29 marca 2024

Zmarł profesor pedagogiki Jerzy Niemiec

 

W dn. 27 marca 2024 roku zmarł em. profesor nauk humanistycznych i społecznych, pedagog, dydaktyk JERZY NIEMIEC (ur. 29.  03.1929 w Przemyślu).   Nie miałem okazji do bezpośredniej współpracy z nestorem polskiej pedagogiki, który od 1980 roku zatrudniony był na stanowisku profesora zwyczajnego w filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. Kierował w tej jednostce Zakładem Dydaktyki. W tym czasie stawiałem pierwsze kroki w akademickiej pedagogice, ale postać i publikacje Profesora były nam znane, gdyż dotyczyły zarówno teorii kształcenia jak i polityki oświatowej. 

Przewodnicząc Komitetowi Nauk Pedagogicznych PAN miałem możliwość pozytywnego rozpatrzenia wniosku Rady Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku z dn. 28 września 2017 roku o przyznanie J. Niemcowi Medalu Za Zasługi dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki. Wnioskodawcy wskazywali wówczas na drogę rozwoju naukowego Profesora i jego osiągnięcia w pedagogice, a zapoczątkowała je praktyka nauczycielska.

Jerzy Niemiec ukończył studia magisterskie na kierunku historia w Uniwersytecie Gdańskim, zaś studiując na Uniwersytecie Warszawskim przygotował pracę dyplomową pod kierunkiem Bogdana Suchodolskiego i uzyskał kolejne wykształcenie na kierunku pedagogika. W 1956 roku został dyrektorem Liceum Pedagogicznego w Ełku, a następnie III Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku. W 1965 roku powierzono mu stanowisko dyrektora Okręgowego Ośrodka Metodycznego w Białymstoku. Profesor należał do grona nauczycieli akademickich, którzy zaangażowali się w 1968 roku w powołanie w Białymstoku filii Uniwersytetu Warszawskiego, a następnie w jej infrastrukturalny rozwój. 

W 1969 roku obronił dysertację doktorską, którą przygotował pod kierunkiem komparatysty prof. Kazimierza Podoskiego, zaś w 1974 roku habilitował ię z pedagogiki. Tytuł naukowy profesora w dziedzinie nauk humanistycznych (w zakresie pedagogiki) uzyskał w 1980 roku.  

 W okresie PRL prof. J. Niemiec był koordynatorem badań w ramach podstawowych problemów oświatowych współpracując z Instytutem Badań Pedagogicznych w Warszawie, zaś w latach 1984-1988 należał do Komitetu Ekspertów d.s. Edukacji, którym kierował prof. Czesław Kupisiewicz. Przez trzydzieści lat był członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. współpracował z Komitetem Prognoz "Polska 2000 Plus" przy Prezydium PAN.

W 1997 roku prof. J. Niemiec włączył się w proces przekształcania filii UW w Uniwersytet w Białymstoku pełniąc następnie w latach 1998-2002 funkcję prorektora ds. ogólnych. Już będąc na emeryturze współtworzył Wszechnicę Mazurską w Olecku. Należał do znaczących recenzentów wniosków awansowych w pedagogice, będąc na początku lat 90. XX wieku członkiem Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułu Naukowego.  

W 2010 roku Narodowa Akademia Nauk Pedagogicznych Ukrainy wyróżniła Profesora najwyższą godnością Doktora Honoris Causa.  

Zmarły Profesor należał do spolegliwych uczonych, o wyjątkowym poczuciu humoru. Pamiętam, jak w czasie jednej z krajowych konferencji żartował, że ma ona charakter międzynarodowy ze względu na jego w niej udział (jako Niemca). Rzeczywiście, także we wniosku jego macierzystej Rady Wydziału podkreślano, że był nie tylko wybitnym polskim pedagogiem, ale też niezwykle życzliwą osobą, cieszącą się wysokim autorytetem, o wyjątkowej wielkoduszności, optymistyczną,   pełną pogody ducha, pracowitą i wymagającą od innych. Wśród kluczowych rozpraw naukowych warto przywołać: 

Niemiec J., “Osiągnięcia uczniów”, Warszawa 1978;

Niemiec J., “Przestrzenne usytuowanie przedszkoli i szkół podstawowych” Białystok 1985;

Niemiec J., “Osiągnięcia uczniów szkoły podstawowej” Białystok 1990. 

 

Takim zapamiętamy Profesora dzieląc z Jego Najbliższymi uczucie żalu z rozstania, ale też zapewniając o pamięci Jego dokonań i wkładu w rozwój Uniwersytetu w Białymstoku oraz dyscypliny pedagogika.


