród afirmatorów wychowania domowego, którzy dostosowywali ją do własnych potrzeb i narodowego ducha. 

O niepokojącym tradycjonalistów w okresie międzywojennym w Polsce zachwycie pedagogią Nowego Wychowania pisała w swojej rozprawie dr Ewa Łatacz z Uniwersytetu Łódzkiego[1]. Wielu przeciwników tej pedagogii musiało zaskoczyć odkrycie łódzkiej historyk wychowania zachwytu m.in. bł. siostry Urszuli Ledóchowskiej, ale i przełożonych zakonu Jezuitów w naszym kraju tą koncepcją, a nawet powoływaniem do życia ochronek czy przedszkoli dla dzieci, w których wykorzystywano nie tylko metody wychowawcze Decroly’ego czy Froebla, ale i Montessori.

Dzięki wynikom badań naukowych dr Ewy Łatacz zostało przywrócone na początku lat 90. XX w. wyjątkowe znaczenie myśli włoskiej lekarki i funkcjonujących już na świecie doświadczeń nauczycieli przedszkolnych oraz współpracujących z nimi producentami pomocy dydaktycznych, które są jednym z kluczowych czynników stymulowania samodzielności dzieci w poznawaniu świata. Z dużym samozaparciem i poświęceniem pozyskiwała E. Łatacz nieprawdopodobnie drogie, a pięknie wyprodukowane w holenderskiej fabryce, pomoce dydaktyczne, by kształcąc kandydatów do nauczycielskiej profesji oraz już pracujących w przedszkolach pedagogów, pokazać im materiały o najwyższej jakości estetycznej i metodycznej. Woziła je wówczas w swoim plecaku z zajęć na uniwersytecie do placówek doskonalenia nauczycieli w kraju, by uczestnicy pierwszych kursów w III RP mogli uczyć się przez działanie, operowania nimi i by, tak jak dziecko, indukcyjnie odkrywali  fundamentalne prawa matematyki czy ojczystego języka.



Wkrótce pojawiły się w Łodzi pierwsze oddziały montessoriańskie w samorządowym przedszkolu nr 220 w Łodzi, a adiunkt z kierowanej przeze mnie Katedry Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego - dr Małgorzata Miksza doprowadziła do powstania w tym mieście pierwszego publicznego przedszkola pracującego zgodnie z tą pedagogią. Po dzień dzisiejszy odbywają się w nim kursy, szkolenia i warsztaty dla zainteresowanych alternatywną edukacją, zaś dyrekcja ma poważny kłopot, jak poradzić sobie każdego roku z ogromną presją setek rodziców oczekujących przyjęcia ich dziecka do tej placówki. Tych przedszkoli jest bowiem za mało w stosunku do oczekiwań i potrzeb. Nie chodzi jednak o to, żeby wszystkie przedszkola czy nawet ich większość pracowały w oparciu o ten model edukacji. Łódzkie środowisko montessoriańskiej jest siedzibą Polskiego Stowarzyszenia Montessori.

Nie doszło dzięki temu do pomniejszania przez środowiska konserwatywne pedagogicznej wartości tej alternatywy[1]. Pedagogika montessoriańska nie jest podejściem antagonistycznym, rywalizacyjnie wykluczającym inne modele przedszkolnej edukacji. Wymaga ona od nauczycieli dodatkowo specjalistycznego wykształcenia, ustawicznego samodoskonalenia i samokształcenia oraz  wielokrotnie większych nakładów indywidualnej pracy (często w domu) przed każdym dniem zajęć. Trzeba bowiem przygotować codziennie odpowiednie materiały rozwojowe  i środowisko, by każde dziecko mogło rozwijać się zgodnie z własnym potencjałem.

O istocie tej pedagogii tak pisał w 1937 r. pedagog Zbigniew Łubieński: Większość współczesnych metod wychowania popełnia błędy w dwóch przeciwnych kierunkach: albo się bowiem uczy dzieci wielu rzeczy, nie zostawiając należytego pola dla ich osobistej samodzielności i inicjatywy, albo się im zostawia ogromnie dużo swobody, nie dając należytej (moralnej i technicznej) pomocy, do nauki i ogólnego rozwoju niezbędnej. Metoda Montessori stara się wynaleźć drogę pośrednią, godząc wolność z porządkiem, zostawiając daleko idącą swobodę twórczości dziecka, ale ustanawiając zarazem pewne przepisy, bez których materiał dydaktyczny nie wydałby należytego pożytku.[3] Ponownie doświadczamy sztuki odkrywania tej pedagogiki i jej rozwijania, aktualizowania w nowych warunkach ustrojowych.



