02 kwietnia 2023

"Stop mobbingowi na Politechnice Wrocławskiej"


 

Trudno jest zajmować stanowisko w sprawie, na temat której nie mam pełnych informacji z obu stron zaistniałego w uczelni konfliktu między kadrą akademicką a władzami uczelni, a jeszcze trudniej, gdy w grę wchodzą różnice postaw i zachowań wśród akademickiej kadry. Dopiero co pisałem o mobbingu wobec studentów pedagogiki specjalnej na Uniwersytecie Gdańskim. 

Otrzymałem list od ojca pracownika naukowego Politechniki Wrocławskiej, do którego mam zaufanie. Wiem, że nie podejmowałby starań na rzecz upowszechnienia problemu, z którym nie mogą poradzić sobie pracownicy badawczo-dydaktyczni i dydaktyczni tak szacownej uczelni, gdyby nie był przekonany o zasadności ludzkich problemów. Poszerza się zatem katalog kryzysowych sytuacji w środowisku akademickim. 

Pracownicy utworzyli "zrzutkę", by pozyskać pieniądze na złożenie w sądzie pozwu. Niech zatem ta instancja ustali, czy rzeczywiście doszło do mobbingu i kto ponosi za to odpowiedzialność. Być może, skoro nie są istotne kwestie wartości, nie pozostaje pracownikom już nic innego, jak właśnie skierowanie sprawy do sądu.  Można zajrzeć na stronę "zrzutki", na której opublikowano dokumenty związane z tak przykrą sprawą:  

Szanowni Państwo, Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy,

nawet w najbardziej nierealnych wyobrażeniach, sięgając pamięcią np. 10 lat wstecz, nie pomyślałybyśmy, że będziemy ofiarami mobbingu w ulubionym Miejscu Pracy, w Politechnice Wrocławskiej. Nigdy nie przypuszczałyśmy, że w bezsilności i z braku nadziei na skuteczność „mielącej” naszą sprawę machiny uczelnianej i na sprawiedliwość, będziemy musiały jej szukać w sądzie. Niestety, okoliczności zmusiły nas do rozpoczęcia takiego właśnie rozdziału w naszym życiu…

Prosimy Was o wsparcie, każde, jakie chcecie, możecie nam dać mentalne, jawne, niejawne, finansowe w pokryciu kosztów postępowania sądowego. Bo każde jest dla nas bardzo cenne. Dążymy do sprawiedliwości w relacjach pracowniczych, do wyegzekwowania od naszego Pracodawcy wdrożenia prawdziwych, skutecznych działań antymobbingowych, uczciwych wobec pracowników, uwzględniających czynnik ludzki.     

Politechnika Wrocławska ludźmi stoi i bez nich nie mogłaby istnieć.

Izabela Pawlaczyk-Graja i Marta Tsirigotis-Maniecka

Pracownicy Politechniki Wrocławskiej

Ps.: Nasze działania w żadnym razie nie mają na celu dyskredytowania Politechniki Wrocławskiej. Tu spędzamy większość naszego życia i wykonywaną pracę traktujemy jak pasję. Nie walczymy z nikim personalnie, a zabiegamy o wprowadzenie na każdym szczeblu pro-pracowniczych procedur przeciwdziałania mobbingowi i pomocy ofiarom.

 

MOBBING

… zdefiniowany w Kodeksie Pracy w 2003 r. (KP, art. 94[3]) jest zjawiskiem nagminnym, szczególnie w zhierarchizowanym środowisku akademickim z autokratycznym stylem zarządzania pracownikami, przy dużym nastawieniu na rywalizację. Pracownik mobbingujący (mobber) wykorzystuje swoją przewagę nad ofiarą – autorytet, wiek, zależność służbową, popularność interpersonalną, itp.. Zazwyczaj działania mobbingowe są ukrywane przed otoczeniem, dzieją się „za zamkniętymi drzwiami”, „w białych rękawiczkach”. Mobber często działa w sposób zawoalowany i nie wprost, tak by ofiara i osoby z jej otoczenia miały kłopot w zorientowaniu się, że dzieje się coś niewłaściwego. Wykorzystuje swój autorytet, aby podnieść swoją wiarygodność, kiedy zaprzecza własnym nieuprawnionym działaniom.

 

NASZA HISTORIA

Jesteśmy pracownikami Wydziału Chemicznego i rozpoczynałyśmy swoją przygodę naukową w różnym momencie. Od 2012 r. stałyśmy się pracownikami nowej jednostki (Zakładu Technologii Organicznej i Farmaceutycznej), gdzie z czasem pani kierownik stopniowo zaczęła się dopuszczać wobec nas działań o charakterze mobbingu, które z roku na rok zaczęły przybierać na intensywności.

