12 września 2020

Szaleństwo atakowania uniwersyteckich profesorów

 



Zastanawiam się, jak długo jeszcze niektóre NGO-sy i media będą zarabiać na podtrzymywaniu w Polsce spirali przemocy symboliczej a nawet strukturalnej wobec jednego, drugiego czy n-tego profesora uniwersyteckiego tylko dlatego, że jakieś osoby spoza świata nauki, postanowiły wykorzystać szkolnictwo wyższe do prowadzenia walki o interesy osobiste lub własnego środowiska politycznego, społecznego? 

Z lewej strony sceny politycznej ataktuje się każdego, kto ośmiela się dawać świadectwo swojemu światopoglądowi religijnemu, przywiązania do wartości chrzecijańskich, bycia osobą wierzącą. 

Z prawej zaś strony sceny politycznej ma miejsce atakowanie każdego, kto nie przejawia wiary religijnej, nie jest osobą odwołująca się w swoim życiu do wartości transcendentnych, duchowych. 

Obie kategorie osób stają się ofiarami światopoglądowych, doktrynalnych ideologicznie konfliktów społecznych i politycznych. Przyzwolenie na ustawiczne dzielenie Polaków ma legitymizować prawo jednych czy drugich do ośmieszania strony przeciwnej, jej lekceważenia, szykanowania, poniżania, dezawuowania, uderzania w pozycję społeczną i autorytet. 

W każdej z tych perspektyw przeważa myślenie i postawa ekskluzji, wykluczania tego INNEGO, myślenie zamknięte, które przestaje liczyć się z obowiązującym  w kraju prawem oraz etyką ogólną i szczegółową. 

Profesor uniwersytetu ma być postacią pozbawioną własnego światopoglądu, jakąś mumią uniwersalizmu, istotą przekazującą wiedzę naukową ponad wszelkimi różnicami aksjologicznymi i normatywnymi, bez włączania w proces kształcenia młodych ludzi własnej kultury, osobistej orientacji światopoglądowej. Profesor etyki nie ma prawa upomnieć się o godność każdej osoby i poręczyć za nią, bo... ma to być jego prywatny osąd.

W naukach społecznych i humanistycznych jest to jednak niemożliwe, gdyż wymagałoby wykluczenia z nich najpierw różnic filozoficznych, religijnych, aksjologicznych, a nawet politycznych. Dążenie każdej ze stron sporu do zawłaszczenia uniwersyteckich katedr przez zwolenników partii władzy lub środowisk opozycyjnych jest samo w sobie sprzeczne z funkcjami nauki i kształcenia. 

Można byłoby odwołać się do Konstytucji III RP, tylko jej treść oraz znaczenie dla regulacji stosunków międzyludzkich, kształtowania stosunków społecznych  została już zdewastowana. Do nauki nie ma po co się odwoływać, bo przecież w tej populistycznie upełnomocnionej konfrontacji nie chodzi o nią samą. Właśnie czytam wypowiedź jednego z wiceministrów:  



Być może są siły polityczne, którym zależy na tym, by tak, jak ma to miejsce w szkolnictwie powszechnym, przeprowadzać w treściach kształcenia zwrot aksjonormatywny, którego treść byłaby zgodna z programem partii władzy. Jeszcze rok, dwa, a moi doktoranci i studenci zaczną pytać się o to, czy wolno im czytać, analizować, cytować tego czy innego autora.  

W takim klimacie przestają już być ważne stopnie naukowe czy tytuł naukowy profesora, publikacje, realne osiągnięcia, dokonania naukowo-badawcze, ale i oświatowe, edukacyjne, gdyż w grę wchodzi eliminowanie z uczelnianych katedr naukowców ze względów ideologicznych, światopoglądowych.  

W Polsce miało to już miejsce w latach 1948-1989. 

Podpisuję się pod Listem w obronie ks. profesora Alfreda Wierzbickiego. Jest znakomitym i szanowanym UCZONYM, kierownikiem Katedry Etyki na KUL, który poręczył za osobę - jego zdaniem - niewspółmiernie do czynu osadzoną w areszcie. Kierował się bowiem  autentyczną miłością bliźniego, a nie akceptacją jej poglądów czy motywów działania. 

