25 października 2023

Nie wiedzą, więc ściągają

 


Jednym z wciąż aktualnych zjawisk współczesnej szkoły jest ściąganie, o którym piszą dziennikarze i naukowcy najczęściej w okresie przeprowadzania w szkołach egzaminów zewnętrznych i wewnętrznych. Przed kilkunastu laty mój magistrant Konrad Kobierski poszukiwał odpowiedzi na pytanie: Jak szeroki jest zasięg tego zjawiska w szkołach? Dlaczego uczniowie ściągają? Jakie są ich postawy wobec ściągania? 

Ściąganie nie kwalifikuje się do czynów, za które można ukarać ucznia. Jedyną karą, jaka może spotkać ucznia za ściąganie, jest ocena niedostateczna lub dwie oceny niedostateczne, jedna za to, że ściągał a druga za to, że dał się złapać. W społeczności szkolnej panuje przekonanie, że tylko frajerzy, kujony, oszołomy i „chorzy psychicznie nie ściągają” – jak stwierdził jeden z uczniów odpowiadając na pytanie, czy wyobraża sobie szkołę bez ściągania. Ściąganie nie jest postrzegane w opinii uczniów jako oszustwo, przestępstwo, ale jako wyraz solidarności. 

Osoby publiczne, aktorzy, dziennikarze, sportowcy, politycy jawnie i z dumą opowiadają, jacy to oni byli nieznośni, niepoprawni, ile razy byli zmuszani do zmiany szkoły, jak wagarowali, ściągali, oszukiwali, kombinowali. Mówią o tym bez najmniejszego zażenowania, wstydu. Młody człowiek widząc, że jeden z najpopularniejszych aktorów, polityków czy dziennikarzy, który odniósł olbrzymi sukces zawodowy i finansowy, był krnąbrny, przebiegły, zuchwały i nieznośny, może w tym postrzegać receptę na sukces.

Ściąganie postrzegane jest też jako pozytywna cecha charakteru, gdyż świadczy o „zaradności życiowej”. Osoba, która nauczy się ściągać w szkole, da sobie radę w dorosłym życiu. Takie i podobne komentarze na temat ściągania słyszał z pewnością każdy. Trudno się z tym nie zgodzić. Przyglądając się programom nauczania, ściąganie można nazwać samoobroną przed tyranią encyklopedyzmu i wkuwaniem rzeczy, z których nigdy w życiu nie będziemy, korzystać. W szkole liczy się tylko to, co uczeń pamięta i to, co uda mu się ściągnąć. Nie sprawdza się tego, jak uczeń może tę wiedzę wykorzystać.

Ściąganie należy do kłamstw negatywnych. Jest to kłamstwo manipulacyjne i pragmatyczne zarazem. Ściągający odgrywa swoistego rodzaju „komediodramat” przed nauczycielem, robi wszystko, aby nie zostać przyłapanym na ściąganiu: kamufluje się, dopasowuje technikę ściągania do cech charakterologicznych nauczycieli lub ich „możliwości” aktywności kontrolnej. Uczeń kupuje „belfrowi” gazetę, pączka i herbatkę w celu odwrócenia jego uwagi. Tak najczęściej manipulatorzy urabiają swoich nauczycieli. 

Kiedy uczniowie zostaną złapani na oszustwie, to próbują wywołać w nauczycielu współczucie, litość, aby przymknął na ten fakt oko. Obiecują zarazem, że już nigdy nie będą ściągać. Pragmatyzm przejawia się w korzyściach, jakie daje ściąganie i zdany egzamin bez wcześniejszego uczenia się. 

Według Janusza Gęsickiego istnieją cztery rodzaje ściąg: ściągi „pełne - encyklopedie” zawierają wszelkie możliwe informacje niezbędne do napisania sprawdzianu. „Ściągi hasłowe” - znajdują się w nich hasła, które pozwolą na splot kolejnych skojarzeń, które trzeba „ubarwić”, mogą to być daty, wzory etc. Kolejny sposób to modyfikacja ściągi hasłowej- „ściągi porządkujące”, które pomagają nam zachować kolejność, przez co nasza praca nie jest chaotyczna. Czwarty rodzaj to robienie ściąg z „obszaru niewiedzy” - stosuje się je wtedy, gdy części materiału nie jesteśmy się w stanie nauczyć (Jak nie zwariować w szkole, Warszawa 1999).


