27 marca 2020
Pseudonaukowe ankietowanie w wydaniu Fundacji "Rodzice Szkole"
Kontynuuję analizę "raportu", o którym pisałem wczoraj, a firmowanego przez doradcę prezydenta Andrzeja Dudy.
Wydawałoby się, że sondaż diagnostyczny należy do najprostszych metod badawczych w naukach społecznych. Tymczasem, jak się okazuje, nie dla wszystkich. Panowie dr J.J. Czarkowski i mgr M. Malinowski przeprowadzili badanie opinii na podstawie następujących pytań oraz przypisanych do nich kafeterii odpowiedzi do wyboru przez respondentów:
1. Czy w szkole, w której uczy się pani/pana dziecko?
- panuje spokój i zgodna współpraca szkolnej społeczności;
- jest efektywnie prowadzony proces dydaktyczny;
- jest efektywnie prowadzony proces wychowawczy;
- ...
- rodzice współdecydują o sposobach i metodach nauczania;
...
- rodzice mogą decydować o wyposażeniu i warunkach nauczania;
Komentarz:
Nie nauczyli się autorzy tego narzędzia w toku swoich studiów I, II i III stopnia, że nie wolno tak formułować kafeterii odpowiedzi zawierających więcej niż jedną zmienną. W tym przypadku widzimy już po dwie zmienne przy dwóch różnych odpowiedziach:
1) spokój i...
2) zgodna współpraca...
czy
1) wyposażenie ...
2) warunki ...
Pan doktor i pan magister nie rozumieją, że dla rodziców, o których - jak cytowałem wczoraj z ich raportu - piszą, że są niekompetentni, nie jest też jasne pojęcie "szkolna społeczność". Czym bowiem ona jest? Ba, jak sami pojmują współpracę tej wyimaginowanej społeczności szkolnej, a jak mieliby ją rozumieć rodzice? Jaka zatem wartość poznawcza wynika z dokonania przez respondentów wyboru tej właśnie odpowiedzi? Każde badanie sondażowe musi spełniać warunek intersubiektywnej komunikowalności.
Jaka jest dla autorów różnica między sposobem nauczania a metodą nauczania? Chyba musi istnieć, skoro je wyróżniają w jednym stwierdzeniu. Na pewno też rodzice potrafią to odróżnić :) Jakież to kompetencje mają rodzice, by mogli na podstawie tego pytania zaznaczyć, że w szkole ich dziecka jest efektywnie prowadzony proces nauczania? Ciekaw jestem, czy obaj panowie sami wiedzą, jakie są wskaźniki owej efektywności?
Na pytanie: 1. Czy w szkole, w której uczy się pani/pana dziecko? rodzice mają odpowiedzieć odpowiedzią na inne pytanie (Sic!) (zob. na wykresie - a nie na rysunku - kafeterię odpowiedzi, gdzie jest np. pytanie: Czy jesteście państwo zadowoleni ze szkoły, do której uczęszcza wasze dziecko?
Oczywiście. Mamy pod wykresem danych z odpowiedzi na pytanie 1 jakże prymitywnie "głęboką" interpretację jakościową:
"Na pozytywny obraz polskiej oświaty ma na pewno wpływ fakt, że większość badanych (ponad 70%) jest zadowolona ze szkoły, do której uczęszcza ich dziecko (dzieci). W świetle wypowiedzi fokusowych jak i badań ankietowych, pozytywna ocena działań dydaktyczno-wychowawczych szkoły wynika również z przekonania, że ich dziecko lubi swoją szkołę (taką opinię odnotowano w grupie 78% respondentów).
Ba, na podstawie wskazań błędnie skonstruowanej kafeterii autorzy tego kiczu wyciągają wnioski o kwestii, której w ogóle nie badali:
"Niestety znaczna część rodziców nie ma poczucia wpływu na to, jak szkoła jest prowadzona i kierowana. Zdecydowana większość uważa, że nie ma wpływu na program nauczania (74%), a 50% uważa, że nie ma wpływu na program wychowawczo-profilaktyczny szkoły ich dziecka."
Właściwie powinienem już zaprzestać dalszej analizy tak kompromitującego raportu, ale przytoczę z niego jeszcze jeden fragment, bowiem jest on kluczowy dla jego końcowego wniosku. Oto pojawiło się w tej diagnozie pytanie numer 2:
W pytaniu drugim poruszono kwestie związane z reformą systemu oświaty, mając świadomość, że jej wprowadzenie jest złożonym zjawiskiem, na które składa się wiele czynników. Dlatego poza ogólnym obrazem ważne miejsce zajmują elementy dotyczące obecnej rzeczywistości edukacyjnej, w której funkcjonują rodzice i ich dzieci. Uwzględniając powyższe zapytano, jak rodzice oceniają:
Reformę i jej wprowadzenie przez MEN?
Działania i przygotowania na poziomie powiatu/gminy?
Działania i przygotowania w szkole?
Nowy podział na szkołę podstawową i szkoły ponadpodstawowe?
Zmiany w programach szkolnych?
Zmiany w siatkach godzin?
Zmiany w sieci szkół?
Właśnie to miało być pożądanym wynikiem sondażu, toteż wcale nie dziwi ostatnie zdanie z tego pseudoraportu:
Rozpoczęta reforma systemu oświaty jest wyraźnie pozytywnie oceniana przez rodziców, niemniej wymaga dalszego uzupełniania i doskonalenia, wciąż potrzebne jest pozyskiwanie dla niej akceptacji, zaangażowania i świadomego działania na jej rzecz wszystkich członków szkolnych społeczności, a w szczególności rodziców i pedagogów.
Czy można wypisywać takie brednie i jeszcze brać za to pieniądze publiczne? Okazuje się, że można. Panie W. Starzyński - wstydu oszczędź polskiej oświacie!