(źródło foto

27 marca 2024

Wzrost zainteresowania turystyką profesorską na Słowację

 


Ponownie wzrosło zainteresowanie opinii publicznej turystyką habilitacyjną Polaków na Słowację w latach 2005-2016, a więc do momentu unieważnienia przez polski rząd bilateralnej umowy o odrębnym uznawaniu dyplomów stopni i tytułów naukowych w naszych krajach bez potrzeby ich nostryfikowania. 

Jeden z czytelników bloga pisze do mnie: 

"Jaki jest lub był tryb otrzymania profesury na Słowacji przez Polaków? Nie pisał Pan
o profesurach ani nie podał nazwisk tych "wybitnych" uczonych" w swojej książce "Turystyka habilitacyjna Polaków na Słowację w latach 2005-2016" (Łódź, 2017). Rzeczywiście wnioskom profesorskim nie poświęciłem specjalnej uwagi, gdyż było ich niewiele. 

Proceder wykorzystania prawa przez niektórych Polaków dla celów sprzecznych z nauką w pełnym tego słowa znaczeniu i z jakością jej kadr akademickich objął  osoby ze stopniem doktora, które zorientowały się, że na Słowacji można uzyskać tytuł docenta jako odpowiednik polskiego stopnia doktora habilitowanego na podstawie jedynie wypełnionej tabelki z danymi liczbowymi o pracach głównie metodycznych, z dydaktyki przedmiotowej, liczbie wypromowanych magistrów, indeksie cytowań krajowych i zagranicznych, itp. W książce znajdują się szczegółowe dane na ten temat. Podkreślam jednak, że wśród części osób byli znakomici uczeni, szczególnie w naukach ścisłych, którzy od lat współpracowali ze słowackimi akademikami i mają znakomite osiągnięcia.  

Zawarta umowa międzypaństwowa była przygotowana pod działalność częściowo przestępczą. Jak zwykle wykorzystano fakt, że niektórzy autentyczni naukowcy z naszego kraju współpracowali z akademikami uczelni słowackich w swoich dyscyplinach naukowych, odbywali tam staże naukowo-badawcze, a zatem nie mógł prezes PAN prof. Michał Kleiber mieć wiedzy na temat tego, w jakim kierunku rozwinie się ów proceder. Podpisał w imieniu polskiego rządu porozumienie między RP a Republiką Słowacji dzięki czemu niektórzy zwierzyli w tym świetny interes. 

Było to o tyle zdumiewające, że zarówno Polska jak i Słowacja zostały państwami członkowskimi Unii Europejskiej. To zaś spowodowało, że znaleźliśmy się we wspólnym dla tych państw obszarze akademickiego kształcenia studentów i kadr naukowych, których stopnie zawodowe i tytuły naukowe automatycznie stawały się równoważnymi. 

Nie trzeba było zawierać odrębnych umów między państwami członkowskimi UE. Komuś jednak baaardzo zależało na tym, by uczynić z Republiki Słowacji i Republiki Czeskiej (z rządem tego kraju także zawarto bilateralne porozumienie)  "wyspę" docentur i tytułów profesorskich. Wśród niektórych ich beneficjentów byli plagiatorzy czy osoby o osiągnięciach, które nie  miały żadnych szans na uzyskanie pozytywnych opinii polskich recenzentów.  

Można zapytać, jak to jest możliwe, że nominacje Prezydenta Słowacji dla sędziów, generałów policji, straży pożarnej, wojska słowackiego nie są równoważne nominacjom polskiego Przeydenta. Tylko w nauce jakoś nikomu to nie przeszkadzało... . Zdaje się, że już wiemy, jaki był tego powód. 


26 marca 2024

Pozytywna vs negatywna dyskryminacja w szkole

 


Tomasz Bilicki jest absolwentem magisterskich studiów na kierunku pedagogika w Uniwersytecie Łódzkim oraz studiów podyplomowych m.in. z psychologii motywacji na Uniwersytecie SWPS, psychotraumatologii na Uniwersytecie Gdańskim i Uniwersytetach: Stanforda, w Utrechcie oraz Medycznym Harvarda. Prowadzi zatem od ponad dwóch dekad szeroko zakrojoną działalność oświatową w środowiskach szkolnych i pozaszkolnych oraz poradnianą w pracy z dziećmi i młodzieżą. Należy do tych pedagogów społecznych, którzy usiłują naprawiać, korygować błędy wychowawcze rodziców i nauczycieli. Ich skutkiem są bowiem zaburzenia w rozwoju i codziennym życiu dzieci i młodzieży. Powiększa się grono osób doświadczających fobii i nerwic szkolnych, depresji, chorób psychosomatycznych.    