Na przełomie lat 2021 – 2022, każda z nas złożyła w tej sprawie stosowne zawiadomienia – o mobbingu pionowym. Pisma te były skierowane do Kierownika Katedry, która w 2020 r. wchłonęła naszą strukturę organizacyjną.    

Oddzieliłyśmy się od ówczesnej przełożonej w ramach struktury organizacyjnej Katedry, tworząc Laboratorium Technologii Bioproduktów. Jednak spokój nie trwał długo, ponieważ już w 2 tygodnie po odejściu M. Tsirigotis-Manieckiej z zespołu ówczesnej przełożonej, zaczął się mobbing poziomy. Postanowiłyśmy porozmawiać o całym wachlarzu problemów z Dziekanem Wydziału Chemicznego, czując, że nie mamy wsparcia ze strony Kierownika Katedry. W obecności Przedstawiciela pracowników Dziekan obiecał zająć się tą sprawą, jednak nie mógł zagwarantować, że w przyszłości ta pani i członkowie jej zespołu nie będą się zachowywać nagannie, naruszając Kodeks Pracy.

  

ZAWIADOMIENIA DO JM REKTORA

Mimo podjęcia przez Dziekana kilku działań naprawczych sytuacja nie uległa poprawie. Jedyne, co mogłyśmy zrobić, to wykonać kolejny krok na ścieżce zależności służbowych – złożyłyśmy zawiadomienia o działaniach o charakterze mobbingowym do Pracodawcy - JM Rektora Politechniki Wrocławskiej.

 

KOMISJA „ANTYMOBBINGOWA”

Na podstawie ZW 88/2015 JM Rektor powołał „Komisję do wyjaśnienia sprawy i udzielenia odpowiedzi pracownikowi”, do obu naszych spraw tą samą. Komisji przewodniczyła Koordynator Działu Prawnego PWr., a członkami byli Dyrektor Działu Osobowego i Dziekan Wydziału Chemicznego. Komisja nie protokołowała przesłuchań ani nie gromadziła żadnej dokumentacji. W związku z tym poszukałyśmy wsparcia w kancelarii adwokackiej, która w naszym imieniu dostarczyła JM Rektorowi PWr. zgromadzoną przez nas dokumentację dowodową – wykazy połączeń telefonicznych i SMSowych, wykonanych przez tą osobę, w tym głównie poza godzinami pracy, treści SMSów, obszerną korespondencję mailową (w sumie 2 ryzy papieru wydruków). Kancelaria działając w naszym imieniu dołączyła pisma przewodnie wymieniające niektóre z form działań mobbingujących, które były wobec nas stosowane przez ówczesną przełożoną. Materiał dowodowy sięga 2012 r.

Komisja otrzymała od nas również listę nazwisk 25 osób, które na przestrzeni około 20 ostatnich lat artykułowały, że były mobbingowane przez tą panią, a które z tego powodu odeszły z jej zespołu badawczego. Komisja przesłuchała niektóre z tych osób, a ponadto na wniosek osoby mobbingującej, przesłuchani zostali pracownicy, którzy nie są/nie byli w żaden sposób związani z nami zawodowo lub prywatnie. Wśród tych osób była także osoba, która dodatkowo nigdy nie była członkiem naszej Katedry. W początkowej fazie prac Komisji „w celu zapewnienia komfortu wypowiedzi” w efekcie „sugestii jednego z działających w Politechnice Związków Zawodowych Dziekan Wydziału wyłączył się z udziału w spotkaniach z większością” przesłuchiwanych pracowników. Komisja po zakończeniu prac przekazała nam pisma z opinią, którą rekomendowała JM Rektorowi.

 

RZECZNIK DYSCYPLINARNY

Na podstawie słownie przekazanej przez Komisję opinii (wg. ZW 88/2015) JM Rektor podjął decyzję o wszczęciu postępowania wyjaśniającego przez Rzecznika Dyscyplinarnego PWr. Na podstawie opinii Komisji Rzecznik wystosował do nas pisma o analogicznej treści, w których podsumował, że przedstawiony przez nas obszerny materiał dowodowy wskazuje jedynie na „występowanie zaburzonych relacji pracowniczych i wzajemny (choć w różnym stopniu) brak zrozumienia postawy Strony przeciwnej.” Zaproponował nam przystąpienie do mediacji. Jako osoby poszkodowane nie wyraziłyśmy zgody na mediację z osobą, która w naszym głębokim przekonaniu stosowała wobec nas mobbing.