Oto treść Listu w  obronie ks. prof. Alfreda Wierzbickiego

Kampania oszczerstw i nienawiści wymierzona przeciwko Księdzu Profesorowi Alfredowi Wierzbickiemu przybiera formę, która wzbudza w nas, niżej podpisanych, głęboki niepokój i wewnętrzny sprzeciw. Ksiądz Profesor podpisał poręczenie za osobę, której działań i poglądów nie podziela ani nie popiera, co wyraził bardzo jednoznacznie. Jego decyzja motywowana była przekonaniem o niewspółmierności zastosowanej kary względem przewinienia oraz –a to podkreślić trzeba szczególnie –autentyczną miłością bliźniego.

Jesteśmy zaszokowani i oburzeni głosami wzywającymi dziś do represji względem Księdza Profesora, ignorującymi nie tylko właściwy sens jego decyzji, ale również –co nie mniej ważne –jego prawo jako filozofa i etyka do niezależnych interpretacji rzeczywistości społecznej i moralnej. Wolność takich interpretacji, wolność ich przedstawiania w debacie publicznej jest konieczna dla funkcjonowania Uniwersytetu, a także demokratycznego społeczeństwa w ogóle.

Zwracamy się do wszystkich oskarżycieli Księdza Profesora, by oddzielili porządek jego własnych czynów i przekonań od czynów i przekonań osoby obdarzonej jego miłosierdziem.Jesteśmy chrześcijanami. Nie ma chrześcijaństwa bez miłosierdzia. I nie ma chrześcijaństwa tam, gdzie panuje nienawiść. Bóg „zlecił nam posługę jednania” (2 Kor 5, 18) i w tej właśnie perspektywie należy, w naszym przekonaniu, widzieć i interpretować decyzję Księdza Profesora. Jego głos zawsze służył i służy jednaniu zwaśnionych, a często po prostu wrogich sobie światów, ukazuje możliwość ich współdziałania w służbie człowiekowi, afirmowanemu w jego osobowej godności.

 


11 września 2020

Studium z polityki oświatowej w autobiograficznym kontekście i refleksyjnej narracji Leszka Pawelskiego

 



Prezes Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych - prof. Leszek Pawelski wydał książkę częściowo autobiograficzną p.t. "Ja, belfer. Życie i działalność naukowo-badawcza oraz społeczna z pedagogiką w tle" (Szczecinek 2020) Dedykuje ją swoim mistrzom - ku chwale oraz uczniom - ku pamięci. 

Bardzo cenię autobiografie refleksyjnych, twórczych, transformatywnych nauczyciel, którzy mają ogromny wkład w kształcenie kadr oświatowych oraz młodzieży akademickiej przygotowującej się do wyjątkowej profesji w sferze publicznej. Autor odsłania nam nie tylko proces wchodzenia do niej, stawania się nauczycielem, potem dyrektorem szkoły, a wreszcie edukatorem i kreatorem polityki oświatowej w zmieniającej się ustrojowo Polsce, ale przede wszystkim komentuje związane z nauczycielskim rozwojem problemy osobiste, zawodowe, społeczne i po części także polityczne. 

Spojrzenie wstecz w życiu pedagoga i pracownika naukowego staje się z chwilą publikacji cząstką życia, myśli, doznań jego czytelników, którzy sięgną po nią nie tylko dlatego, że znają L. Pawelskiego czy słyszeli o Nim lub czytali Jego publikacje, ale stanowi ono ważne źródło do poznania także cząstki dziejów narodowej oświaty. 

Otrzymujemy podsumowanie wkomponowanego w dzieje polskiej oświaty życia niezwykle aktywnego pedagoga, który jako nauczyciel fizyki potwierdza humanistyczny wymiar swojej pracy przy tablicach szkolnych i akademickich. Nie jest to bowiem klasyczna autobiografia, chociaż mają w niej miejsce wątki osobiste, ale to tylko dlatego, że L. Pawelski niemalże od początku swojej pracy zawodowej pisał artykuły, komentarze do zdarzeń i rozwiązań prawnych, których sam musiał także doświadczać jako m.in. członek rady pedagogicznej w szkolnictwie ponadpodstawowym.         

