13 stycznia 2024

Czas na interpretacje a nie parametryzacje w naukach humanistycznych i społecznych

 


 

Tak bardzo chcieli zarządzający nauką i szkolnictwem wyższym ścigać się z nauką światową, że stracili kontakt z tym, co jest dla nich kluczowe i co powinno było wyznaczać sens i wartość osiągnięć naukowych ich przedstawicieli. To INTERPRETACJA, o którą po raz kolejny upomina się wybitny uczony Michał Paweł Markowski. Jemu jest znacznie łatwiej, bo mieszka, pracuje naukowo i tworzy na University of Illinois i Uniwersytecie Jagiellońskim, ale wiemy, że to drugie miejsce nie ma żadnego znaczenia dla jego kariery naukowej. To UJ potrzebuje Markowskiego, a nie odwrotnie. Daje temu wyraz w wydanym właśnie zbiorze tekstów zebranych a wydanych w latach 1988- 2023.    

Gdyby tylko nasi politycy zarządzający nauką chcieli przeczytać i zrozumieć to, o czym pisze polski profesor literatury w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, to może przestaliby wydziwiać w obu dziedzinach nauk z oceną parametryczną, bo przyznam szczerze, śmieszy mnie fakt recenzowania wydanej przez Uniwersytet Jagielloński książki, która zawiera już zrecenzowane wcześniej rozprawy tego humanisty. No tak, ale jeśli Uniwersytet Jagielloński chce wykazać tę książkę jako osiągnięcie naukowe zatrudnionego w nim profesora, to musiał poddać ją procedurze przez niego słusznie wyśmiewanej.

Markowski wydał ten zbiór, bo - jak przyznaje - "Szuflady(twarde dyski, chmury, wirtualne biblioteki) amerykańskiego humanisty są puste. (...) Nie ma żadnej reszty, żadnych unpublished papers,  bo to się nie opłaca, bo nie przynoszą one żadnych wymiernych korzyści, lepiej więc przeznaczyć czas na zajęcia nieobowiązkowe albo na uczestnictwo w gronach i komisjach, które zapewniają dużą widzialność" (s.10). 

Rzeczywiście, profesorowi nie przyda się ta publikacja w jego amerykańskiej karierze do niczego więcej, bo nie musi już martwić się o swój status, zabiegać o awans. Może odpoczywać, spędzać czas  w przydomowym ogródku. Natomiast wykonał gest wdzięczności wobec własnej uczelni, która wprowadziła go do świata nauki i dzięki współudziałowi której znalazł się także w USA. Warto to docenić. 

Polscy czytelnicy zaś nie będą musieli szukać jego rozproszonych tekstów, bo nareszcie mają je w jednym miejscu, podzielone na odrębne działy, zaś każda z zawierających je szuflad zawiera autorski opis, wprowadzenie, bo wydane po latach dopominają się chociaż o krótki komentarz. Ten zaś jest znakomitą odsłoną warsztatu badawczego M.P. Markowskiego, którego i tak nikt nie powtórzy, ale może dzięki jego poznaniu zrozumie, jak złożone, nieprzewidywalne są losy naukowca, jak wiele nie zależy od niego samego, chociaż dzięki własnej pracy (pracowitości), znajomości języków obcych, pasji czytania i gromadzenia cudzych tekstów staje się to możliwe.

Żałuję, że zniszczono w polskiej nauce łączność nauk humanistycznych i społecznych, chociaż rozumiem, że sprawującym władzę na tym właśnie zależało, żeby także podzielony świat nauki pozbawiony był szerszego i głębszego myślenia, bazując głównie na procedurach, metodach, technikach i narzędziach,, gdyż te uwalniały pseudonaukowe doniesienia z badań od interpretacji. 

