W
czasie wakacji trafiła do moich rąk pseudonaukowa książka, której treść nie
najlepiej świadczy o jej autorkach, recenzencie wydawniczym i uniwersyteckiej
oficynie. Mam tu na uwadze książkę Katarzyny Rogozińskiej, Anny Śliwińskiej i
Anny Winiarczyk pt. "Uczeń w przestrzeni medialnej" (Kielce,
Wydawnictwo UJK, 2017). Publikacja o atrakcyjnym tytule zawiera fundamentalne
błędy metodologiczne, które rzutują na przedstawione wyniki badań.
Nie
podejmuję w tym miejscu kwestii, które mają w trzech pierwszych rozdziałach
charakter teoretyczny, informacyjny. Dotyczą one bowiem znaczenia mediów w
literaturze przedmiotu, w społeczeństwie edukacji i w świecie wartości. Jest tu
bezkrytyczna, pozbawiona jakichkolwiek analiz naukowych informacja o edukacji
muzycznej, technicznej i komputerowej w podstawie programowej edukacji
wczesnoszkolnej oraz równie odtwórcza charakterystyka rozwoju dziecka dzięki
jego aktywności muzycznej i technicznej. Ta część jest na poziomie pracy
licencjackiej, a przecież autorkami są osoby ze stopniem naukowym
doktora.
Zdumiewająca jest treść rozdziału IV pt. "Wyniki badań własnych wykorzystania mediów na
poziomie edukacji wczesnoszkolnej". Autorki zapowiadają w nim, że
proces badawczy w pedagogice jest procesem planowym i celowym oraz wykorzystuje
różne założenia, metody, techniki i narzędzia badawcze. Niestety, nie
uwzględniły tych przesłanek we własnym projekcie. Nie
znajdziemy w założeniach do ich badań przesłanek teoretycznych czy modelu
teoretycznego badanych zjawisk, toteż zamysł badawczy jest
ateoretyczny.
Przedmiot
badań mylą z celami badań i problematyką badawczą, skoro - jak piszą: Przedmiotem
niniejszych badań była próba uzyskania odpowiedzi na pytania:
1.
Jak uczniowie klas II i III szkoły podstawowej wykorzystują media do
poszerzania wiedzy i kształtowania umiejętności z zakresu własnej ekspresji
muzycznej?
2.
Jak uczniowie klas II i III szkoły podstawowej wykorzystują media do
poszerzania wiedzy i kształtowania umiejętności z przedmiotu należącego do
grupy tzw. artystycznych - edukacji technicznej?
3.
Jakie jest oddziaływanie mediów na system wartości uczniów w edukacji
początkowej ze szkoły podstawowej i muzycznej? Czy typ szkoły może być
czynnikiem różnicującym taki transfer? [s. 73].
Autorki
sformułowały trzy problemy badawcze a nie przedmiot badań. Nie określiły celu
planowanej diagnozy, nie wyłoniły zmiennych i nie dokonały ich
operacjonalizacji. Natomiast zapowiedziały zastosowanie metody sondażu
diagnostycznego, w ramach którego - Każdy z respondentów miał możliwość
udzielenia odpowiedzi na zadane pytania [s. 74].
W
książce nie zamieszczono narzędzia diagnostycznego. Może to i dobrze, bo zakres
danych jest tak płytki i pozbawiony jakichkolwiek uzasadnień metodologicznych,
że jeszcze czytelnicy mogliby nabrać przekonania o ich wartości. Prawdopodobnie
każda z autorek przeprowadziła sondaż w jednej z trzech szkół
podstawowych.
Jednak
dane z tych szkół zaprezentowano łącznie, chyba tylko po to, by wykazać, że
próba badawcza wyniosła 105 osób w I etapie diagnozy i 120 osób w II (tu
porównywano opinie uczniów szkoły muzycznej i szkoły podstawowej). Wyniki
odpowiedzi uczniów (w procentach) szkoły muzycznej, których było 40,
porównywano z opinią uczniów szkoły podstawowej, przy czym tych ostatnich było
dwukrotnie więcej, bo 80. Wyprowadzono z tego "generalny"
wniosek:
W
odniesieniu do wartości, jaką jest wykształcenie, wyniki w badanych podgrupach
wyglądają następująco: dla 37,5% uczniów szkoły muzycznej wartość ta ma
szczególne znaczenie (15 dzieci), natomiast procentowo wyżej (52,5%) uplasowała
się ta wartość w grupie uczniów szkoły powszechnej (42 dzieci) [s.
99].
Na
drugim etapie badań pojawił się zupełnie nowy problem badawczy, a
mianowicie: W jakim stopniu oddziaływanie niektórych mediów na uczniów
szkół podstawowych i muzycznych może być narzędziem kształtowania takich
wartości, jak wiara, prawda, dobro, piękno, odpowiedzialność, poczucie
bezpieczeństwa czy miłość i zaufanie? [s. 98].
Zmarnowano
czas na przeprowadzenia tej diagnozy oraz papier, na którym wydrukowano jej
wyniki. Wnioski z takich badań są płytkie, bez wartości poznawczej, a
tym bardziej naukowej. Diagnozy tego typu nie wnoszą niczego
wartościowego do pedagogiki. Opublikowane w kilkunastu tabelkach dane liczbowe są
artefaktami.
Dopuścił tę książkę do druku dr hab. Uniwersytetu Rzeszowskiego Wojciech Walat.
Wniosek z tak pseudonaukowych badań dla autorek rozprawy jest jeden. Warto
przeczytać książki z metodologii badań empirycznych w naukach społecznych, a
następnie zastosować obowiązujące w nich reguły w praktyce. Konieczna jest analiza jakości
kształcenia metodologicznego w niektórych uniwersytetach.