Jak pisze we wstępie: 

Życie nauczyciela stwarza codziennie sytuacje wymagające od pedagoga aktywnej i twórczej postawy w rozwiązywaniu codziennych, ale jakże różnych sytuacji, problemów, konfliktów, dochodzenia do konsensusów. Życie dyrektora placówki, którym miałem zaszczyt i honor być przez 23 lata polega przede wszystkim na rozwiązywaniu problemów w szerszym, ludzkim znaczeniu. I to właśnie okazało się być skarbnicą przykładów działań, pomysłów, innowacji, słowem – całe spectrum zawodowego, pedagogicznego życia.(...) 

Całe dorosłe życie moją dominującą zasadą była wierność idei prawdy. To trudne przedsięwzięcie, gdyż były momenty, gdy za tę prawdę i wierność ideom ponosiłem konsekwencje w życiu zawodowym, czasami też w towarzyskim. Ale zawsze mogłem rano wstać i spojrzeć prosto w oczy temu facetowi po drugiej stronie lustra podczas golenia. Za to proste, odważne spojrzenie oddałbym wiele więcej, niż to było konieczne, jednakowoż ta ostoja ideałów powodowała i nadal powoduje we mnie poczucie spokoju i spełnienia w każdym zakresie zawodowego i nie tylko, życia. (s. 11) 

 Rzeczywiście, czytając książkę doświadcza się spotkania z wyjątkową (O-)sobą, autentyczną, wierną wartościom i zachwycającą pasją własnego zaangażowania. Mamy w kraju wielu  wspaniałych nauczycieli, o których mówi się, że są "pozytywnie zakręceni", trochę szaleni, niestandardowi, uwielbiający pracę z dziećmi czy młodzieżą niezależnie od także trudnych momentów w tym zawodzie i nie zawsze życzliwego im środowiska. 

W części faktograficznej dotyczącej osobistych kolei losu dowiadujemy się o incydentalnych perypetiach Autora w niepublicznych szkołach wyższych, ale przede wszystkim poznajemy kulisy i jego pogląd na proces stawania się NAUCZYCIELEM, adaptacji w szkole, doświadczania na własnej skórze bycia ocenianym, doskonalenia się, odbywania erasmusowych staży oświatowych (poza granicami kraju), organizowania praktyk pedagogicznych dla kandydatów do tej profesji, konfrontowania się z różnymi postawami rodziców, zwierzchników, itp.

 Na kartach książki przewijają się klasyczne a przy tym także patologiczne problemy polskiej edukacji, które powinny już dawno być z niej wyeliminowane (np. centralizm polityczny, system klasowo-lekcyjny, manipulacyjna rola związków zawodowych, rankingi, pseudosamorządność szkolną, brak autonomii nauczycieli, korepetycje, plagiaryzm, pozory konkursów na dyrektorów placówek oświatowych itp.). Trafnie postuluje, by szkoła była nośnikiem nowego ducha w sposobie prowadzenia, zarządzania i rozwoju. Szkoła musi dziś być szkołą otwartą, samorządną i innowacyjną (s.78), zaś jej dyrektor powinien zawierać (…) w sobie bogaty ładunek działań, przemyśleń, autorefleksji, autokreacji (s.79). Jednak to na barkach nauczycieli leży ciężar zmiany szkoły.

Oni są na pierwszej linii zmian, oni muszą wziąć na siebie rolę przewodnika dla ucznia i rodzica. Oni wreszcie muszą wziąć na siebie brzemię odpowiedzialności za przyszłość polskiej szkoły. Czas, aby odrzucić do lamusa wszelkie stereotypowe frazesy, którymi karmiono pedagogów przez lata. Czas odrzucić rozpolitykowane związki zawodowe, które walczą o zachowanie tego, co jest, z czym nowatorzy próbują walczyć, z czym należy walczyć – ze średniactwem, populizmem, bylejakością, miernotą  (s.82-83).   

Autor sięga do różnych autorytetów nauk społecznych, humanistycznych przywołując ich  stanowiska i opatrując je własnym komentarzem czy polemiką. Dzięki temu publikacja może sprawdzić się w doskonaleniu nauczycieli i akademickim przygotowywaniu młodzieży do bycia nauczycielem. Czy będą chcieli zmierzyć się z rolą, która jest pełna niespodzianek, nasycana wielostronnymi zagrożeniami i ryzkiem, a mimo to piękna, wdzięczna i niepowtarzalna? 

