Za nami jest
koniec roku szkolnego 2022/2023. Sięgam do materiału Ogólnopolskiego
Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej i Oświatowej p.t. "Wybrane problemy
edukacji w Polsce. Wyniki ankiety dla rodziców i nauczycieli" i
zastanawiam się, czemu i komu ma to służyć? Autorem rzekomego raportu z badania
jest Szymon Więsław a zostało ono afiliowane przez Związek Miast
Polskich, Instytut Badań w Oświacie i OSKKO.
Badanie
zostało przeprowadzone online w dniach 10-21 maja 2023 r. za pośrednictwem
formularzy elektronicznych ankiet, osobno dla nauczycieli oraz dla rodziców.
Twierdzenie, że badanie jest anonimowe jest dobre dla dzieci z przedszkola, ale
nie dla osób dorosłych. Wypełnienie kwestionariusza ankiety i przesłanie go
e-mailem nie jest anonimowe.
Liczba
otrzymanych ankiet nie jest "imponująca", mimo iż poprawnie
(?) odpowiedziało na ankietę: 15 683 od rodziców i 5 921 od nauczycieli. Co to
jest ok. 6 tys. nauczycieli, kiedy w szkolnictwie jest ich ponad 600
tysięcy? O czym to ma świadczyć? Chyba nie o reprezentatywności
badań?
Jak nauczyciele
postrzegają samych siebie w edukacji szkolnej? Kiepsko. Muszę przyznać, że
jeśli potraktujemy wybór podsuniętych im przez autora ankiety gotowych odpowiedzi na poszczególne pytania, to zobaczymy, czego w szkołach nie ma lub
być nie musi:
Nauczyciele szkół podstawowych i ponadpodstawowych zostali poproszeni o to, by wybrali maksymalnie trzy najważniejsze cele działania szkoły (max 3 odpowiedzi z listy). Najrzadziej wybierali:
- zdobycie
sprawności fizycznej (4-6 proc.);
-
ukształtowanie postawy patriotycznej (7-8 proc.);
- zdobycie
wiedzy (18-19 proc.);
- ugruntowanie
postawy moralnej (24-28 proc.).
Na podstawie
takich danych można nabyć przekonania, że w 5 921 szkołach nie ma kształcenia i
wychowania, co zresztą zapewne potwierdzają sami uczniowie, którzy mieli lekcje
z "nauczycielopodobnymi" wychowawcami, informatykami, chemikami,
biologami, matematykami, anglistami itd., itd.
Nauczyciele poproszeni o to, by zaznaczyć na skali od 0 do 6: "Na ile ważne jest, by szkoła (jako całość) zapewniła uczniom m.in. powyższe cele", wskazali - świadomi tego, że należy dobrze wypaść - taką ocenę, żeby ta wyniosła dobry z plusem. Żaden z w/w celów nie uzyskał mniej niż 4,6 na tej skali.
LIPA.
Kolejna skala
ocen nauczycieli na temat tego - W jakim stopniu Twoja szkoła rzeczywiście pomaga uczniom ?
okazała się takim samym kiczem diagnostycznym.
Ciekawe, że
jedno z pytań posiada błąd metodologiczny, bowiem nauczyciele mieli
ustosunkować się do tego: "Jaką część materiału jesteś w stanie
przećwiczyć i utrwalić w sposób wystarczający?" Dla p. Więsława przećwiczenie i utralenie to tożsame formy aktywności. Nie wiadomo, czy część materiału miał sobie przećwiczyć i utrwalić nauczyciel czy uczniowie? Dalej autor
ankietki zasugerował jakąś część zajęć dydaktycznych pytajac: "Jaka część zajęć dydaktycznych realizowałeś w
tym roku w formach wymagających czasu: np. eksperymentów, dyskusji,
wycieczek… "
Mógłby autor
tej ankietki douczyć się, by tak nie formułować pytań. No, ale zapewne
dziennikarze będą z dumą cytować ten diagnostyczny kicz. Nie czytałem już analizy wypowiedzi na pytania rodziców, bo szkoda było na to czasu, skoro oni sami przypisywali małe znaczenie zdobywaniu wiedzy "(...) (wskazało je tylko 36% rodziców dzieci w szkołach podstawowych
i 27% w szkołach ponadpodstawowych)". Takie raporty są też tego przejawem.
BRAWO ZJEDNOCZONA PRAWICA. BRAWO NIEWYKSZTAŁCENI W NGO ORAZ SAMORZĄDOWCY POPIERAJĄCY TEN LIPNY RAPORT.