Nie jest mi obojętne stanowisko rządzących w
sprawach oświaty publicznej. Szkolnictwo niepubliczne może się w ogóle nie
przejmować decyzjami, ustawami resortu edukacji i nauki, gdyż te nie są w
stanie ingerować w sferę prywatną. Jedyne, co może władza nadzorować w tym
sektorze, to realizowanie podstaw programowych kształcenia ogólnego oraz
podstaw programowych wychowania przedszkolnego. Ani minister, ani kurator nie
mają tu nic do powiedzenia, bo mają się cieszyć, że budżet państwa jest
odciążony od poważnych wydatków na utrzymywanie przedszkoli i szkół, w tym
płace nauczycieli.
Byłoby
zatem dobrze, gdyby właściciele przedszkoli i szkół niepublicznych nie
zabierali w debacie o LEX-CZARNEK głosu, skoro ustawodawca nie ogranicza ich
fundamentalnych praw do autonomii w zakresie własności prywatnej, jej
utrzymywania, zatrudniania personelu nauczycielskiego i administracyjnego, a
szczególnie wolności organizacyjno-metodycznej. Drodzy państwo, jesteście
wolni.
Słuszny
rwetes w związku z przyjętą przez Sejm nowelizacją ustawy Prawo Oświatowe jest
o 28 lat spóźniony, jeśli kogokolwiek interesuje szkolnictwo publiczne.
Właściwie, powinienem dokonać autokorekty tej tezy, bowiem o autonomii ustroju
szkolnego i szkół, w tym dyrektorów i nauczycieli debatowała Komisja Edukacji
Narodowej. No, ale najważniejsze, że wręcza się "zawsze i przede wszystkim
swoim" Medal Komisji Edukacji Narodowej, nie znając, nie rozumiejąc, a
może celowo przemilczając dokonania pierwszych w Europie projektodawców reform
edukacji (naonczas) państwowej?
W
związku z tym, że konserwatywni prawodawcy najchętniej sięgają do historii, do
przeszłości polskiej myśli pedagogicznej, to przypomnę opublikowaną w
1919 roku (sic!) rozprawkę wybitnego matematyka i dydaktyka - Lucjana Zarzeckiego pt. O idei naczelnej
polskiego wychowania. Już od pierwszej strony Autor ubolewał nad
płytkością i dyletantyzmem rodaków w sprawach prostych, a co dopiero, kiedy w
grę wchodzą kwestie odnoszące się do państwa, narodu, losu społeczeństw.
Głównym
przesłaniem myśli była konieczność zrozumienia przez czytelników unikania
wszelkiej jednostronności w sprawach natury zasadniczej. Uczulał na to, by
uważać na ducha twórców, którzy posługują się najczęściej parawanem frazesów,
by opanować duszę oddzielnego człowieka a zarazem (...) opanować
nieraz z łatwością masy. Zjawisko to obserwować można
nie tylko w sferze polityki, lecz również w dziedzinie wychowania (s.6;
moje podkreśl.).
Słusznie
podkreśla w swoim studium L. Zarzecki fundamentalną zasadę polityki oświatowej,
zgodnie z którą narody (...) różnią się od siebie systemami
wychowawczymi, a przedewszystkiem wyrażonem w nich rozwiązaniem stosunku
jednostki do zbiorowości (s. 9). Ludzkość różniła i będzie
się różnić w sferze materialnej i duchowej, światopoglądowej. Poważny zatem
błąd czyni władza, która te różnice pogłębia, bowiem wzbudza złe uczucia
nienawiści, wyłączności itp. Nie wolno zatem niszczyć ludzkiej indywidualności,
(...) która w morzu bezkształtnem ludzkości byłaby tylko nijakim atomem
ze swą "czystą treścią" człowieka (s.11).
Niszczenie
zatem przez rządzących związku między narodem, zbiorowością ludzką a
indywidualnością jednostek ludzkich uderza w kształtowanie patriotyzmu,
poczucia więzi narodowej. Nie wolno czynić z jednostki wolnej istotę posłuszną
tylko nakazom obowiązku, która będzie postępować z nakazu, przymusu, a nie na
bazie osobistych "poruszeń uczuciowych". Dzieląc naród osłabia się
potęgę ludzkich serc, które mogłyby w codziennej pracy człowieka służyć
ojczyźnie.
Tym
bardziej nie wolno czynić z ojczyzny i Boga fetysza, gdyż pod przymusem
niewielu za nim pójdzie. Zarzecki pyta: A jeżeli pójdzie, czy zyska na
tem człowiek, czy stanie się lepszym, czy będzie zdolniejszym do poświęcenia,
czy potrafi, kochając życie. w każdej chwili czuć i widzieć w niem cień jego -
śmierci? (s. 12) Stawiając przed człowiekiem wysokie ideały, nie wolno
zarazem przemawiać do jego niskich instynktów! Chcecie triumf waszej
idei zbudować na tem, co z gruntu jej zaprzecza (s. 13). To
przegracie!