   

10 września 2020

List otwarty w sprawie toksycznego dla nauki ageizmu w polityce naukowej rządu i NCN

 




Otrzymałem "List otwarty w sprawie możliwości zatrudniania doświadczonych naukowców (powyżej 7 lat po uzyskaniu stopnia doktora) w grantach finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki".

Szczęśliwi są uczeni nauk przyrodniczych, skoro w ogóle mogą liczyć na pozytywne rozpatrzenie ich wniosku o sfinansowanie badań naukowych.  Gorzej jest w naukach humanistycznych i społecznych. No, ale jaki za to mają problem? Uzasadniają swoją petycję bardzo rzeczowo, toteż może i pedagodzy mają podobne dylematy. Cytuję: 


W chwili obecnej w projektach OPUS i MAESTRO finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki zgodnie z „Regulaminem przyznawania środków na realizację zadań finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki w zakresie projektów badawczych” nie ma możliwości zatrudniania doświadczonych naukowców (powyżej 7 lat po uzyskaniu stopnia doktora) na warunkach, które odpowiadałyby warunkom zatrudniania na stanowisku typu post-doc (do 7 lat po uzyskaniu stopnia doktora). W związku z tym, zwracamy się do Rady NCN z prośbą o wprowadzenie w konkursach OPUS i MAESTRO możliwości zatrudniania doświadczonych naukowców z wynagrodzeniem etatowym równym lub preferowanie wyższym od wynagrodzenia na stanowisku typu post-doc.

Jako naukowcy z niepokojem obserwujemy wprowadzenie do polskiej nauki dyskryminującego systemu opartego głównie o staże podoktorskie, z którego ze względu na jego szkodliwość inne kraje zaczęły się już wycofywać. System ten doprowadził do tzw. kryzysu post-doców. Liczba post-doców wzrosła wielokrotnie w ciągu dziesięcioleci, podczas gdy liczba naukowców zatrudnianych na stałych pozycjach znacznie się zmniejszyła. To spowodowało, że czas trwania staży podoktorskich znacznie się przedłużał, a następnie naukowcy nie mając perspektyw po odbyciu intensywnego, długoletniego i kosztownego szkolenia odchodzili z jednostek naukowo-badawczych (Nature doi:10.1038/nature.2015.17303). Zwracamy uwagę, że już opublikowany w roku 2014 raport „The United States National Academies” zawierał szereg zaleceń mających na celu odwrócenie tzw. „nadwyżki post-doców”, w tym zwiększenie wynagrodzeń. Postulowano w nim stworzenie większej liczby stanowisk dla doświadczonych pracowników naukowych, którzy mimo, że nie wiążą swojej pracy naukowej z kierowaniem grupą badawczą, to ze względu na swoją wiedzę, doświadczenie oraz zaangażowanie wnoszą niepomijalny wkład w rozwój nauki.

Naszym celem, podobnie jak celem NCN, jest przede wszystkim dążenie do tego, aby polska nauka była na jak najwyższym poziomie. Dlatego też uważamy, że to przede wszystkim przygotowanie merytoryczne kandydata adekwatne do jego stażu zawodowego, a nie warunek wieku/młodości (które obecnie jest niestety czynnikiem selekcjonującym w konkursach) powinno stanowić nadrzędne kryterium w rekrutacji naukowców do projektów badawczych. Chcemy podkreślić, że obecnie szeroka oferta konkursów NCN, tj. PRELUDIUM, ETIUDA, SONATINA, SONATA skierowana jest wyłącznie do młodych badaczy na wczesnych etapach kariery naukowej. Nie ma natomiast konkursu skierowanego do doświadczonych naukowców (tj. powyżej 7 lat od uzyskania stopnia doktora), nie posiadających własnej grupy badawczej. Co więcej, nie ma również możliwości zatrudnienia doświadczonych badaczy w konkursach NCN: OPUS i MAESTRO. 

Stanowi to wymierną stratę nie tylko dla doświadczonych naukowców, ale również dla liderów grup badawczych, tracących w ten sposób wartościowych pracowników, stanowiących niezbędną kadrę do realizacji projektów badawczych. Badacze ze stażem przekraczającym 7 lat po uzyskaniu stopnia doktora, mogą wprawdzie składać wnioski w konkursie OPUS, teoretycznie przeznaczonym dla naukowców na wszystkich etapach kariery naukowej, ale muszą wtedy konkurować z naukowcami kierującymi grupami badawczymi, na których dorobek naukowy pracują całe zespoły. Powoduje to zmniejszenie szans na zdobycie finansowania, mimo wysokiej konkurencyjności i poziomu proponowanych projektów badawczych. 