Mało kto dostrzega, że to scjentystyczne podejście obróciło się przeciwko polskiej nauce, która nie ma szans na konkurowanie z światową nauką, jeśli nie cytuje i nie opera się na instrumentarium wytworzonym w innym kraju, do innych celów i stosowanym w zupełnie odmiennym kontekście kulturowym, historycznym, politycznym i ekonomicznym. Jak słusznie pisze M.P. Markowski: 

 "Nauka sugeruje niedwuznacznie, że wynik badania jest uzależniony od tego, w co kto wierzy, interpretacja jednak oponuje, że bez wiary w wyższość metody nad jednostkowym doświadczeniem , nauka nigdy by się od interpretacji nie odróżniała. Nauka jest nauką, bo można się jej nauczyć, interpretacji zaś  nauczyć się nie można, bo między (inter-) własnym doświadczeniem a jego dyskursywną formułą jest miejsce tylko dla jednej osoby" (s. 26).

W panelu HS6 Narodowego Centrum Nauki, który rzekomo miał łączyć prawo badaczy wrzuconych do nauk społecznych przez administratorkę nauki Barbarę Kudrycką zwolenników humanistycznej interpretacji, nie dopuszczano do finansowania większości projektów z pedagogiki, socjologii czy psychologii humanistycznej, egzystencjalnej, bo musiałyby wyniki ich badań zdemistyfikować pustkę, jałowość badań w paradygmacie badań ilościowych. Strasznie boją się rządzący, by nie okazało się, że przysłowiowy król jest nagi. A jest. 

 Przywołany przeze mnie wczoraj Milan  Kundera pisał w 1983 roku w eseju "Zachód porwany" (s.84):

 "Misją akademii, niezależnej od polityki i propagandy, byłoby "stawianie czoła polityzacji i narastającemu barbarzyństwu świata".

W III RP polityka to kasa, więc trudno będzie o tę misję, skoro ... (tu niech każdy sam sobie uzupełni).


 

12 stycznia 2024

Debata o edukacji domowej na UKSW

 



Edukacja domowa niektórym kojarzy się z zaangażowaniem rodziców w odrabianie prac domowych przez ich pociechy w domu.  Tymczasem edukacja domowa (home schooling - ang.) - jest organizacją procesu kształcenia dzieci przez rodziców w sposób niezależny od powszechnego systemu szkolnego. To alternatywne podejście do kształcenia dzieci i młodzieży związane z nieposyłaniem ich do szkół publicznych czy niepublicznych, ale realizujące obowiązujące w kraju standardy edukacji. 

Ruch home schooling ma wiele wspólnego z ideą descholaryzacji społeczeństw (flexischoolingu). Jego zwolennicy postrzegają szkoły jako instytucje w jakimś zakresie szkodliwe dla rozwoju dzieci, toteż pragną za wszelką cenę uchronić je przed ich negatywnym wpływem, przed nie zawsze właściwie wykwalifikowanymi nauczycielami, przed brakiem wychowania i przed nasilającą się w tych instytucjach przemocą.

Edukacja domowa bazuje m.in. na: zastąpieniu specjalistycznego wykształcenia rodziców, jako organizatorów procesu uczenia się, silną więzią emocjonalną z dzieckiem, naturalnym rozpoznaniu jego możliwości rozwojowych, zainteresowań i potrzeb edukacyjnych, udostępnieniu interaktywnych źródeł zdobywania wiedzy (media, Internet), położeniu silnego nacisku na samokształcenie i samodyscyplinę, wzmocnieniu poczucia własnej wartości dziecka, podmiotowemu podejściu do niego i na dwukierunkowej komunikacji. Mimo, iż w USA korzysta z tego modelu edukacji ponad 800 tys. dzieci, to jednak nadal budzi on problem w zakresie sprawowania przez lokalne władze oświatowe kontroli nad edukacyjnymi poczynaniami rodziców oraz wydawania świadectw, które byłyby uznawane w systemie szkół publicznych.

W Polsce ruch ten przeżywa swój renesans od początku lat 90. XX w. a  jednym z jego założycieli i liderów jest pracownik naukowy Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu dr hab. Marek Budajczak. Przybliżę w tym miejscu jego twórczość naukową, gdyż odsłania ona drogę dojścia do suwerenności naukowej i edukacyjnej jego jako naukowca i jako edukatora domowego, dodając tym samym śmiałości w tym zakresie także kontynuatorom badań w tej sferze i praktyk edukacyjnych. To właśnie wydana przez niego w GWP książka pt. Edukacja domowa stała się inspiracją dla rodziców, by realizować obowiązek szkolny w warunkach domowych. 

