08 kwietnia 2024

"Uwaga! Smartfon!"

 

Międzynarodowa Konferencja „Uwaga! Smartfon", jaką od trzech lat organizuje Fundacja Projekt.pl w Krakowie, jest niewątpliwie wyjątkowym wydarzeniem w Polsce ze względu na podejmowanie przez jej ekspertów i zapraszanych gości - wykładowców reprezentujących różne perspektywy badań i analiz oraz praktyk społecznych. Każdego roku organizatorzy dbają o to, by zaproszeni eksperci wypowiadali się i dyskutowali z uczestnikami na temat niezwykle aktualnego problemu cyberuzależnień, ale także cyfryzacji w edukacji i życiu społecznym. 

Rzecz jasna, nie jest to ani nowy fenomen w badaniach naukowych, ani też niedostrzegany przez wiele środowisk akademickich i oświatowych problem wychowawczy. Dotarcie ekspertów w różnych miejscach kraju do szeroko pojmowanych środowisk socjalizacyjnych, oświatowych, samorządowych, politycznych, gospodarczych i wychowawczych jest niesłychanie ważne i cenne. Druga, równoległa cyberprzestrzeń codziennego życia dzieci, młodzieży i osób dorosłych niesie z sobą ogromne korzyści, ale także, choć na szczęście wciąż marginalne, zagrożenia, a nawet realne straty. 

Każda zatem okazja do spotkań z ekspertami często odmiennych szkół naukowo-badawczych i klinicznych jest na wagę kulturowego "złota". W Krakowie uczestniczyło w ubiegłotygodniowej konferencji ok.1200 osób, a to było ogromną zasługą organizatorów, którzy wypracowali wysoki poziom wiarygodności i troski o dostęp do najnowszych źródeł wiedzy oraz wynikających z niej nowych rozwiązań w praktyce medycznej, psychoterapeutycznej, szkolnej i społeczno-oświatowej (NGO). W ubiegłym roku gościem-wykładowcą zagranicznym był psychiatra, autor znanych w Polsce rozpraw na temat cyberzagrożeń w życiu dzieci i młodzieży Manfred Spitzer.     

W tegorocznej edycji "o znaczeniu zachwytu i utrzymaniu uwagi w świecie, w którym jest więcej ekranów niż okien" mówiła gość specjalna - kanadyjskiego pochodzenia pedagog i psycholog, członek Hiszpańskiego Stowarzyszenia Montessori dr Catherine L’Ecuyer. Równolegle po wykładach plenarnych obradowały sesje panelowe a jedna z nich dotyczyła poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy można lub powinno się ustawą sejmową uregulować ograniczenie korzystania przez małe dzieci z mediów cyfrowych. 

Ów panel prowadził Adam Zych zwracając uwagę na to, że część rodziców nie jest zainteresowana wyjściem z własnej "bańki" kulturowej, światopoglądowej. Heurystyka bliskości sprawia, że widzą to, co jest blisko ich własnego środowiska, ale nie dostrzegają zjawisk i ich skutków, które pojawiają się poza zasięgiem ich wiedzy, obserwacji czy osobistych doświadczeń.

Paneliści zastanawiali się nad tym, czy mikrokomputer w kieszeni każdego dziecka do 6-7 roku życia dziecka, bo czymś takim jest smartfon, z pełnym dostępem do wszystkich informacji, materiałów audio i wideo, jest właściwym medium w rozwoju małoletniego dziecka. Jak wynika z przywoływanych badań - 40 proc. dzieci w tym wieku ma już własny smartfon, podobnie jak 40 procentowym posiadaczami tego medium jest kolejna grupa wiekowa 8-9 latków. 

To oznacza, że ok. 80 proc. dzieci w okresie wciąż rozwijającego się mózgu, jego funkcji poznawczych, ale także całego systemu nerwowego, emocjonalności i kondycji fizycznej jest powoli wyłączana z własnej aktywności na rzecz niekontrolowanej stymulacji zewnętrznej. Ponoć ok. 60 proc. rodziców sześciolatków nie stosuje żadnych zasad związanych z pozytywnie rozumianą kontrolą rodzicielską. To jednak nic nie znaczy, bowiem w zdrowym środowisku rodzinnym takie rozwiązanie jest zbyteczne.    

Dzieci powinny być oswajane z cybernarzędziami, ale mądrze, kompetentnie i doraźnie, a nie na zasadzie wyłączenia się osób dorosłych z wprowadzania uczniów w sztukę uczenia się, autoedukacji, rozsądnego zarządzania czasem i przestrzenią, także tą społeczną, kulturową, duchową.   

Jeden z ekspertów w panelu - mecenas Paweł Kuglarz chciałby odgórnie regulować zakaz wnoszenia smartfonów do szkół przez dzieci w wieku wczesnoszkolnym i chyba lobbuje w tym zakresie w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Prawnicy uważają, że jak zostanie zapisany w ustawie oświatowej tego typu zakaz, to dzieci będą zdrowsze psychofizycznie, lepiej wykształcone i uspołecznione. Chcą zatem obowiązkowego zapisu w statutach wszystkich szkół takiego zakazu. 

Prawnicy nie rozumieją, że proces kształcenia i wychowania, inkulturacji wymaga pedagogicznie profesjonalnego podejścia do edukacji dzieci, a nie decydowania za nauczycieli o tym, w jaki sposób mają ten proces organizować, z pomocą jakich metod, środków i na podstawie jakich zasad dydaktycznych. Niestety, ale jurydyzacja szkolnej edukacji jest najpoważniejszym błędem w polityce oświatowej, bowiem wyklucza profesjonalizm nauczycieli a nawet zwalnia część z nich z jakiejkolwiek kreatywności dydaktycznej. 

Trzeba znać psychologiczne podstawy uczenia się, a nie tylko czytać rozwiązania ustawowe czy regionalne w innych państwach, w których rozstrzyga się za nauczycieli, w jaki sposób mają pracować z dziećmi. Populistyczne przywoływanie wiedzy o tym, że w Bawarii jako kraju związkowym w Niemczech zakazano dzieciom używania we wczesnej edukacji smartfonów, czy że przyjęto takie rozstrzygniecie w jakimś stanie USA lub regionie Wielkiej Brytanii, jest absurdalne, bowiem usiłuje się w ten sposób narzucić polskim nauczycielom rozwiązania administracyjno-biurokratyczne, które rozmijają się z uwarunkowaniami pracy polskich nauczycieli.      

To, że część nauczycieli w naszym kraju jest wypalona zawodowo, nie chce rzetelnie pracować, lekceważy procesy a nawet generuje sytuacje patologiczne, pseudoedukacyjne i zagraża zdrowym postawom większości uczniów, nie powinno w żadnej mierze pozbawiać autonomii decydowania o obowiązujących w zespole uczniowskim zasadach tych, którzy potrafią, chcą i zależy im na jakości procesu kształcenia i wychowania młodych pokoleń. 

Polskie szkolnictwo jest pozbawione wizji, strategii rozwoju, ale także koniecznej i radykalnej pracy władz państwowych z ekspertami na temat głębokiej reformy edukacji publicznej, w tym zdecydowanie innego doboru kadr nauczycielskich, ich wykształcenia, wynagradzania i skutecznego egzekwowania organizacji procesu kształcenia na miarę XXI wieku a nie powracanie do rozwiązań z przełomu XIX i XX wieku. Im dłużej losy edukacji dzieci III RP będą uzależnione od partyjnych interesów i populistycznych gier rządzących, tym trudniej będzie odzyskać merytokratyczną szansę na ich właściwy rozwój.