Przykładowo, w konkursie OPUS18 NZ3 na jedenaście projektów zaklasyfikowanych do finansowania, był zaledwie jeden projekt złożony przez doświadczonego naukowca, który nie kieruje grupą badawczą. Taki stan będzie niestety zmuszał doświadczonych badaczy do porzucania pracy naukowej, co znacząco utrudni realizację projektów badawczych i stopniowo przyczyni się do poważnego osłabienia polskiej nauki. Dodatkowo, należy zwrócić uwagę na fakt, iż porzucenie kariery naukowej przez doświadczonych badaczy będzie niebywałym marnotrawstwem czasu oraz środków finansowych poniesionych nie tylko przez samych badaczy, ale przede wszystkim przez państwo polskie, które zainwestowało w ich wieloletnią edukację.

Często podnoszonym argumentem za kolejnymi restrykcjami wprowadzanym przez NCN do „Regulaminu przyznawania środków na realizację zadań finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki w zakresie projektów badawczych” jest zwiększenie mobilności w środowisku naukowym. Jednak brak stanowisk dla doświadczonych naukowców w grantach finansowanych przez NCN właśnie tę mobilność ogranicza, a nawet całkowicie ją uniemożliwia, ponieważ nie możemy starać się o zatrudnianie w innej jednostce (żadnej jednostce naukowej w Polsce!). 

Należy pamiętać, że obecnie NCN jest praktycznie jedyną państwową instytucją przyznającą środki na badania podstawowe w ramach regularnych konkursów. Taki stan rzeczy nie tylko wyklucza naszą mobilność, ale zmierza do wykluczenia nas z nauki. Dodatkowo pragniemy zauważyć, że w naszej grupie jest wielu naukowców, którzy odbyli już staże w różnych jednostkach naukowych, w tym jednostkach zagranicznych i na tym etapie kariery naukowej część z nas, co zrozumiałe, oczekuje pewnego poziomu stabilizacji.


Pragniemy podkreślić, że sukces grup naukowych opiera się w znacznym stopniu na zachowaniu ciągłości doświadczenia, wiedzy i technik badawczych, którą to ciągłość zapewnia właśnie obecność doświadczonego naukowca (tzw. Starszego Badacza, ang. Senior Scientist). Badacze ci wspierają liderów grup w kierowaniu projektami, a także, co niezwykle ważne, w kształceniu młodych, mniej doświadczonych kadr. Brak doświadczonych naukowców w polskich grupach poważnie utrudni, a może nawet uniemożliwi realizację ambitnych projektów badawczych i w konsekwencji wymiernie zmniejszy konkurencyjność polskiej nauki. 

Z tego powodu uważamy, że powinna istnieć alternatywna do kierowniczej ścieżka kariery naukowej w postaci wspomnianych pozycji Starszych Badaczy, których obecność jest konieczna dla prawidłowego funkcjonowania wielu grup badawczych. Dodatkowo pragniemy zauważyć, że nie każdy naukowiec, mimo ogromnej wiedzy i cennego doświadczenia, ma predyspozycje do kierowania i zarządzania ludźmi. Zarówno wykluczanie takich badaczy, jak i zmuszanie ich do kierowania zespołem, wydaje się niekorzystne dla harmonijnego rozwoju polskiej nauki.

Podsumowując, zwracamy się z prośbą o wprowadzenie stanowiska Starszego Badacza w konkursach OPUS i MAESTRO. Umożliwi to zatrudnianie doświadczonych naukowców (7 lat po uzyskaniu stopnia doktora) w projektach badawczych finansowanych przez NCN. Dodatkowo zwracamy się z prośbą o wprowadzenie nowego konkursu dedykowanego doświadczonym naukowcom niebędącym kierownikami grup badawczych, którego głównym celem byłoby prowadzenie działalności badawczej, w przeciwieństwie do konkursu SONATA BIS, zorientowanego na tworzenie nowych zespołów naukowych. Alternatywnie, jeśli wprowadzenie nowego konkursu nie będzie możliwe, zwracamy się z prośbą o zapewnienie takim naukowcom pewnej puli środków na granty w konkursach OPUS.  

