Całe szczęście, że są autorzy, którzy potrafią pisać książki dla dzieci realizujących obowiązek szkolny i ich rodziców, by wzmocnić samoświadomość nie tyle prawną, chociaż ta jest niesłychanie ważna w relacjach między dorosłymi, ale także pedagogiczną, wychowawczą. Do takich autorów zaliczam Maję Hawranek, która jest autorką książki pt. "SZKOŁY, DO KTÓRYCH CHCE SIĘ CHODZIĆ".
We wstępie autorka zachęca do lektury (...) rodziców i dzieci, którzy czują, że tradycyjny model szkoły ich gniecie, uwiera, męczy i nie wspiera w harmonijnym rozwoju tak, jak mógłby i powinien.
Podoba mi się taki punkt wyjścia, skoro coraz mniej naukowców potrafi pisać językiem dostępnym właśnie dla rodziców, którzy w swej większości nie są i nie muszą być wykształceni pedagogicznie. Potrzebni są polskiej edukacji translatorzy wiedzy naukowej i praktycznej pedagogiki alternatywnej połączonej z wysoką empatią społeczną, która nie może zejść z pierwszego planu, jeśli jeszcze chcemy, by szkoły były publiczne, a nie państwowo-partyjne.
Potrzebny jest polskiej
oświacie i naszemu społeczeństwu zrównoważony głos refleksyjnego rodzica i
dziennikarki, która znakomicie rozumie i doświadcza także jako rodzic
oczywistego zróżnicowania szkół, ich kapitału kulturowego, pedagogicznego oraz
infrastrukturalnego.
Autorka popularnonaukowej książki ma znakomity styl narracji, która jest nasycona nie tylko klarownością języka, ale przede wszystkim autentyzmem myślenia i doznań matki zatroskanej o losy własnego dziecka, by zinstytucjonalizowana edukacja nie dokonała spustoszenia w jego duszy. To jest doprawdy rzadkość, by komuś chciało się upomnieć o losy edukacyjne dzieci z perspektywy współodczuwania ich sytuacji społeczno-prawnej.
Maja Hawranek staje się nie tylko
przyjaciółką helikopterowych rodziców także w naszym kraju,
ale i niejako rzecznikiem ich trosk, oczekiwań czy pragnień, by obowiązek
szkolny nie naruszył ich praw do stanowienia o losach własnego dziecka i
rozwoju jego osobowościowego potencjału.
Wędrówka szlakiem szkół przyjaznych dziecku jest niezwykle trafnym podejściem do tytułowej kwestii. Oparta na reportażowej stylistyce narracja czyni nie tylko zrozumiałym, ale i ujmującym spojrzeniem na alternatywne szkoły w Polsce. Muszę przyznać, że uwielbiam tego typu prezentacje, które są pochodną spotkań międzyludzkich, w konkretnym środowisku, a nie tylko czy wyłącznie naukową analizą pedagogicznych czy antropocentrycznych założeń takich placówek. Pozwalają bowiem niejako „dotknąć” rdzenia ich realnych rozwiązań, bez wnikania w konkrety, teorie, filozofie czy prawnicze reguły.
Tak opisywane podejścia do edukacji alternatywnej stają się
nam bliższe i bardziej czytelne, przemawiają do naszych serc zapewne wzbudzając
żałość, że w naszej miejscowości nie ma takich pasjonatów i twórców, jak np.
państwo Sawiccy.
Autorka trafnie odsłania powody odchodzenia od istoty pedagogiki praktycznej Montessori na rzecz jedynie technicznego stosowania jej materiałów dydaktycznych, co musi rzutować na patologiczny wymiar takiej edukacji. Nie wolno pod szyldem tej pedagogii prowadzić szkołę, która nie ma z nią zbyt wiele wspólnego, a co najważniejsze z jej antropologicznym i psychopedagogicznym podejściem do dziecka.
Rozmówcy M. Hawranek odsłaniają paradoksy pseudoedukacji, błędów, w wyniku
których rodzice finansują dla swoich dzieci dodatkową terapię.
Połączenie syntetycznego poglądu na temat specyfiki alternatywnych podejść do edukacji szkolnej z przekazem opartym na wywiadzie z twórcami ich polskich aplikacji w praktyce oraz z reportażową relacją z placówek czyni tę publikację niezwykle przyjazną czytelnikom, którzy chcą zbliżyć się do alternatyw bez obaw, że mają w sobie jakieś ukryte intencje. Zawsze subiektywny odbiór jest perspektywą, którą każdy może sam zweryfikować podejmując trud spotkań czy lektur. Autorka książki podaje źródła do weryfikacji lub falsyfikacji danych.
Dzięki temu
książka tchnie autentyzmem, zaangażowaniem, pasją jej bohaterów, ale i
fascynacją samej Autorki, która stwarza rodzicom przestrzeń wyboru, jeśli w ich
rejonie znajdują się takie możliwości a oni sami nie są pewni, czy w ogóle
warto zbliżyć się do czegoś i kogoś odmiennie kreującego proces kształcenia i
wychowania dzieci. Autorka książki udostępnia czytelnikom niezwykle interesujące
wypowiedzi, opinie podmiotów edukacji alternatywnej, które nie służą
generalizacji ocen jej różnych rozwiązań, natomiast znakomicie oddają ich
subiektywny odbiór.
Warto przeczytać tę książkę, gdyż są rodzice, którzy poszukują szkoły
przyjaznej dla ich dziecka. Publikacja może być też wykorzystywana w kształceniu studentów
pedagogiki metodą case study.