Polscy nauczyciele implementują pedagogikę Montessori rodzimą kulturą edukacji przedszkolnej nasycając ją najnowszą psychologiczną wiedzą w zakresie akceleracji rozwoju dzieci w ponowoczesnym świecie oraz polską tradycją kulturową i duchową. XXI wiek wpisuje się w twórczy rozwój przedszkoli i szkół Montessori na każdym etapie i poziomie edukacji, by następowała kolejna, konieczna transformacja kształcenia z tradycyjnego, statycznego na dynamiczne, konstruktywistyczne, a sprzyjające nabyciu umiejętności uczenia się przez całe życie. 

Polscy mistrzowie tej pedagogii z różnych ośrodków akademickich i oświatowych w naszym kraju stworzyli własne przedszkola, szkoły i placówki pedagogiki specjalnej, które stały się środowiskami spełnionych marzeń o maksymalizowaniu własnego potencjału rozwojowego dla dzieci różnych klas  społecznych. Od początku lat 90. XX w. w ramach cyklicznie organizowanych Międzynarodowych Konferencji „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki”  każda z następnych edycji wzbogacana była pedagogiką montessoriańską, toteż ich uczestnicy wprowadzają w świat kształcenia i wychowania dzieci zgodnie z integralnym podejściem do tego procesu.



[1] E Łatacz, Recepcja teorii pedagogicznej Marii Montessori w Polsce do roku 1939, Łódź: 1996.

[2] B. Śliwerski, Pedagogika dziecka. Studium z pajdocentryzmu, Gdańsk: GWP 2007.

[3] Za: E Łatacz, dz. cyt., s. 150.


19 maja 2024

Zmarła Profesor UAM w Poznaniu, pedagog wczesnoszkolna Maria Burtowy

 



W czasie obrad Polskich Dni Montessori w Łodzi dotarło do mnie smutne powiadomienie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN o tym, że dnia 17 maja 2024 roku zmarła dr hab. Maria Burtowy (1941-2024), profesor Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.  Wybitna naukowczyni, nauczycielka i wychowawczyni wielu pokoleń pedagogów, specjalistka w zakresie edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, wieloletni zasłużony pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 

W okresie PRL wydała wraz z Anną Brzezińską rozprawę zatytułowaną "Psychopedagogiczne problemy edukacji przedszkolnej" (UAM, Poznań 1985). Habilitowała się w dziedzinie nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika w 1994 roku na podstawie m.in. pracy naukowej: Przygotowanie dzieci w wieku przedszkolnym do nauki czytania i pisania w szkole

Kierowała Zakładem Pedagogiki Dziecka na Wydziale studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu. Po przejściu na emeryturę była wciąż aktywna zawodowo, wspomagając kształcenie nauczycieli w Wielkopolskiej Akademii Nauk Stosowanych (Akademii Społeczno-Ekonomicznej) w Środzie Wielkopolskiej. 

Profesor UAM była niezwykle cenioną ekspertką w zakresie edukacji elementarnej. Recenzowała dysertacje doktorskie oraz wydawniczo publikacje naukowe w ramach postępowań awansowych młodych uczonych. Wypromowała trzech doktorów pedagogiki wczesnej edukacji: Katarzynę Wojciechowską (z d. Sadowską), która jest już po habilitacji profesorką Akademii Muzycznej im. Jana Paderewskiego w Poznaniu; dr Dorotę Domogałę, będącą adiunktem na stanowisku profesor ANS w Środzie Wlkp. oraz dr Anettę Soroka-Fedorczuk, obecnie adiunkt w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Głogowie.  Przygotowała zatem następczynie do kształcenia nauczycieli wczesnej edukacji. 

W 2015 roku Maria Burtowy wydała tomik poezji "Z tamtych i kolejnych dni", który dowodzi o jej wyjątkowej wrażliwości i sztuce pisania najtrudniejszego i najbardziej intensywnego przecież gatunku literatury. 

   

(okładka książki Wydawnictwa Aureus)

Będzie nam bardzo brakować Pani Profesor. Rodzinie i Bliskim przekazuję tą drogą słowa współczucia i pamięci o ważnym wkładzie Marii Burtowy w rozwój polskiej pedagogiki wczesnoszkolnej oraz kształcenie tak potrzebnych nauczycieli edukacji przedszkolnej i zintegrowanej.