Ściąganie możemy pogrupować ze względu na formę: 1) indywidualną, w której ktoś korzysta z wcześniej przygotowanych treści dla własnych korzyści; 2) partnerską, gdy „współpracuje się” z koleżanką/-gą z ławki i 3) grupową przez dawanie innym  w czasie sprawdzianów-testów wcześniej umówionych znaków lub wysyła się odpwoeidzi na telefon komórkowy. 

Nic się nie zmieniło w tej materii. Ostatnio, w czasie egzaminu poprawkowego dwie moje studentki nerwowo obracały w rękach długopis. Udawały, że są zestresowane, a w istocie miały w nim ściągę. Inna studentka miała ściągi w zegarku elektronicznym. A jak ściągają wasi uczniowie czy studenci?

     

24 października 2023

QS World University Rankings 2023 Yearbook

 


Raport QS World University 2023 dotyczy oczekiwań studentów wobec kształcenia uniwersyteckiego. Sięgam do części dotyczącej Europy, bowiem uczelnie 50 krajów tego kontynentu cieszą się ogromną różnorodnością ofert studiów dla zagranicznych studentów.  Jak wynika z badań uniwersytety w Europie stały się popularnym miejscem dla studentów z całego świata. 

Jakość kształcenia stanowi ważny czynnik dla osób wybierających uczelnie w Europie i chcących w nich się kształcić. Z rankingu QS World University 2023 Europe wynika, że 35 instytucji akademickich tego kontynentu znalazło się w grupie 100 najlepszych uniwersytetów na świecie. Młodzież akademicka docenia walory wysokiego poziomu dydaktycznego studiów w Europie, które uwzględniają zarazem atrakcyjne możliwości uczenia się w wielokulturowym środowisku studenckim, doskonale wspierają rozwój osobisty i poszerzają perspektywy poznawcze. 

Uniwersytety w całej Europie są rzeczywiście bardzo zróżnicowane w zakresie ofert kształcenia na kierunkach studiów, ale i włączania studentów do procesu badawczego. W których krajach młodzież chce studiować korzystając z programów i form studiów dla studentów zagranicznych? Z powyższego rankingu wynika, że do pięciu najpopularniejszych miejsc studiowania w Europie zalicza się: 

Wielka Brytania (najprawdopodobniej 22% zagranicznej młodzieży studiuje w tym kraju), 

Szwecja (8%), 

Włochy (6%), 

Holandia (5%) i 

Niemcy (5%). 

Wybierając uniwersytet w Europie młodzież kieruje się wysoką jakością kształcenia, szeroką ofertą rekrutowania studentów zagranicznych i posiadaniem przez uczelnię dobrej reputacji w ramach wybranego kierunku studiów. Badani mogli wskazać pięć krajów, które w ich opinii cieszą się najwyższym uznaniem. Respondenci wskazali na Wielką Brytanię (68 proc.), potem Holandię (64 proc.), Niemcy i Szwecję (60 proc.) oraz Włochy (56 proc.). (s.11)   

Dla ponad 70% studentów zainteresowanych edukacją akademicką w Europie największym zmartwieniem są koszty utrzymania.

Około 63% potencjalnych studentów uważa, że Europa staje się coraz bardziej przyjazna dla studentów zagranicznych. Procent ten jest wyższy dla osób zainteresowanych studiami w takich krajach, jak Czechy, Węgry i Łotwa (90%).

W świetle opinii badanych Polska znalazła się wśród pięciu państw, które są atrakcyjne ze względu na koszty kształcenia:


Około 44% studentów znacznie mniej by się martwiło możliwością podjęcia studiów za granicą, gdyby mogli porozmawiać na temat warunków i jakości kształcenia z rówieśnikami interesujacego ich kierunku studiów i uczelni, a więc z osobami będącymi już studentami zagranicznymi w wybranej uczelni.

Około 54% potencjalnych studentów oczekuje, że otrzyma w ciągu trzech dni wyczerpującą informację na swoje zapytania dotyczące warunków studiów.