Pod tytułem "Dyskryminacja w szkole" dokonał wpisu na Facebooku, który nie zyskał szczególnego poparcia i przekierowania, gdyż - jak sądzę - stanowił zbyt prowokacyjnie wyostrzoną refleksję na temat nierówności uczniów wobec prawa w porównaniu z tym, z jakiego korzystają ich nauczyciele. W naukach społecznych określa się taki stan nierównowagi w relacjach międzyludzkih mianem dyskryminacji pozytywnej. Wynika ona z różnic rozwojowych, kompetencyjnych osób oddziałujących wzajemnie na siebie w jakiejś instytucji, placówce czy środowisku nieformalnym, pozainstytucjonalnym, a które zdaniem m.in. postpedagogów nie powinny być nadużywane. 

Jeśli dorosłym zależy na tym, by dzieci postępowały zgodnie z pożądanymi normami społecznymi, to  sami powinni być przykładem ich eksternalizacji. Nierówność między dorosłymi a dziećmi jest czymś naturalnym w sensie psychofizycznym, ale to nie oznacza, że można ją wykorzystywać do nieuzasadnionej przewagi nad osobami młodszymi, słabszymi, mniej doświadczonymi, niewykształconymi itp., itd. W sensie ontologicznym uczniowie są równi nauczycielom jako istoty ludzkie, gdyż wszystkim należy się szacunek, ochrona ich godności osobowej. 

Jeśli wolno nauczycielom coś czynić w szkole - jak pisze o tym T.Bilicki - to nie ma powodu, by odmawiać tego samego ich uczniom. Jednak sytuacja społeczno-prawna jest w przeważającej mierze odmienna dla każdego z tych podmiotów, toteż tak pisze on o dyskryminacji w szkole:                

"Nie, nie chodzi o uczennice i uczniów, ale o nas – nauczycielki i nauczycieli. Wiem, że to może być wbicie kija w mrowisko, ale nie widzę żadnego uzasadnienia dla następujących nierówności w szkole:

- nauczyciel może pić lub jeść na lekcji, a uczeń nie,

- nauczyciel siedzi na fotelu gabinetowym, a uczeń na twardym, drewnianym krześle,

- w przypadku jednokierunkowych korytarzy lub schodów, nauczyciel może chodzić jak mu wygodnie, a uczeń tylko zgodnie z zasadami,

- nauczyciel nie musi zmieniać butów, a uczeń ma taki obowiązek,

- toaleta dla nauczycieli jest lepiej wyposażona, niż dostępna dla uczniów,

- uczeń musi pokazać pracę domową w konkretnym terminie, a nauczyciel nie przestrzega terminu na jej sprawdzenie (podobnie z pracami klasowymi),

- nauczyciel dotyka ucznia bez uzyskania jego zgody (w drugą stronę, szczególnie w starszych klasach, to rzadkość),

- nauczyciel korzysta z telefonu, a uczeń nie może tego robić,

- uczeń musi mieć ściśle określony strój na WF (wiadomo przecież, że białe skarpetki i czerwone spodenki są najszybsze) albo wydarzenie (tzw. strój galowy), a nauczyciela te zasady nie dotyczą,

- nauczyciel może się złościć, a uczeń nie ma takiego prawa,

- uczniowi wystawia się ocenę z zachowania i za wiedzę / umiejętności, a nauczycielowi nie,

- uznanie, że „przerwa i dzwonek są dla nauczyciela, a nie dla ucznia”,

- nauczyciel może wejść na stołówkę lub do biblioteki bez kolejki, a uczeń musi czekać,

- uczeń otrzymuje uwagi za spóźnienia, jest to zaznaczane w dzienniku, a nauczyciel spóźnia się bez konsekwencji,

- kiedy uczeń nie ma podręcznika jest za to karany, kiedy nauczyciel zapomni to po prostu pożycza od ucznia.

Wiem, że nie jest to lista wyczerpująca problem. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkie te nierówności dotyczą każdej szkoły i wszystkich nauczycieli".

Studiujący pedagogikę, socjologię edukacji czy psychologię wychowania mają zatem okazję do dyskusji na temat tego, czy i w jakim zakresie wskazane powyżej nierówności są zasadne, potrzebne lub też wprost odwrotnie. 

(źródło foto)