Edukacja
oparta na potęgowaniu niskich instynktów wśród ludzi, często zresztą przez
zatrudnianych w administracji oświatowej, w Sejmie, w rządzie, związkach
zawodowych ludzi biernych, miernych, ale wiernych martwej doktrynie, nie
przyczyni się do rozwoju społeczeństwa kierującego się nią jako straszakiem, gdyż
w ten sposób można jedynie pozbawić (...) ojczyznę jej wielkiej treści
moralnej (tamże).
Zarzecki
jednoznacznie opowiada się za narodowym systemem szkolnym pod jednym wszakże
warunkiem, że będzie on edukował obywateli, którym sprawujący władzę okażą szacunek,
a więc nie będą się nad nim znęcać ani go prześladować. Nie może być w państwie
tak, że obywatele mają podporządkować się służbie nakazów płynących z góry,
podporządkować się państwu i (...) jego przez władzę zakreślonym celom (s.19).
Prawdziwa ojczyzna (...) woła do duszy indywidualnej, swobodnej o
wszystkie siły, jakie w niej są, dla której mamy głębię uczuć, nie szczędzimy
wysiłku fizycznego i moralnego, która pragnie rozmachu naszej twórczości
nietylko rozlewu krwi w celu jej obrony, ojczyzna wolnych ludzi (...)
(s.22).
Zarzecki
dokonał interesującego porównania systemów wychowawczych Niemiec i Anglii
doszukując się w każdym z nich takich rozwiązań oświatowych, kulturalnych,
które byłyby najodpowiedniejsze dla polskiego społeczeństwa. Dopiero co
odzyskało ono niepodległość. Uważał, że społeczeństwo jest takie, jakie są
charakterystyczne dla jego obywateli cechy. W porównaniu z Niemcami i Anglikami
w polskiej duszy przeważają emocje, obfita uczuciowość, a tym samym zdolność do
wysokiego zaangażowania. Wszystko, co robi Polak, musi robić z zapałem
albo nie robi nic lub źle (s.30).
Wiara
w realność dobra i sprawiedliwości sprawia, że jesteśmy naiwni, kierujemy się
często złudzeniami, płacąc za to wysoką cenę w indywidualnym życiu. Zarzecki
formułuje pod koniec niniejszego szkicu swój pogląd na relacje między państwem a systemem oświatowym, który nie może być, bo nie ma takich tradycji
kulturowych ani podobny do systemu w Niemczech, jak i w Anglii. Zgodnie
z ideałem klasycznym państwo jest instytucją wychowawczą, a metody, które
stosuje, odpowiadać muszą naturze społeczeństwa, z którego ono wyrasta (s.
34).
Na
postawione sobie pytanie: Jakiemi metodami posługiwać się może państwo
w Polsce jako instytucja wychowawcza? - pedagog odpowiada: Nie może
to być pedagogja tresury na wzór niemiecki (...). Taką metodą
nie może być również angielskie laisser faire.... Natura polska jest za
słabą dla tego. Państwo polskie nie powinno opanowywać życia społecznego w
całości, zabierając w swoje ręce inicjatywę, nie może też pozostawić zupełnej
swobody ani podzielić się, że tak powiem, pracą.
Jedynie
wskazaną rolą jego być winno: podtrzymywanie, wzmacnianie i pobudzanie
inicjatywy społecznej we wszystkich dziedzinach życia. Państwo wolne
od rutyny biurokratycznej musi być dokładnym obserwatorem wszystkich przejawów
pracy społecznej, w każdej dziedzinie winno mieć nie tyle swój głos, ile gotową
pomoc. (s. 35).
Odbywający
się w 1919 roku I Ogólnopolski Zjazd Nauczycielski przyjął takie właśnie
stanowisko. Szkoła polska nie miała być dla żadnej partii, Kościoła, władzy
państwowej, związków zawodowych, da interesów lewicy czy prawicy, ale miała służyć każdemu dziecku, o rozwój którego mają dbać nauczyciele. Do tej idei odwołała się polska "Solidarność" lat
1980-1993. Potem, niestety, powróciły do władzy siły polityczne, które z
systemu szkolnego uczyniły wygodną trampolinę do budowania własnych karier
politycznych.
Kończąc,
przypominam ludziom prawicy myśl polskiego profesora pedagogiki - Lucjana
Zarzeckiego, która w powyższym studium została przez niego wyróżniona w tekście
na s. 36:
Stąd państwo Polskie musi stać się wyrazem wyzyskania sił
zbiorowych w celu pomagania inicjatywie prywatnej. Zadaniem jego nie jest
centralizacja funkcyj społecznych, lecz ich regulowanie. Powaga jego musi się
oprzeć o powagę prawa i siłę moralną oraz fizyczną, ale tej powagi nie należy
używać w celu panowania nad przejawami życia, lecz w celu kierowania niem.
Państwo reprezentować musi ideę ojczyzny i jej wartość moralną.
Komunikaty
medialne na temat stanu degeneracji moralnej części elit władzy potwierdzają jej
sprawstwo w zakresie niszczenia państwa, naszej ojczyzny i jej młodych pokoleń.