Wykres 1. Najbardziej znaczące czynniki świadczące o jakości kształcenia uniwersyteckiego 

Badani studenci zagraniczni podkreślali znaczenie takich czynników świadczących o wysokiej jakości kształcenia jak wskaźnik zatrudnienia, dostęp do aktualnej technologii, wysoka pozycja uczelni w rankingach międzynarodowych, możliwość zatrudnienia w uniwersytecie i wysokość pierwszej pensji po ukończeniu danego uniwersytetu.

Wybierający studia w jednym z w/w pięciu krajów  w przypadku zainteresowanych Wielką Brytanią kierują się jakością kształcenia (68%). W odniesieniu do Holandii i Szwecji młodzież bierze pod uwagę zajęcie przez uczelnię najwyższych miejsc w rankingu międzynarodowym - odpowiednio 65% i 71% wskazań W przypadku wyboru studiów w uczelniach w Niemczech i Włoszech najważniejszy okazał się dostęp do aktualnej  technologii  - odpowiednio 66% i 63% wskazań (s.9).

Tabela 1. Najlepsze uniwersytety w Europie ze względu na ich miejsce w rankingu światowym (tamże, s. 25) 

Co ważne, 39 proc. respondentów nie chce studiować online (tamże, s.11). Jeśli zatem chcemy zachęcić do studiowania w polskich uczelniach (uniwersytetach, politechnikach, akademiach), to warto dostrzec oczekiwania młodzieży z innych krajów, która byłaby gotowa wybrać wymarzony kierunek studiów w naszych szkołach wyższych. 

Nie bez znaczenia jest jakość informacyjna portali uczelnianych, ale przede wszystkim wizualizacja uczelni w takich komunikatorach społecznych, jak: YouTube (60 proc. wskazań), Instagram (49 proc.), forma internetowa (39 proc.), LinkedIn (37 proc.), Facebook (29 proc.) a TikTok (15 proc.) (s.27). 

Cieszy fakt, że W 2022 roku m.in. Uniwersytet Łódzki dołączył do sieci Uniwersytetów Europejskich European University of Post-Industrial Cities (UNIC), zajmując 8. miejsce w Polsce oraz znajdując się w pierwszych 48 proc. uczelni europejskich w świetle  tegorocznego QS Europe University Rankings 2024. "Wyniki UŁ w kategoriach związanych z umiędzynarodowieniem nauki i dydaktyki potwierdzają, że strategiczne działania prowadzone od lat na uczelni przynoszą założone efekty".  

Także Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie  jest od  kilkunastu lat w gronie trzydziestu uczelni europejskich specjalizujących się w dobrostanie i prawach dziecka Children’s Rights European Academic Network (CREAN). Dwie ostatnie dekady są świadectwem znaczących jakościowo zmian w umiędzynarodowieniu badań naukowych oraz kształceniu studentów także z innych krajów świata. 

Ponoć o wynikach wyborów parlamentarnych w Polsce zadecydowała "erasmusowa młodzież", która gremialnie ruszyła do komisji wyborczych. 

 

 

23 października 2023

Zlikwidować kuratoria oświaty. Subito!

 



Z badań sondażowych Wolters Kluwer wynika, że dyrektorzy szkół nie mogli liczyć na pomoc ze strony kuratoriów oświaty. Wiem to bez tych badań, bo od trzech dekad prowadzę badania makropolityki oświatowej, z których jednoznacznie wynika powrót ministrów edukacji i tych urzędów do niechlubnych praktyk z czasów PRL.   

Nie jest w tej chwili ważne, kto będzie ministrem edukacji, bo nadal jest na tym stanowisku Przemysław Czarnek. Być może odpowiedzialni za jakość edukacji dojdą do wniosku, że minister edukacji nie jest w ogóle potrzebny. Wystarczy Departament Edukacji w Ministerstwie Finansów, by zabezpieczyć właściwe środki budżetowe na jak najwyższy poziom kształcenia młodych pokoleń. 

Do tego nie są potrzebne departamenty w resorcie, który w nazwie ma edukację i naukę, ale edukacja nie jest zarządzana naukowo. Zmarnowane są zatem środki publiczne wydawane przez trzy dekady na urzędników, którzy nie służą jakości edukacji, nie wspominając już o jakości szkolnictwa wyższego i nauki. To ostatnie wymaga jednak odrębnej analizy.

