02 marca 2024

Nie wszystko jest stracone

 

 


Napisał do mnie student uczelni, którą opinia publiczna obciążyła wszystkim, co najgorsze, chociaż tymczasowo aresztowano głównie kadrę zarządzającą. Zajęcia nadal są tam prowadzone zgodnie z planem studiów. Skandal dotyczy prowadzenia w tej szkole wyższej studiów MBA, a nie studiów kierunkowych.     

Są osoby, które nie studiują dla dyplomu, tylko dla rzeczywistego poszerzenia własnych kwalifikacji. Dla większości wybierających studia na odległość jest to znakomita okazja, by móc połączyć własną pracę zawodową czy obowiązki rodzinne z uczeniem się. Nie należy zatem dyskwalifikować studentów, skoro taka uczelnia została legalnie zarejestrowana oraz uzyskała akceptację Polskiej Komisji Akredytacyjnej.  

Jak pisze do mnie jeden z takich studentów: "(...) niestety podjąłem studia pedagogiczne. Piszę ,,niestety", gdyż wybór padł na obiecującą, ale najgorszą z możliwych uczelni niepublicznych w Polsce (i chyba w ogóle na świecie). Tak, mowa o Collegium Humanum. Nazwa ta z trudem przechodzi mi przez usta.

To swoiste "Amber Gold" Pawła Cz. w którym utopili pieniądze przede wszystkim ludzie biedni: nauczyciele, pedagodzy szkolni czy ludzie nie mogący wyjechać nigdzie poza swoją "wioskę", gdyż na przykład opiekują się niepełnosprawnymi dziećmi lub bardzo schorowanymi rodzicami. Ten niesamowicie skrojony target, to wymysł umysłu genialnego i do szpiku moralnie zepsutego.


Pan Profesor jako pedagog, zna z pewnością ten mechanizm, którego ja nie potrafię nazwać, ale który bez trudu - lecz ze zgrozą - zidentyfikowałem. Chodzi bowiem o to, że wielu moich kolegów z II roku magisterskiego (jest nas w sumie ok. 350), nadal wierzy, że obroni dyplom w czerwcu - i jeśli nawet - że ktokolwiek będzie podchodził do niego poważnie.

Ludziom tym, Paweł Cz. wlał w serca nadzieję na łatwy dyplom, co do którego często oprócz braku sił fizycznych i możliwości czasowych, nie mieli także predyspozycji intelektualnych. Sam jestem częścią tego zbiorowiska, choć przez pierwszy rok w majestacie prawa, studia "online" były legalne. Od października ubiegłego roku już takowe nie są i miałem nadzieję, że odbywać się będą zjazdy w którejś z filii w Polsce.


Od początku widziałem co się dzieje, lecz z każdym "wtopionym" przelewem zanurzałem się w tym bagnie organizacyjnym coraz bardziej. Uczyłem się sumiennie i pisałem prace zaliczeniowe samodzielnie - w niektórych cytowałem również i Pana Profesora. Wszystko jednak poszło na marne".


Moim zdaniem, nie wszystko poszło na marne. Collegium nikt nie likwiduje, nie zamyka kierunków studiów. Należy zatem dalej realizować obowiązujące wszystkich zadania zgodnie z planem studiów. Nie jest to pierwsza czy jedyna szkoła prywatna, której kadrze zarządzającej prokuratura przedłożyła zarzuty karne. W Polsce obowiązuje prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zgodnie z którym - nawet gdyby daną szkołę pozbawiono uprawnień do kształcenia - osobom studiującym należy zapewnić możliwość dokończenia studiów. 

Na wolnym rynku pracodawcy nie interesują się tym, jaką i gdzie ktoś ukończył uczelnię, szkołę wyższą czy ma tylko maturę, ale jakie ma kompetencje, co potrafi i co sobą reprezentuje.   