 

POSTĘPOWANIE SĄDOWE

Z uwagi na toczące się na Politechnice Wrocławskiej postępowanie, prowadzone przez Rzecznika Dyscyplinarnego, które „jest w początkowej fazie” i jak wykazuje praktyka - będzie się toczyć jeszcze wiele miesięcy, w naszym subiektywnym odczuciu wyczerpałyśmy drogę administracyjną w miejscu pracy. Na nasze zdanie ogromny wpływ ma wznowienie działań mobbingowych wobec nas przez niektórych członków Katedry. Z tego względu podjęłyśmy decyzję o wszczęciu postępowania przed sądem pracy. Zawarłyśmy umowę z kancelarią adwokacką, której dane podamy osobom zainteresowanym na indywidualną prośbę.

W przypadku każdej z nas, koszty postępowania w Sądzie I instancji to 20 000 zł brutto (2 x 10 000 zł), w tym:

−      2 x 3 000 zł – koszt przygotowania pozwów,

−      2 x 4 000 zł – koszt szacunkowy opłaty sądowej z tytułu wysokości żądanego zadośćuczynienia,

−      2 x 2 000 zł – koszt wniesienia odpowiedzi na pozew przez stronę pozwaną,

−      2 x 1 000 zł – koszt stawiennictwa w sądzie.

 

NASZE CELE

Zrzutka została udostępniona

78 razy

 Facebook Udostępnij

Szanowni Państwo, Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy, Tych z Was, którzy zdecydują się nas wesprzeć finansowo w postępowaniu przed Sądem I instancji pragniemy poinformować, że po zbilansowaniu realnie poniesionych w tym procesie kosztów oraz odjęciu kosztów leczenia i konsultacji psychologicznych, całą pozostałą kwotę zadośćuczynienia, jaką uzyskamy od Pracodawcy, zamierzamy przeznaczyć na cele charytatywne. Chcemy w ten sposób wesprzeć instytucje broniące praw pracownika i wspierające osoby w stanie kryzysu psychicznego.

Przekażemy Państwu wszelkie informacje finansowe, ponieważ chcemy, aby nasze działania były transparentne.

Naszym głównym celem jest wprowadzenie na każdym szczeblu w Politechnice Wrocławskiej pro-pracowniczych procedur przeciwdziałania mobbingowi i pomocy ofiarom.

https://zrzutka.pl/pn84mp

 

(źróło ilustracji: paradaopornych.pl - zakupiona przez Oficynę Wydawniczą "Impuls" dla potrzeb blogera)  

01 kwietnia 2023

O wczesnej edukacji w kontekście zaspokajania specjalnych potrzeb rozwojowych dzieci

 


          Dwa dni trwały w Słupsku na Akademii Pomorskiej obrady ogólnokrajowej, cyklicznej konferencji „WSPÓŁCZESNA PEDAGOGIKA WCZESNOSZKOLNA I PRZEDSZKOLNA", którą w bieżącym roku skoncentrowano na problematyce ZRÓŻNICOWANIA POTRZEB EDUKACYJNYCH. Każdorazowo organizatorzy z Instytutu Pedagogiki AP w Słupsku dbają o to, by nauczycielom przedszkolnym i wczesnoszkolnym zaproponować zarówno formy zajęć warsztatowych, jak i cykl wykładów, paneli dyskusyjnych. Nauka musi bowiem oświetlać praktykę, a praktyka sprzyjać dostrzeżeniu problemów, które powinny być przedmiotem badań podstawowych i stosowanych. 

     W części warsztatowej nauczyciele mogli poznać i doświadczyć m.in.: filozoficznego placu zabaw mgr Ewy Kosiedowskiej z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Redzikowie; egalitarnego projektu motywowania dzieci do aktywnego uczestniczenia w zajęciach sportowych (dr Jacek Kowalczyk); świata makramy (mgr Bożeny Kawalec ze Szkoły Podstawowej nr 6 im. Ludwika Waryńskiego w Słupsku); wsparcia narzędziami wirtualnego świata uczniów ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się matematyki ( mgr Agnieszki Siwek, mgr. Jacka Boruckiego ze Szkoły Podstawowej nr 6 im. Ludwika Waryńskiego w Słupsku); nowe techniki plastyczne w arteterapii (mgr Anny Jednaszewskiej, mgr Anetty Sobczak z Przedszkola Miejskiego Integracyjnego nr 8 „Zamek Skarbów” w Słupsku) i in.