Nie po to 10 milionów członków "Solidarności" upomniało się o zmianę ustroju szkolnego i polityki zarządzania nim, by nadal utrzymywać organ władzy państwowej, a w istocie - partyjnej, który, jak w totalitarnym rządzie PRL, traktuje system szkolny wraz z jego administracją jak zdobycz wyborczą dla kolejnych ignorantów i partyjnych nominatów wraz z ich znajomymi i członkami „rodzin”. Polska miała być samorządna a ustrój oświatowy prowadzony przez profesjonalistów a nie przez nomenklaturę partyjną. Polityka oświatowa miała być objęta kontrolą społeczną. 

 

Najwyższy czas zlikwidować kuratoria oświaty, które nie pełniły ustawowej roli wspierania kadr kierowniczych i nauczycielskich w doskonaleniu procesu kształcenia i wychowania, tylko były wprzęgnięte w partyjno-ideologiczny nadzór egzekucyjny, pozbawiający nauczycieli przedszkoli i szkół ogólnodostępnych profesjonalnej, suwerennej i godnie wynagradzanej pracy pedagogicznej. 

To oczywiste, że rolą państwa jest zapewnienie młodym pokoleniom realizacji najwyższej jakości edukacji. Nie są do tego potrzebne kuratoria oświaty, w żadnej mierze. To są synekury dla urzędników, którzy za nic nie odpowiadają, natomiast nadymają się poczuciem władzy w stosunku do tych, którzy pracują na co dzień z dziećmi czy młodzieżą i otrzymują pensję na poziomie kompromitującym każdy rząd (od 1993 roku:  SLD-PSL, AWS, PiS- z przystawkami, SLD-PSL, PO-PSL i ponownie PiS z przystawkami).

Polityka oświatowa nie powinna już więcej służyć ideokratom, partyjnej nomenklaturze do powiększania stanu poparcia wyborczego. Jej rolą jest prowadzenie racjonalnej, odpowiedzialnej przed narodem działalności osób kompetentnych na rzecz rozwoju instytucji edukacyjnych z jak najlepiej wykształconą kadrą nauczycielską. Jeśli będzie ona godnie wynagradzana, to będzie można także od niej wymagać jakości kształcenia i wychowywania młodych pokoleń.

Związek Zawodowy "Solidarność" partycypując od 1993 roku w działalności rządzącej lub opozycyjnej wobec władz państwowych, wielokrotnie już zdradził złożone polskiemu społeczeństwu zobowiązanie do koniecznej transformacji szkolnictwa i zarządzania nim przez polityków. Nie liczcie na jakąkolwiek zmianę z udziałem tych czy innych związków zawodowych, bo w ich interesie jest utrzymywanie nauczycielskiego stanu w ustawicznym konflikcie i nędzy finansowej. 

Obywatele III RP zażądali swoim głosem wyborczym w dn. 15 października 2023 roku zmian, które muszą stać się rzeczywistością a nie kolejną utopią i odraczaną w czasie nadzieją. Tak szkolnictwo powszechne jak i wyższe, nauka i badania naukowe muszą stać się bazą dla zarządzania państwem i instytucjami publicznymi niezależnie od tego, która partia jest u władzy. Edukacja, nauka, kultura, zdrowie i bezpieczeństwo są dobrem wspólnym, niezależnym od różnic indywidualnych, światopoglądowych, afiliacji partyjnych i wyznaniowych. To dobro nie może być zawłaszczane przez kolejnych nominatów partyjnych.

Niech młodzi wyborcy, którzy obudzili się ze snu w czasie tegorocznych wyborów parlamentarnych dopilnują, by ci, którym zostanie powierzona władza, podjęli skuteczne działania. Dość słów, obietnic, deklaracji. Niech realna polityka oświatowa stanie się sprawdzianem wiarygodności, rzetelności, uczciwości a przede wszystkim profesjonalnej mądrości w tworzeniu warunków, dzięki którym młode pokolenia nie stracą szans rozwojowych i możliwości samorealizacji.