      


 

 


01 marca 2024

Powracający temat




https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/turystyka-habilitacyjna-polakow-na-slowacje-w-latach-2005-2016/

W związku z patologią w polskim szkolnictwie wyższym, nie tylko prywatnym, ale także państwowym, powraca problem niektórych nauczycieli akademickich, którzy uzyskali na Słowacji stopnie doktora habilitowanego (docenta) a nawet tytuł profesora (słowackiego, ale na mocy bilateralnej umowy uznawanego w III RP - sic!) i zaczęli tworzyć szkoły wyższe lub zarządzać jednostkami akademickimi. 

Zainteresowani tą problematyką mogą pobrać książkę dzięki open access. wyjaśniam w niej genezę zjawiska, którego negatywne skutki będą destabilizować i niszczyć zarówno polską naukę jak i proces kształcenia osób dorosłych.  

Nie należy jednak patologii akademickiej utożsamiać tylko czy przede wszystkim z powyższym zjawiskiem, gdyż ta jest reprodukowana w kraju niezależnie od tego, gdyż poziom niszczenia universitas, akademii trwa od przeszło trzech dekad także z udziałem resortu, Polskiej Komisji Akredytacyjnej czy lobbujących w tych organach różnej maści ludzi biznesu i polityki, szczególnie tych stanowiących prawo. 

Utraciliśmy już częściowo zaufanie do państwa, szkolnictwa powszechnego i wyższego, sądownictwa, służb policyjnych,  medycznych, itd.   



29 lutego 2024

Dewastacja polityki oświatowej

 


Wywiad dla "Rzecz  o Prawie" – Rzeczpospolita (27.02.2024) jest jeszcze jedną z wielu moich wypowiedzi na temat katastrofalnej polityki oświatowej w III RP. Redaktor Tomasz Pietryga postanowił uwzględnić w prowadzonym przez siebie programie rozmów z ekspertami kwestię projektowanych zmian w systemie kształcenia młodych pokoleń. Dobrze się stało, że podjął kluczowe w debacie publicznej i potocznych prekonsultacjach zagadnienia, którymi kierująca resortem edukacji Barbnara Nowacka "zamula" umysły Polaków. 

Już sam fakt, że do MEN zostało przesłanych 53 tys. uwag do Podstawy programowej kształcenia ogólnego" świadczy o totalnym chaosie, populistycznej grze ze społeczeństwem pod pozorem troski o liczenie się z opinią publiczną. 

Proponuję, by ministra zdrowia skierowała do prekonsultacji społecznych wykaz refundowanych leków, finansowanych przez NFZ procedur leczniczych i rehabilitacyjnych i koniecznie niech zapyta naród o to, jak mają operować chirurdzy, jak powinni badać dzieci pediatrzy czy jak odbierać poród lekarze położnicy itd., itd. 

Proponuję, by ministrowie kolejnych resortów też rozpoczęli prekonsultacje, bo naród wie lepiej, lud jest mądrzejszy od fachowców, których brakuje we wszystkich resortach minionych i obecnych władz.  Bardzo mi się podoba ta populistyczna zabawa ze społeczeństwem, bo naukowcy nadal będą diagnozować patologię a pedagodzy i psycholodzy projektować reedukację, resocjalizację, terapeutyzować, więc wszyscy będą mieli pracę. Partie opozycyjne będą miały paliwo do krytyki, by jak powrócą do władz, czyniły dokładnie to samo. 

Potwierdzam relację Dariusza Chętkowskiego: 

"W IV LO w Łodzi aż pięć klas od listopada nie ma lekcji matematyki. Dyrekcja bezskutecznie szuka nauczyciela. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tym w mojej szkole, ludzie rzucili jeszcze bardziej kuriozalnymi przykładami ze swojej drugiej pracy, np. tym, że na lekcje trzeba posyłać woźną, gdyż nauczycieli brak. To nie jest problem tylko jednego liceum.

Nikt już nie liczy, ile lekcji przepada. Klasy tygodniami nie mają jakiegoś przedmiotu, ale dopóki nauczyciel jest na stanie, problemu nie ma. Przecież jak się wychoruje, to wróci i zacznie uczyć. Lepszy nauczyciel, którego wciąż nie ma, niż żaden. "  

Być może ten, którego czasowo nie ma, i tak nie kształcił, nie motywował, nie zachęcał, więc co za różnica?