Okres pandemii sprawił, że wzrosła liczba rodzin odmawiających kształcenia ich dzieci w zinstytucjonalizowanym szkolnictwie z 6 tys.  do 12 tys. rodzin edukujących swoje dzieci w środowisku rodzinnym. W czasie konferencji na UKSW w Warszawie, o której wspomniałem we wczorajszym wpisie, przedstawicielka Fundacji Edukacja Domowa stwierdziła, że w tym modelu jest już zarejestrowanych 50 tys. dzieci.  

Na czacie prowadziliśmy dialog na temat tego, czy rzeczywiście sa to edukatorzy domowi, czy może jednak mamy tutaj do czynienia z wyrejestrowaniem dzieci z realizacji obowiązku szkolnego w ich podstawowych szkołach rejonowych czy wybranych szkołach ponadpodstawowych na rzecz kształcenia zdalnego z wsparciem jakiejś instytucji np. "Szkoły w chmurze" czy fundacji, stowarzyszenia itp. No, ale czy to jest edukacja domowa? 

Mogę jedynie wyrazic nadzieję, że z debaty na UKSW w warszwaie ukażą się artykuły zarówno organizatorów tej edukacji, rodziców, jak i naukowców, wśród których znakomity politolog prof. UKSW Michał Gierycz wyjaśniał, z jaką wizją polityki wiąże się edukacja domowa. Brakuje pedagogom analiza źródeł wspólczesnej polityki oświatowej. Inną kwestią jest to, czy politycy w ogóle kierują się jakąkolwiek wiedzą naukową? Wątpię, a nawet jestem przekonany, że tak nie jest, bowiem interesy partii władzy, niezaleśnie od barw ideologicznych, są sprzeczne z wiedza naukową na temat zjawisk, którymi oni zarządzają.           

Pisałem o problemach tej edukacji w blogu: 

-  To nie jest spór o jakość edukacji domowej 

- Komentarz do edukacji domowej w Polsce.


11 stycznia 2024

Edukacja domowa nie jest ucieczką od uczenia się

 




     

W dniu dzisiejszym rozpoczyna się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie debata na temat edukacji domowej. Nie dostrzegam w programie najważniejszej postaci dla flexsischoolingu w Polsce - prof. UAM Marka Budajczaka, ale to być może dlatego, że konferencji nie organizują pedagodzy. Dobrze zatem, że w ogóle się odbędzie, bo od pewnego czasu upowszechnia się w naszym kraju informację, jakoby edukacja w chmurze była edukacją domową. Nie była nią, nie jest i nie będzie w jej klasycznym rozumieniu, jeśli ma być zarządzana przez jakąkolwiek organizację czy podmiot gospodarczy. Opublikowany na łamach "Tygodnika Powszechnego " artykuł Przemysława Wilczyńskiego p.t. "Ucieczka od szkoły" (4-10 października 2023) dobrze oddaje tę kwestię (przynajmniej w tytule).

Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że im bardziej szkoła publiczna była - nie tylko przez ostatnie osiem lat - rujnowana przez polityków, tym bardziej niewielka część rodziców poszukiwała możliwości wyzwolenia własnych „milenialsów” od toksycznej instytucji, by je ratować przed depresją, samozniszczeniem, wypaleniem szkolnym. Wilczyński pisał o tym w październiku 2023 roku, jak to kilkadziesiąt tysięcy dzieci uczy się w domach dzięki rozwiązaniu, jakie pojawiło się w sieci, a znalazło zabezpieczenie formalnoprawne. To jednak nie jest edukacja domowa.        