Daria Zdżalik-Bielecka, IIMCB"

***

Niestety, ale sypie się stan polskiej nauki w związku z wyprowadzeniem środków na badania podstawowe z uczelni do NCN. Środki finansowe na projekty badawcze w budżecie tej instytucji ośmieszają polskie władze, które rzekomo prowadzą politykę naukową. Nie ma chętnych do szkół doktorskich, bo mało kto chce studiować i pracować naukowo w uniwersytecie otrzymując niskie wynagrodzenie.        

O szkodliwości regulacji w NCN pisze także pod tą petycją Krzysztof Woźniak. Co ciekawe, potwierdza także moje uwagi krytyczne, którymi dzielę się nie tylko w blogu, ale także w stoswonych interpelacjach do MNiSW oraz władz NCN. Oto treść jego wypowiedzi:  

 Szanowni Państwo, to jest absurdalna regulacja, która powtarzana przez wiele lat spowodowała miliardowe straty z powodu nieoptymalnego dysponowania funduszami grantowymi. Drugą taką absurdalną regulacją jest wykluczenie z zatrudnienia osób, które pracowały już w instytucji, w której pracuje PI oraz ograniczenia w zatrudnianiu wypromowanych przez siebie doktorów (nawet gdy byli na stażach zagranicznych) . Nie ma takich regulacji w grantach europejskich i amerykańskich

Te głupawe przepisy znacznie utrudniają stworzenie mocnego zespołu, który mógłby konkurować z najmocniejszymi grupami w Europie czy na świecie. A jeśli robi się rzeczywiście nowatorskie tematy i ekspertyza na danym polu jest wyłącznie w danej jednej grupie, to przepisy NCNu wręcz uniemożliwiają dalszy rozwój tych nowych osiągnięć. Odgrywają więc wysoce negatywną rolę. Apelują do Rady NCNu i Dyr Błockiego o podanie się do dymisji. Państwo nie pomagają nauce a wręcz przeszkadzają i utrudniają powstanie konkurencyjnej nauki w Polsce. 

Bardzo proszę CBA o zainteresowanie się tym w wysokim stopniu szkodnictwem organizacyjnym w nauce. Wieloletnie utrzymywanie tych szkodliwych regulacji świadczy o tym, że w Radzie i Dyrekcji NCN nie ma osób, które miałyby pojęcie o tym jak zorganizowana jest nowoczesna nauka na świecie. Państwu pomyliła się mobilność z osiąganiem celów naukowych. Od mobilności jest NAWA. Łączenie mobilności z nauką jest często bardzo szkodliwe. 

Kolejnym absurdem są bardzo skromne środki w konkursach dla doświadczonych naukowców typu MAESTRO oraz brak możliwości zrefinansowania dydaktyki PI w takim konkursie. Ta możliwość jest stworzona dla młodych naukowców w kilku innych konkursach, a laureaci Maestro sa wykluczeni z tej możliwości. Generalnie systemowym błędem NCNu i NCBiR-u jest brak w panelach niezależnych prawników. Więcej niezależności od NCNu w panelach pokazałoby często występującą rażącą niekompetencje panelistów widoczną w wielu ich opiniach. 

Niestety, NCN stworzył nieuczciwe procedury, które uniemożliwiają reklamacje z powodów merytorycznych, a dopuszczają jedynie z powodów formalnych(!). Z powodu skromnych nakładów na zorganizowanie solidnych procedur oceny wniosków (często niekompetentni paneliści, bardzo mała liczba recenzentów, zdawkowe niekompetentne opinie), NCN wadliwie wydaje publiczne środki. Pseudooszczędności na procedurach oceny wniosków prowadzą w oczywisty sposób do nieoptymalnego wydawania środków NCNu. Zamiast pomagać tworzyć mocne grupy w Polsce, przepisami niespotykanymi w krajach o wysokim poziomie nauki, utrudnia się procesy integracyjne. Szanowna Rado NCNu, Szanowny Panie Dyrektorze Błocki, im szybciej odejdziecie (obecna dyrekcja i Rada NCNu), tym większy będzie pożytek i szybszy rozwój nauki w Polsce.