14 lutego 2022

Na czem opiera się wychowanie

 


W 1905 roku można było kupić kieszonkowe wydanie książeczki pt. "Na czem opiera się wychowanie według D-ra Buhlego", którą opracował Józef Muklanowicz w ramach serii "Książki dla wszystkich". Kosztowała wówczas jedyne 10 kopiejek (w zaborze rosyjskim) a 26 halerzy w Galicji. Cenzura zezwoliła na jej wydanie 12 lutego 1905 r. 

Powodem napisania tego mini-poradnika było przeświadczenie, że znajomość zasad pedagogiki wśród rodziców i wychowawców jest niedostateczna, toteż trzeba zwrócić uwagę na "ważność tej nauki" i konieczność uruchomienia studiów z tego kierunku. Tomasz Achelis Józef Muklanowicz (1875-1907) był tłumaczem z języka niemieckiego literatury z dziedziny nauk humanistycznych. Nie dokonywał jednak przekładów prac, tylko opracowywał je dla polskiego czytelnika. W tej serii wydał jeszcze takie książeczki, jak "Ekstaza. Zagadnienia współczesnej kultury" (1904), "Lenistwo" (1905), "Kłamstwo: Traktat pedagogiczny dla użytku rodziców i nauczycieli" (1903).  


Są w tych książeczkach opisane ponadczasowe prawidłowości, z którymi borykamy się także dzisiaj. To nic, że zmieniły się warunki życia, skoro pewne postawy, oczekiwania, aspiracje i zachowania są od wieków takie same. Wyłaniam z tej publikacji niektóre z nich (pisownia oryginalna), by odnieść je do współczesnych dylematów wychowawczych: 

1. Niema prawie rodziców, którzyby nie pragnęli szczęścia swego dziecka. [s.3]

2. Dlaczego pośród nauk, których wiek ubiegły posunął wysoko do królewskich niemal dostojeństw, pedagogika zajmuje wciąż miejsce skromnego kopciuszka? Przecież pedagogika ma znaczenie niesłychanie doniosłe! [s.4] 

 3. Troszczymy się o wynalazki, zapewniające ludziom dobrobyt, tworzymy instytucje, mające zapewnić szczęście ludzkości, a zapominamy o jednem: o przekształceniu człowieka współczesnego, o to, by dobre pierwiastki, tkwiące w duszy jego rozwinąć, by inne, jako zanieczyszczające chwasty wyplenić, inne znów odpowiednią kulturą z dzikich i jałowych na pożyteczne owoce rodzące przemienić. [s. 5]

4. Specjalnych podręczników, jak należy postępować z dziećmi w pojedyńczych wypadkach, niema i być nie może, najlepiej opracowana książka w tym kierunku więcej by szkody, niż pożytku przyniosła. Z konieczności musiałaby wprowadzić rutynę, a tego najbardziej wystrzegać się należy, szanując przedewszystkiem indywidualizm dziecka, a poniekąd i wychowawcy. [s. 6-7].

5. Celem wychowania powinno być uczynienie z dziecka człowieka dobrego, pożytecznego dla bliźnich, doskonałego, o ile to jest możliwem. Trzeba przymioty duszy jego i ciała rozwinąć w taki sposób, by tworzyły całość harmonijną [s. 16-17]. 

6. Rozwinięcie pracowitości, a właściwie zamiłowania do pracy i czynnego życia, jest nader ważnem dla dziecka, a zarazem wielce pożytecznem dla wychowawcy; ułatwia mu ono pracę i w znacznej mierze przyczynia się do osiągnięcia pomyślnych rezultatów przy rozwijaniu cnót lub wyplenianiu zdrożności [s.23]. 

7. Wogóle przy wszelakim uczeniu nauczyciel pamiętać winien, że więcej chodzi o jakość, niż o ilość nauki. [s.42]

8. Starajmy się, by dziecko nas kochało, by miało do nas zaufanie, nie żądajmy od niego niepodobieństwa lub rzeczy przewyższających jego  słabe siły, a wtedy spodziewać się możemy, że w większości wypadków pójdzie ono za naszą radą i wskazówką [s. 44-45].

9. Związki rodzicielskie egzystują i działają pomyślnie (....) pozostające w stałych stosunkach z radami pedagogicznemi (...) w związku z wolnemi od wszelkiej "polityki" szkołami - to ważny bardzo czynnik w rozwoju społecznym [s. 48-49].   

10. Jeżeli nauczyciel ma zbyt wielu uczniów, wpływ moralny jego na poszczególne jednostki maleje i nierzadko nawet dochodzi do zera. Trzeba, by szkół było wiele, bardzo wiele, lecz uczniów w każdej z nich niewielu [s. 51]. 


13 lutego 2022

Ile punktów ma niepokojące środowisko akademickie jedno z czasopism?