Nie analizuję tu "Szkoły w chmurze", bo przedmiotem mojego wpisu jest edukacja domowa w pełnym tego słowa znaczeniu, a nie edukacja dzieci, które zostały zarejestrowane w jakiejś organizacji/instytucji. Ta nie jest edukacją domową, tylko sterowaną edukacją zdalną przez zatrudnionych w niej nauczycieli, a to oznacza coś zupełnie innego niż tytułowa dla konferencji edukacja domowa. Mnie nie interesują rozwiązania biznesowe, które wychodzą naprzeciw możliwościom ucieczki do uczenia się

Edukacja domowa nie  jest ucieczką od szkoły, a w każdym razie nie jest ucieczką od uczenia się, od obowiązków. Wprost odwrotnie. Jest gwarancją, że można w środowisku rodzinnym zapewnić własnemu dziecku uczenie się w warunkach, które pozwolą mu na zachowanie spójności i tożsamości rodowej, światopoglądowej, kulturowej i psychospołecznej. Rodzic jest tu edukatorem własnego dziecka niezależnie od tego, czy podejmuje się wprost nauczycielskiej roli, czy może organizuje swojej pociesze środowisko uczenia się w relacji z ekspertami.              

Najważniejsza w edukacji domowej jest ochrona własnego dziecka przed wpływami podmiotów, instytucji, które reprezentują sprzeczne interesy z przyznanemu rodzicom przez międzynarodowe umowy i Konstytucję III RP prawami do wychowywania i kształcenia własnych dzieci zgodnie z:

1)  Powszechną Deklaracją Praw Człowieka (1948) – „Rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które ma być dane ich dzieciom”;

2)  Protokołem Pierwszego do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (20.03.1952, ratyfikowanego 8.04.1994): „Nikt nie będzie pozbawiony prawa do nauki. W wykonywaniu wszelkich funkcji w dziedzinie wychowania i nauczania Państwo będzie szanowało prawa rodziców do zapewnienia wychowania i nauczania zgodnie z ich własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi”;

3) Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych (1966, ratyfikowanym przez Polskę w 1977): art. 18.4 - „Państwa – Strony niniejszego Paktu zobowiązują się do poszanowania wolności rodziców lub w odpowiednich przypadkach opiekunów prawnych do zapewnienia swym dzieciom wychowania religijnego i moralnego zgodnie z własnymi przekonaniami”;

4) Europejską Konwencją Praw Człowieka (1950) – „Wykonując swoje funkcje w dziedzinie wychowania i nauczania, Państwo uznaje prawo rodziców do zapewnienia tego wychowania i nauczania zgodnie z ich własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi”;

5) Art.1.2.  Ustawy Prawo Oświatowe z dn. 14.12.2016 – „System oświaty zapewnia w szczególności wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny”;

6) Kodeksem Prawa Kanonicznego (kan.797) – "w wyborze  szkoły rodzice powinni mieć prawdziwą wolność. Stąd wierni mają zabiegać o to, ażeby społeczność świecka uznała tę wolność rodziców i zachowując wymogi sprawiedliwości rodzicielskiej wyposażyła ją w odpowiednie subsydia”.

Konsekwencją powyższych norm są prawa rodziców do zakładania własnych szkół lub (nie-)posyłania swoich dzieci do szkół niepublicznych, w których otrzymywałyby one wychowanie zgodne z systemem wartości rodziców oraz prawo do wyrażania swojej woli co do tego, aby  ich dzieci mogły pobierać naukę religii w szkołach publicznych na zasadzie pełnej  dobrowolności.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

"Art.48.

1. Rodzice mają prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.

Art.53.

3. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Art.70.

3. Rodzice mają wolność wyboru dla swoich dzieci szkół innych niż publiczne. Obywatele i instytucje mają prawo zakładania szkół podstawowych, ponadpodstawowych i wyższych oraz zakładów wychowawczych (...).

4. Władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia. W tym celu tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów i studentów (...)".

Jak wynika z programu obrad, a można wziąć w nich udział bez rejestracji  i ponoszenia kosztów, zostaną udostępnione wyniki badań naukowców UKSW dotyczące stanu i zakresu edukacji domowej.

Zapraszam zatem do udziału. Można też uczestniczyć zdalnie w tej konferencji.