Częśc plenarnych obrad otworzyła prof. dr hab. Danuta Waloszek (Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, WSH Sosnowiec) referatem zatytułowanym: Marginalizowane/niedostrzegane elementy procesu edukacyjnego w praktyce nauczycielskiej. Punktem wyjścia do swojego wykładu uczyniła Raport UNESCO "Uczyć się, aby być", którego założenia  - jej zdaniem - nadal nie mają odzwierciedlenia w praktyce edukacyjnej. Brak synergii między teorią a praktyką.   

* Wciąż kontynuowane są cele edukacji typowe dla poprzedniego ustroju jako cele poznawcze, kształcące i wychowawcze: 

* Brakuje w edukacji szkolnej dwukierunkowej komunikacji: od nauczyciela do dziecka i od dziecka do nauczyciela. 

* Ciągle ograniczony jest dostęp do edukacji wspierającej dla dzieci, które nie mają możliwości skorzystania z opieki przedszkolnej.

* Nauczyciele nie nadążają za tym, co się dzieje w świecie. Trzeba aktualizować wiedzę z nauk społęcznych i humanistycznych. 

* Nadal ma miejsce w polskiejoświacia segregacyjny model edukacji oraz niedobór środków finansowych na kształcenie. 

 Edukacja musi być procesem stawania się przez człowieka coraz bardziej kompetentnym, przygotowanym do podejmowania różnych zadań w nieprzewidywalnej rzeczywistości.  Powinniśmy zatem uczyć dzieci dokonywania wartościowych wyborów. Profesor przedstawiła i omówiła model procesu edukacyjnego. 



Z badań referującej Profesor wynika, że nauczyciele przedszkolni operują obrazem dzieci opartym na posłuszeństwie. Cele formułowane są pro forma, toteż nie mają one odzwierciedlenia w praktyce. Ważne też są zasady działania, o których nie ma mowy w programach przedszkoli. 

Każda edukacja musi być włączająca, inkluzyjna (za H. Gadamerem). Do tego nawiązał kolejny referat prof. Zenona Gajdzicy z Uniwersytetu Śląskiego, który  podjął kwestię roli koordynatora edukacji włączającej i projektowanych dla niego zadań w ramach przygotowywanej od lat reformy.  

W Polsce to stanowisko nie zostało jeszcze usankcjonowane, chociaż jest już zawarte w roboczych dokumentach MEN z 2020 roku, a od dwóch lat są przedmiotem ożywionej dyskusji. W zależności od przyjętych określeń, definicji tej roli w różnych krajach projektowane są rozwiązania praktyczne, instytucjonalne.  

Najlepsze, bo najdłużej weryfikowane w oświacie, są rozwiązania wprowadzone w Wielkiej Brytanii, toteż do nich odwołał się prof. Z. Gajdzica. Okazuje się, że są różnie określane role takiego koordynatora, jako arbitra, ratunkowa, audytora, współpracownika czy eksperta (za Hugh Kearns).  Relacje społeczne koordynatorów odpowiedzialnych za zaspokajanie specjalnych potrzeb edukacyjnych dzieci i młodzieży skutkują także krytyką w konfrontacji z wewnątrzszkolną organizacją procesu kształcenia. 

W Polsce jest już 20 Społecznych Centrów Wspierania Edukacji Włączającej, które mają być katalizatorem wszelkich przemian w edukacji ze względu na dzieci potrzebujące specjalnego wsparcia. Co trzeci uczeń wymaga bowiem jakiegoś specjalistycznego wsparcia.  



Był to zatem ważny głos w konfrontacji do podejmowanych przez część ultraprawicowych środowisk w naszym kraju działań uniemożliwiających wprowadzenie powyższej reformy. W ostatnim tygodniku katolickim "Niedziela" jest artykuł Marii Fortuny-Sudor, który już w tytule zapowiada negatywny stosunek do edukacji włączającej: "Idea szlachetna, ale..." .  Poprzedził go w tym samym numerze tekst korespondenta brytyjskiego tygodnika The Tablet Jonathana Luxmoore'a, który twierdzi: Rosną obawy przed nową "dyktaturą elit". Na początku marca brytyjski tygodnik The Tablet sam zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa "świeckiej ortodoksji" narzucanej przez grupy opętane ideą "równości, różnorodności i inkluzywności" (nr 12/2023, s. 14). 