 


Wielokrotnie pisałem o wykazie czasopism naukowych prezentując nawet ich zbiory w zależności od tego, jaka została im przypisana przez ministra punktacja. Wyrażałem także swoją dezaprobatę wobec naruszenia dobrych obyczajów akademickich przez członka Komisji Ewaluacji Naukowej w dziedzinie nauk społecznych, który wyrzucił do kosza ekspertyzy profesorów Komitetu Nauk Pedagogicznych, a być może także i innych dyscyplin naukowych. Od ponad roku rozpaczliwie krytykuje ministra P. Czarnka za to , że ten bez akceptacji KEN (czyżby?) podpisał trzykrotnie zmiany w wykazie czasopism.  

Przypominam zatem po raz kolejny, że powołani przez poprzedniego ministra nauki i szkolnictwa wyższego rzeczoznawcy oceniali jakościowo polskie czasopisma, w tym także pedagogiczne, by KEN wnioskował do resortu o podwyższenie ich punktacji o jeden lub dwa progi (z 20 do 40 lub 70 pkt.). Jednak mimo wykonania zadania zostali przez KEN totalnie zlekceważeni, gdyż członkowie KEN postanowili kierować się tylko kryteriami bibliometrycznymi. Gratuluję dobrego samopoczucia wszystkim jego członkom! Cynizm to czy także jakże typowa w polskim środowisku akademickim hipokryzja osób mających "wadzę" (za J. Fedorowiczem)? 

Od kilku tygodni otrzymuję zapytania, na jakiej podstawie jedno z czasopism, które nie widniało w żadnym z wykazów resortu edukacji i nauki, otrzymało 100 punktów? Odpowiadam - nie wiem. 

Po pierwsze, w wykazie ministra ów periodyk ma 70 pkt. 

Po drugie, redaktorem naczelnym jest wybitny uczony, ks. profesor, który uzyskał na Słowacji w kwietniu 2006 roku stopień naukowy doktora, a w czerwcu tego samego roku był tam już habilitowany! Tytuł profesora też otrzymał na Słowacji pięć lat później.  

Był też dziekanem wydziału zamiejscowego macierzystego uniwersytetu, ale w 2010 roku władze tej szacownej uczelni odwołały go w trybie zaskakującym dla społeczności akademickiej, o czym pisała lokalna prasa, a ostatnio powróciły do tej sprawy lokalne i ogólnopolskie media. Ponoć powodem było niezgodne z celową dotacją UE wydatkowanie milionów złotych na niezgodne z prawem zadania. W radzie naukowej periodyku znajdują się m.in. główni aktorzy turystyki habilitacyjnej na Słowację

Może to jest jakaś zemsta na b. ministrze Jarosławie Gowinie, że doprowadził do skutecznej blokady tej turystyki? Powodem wyróżnienia periodyku mogą być słowaccy naukowcy (z podejrzeniem o dokonanie przestępstwa i naruszenia dobrych obyczajów w swoim kraju), którzy zasiadają w radzie polskiego pisma jako zagraniczne autorytety? 

No i kto wytłumaczy, ile ono ma w końcu punktów, bo redakcja twierdzi, że 100 pkt.? Tymczasem niektórzy chcą przygotować artykuły, bo ponoć teraz będą już recenzowane. Muszą też jako autorzy przestać kopiować tekścidła z internetu. To jest dobra zmiana. Tylko, czy dadzą radę przejść przez tak poważną ocenę jakości naukowej rozpraw?          


12 lutego 2022

Za udział w konferencji i publikowanie tekstu organizatorzy nie wystawiają faktur!

 



Zainteresowany konferencją naukową doktor przesłał do mnie zapytanie, czy może uczestniczyć w konferencji, której organizator  nie wystawia faktur za udział w niej i za opublikowanie tekstu? 

Czytam komunikat, z którego jednoznacznie wynika, że opłata konferencyjna ma być wniesiona na wskazane konto przed konferencją lub w ostateczności w dniu rozpoczęcia obrad, ale gotówką. Nie będzie można posłużyć się kartą płatniczą! Jest też informacja o tym, że nie będą wystawiane faktury. 

Nie tylko sytuacja pandemii sprawiła, że organizatorzy konferencji zobowiązują do dokonania opłaty konferencyjnej na wskazane przez  nich konto. Księgowość uczelni państwowych wyklucza jednak dowód przelewu, jeżeli nie ma do niego załączonej faktury. To może sprawić, że niektórzy nie będą mogli uczestniczyć w naukowej debacie. 

Zgodnie z deklaracją organizatorów, zainteresowani nią mogą liczyć na opublikowanie ich referatów, ale za to także trzeba będzie oddzielnie zapłacić w zależności od wystawionego przez oficynę rachunku kosztów. Może to być pułapką, bo jeśli organizator postanowi wydać np. 60 referatów w jednym tomie, to jego objętość znacząco podniesie koszty, a zatem opłata będzie wysoka dla każdego z autorów.