Wszystko jest już  jasne. Inkluzja to ideologia a nie uczniowie, dzieci młodzież, którzy wymagają profesjonalnego wsparcia. Kolejne miliony z budżetu państwa zostały zmarnotrawione na konferencje, szkolenia, diagnozy, raporty i specjalistyczne ekspertyzy.                                                                                                   

Dzięki temu, że konferencja w części naukowej odbywała się w formie zdalnej, można było odnotować udział w niej 243 osób. Każdy referujący otrzymał wykresy z danymi statystycznymi oraz podziękowanie za udział w debacie.   

31 marca 2023

MIGRACJE SZKOLNE wstydliwym wskaźnikiem w polskiej oświacie

 



W badaniach oświatowych zwraca się uwagę przede wszystkim na to, co od kilkudziesięciu lat jest kluczowym dowodem realizacji przez szkoły założonych funkcji, jak: 

1) realizacja obowiązku szkolnego przez dzieci w wieku 7-18 lat; 

2) dostęp do edukacji publicznej;

3) jakość kadry nauczycielskiej; 

4) realizacja programu kształcenia ogólnego; 

5) finansowanie edukacji.  

    Przemilcza się, nie dostrzega, udaje, że nie ma zjawiska, które określamy mianem MIGRACJI SZKOLNYCH. Nie chodzi tu o zmianę miejsca uczenia się dziecka ze względu na zmianę miejsca pobytu, ani też nie mam tu na uwadze migracji związanych z pozostawieniem dzieci w kraju pod opieką drugiego z rodziców, dziadków lub dalszej rodziny, kiedy rodzice wyjeżdżają na długi okres czasu w celach zarobkowych lub leczniczych do innego kraju. Nie ulega wątpliwości to, że migracja zarobkowa rodziców rzutuje na sytuację dziecka w szkole, która staje się dla niego nowym środowiskiem uczenia się i socjalizacji.

Moim zdaniem nie dostrzega się i nie bada zjawiska migracji szkolnej w wyniku patologicznych warunków procesu kształcenia oraz destrukcyjnego dla rozwoju dziecka środowiska klasy szkolnej. Szczególnie silnie odczuwany jest ten proces w szkołach ponadpodstawowych, w których dominującą rolę zaczyna odgrywać grupa rówieśnicza, w tym zachodzące w zespołach uczniowskich podziały na kliki, paczki o coraz częściej toksycznej presji.

Niepokojące jest to, że niektórzy tzw. nauczyciele-wychowawcy klas w ogóle nie interesują się dynamiką procesów grupowych w podlegających ich opiece zespołach uczniowskich. Nie obchodzą ich losy nastolatków w klasie szkolnej. Przymykają oczy, udają, że niczego, co jest niegodne, nie widzą, nie słyszą. Dystansują się od problemów tych uczniów, którzy nie chcą przystosować się do negatywnych wpływów paczek młodzieżowych. Tacy pseudonauczyciele codziennie przyjdą do szkoły, "odbębnią" to, co muszą i ją opuszczają zmęczeni tym, że uczniowie znowu przeszkodzili im w pracy. 

Zapytałem sekretarkę jednego z liceów w wielkim mieście wojewódzkim, czy są określone w szkole zasady odchodzenia ze szkoły przez tych uczniów, którzy nie chcą w niej dalej przebywać, gdyż jest patologicznym środowiskiem? Odpowiedziała mi, że tak. Na stronie web-szkoły jest formularz, który można pobrać, by go wypełnić i złożyć odpowiednie dokumenty dyrekcji, by potwierdzić rezygnację z uczenia się w tej szkole. 

W ciągu roku szkolnego odchodzą ze szkół uczniowie o wysokim potencjale rozwojowym, ale niezadowoleni z braku zainteresowania kształceniem przez niektórych nauczycieli, w tym totalną oziębłość wychowawcy klasy. Część uczniów przenosi się do innych szkół, gdyż w macierzystej byli szykanowani przez rówieśników lub uczniów starszych roczników.   

Mamy zatem nowy wskaźnik edukacyjny - migracje pseudoszkolne. Rzecz jasna, dyrekcja tak patologicznego środowiska będzie twierdzić, że odchodzą ci, którzy nie radzą sobie z realizacją wymagań szkolnych. Można? Można podtrzymywać nieadekwatną samoocenę na kłamstwie, samooszukiwaniu, bo przecież nie o jakość kształcenia i wychowania chodzi w takiej placówce, tylko o to, by mieć święty spokój i nie wysilać się za nędzną płacę.